poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdzial 37.

ROZDZIAŁ 37.

Perspektywa Jess ***

Gdy u widziałam Pezz byłam po prostu w szoku. Była cała blada, oczy miałam podkrążone od płaczu i cała się trzęsła. Stała i po prostu się na nas patrzyła od czasu do czasu podciągając nosem. Nie mogłam nawet się odezwać. Na szczęście Harry zrobił to za mnie.
- Co ci się stało? - zapytał z troską.
- Ja... ja, nic się nie stało - wydukała i uciekła na górę, pewnie do swojego pokoju. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Jak ten dupek Niall jej coś zrobił to normalnie go zamorduję przysięgam. Wstałam i chciałam pobiec za nią, ale Harry złapał mnie za rękę.
- Puść ja muszę do niej iść - powiedziałam a raczej wykrzyczałam. W tej samej chwili ktoś otworzył drzwi do domu.  Dam sobie rękę uciąć, że to nie był ktoś tylko Niall. Pezz na pewno nie zamknęła drzwi, ona nigdy tego nie robi, zawsze zapomina. Zwinnie wyswobodziłam się z uścisku Harrego i podbiegłam do  korytarza. Przez to wszystko nawet zapomniałam o bolącym brzuchu.W drzwiach nie stał nikt inny jak Niall. Pezz chyba mocno go wkurzyła, bo aż się gotował.
- Gdzie jest Perrie? - zapytał chyba retorycznie, bo zaczął kierować się do schodów na górę.
- Co cię to obchodzi? Nie pójdziesz do niej! - powiedziałam stanowczo i stanęłam na przeciwko niego tak, aby mu zagrodzić drogę. Wszystko działo się tak szybko Niall już chciał mnie popchnąć nawet byłam przygotowana do upadku, ale w sekundzie między nim a mną pojawił się Harry mocno wkurzony.
- Kurwa już ci odpieprzyło! - wydarł się na niego.
- Przesuń się! - zignorował go Niall.
- Nie - powiedział  Harry. Właśnie wtedy dostrzegłam przestraszoną jak jasna cholera Perrie. Stała nieruchomo na górze koło schodów. Cała się trzęsła. Ciekawe ile widziała?
- Kurwa puść mnie do niej! - rozkazał, ale Harry nadal stał nieruchomo.

Perspektywa Pezz ***

Wyszłam z pokoju od razu jak usłyszałam, że ktoś wchodzi. Miałam nadzieję, że to nie Niall, nie mam ochoty teraz z nim rozmawiać a zwłaszcza teraz po tym jak prawie przewrócił Jess ze złości. Stałam tam i dokładnie się wszystkiemu przysłuchiwałam. W pewnej chwili Jess mnie zauważyła,  przez chwilę się mi przyglądała.
- Kurwa puść mnie do niej! - Niall krzyczał jak opętany, ale Harry nadal stał nieruchomo. Nie miałam siły, już tego słuchać. Obróciłam się i po prostu wróciłam do pokoju. Przed tym trzaskając z całej siły drzwiami, żeby widzieli, że tam byłam i wszystko słyszałam. Usiadłam na podłodze. Starałam się nie płakać, ale łzy same ciekły mi z oczu. Nie wiem ile tak siedziałam może kilka minut, albo mniej. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły. Stał w nich Niall, miałam wrażenie, że trochę ochłonął. Przykucnął przede mną. Chciał coś powiedzieć, ale chyba nie wiedział jak. Nadal siedziałam na podłodze, ale nie patrzyłam się na niego. Patrzyłam się na moje splecione palce.
- Przepraszam - powiedział i podniósł mój podbródek tak, abym patrzyła się prosto w jego oczy. Nic nie odpowiedziałam. Tak szczerze to nawet nie wiedziałam co.
- Przepraszam, ze byłem takim dupkiem. Masz prawo być na mnie wściekła tak wiem, ale ja ... ja nie chcę tak żyć. Ja nie mogę żyć bez ciebie. - przerwał na chwilę - od kąd ty się pojawiłaś moje życie się zmieniło. Ja chcę być lepszy - złapał moją rękę i przyłożył do swojego serca
- Czujesz? - zapytał. Czułam jak szybko jego serce biję.
- Tak - odparłam zachryp le.
- Ono biję dla ciebie. Proszę nie odchodź ode mnie - przy ostatnich słowach jego głos się załamał.
- Nie odejdę - potwierdziłam.
- Naucz mnie kochać - powiedział a raczej błagał. Widziałam w jego tęczówkach jakiegoś rodzaju strach. Poczułam jak w moim brzuchu rodzi się stado motyli. To było takie piękne uczucie. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam.
- Dobrze - uśmiechnęłam się do niego lekko. Niall przybliżył się do mnie, dzieliło nas kilka milimetrów. Myślałam, że mnie pocałuje. Nie zrobił tego.
- Jeszcze nigdy nie spotkałem nikogo takiego jak ty. Jesteś wyjątkowa. - powiedział i rękawem od swojej bluzy starł zaschnięte łzy na moich policzka.
- Przepraszam. Przepraszam, że przeze mnie płakałaś. Nie powinnaś płakać przez nikogo, a na pewno nie przeze mnie. Ja nie jestem wart twoich łez. - widziałam w jego oczach smutek. Nie doceniał się.
- Nie mów tak. - przerwałam mu natychmiast.
- Ale, gdybyśmy się wtedy nie spotkali, nie musiała byś przechodzić przez to wszystko. - powiedział cicho. Przez tą całą rozmowę jeszcze bardziej chce mi się płakać.
- Żałujesz tego? - zapytałam.
- Nie jesteś najlepszą rzeczą jaką mnie w życiu spotkała. - uśmiechnęłam się delikatnie. Przybliżył się do mnie i pocałował mnie delikatnie w kącik ust. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Jego usta znalazły się na moich. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Owinęłam ręce na jego karku, a palce wplotłam w jego farbowane blond włosy. Pociągnęłam za nie lekko. Jęknął mi prost do ust. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, ciężko dysząc. Objął mnie delikatnie i ręką zaczął gładzić moje plecy. Było mi tak dobrze. czułam się przy nim tak bezpiecznie.
- Tak cholernie mi na Tobie zależy, że nawet ja sam nie jestem w stanie tego do końca zrozumieć. - powiedział . Odchyliłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Naprawdę? - zapytałam.
- Tak - potwierdził. Dodał po chwili - ja muszę to wiedzieć czy ty naprawdę się we mnie zakochałaś? - nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową na tak. Czułam, że się rumienię. Odwróciłam wzrok.
- Popatrz na mnie - rozkazał.
- Ja nigdy nie zaznałem miłości, ani nigdy nikogo nie kochałem. Nie mogę ci tego odwzajemnić. Jeszcze nie teraz, ale na pewno wiem, że coś do ciebie czuję, nie wiem czy to jest miłość, ale wiem, że to uczucie jest bardzo mocne. Ty jesteś moją nadzieją na miłość. - powiedział. Powinnam być w jakimś stopniu smutna, że nie odwzajemnił mojego uczucia do niego, ale wiem, że coś do mnie czuje. Czułam jak motylki w moim brzuchu wirują. Czułam się taka szczęśliwa.

 Perspektywa Niall'a  ***

Przytuliłem ją po raz kolejny tego dnia. Jak mogłem być taki głupi? Jak mogłem spowodować to, że płakała? Niall'u Jamesie Horan jesteś po prostu pieprzonym dupkiem. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie już długi czas, nie potrzebne nam były słowa. Przy niej czułem się inaczej, byłem szczęśliwy. Perrie jest inna, nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ona. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę z tego, że usnęła. Podniosłem ją delikatnie z ziemi i położyłem na łóżku. Była taka spokojna jak spała, a zarazem taka słodka. Pochyliłem się nad nią i złożyłem krótki, ale pełen miłości pocałunek na jej pięknych malinowych ustach. Smakowała tak niesamowicie.


sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 36.

ROZDZIAŁ 36

Stałam przed domem Niall'a i Harre'go. Zastanawiając się czy  wejść. Ostatecznie zapukałam i czekałam, aż szanowny Pan Niall mi otworzy. Byłam na niego wściekła za to co zrobił. Po kilku minutach w drzwiach stał Niall z szerokim uśmiechem na twarzy. Wyglądał tak seksownie. Oooo Pezz nie jesteś na niego wściekła przecież.
- Hej księżniczko - powiedział.
- Hej - bąknęłam. Niall wpuścił mnie do środka.
- Czego chciałeś ?! - zapytałam obracając się w jego stronę.
- O nie takim tonem. Czy coś się stało ? - zapytał.
- Tak stało się - powiedziałam, Niall się spiął.
- Mów co ?! - prawie krzyknął.
- Nie krzycz. Dobrze wiesz co zrobiłeś - powiedziałam.
- Ja nie krzyczę. Co zrobiłem ? - powiedział zdenerwowany.
- Nie udawaj, że nie wiesz - powiedziałam.
- No nie wiem - powiedział łagodniej.
- To ci przypomnę - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- To dawaj - powiedział.
- Pamiętasz jak byłeś u mnie po tym jak wyszedł ode mnie lekarz ? - zapytałam.
- Tak, a jak mam nie pamiętać. Tak bosko się całowaliśmy - powiedział i śmiesznie poruszył brwiami. Ja tylko przewróciłam oczyma.
- Nie o to chodzi. Potem poszłam do łazienki, żeby się przygotować I TY odebrałeś moją wiadomość od Jack'a tak ? - zapytałam.
- Tak - powiedział całkiem spokojnie. Jezu jak on mnie denerwuje.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - zapytałam.
- Chciałem tylko sprawdzić - powiedział.
- Nie nauczono Cię, że nie grzebie się w cudzych rzeczach bez pozwolenia ? - zapytałam wkurzona na maksa jego obojętnością i spokojem. Dla mnie to było ważne, bo lubię Jack'a i nie mam zamiaru zrywać z nim kontaktu.
- Coś tam uczyli mnie - odparł.
- Okey. Dlaczego mu odpisałeś, że ma do mnie więcej nie pisać i że nie spotkamy się nigdy ?! -
powiedziałam, gotowało się we mnie.
- Bo się nie spotkacie i mam nadzieję, że się z nim nie widziałaś ? - powiedział i jego mięśnie się naprężyły.
- Haha śmieszny jesteś. Nie masz prawa mi rozkazywać. Tak spotkałam się z nim, bo skąd miałabym wiedzieć o tym sms'ie jak go usunąłeś ? - zapytałam śmiejąc sarkastycznie. Niall wkurzył się i uderzył pięścią w ścianę, robiąc w niej dziurę.
- Kurwa, masz się z nim nie spotykać - wysyczał a jego tęczówki zrobiły się czarne. Powiem, że się trochę przestraszyłam.
- Nie masz prawa mi rozkazywać. Będę się z nim spotykać, bo go lubię - powiedziałam.
- Nie ! - krzyknął.
- Dlaczego ?! - krzyknęłam.
- Bo jesteś tylko moja - powiedział.
- Nie jestem i nigdy nie byłam. A z Jacki'em będę się spotykać czy Ci się to podoba czy nie ! - krzyczałam.
- To leć do niego, co jeszcze tu robisz ? A ja myślałem, że jesteś inna, ale się jednak myliłem ! - wykrzyczał ostanie zdanie. Powiem, że to mocno zabolało. Jak on mógł.
- Czyli jaka ? - zapytałam.
- Kurwa, no myślałem, że mi ufasz, że..e nie będziesz spotykała się z innymi facetami oprócz mnie. Dlaczego nie możesz mieć przyjaciółek ?! - zapytał wkurzony, aż para mu z uszu leciała.
- Niall, a  to już kolegi nie mogę mieć ?  Wiesz co ? - zapytałam.
- Co ?! - zapytał.
- Ja siebie nie rozumiem. Jak ja mogłam zakochać się w kimś takim jak ty. W takim egoiście, który nie pozwala mi mieć kolegów to jest chore Niall - powiedziałam i przeszłam koło niego.
- Czekaj ?! - krzyknął. Zatrzymałam się i odwróciłam się w jego stronę.
- Co ? - zapytałam, a łzy spływały mi po policzku.
- Serio się we mnie zakochałaś ? - zapytał, a jego złość po woli ustępowała.
- Tak prawda, ale muszę się odkochać - powiedziałam i wyszłam  trzaskając za sobą drzwiami. Dlaczego on
mi to robi no dlaczego ? To chore, że Niall nie pozwala  mi mieć kolegów to nie jest normalne. Wtedy gdy kazał mi zaczekać, myślałam, że też mi powie, że mnie kocha, ale tego nie zrobił. Biegłam chodnikiem do domu. Muszę coś zrobić, kocham go, ale ja nie mogę żyć z tym, że nie będę mogła mieć kolegów, później może mi jeszcze powiedzieć, że z Jess też nie będę się mogła zadawać. A tego bym nie zrobiła. Prędzej bym od niego odeszła niż zostawiła Jess. Jessica jest dla mnie jak siostra, której nie miałam tyle dobra zrobiła dla mnie. Niall też, ale dość często wybucha.

Perspektywa Jess**

Kurwa, jak mnie boli ten brzuch. Te siniaki są okropne. Mój brzuch wygląda jakbym miała jakieś tatuaże. Stałam w kuchni szukając jakiś tabletek na ból brzuch, a nagle usłyszałam otwierające się drzwi. Nie to nie Pezz, przecież ona pojechała do Niall'a. Pewnie Harry. Muszę nauczyć  się zamykać drzwi. Po chwili kroki było już słychać w pobliżu kuchni. Szukałam tych głupich tabletek i nie mogłam ich znaleźć, a jeszcze chwila i rozsadzi mi brzuch. Poczułam ciepłe dłonie na mojej talii. Po woli odwróciłam się w stronę osobnika, który stał za mną. Spotkałam się z pięknymi zielonymi tęczówkami i pięknym szerokim uśmiechem.
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ściągnęłam jego dłonie z mojej  talii i ponownie od wróciłam się w stronę szafek. Poczułam mocne ukucie w moim brzuchu, upadłabym gdyby nie silne dłonie Harrego, które mnie złapały. Wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu po czym lekko położył mnie na kanapie.
- Poczekaj zaraz przyniosę Ci tabletkę - powiedział i wyszedł z salonu.
Po chwili wrócił z szklanką wody i tabletkami. Podał mi wodę i jedną pastylkę. Wzięłam i popiłam duża ilością wody.
- A teraz pokaż mi ten brzuch - powiedział i kucnął przy kanapie.
- Nie Harry - powiedziałam. Zmarszczył brwi.
- Pokaż - powiedział stanowczo.
- Nie, bo go zabijesz - powiedziałam.
- I tak go zabiję pokaż - powiedział łagodniej. Lekko uniosłam koszulkę, odsłaniając brzuch. Harry zacisnął rękę w pięść.
- Zabiję, zakopie, podpalę tego skurwiela - powiedział. Wiedziałam, że tak za reaguje. Nie chciałam już tego komentować, bo i tak zrobił by po swojemu.
- Bardzo boli ? - zapytał z nutką zmartwienia w głosie. Jejku jak on szybko zmienia swój nastrój.
- Teraz trochę mnie - powiedziałam.
- Powiedz mi ile razy Cię pobił ? - zapytał. Przełknęłam głośno ślinę.
- Um za pierwszym razem tylko mnie skopał, a za drugim skopał i oko podbił - powiedziałam i spuściłam głowę. Czułam się taka słaba. Harry uniósł lekko mój podbródek. 
- Nie martw się więcej ani Ciebie nie dotknie, ani Pezz - powiedział głaszcząc swoim nosem mój policzek.
- Mówiłeś tak ostatni i co i mnie pobił - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Chodź bardzo pragnęłam jego dotyku.
- Wiem, ale teraz już was nie dotknie obiecuję - powiedział.
- Nie obiecuj, bo sam nie wiesz ci może się stać. Przecież nie będziesz cały czas przy mnie - powiedziałam.
- Będę zrozum zawsze będę. A gdyby nie to będą też i Liam, Zayn i Louis - powiedział. 
- Aha taka ochrona ? - zapytałam.
- Tak - odparł.
- Harry ja nie jestem dzieckiem, żebym potrzebowała jakiejś ochrony, niani a właściwie nianiek - powiedziałam.
- Nie jesteś dzieckiem, ale zagraża ci niebezpieczeństwo, którym muszę się zająć - powiedział i ponownie zbliżył się do mnie. Nie mal czułam jego oddech na mojej twarzy.
- Spójrz na mnie - powiedział. Przekręciłam głowę w jego stronę.
- Zaufaj mi, będzie dobrze - powiedział.
- Ufam Ci, ale się boję - powiedziałam.
- Nie bój się jestem przy tobie - powiedział i pocałował mnie. Oddałam pocałunek. Jego wargi coraz bardziej naciskały na moje. Naszym pocałunkom przeszkodził hałas otwierających  się drzwi wejściowych. Po chwili w salonie stanęła zapłakana Pezz.

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 35.

ROZDZIAŁ 35

Perspektywa Jess ***

Siedziałam skulona na podłodze i szlochałam. Pezz nie może tego powiedzieć Harremu. W ogóle nie powinnam jej tego mówić. Boże jaka jestem głupia. A co jeśli Trevor zrobi jej coś prze to że jej to powiedziałam. Usłyszałam jakieś kroki. Proszę żeby to nie był Harry, nie chcę aby widział mnie w takim stanie. Drzwi od łazienki otworzyły się a moim oczom ukazał się Harry. Widziałam w jego oczach złość i pewnego rodzaju smutek. Pewnie jest zły, że ja mu tego nie powiedziałam tylko Pezz.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałaś? - zapytał głośno. Jest wkurzony.
- No, bo ja... ja.. - przerwałam na chwilę. Nie wiedziałam co powiedzieć - ja się bałam.
- Nie ufasz mi? - zapytał trochę spokojniejszym głosem.
- Nie ja ci ufam tylko, że on... on powiedział, że jak ci powiem to coś zrobią Pezz razem z Tevorem i że mnie zabije - powiedziałam i wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Kurwa przecież ja nigdy nie płaczę to działka Pezz. Harry objął mnie i mocno przytulił. Przy nim czułam się bezpiecznie. Bardzo bezpiecznie. Słyszałam głośne bicie jego serca, było takie usypiające. Lepsze od jakiejkolwiek muzyki na świecie. Harry objął mnie na styl Panny młodej i zaniósł do łóżka.
- Zostaniesz? - zapytałam cicho i wtuliłam się do jego ciepłej piersi.
- Nie mogę, muszę coś załatwić. Śpij kochanie - jak na jakiś  rozkaz od razu usnęłam. Czułam się tak dobrze.
  ***
Obudziłam się i od razu popatrzyłam na zegarek. Spałam tylko 30 minut. Wstałam i postanowiłam zejść na dół do Pezz, siedziała na kanapie w salonie z laptopem. Pewnie znowu ogląda jakieś głupie seriale. Podeszłam do niej po cichu, żeby ją przestraszyć.
- Buu - krzyknęłam i wskoczyłam na kanapę.
- Już cię widziałam. Dlaczego nie śpisz? - powiedziała i wróciła do oglądania.
- Tak jakoś nie mogę - stwierdziłam.
- Aha. Przepraszam, że powiedziałam to Harremu, ale ja... musiałam. - powiedziała cicho i odłożyła laptopa na stół i przytuliła mnie.
- Nawet może dobrze, że to zrobiłaś - uśmiechnęłam się do niej ciepło. 

Perspektywa Pezz ***

- Dawno ze sobą nie spędzałyśmy czasu, bardzo brakuje mi tego - powiedziałam po chwili ciszy.
- Mi też. Mam pomysł może pójdziemy na kręgle - zaproponowała Jess.
- Okej - powiedziałam i razem wstałyśmy. Poszłam się przebrać. Po długim grzebaniu w szafie postanowiłem ubrać to. Gdy zeszłam na dół Jess już na mnie czekała.
- No w końcu. Chodź - wyszłyśmy, Jess zamknęła drzwi i poszłyśmy w stronę przystanku. Niestety żadna z nas nie posiada ani prawo jazdy ani auta. Gdy doszłyśmy za chwilę autobus przyjechał. Po nudnej drodze w końcu dotarłyśmy na miejsce. Jess poszła wypożyczyć buty. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, gdy się odwróciłam zobaczyłam Jack'a. Bez chwili namysłu podeszłam do niego.
- Hej, dlaczego nie pisałeś? - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Jak to nie pisałem, przecież napisałem to ty nie chciałaś się ze mną spotkać. Napisałaś, żebym się już do ciebie nie pisał i nie dzwonił i w skrócie żebym się odpierdolił - powiedział i już chciał pójść, ale go zatrzymałam.
- Ale ja ja nic takiego nie pisałam, może pomyliłeś numer?
- Jak to nie pisałaś? Przecież to było przedwczoraj- zmarszczyłam czoło. Wyciągnął z kieszeni swój telefon i pokazał mi dwie wiadomości.

Jak to możliwe, przecież ja tego nie napisałam.
- A może to ktoś za ciebie to napisał? - powiedział.
- Wiesz, możliwe, przepraszam Cię za to wybaczysz ? - zapytałam z nadzieją. Na pewno tego sms'a wysłał Niall, bo on był u mnie przedwczoraj. Później się z nim rozprawie, nie chcę psuć tego dnia sobie wystarczy już, że Jess jest pobita.
- Pewnie, że Ci wybaczę, ale całusa w policzek mi musisz dać - powiedział i nadstawił policzek. Szybko musnęłam jego policzek.
- Chodź poznasz moją przyjaciółkę - powiedziałam i chwyciłam Jack'a za nadgarstek. Poszliśmy w stronę wypożyczalni Jess siedziała i wiązała buty.
- Wreszcie jesteś - powiedziała. Zakładaj buty.
- Okej poznaj to mój kolega Jack - powiedziałam Jess wstała z krzesła i podała dłoń Jack'owi i uśmiechnęła się.
- Jestem Jess - powiedziała. Jack uśmiechnął się tylko.
- Ej Pezz nie mówiłaś, że masz jakiegoś nowego kolegę - powiedziała.
- Oj bo nie było okazji - powiedziałam. Chodźmy grać. Poszliśmy w stronę torów Jess wypożyczyła dwa, ja grałam z Jacki'em, a Jess sama. Graliśmy chyba tak z dwie godziny. Pożegnałam się z Jacki'em i wyszłyśmy z Jess z budynku. Szłyśmy powoli chodnikiem, aż nagle koło nas stanął czarny Rang Rover. Gwałtownie zatrzymałyśmy się, samochód także się zatrzymał i szyba rozsunęła się. W aucie siedział Harry w czarnych okularach.
- Jess myślałem, że śpisz - powiedział do dziewczyny.
- Ta jakoś nie mogłam więc poszłyśmy na kręgle - powiedziała. Co tu robisz ?  Miałeś przecież coś załatwić ?
- No jadę sobie do Ciebie, bo Niall chciał, żebym przywiózł Pezz do niego - powiedział. Och super, bo muszę z nim pogadać.
- Wsiadać  - powiedział. Wsiadłam na tyle siedzenie Rang Rover'a.
Jess wciąż stała na chodniku.
- Jess wsiadaj - powiedział rozdrażniony Harry.
- Nie ja idę do domu - powiedziała i ruszyła chodnikiem.
- Serio stąd do domu masz jakieś 15 km - powiedział.
- Trudno i tak muszę ochłonąć po tym wszystkim - powiedziała. Jezu jaka ona jest uparta.
- Jezu jaka ty jesteś uparta. Masz wsiąść - powiedział.
- Może i jestem uparta, jak się nie podoba to twoja sprawa i nie będziesz mi rozkazywał - powiedziała i oddaliła się o parę metrów od auta. Harry jechał po woli za nią. Nie wiem o co jej chodziło, ma humorki jak baba w ciąży. A może zaczęły się jej te dni.
- Um Harry wiesz, bo może jej zaczęły się te dni - powiedziałam.
- Właśnie widzę. Zawsze jest taka uparta ? - zapytał.
- Wiesz przeważnie tak - odparłam.
- Wsiądziesz czy nie ? - zapytał.
- Nie - odparła.
- Dlaczego ? - zapytał spokojnie.
Jess zatrzymała się.
- Bo boli mnie brzuch i nie mogę siedzieć - powiedziała i ruszyła dalej.
- Co się jej stało z brzuchem ? - zapytał.
- Wiesz Anthon tak ją skopał, że cały brzuch ma posiniaczony - powiedziałam. Harry się spiął i zacisnął dłonie na kierownicy.
- Jess nie rób cyrków wsiądź proszę Cię - powiedziałam.
- Dobra, ale do domu mnie odwieź - powiedziała i usiadła koło Harrego. Droga do naszego domu trwała 30 minut. Jess wysiadła trzymając się za brzuch.
- Przyjadę zaraz do Ciebie - powiedział Harry. W jego głosie było słuchać, że martwił się o Jess, a ona traktowała go źle. W domu Harrego i Niall'a znaleźliśmy się dość szybko wysiadłam z auta, a Harry pojechał do Jess.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 34.

ROZDZIAŁ 34.

Perspektywa Jess ***

Jak zwykle wstałam o 8:00. Pierwszy raz od jakiegoś czasu nie chcę iść do pracy, chodź bardzo ją lubię. Po prostu nie chcę być znowu pobita, przez Anthon'a, brzuch powoli się goi, ale pewnie i tak dzisiaj jeszcze mi poprawi te siniaki. Ciekawe co dzisiaj mi zrobi ? Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Pezz przygotowywała naleśniki.
- Hej Pezziątko - powiedziałam.
- Hej nie mów tak do mnie, bo wiesz, że ja nie lubię tego przezwiska - powiedziała. A co tam jeszcze trochę ją podenerwuje.
- Okey, a jak tam u Niall'a było ? - zapytałam śmiejąc się.
- A dobrze - odparła.
- Tylko tyle powiesz ,, a dobrze''. No co ty gadaj więcej wiem, że chcesz mi powiedzieć, wczoraj nie było okazji na pogadanie, bo Harry, ale teraz mi powiedz - powiedziałam.
- Dobrze było, a jak było z Harry'm ? - powiedziała podając m naleśniki.
- Też dobrze, oglądaliśmy panoramę Londynu - powiedziałam. Widzę, że dręczy coś Pezz.
- Ej Perrie co jest ? Powiedz ! - powiedziałam a Pezz na mnie spojrzała.
- A co ma być ? - zapytała.
- Widzę, że jesteś mało rozmowna. Co się stało wtedy u Niall'a ? - zapytałam. Ja nie mogę jak on próbował się do niej dobrać. Dobra Jess przestań, przecież on ją uratował - mówiła mi moja druga ja.
- Nic po prostu spytał mnie czy jestem dziewicą - powiedziała. Spojrzałam na nią pytająco. 
- I co mu powiedziałaś ? - zapytałam kończąc jeść moje naleśniki.
- No, że jestem, a on wtedy powiedział, że to dobrze i nie wiem co mam o tym myśleć - powiedziała. Hymm dziwne.
- Jess jeśli on chcę ze mną no wiesz co, ja się boję - powiedziała.
- Nie bój się Pezz. Sama nie wiem jak to jest kochać się, bo wiesz ja byłam zgwałcona, ale może to całe kochanie  jest przyjemne - powiedziałam.
- A po za tym jak nie będziesz chciała to mu to powiedz.
- Wiem, ale jeśli on odejdzie, a ja nie chcę, żeby odchodził - powiedziałam Wstałam z krzesła i przytuliłam ją.
- Kochasz go ? - zapytałam.
- Ja Jess chyba tak kocham go - powiedziała. Akurat jego ?
- Pezz jak wiesz ja go nie lubię, ale dla Ciebie spróbuje. Jeśli odejdzie dlatego, że nie chcesz się z nim kochać to znaczy, że nie jest Ciebie wart - powiedziałam i odsunęłam się od niej.
- Dziękuje - powiedziała.
- Ja idę do pracy uważaj na siebie - powiedziałam i wyszłam z domu.
Dzisiaj nie było tak gorąco, jak zazwyczaj. Mój uniform niestety jest nie wyprany, więc może dostanę jakiś drugi. Droga do mojej pracy zajęła mi jak zwykle 30 minut. Weszłam do lokalu. Nie było dużo klientów. Zauważyłam za ladą jakiegoś chłopaka był ubrany w uniform, miał krótko ścięte brązowe włosy i czarne oczy, a to pewnie ten nowy pracownik. Poszłam na zaplecze, wzięłam jakiś tam uniform i się przebrałam. Poszłam w stronę lady.
- Cześć jestem Jessica - powiedziałam do chłopaka.
- Cześć jestem Chris - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Emily pokazała Ci wszystko ? - zapytałam.
- Tak, tak spokojnie dam sobie radę - powiedział.
- To dobrze - powiedziałam.
- Jak długo tu pracujesz ? - zapytał.
- Um nie wiem może jakiś tydzień - odparłam.
- Ile masz lat ? - zapytał.
- 18 a ty ? - zapytałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Też, powiem Ci, że jesteś piękna - powiedział, a ja prychnęłam.
- Proszę Cię nie przesadzaj - powiedziałam.
- Nie przesadzam naprawdę uważam, że jesteś piękna, twój chłopak ma szczęście - powiedział.
- Ja..n..- usłyszałam jakiś głos.
- No mam szczęście - spojrzałam w stronę, z której dobiegał głos. O boże to Harry.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam wychodząc za lady.
- Przyjechałem Cię odwiedzić w pracy, ale jak widzę dobrze sobie RADZISZ - powiedział nieco głośniej by Chris zapewne usłyszał.
- Harry proszę Cię nie rób cyrków - powiedziałam.
- Ja robię cyrki, proszę ja Ciebie, to ten cały koleś Cię podrywa - powiedział nieco wkurzony.
- No i co z tego to tylko kolega z pracy - powiedziałam.
- Kolega ? Aha czyli twoi wszyscy koledzy Cię podrywają ? - zapytał.
- Harry do cholery przestań. Muszę wracać do pracy - powiedziałam i poszłam do Chris'a.
- Dobra wrócimy jeszcze do tego - syknął i wyszedł.
- Wszystko w porządku ? - zapytał Chris.
- Tak - powiedziałam. Czy ten Harry zawsze musi odstawiać jakieś cyrki, jak mi ktoś powie, że jestem ładna czy coś ? Nie rozumiem tego człowieka. Kolejne godziny leciały szybko, jak nigdy. Pragnęłam, aby czas zwolnił. Nie chcę, nie mam ochoty być pobita po raz drugi. Boję się Anthon'a, chodź próbuje to ukrywać i jak na razie mi to się udaje. Wyszłam z Milkcity i ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Po 15 minutach drogi zwolniłam, bo nikt mnie nie gonił, ani nie śledził. Jednak zwolnienie tępa kroków, było głupie, gdyż ktoś, a zapewne Anthon, złapał mnie za ramię i pociągnął w tą samą uliczkę co poprzednio.
- Gdzie się tak śpieszysz ? - zapytał przyciskając mnie do ściany. 
- Wiesz do domu, a i miło Cię widzieć Anthon - powiedziałam.
- Ciebie też dziwko - powiedział. Nie no kurwa znowu ta dziwka. Nie wytrzymałam i uderzyłam go z całej siły w twarz, aż mnie dłoń zabolała. W efekcie dość mocnego uderzenia Anthon'a głowa przekręciła się w bok.
- Kurwa przesadziłaś - wysyczał i uderzył mnie pięścią w oko. To bolało, super podbił mi oko.
Zaczął mnie znowu kopać w brzuch i ciągnął mnie za włosy.
- Teraz dziwko jesteśmy kwita, a i pamiętaj, ani piśnij to ty i ta Perrie popamiętacie mnie i Trevor'a- powiedział i odszedł.
Z trudem wstałam z betonu i założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, byłam pewna, że podbił mi oko, bo strasznie mnie bolało. 
Weszłam do domu. Kurwa Pezz jest w kuchni.
- Hej Jess może pójdziemy na basen ? - zapytała. Basen o nie mój brzuch nie, nie.
- Nie Pezz zmęczona jestem, może innym razem - powiedziałam i stanęłam w kuchni. Pezz chowała naczynia do szafki.
- Szkoda - powiedziała i obróciła się w moją stronę. 
- Dlaczego masz okulary ? - zapytała.
- Nie ważne idę się przebrać - powiedziałam i poszłam do pokoju, a następnie do łazienki.
Próbowałam zakryć sine oko, ale nie szło mi to zbyt dobrze, nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem usiadłam na podłodze i płakałam. Może dzięki temu trochę mi się polepszy, bo mam już dość udawania silnej.

Perspektywa Pezz ***

Zaniepokoiły mnie te okulary przeciwsłoneczne, zawsze gdy wchodziła do domu to je ściągała. Postanowiłam pójść zobaczyć, co z Jess. Weszłam do jej pokoju i usłyszałam płacz w łazience. Weszłam do niej jak najszybciej i zobaczyłam tam skuloną płaczącą Jess.
- Jess co się stało ?  - zapytałam kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Nic - powiedziała.
- To czemu płaczesz ? - zapytałam.
- Bo ja już mam dość tego wszystkiego, a zwłaszcza Anthon'a - powiedziała. Anthon'a myślałam, że dał sobie już spokój.
- Co on Ci zrobił ? - zapytałam. Jess wstała z podłogi. Jezu jak on mógł.
- To mi zrobił - powiedziała i wskazała na oko.
- Jess a..lee jak no ja myślałam, że już dał sobie spokój - powiedziałam.
- Ja też tak myślałam,ale jak widać nie - powiedziała.
- Coś jeszcze Ci zrobił ? - zapytałam.
Podniosła koszulkę i zobaczyłam cały posiniaczony brzuch. Zakryłam usta ze strachu. Chciało mi się płakać.
- Jess musisz powiedzieć to Harre'mu - powiedziałam.
- Nie Pezz nie mogę, on może zrobić coś i tobie i tak nie powinnam mówić tego tobie - powiedziała.
- Ale Jess musisz, bo inaczej to ja powiem - powiedziałam ja tak tego nie zostawię
- Nie !!! - krzyknęła. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
- Jeśli to Harry  to mnie w domu nie ma - powiedziała.
- Och ale i tak mu powiem - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
- Jeśli mu powiesz to ani ty ani on nie zbliżajcie się do mnie ja wyjeżdżam - powiedziała. Powiedzieć mu czy nie ? Nie chcę jej stracić, ale robię to dla jej dobra. Sama nie da sobie rady, a Harry może jej pomóc. Słona łza spłynęła mi po policzku. Otworzyłam drzwi, stał tam uśmiechnięty Harry.
- Hej Pezz co się stało ? - zapytał zaniepokojony.
- B..o Jess została pobita przez Anthon'a - powiedziałam.
- Że co kurwa ? Gdzie ona jest ? - zapytał.
- W pokoju, ale...- nie zdążyłam powiedzieć, bo Harry już mnie ominął i poszedł na górę.


środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 33.

ROZDZIAŁ 33.

Perspektywa Jess ***

Droga do pracy minęła mi dość szybko, ale czułam jakby mnie coś śledziło. Przebrałam się w uniform i zaczęłam pracę równo o 10. O tej porze zazwyczaj nie ma dużo klientów, ruch zaczyna się dopiero w południe. Zaprzyjaźniłam się z Emily, naprawdę jest sympatyczna i miła. Na pewno każdy facet zazdrości James'owi  takiej żony. Emily jest tylko rok młodsza od James'a. Dla mnie w takim wieku małżeństwo to trochę za wcześnie, no ale cóż jak się kochają, a w sumie to ich sprawa. Poczułam jak w kieszeni wibruje mi telefon. Wyciągnęłam go i wyszłam na zaplecze, by odczytać sms'a. Spojrzałam na nadawcę sms'a Harry. Momentalnie się uśmiechnęłam. Włączyłam wiadomość:
Eh i tak miałam iść do galerii więc dobrze, że nie przyjedzie, ale też smutno mi, bo lubię z nim spędzać czas odpisałam mu:
- Jess chodź no, a nie romansuj - wołała Emily.
- Ja nie romansuje już chwilkę - powiedziałam i spojrzałam co odpisał mi Harry:
Wysłał mi buziaka, słodko. Schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do pracy. Godziny ciągły się i ciągły. Wylałam na siebie chyba z dwa shaki'e malinowe. Muszę uprać uniform. Ugh nie lubię prać. Ah i Jame's znalazł jeszcze jednego pracownika jutro ma się zjawić. Mam nadzieję, że ta osoba będzie miła.Skończyłam swoją zmianę o 14.  Poszłam się przeprać i schowałam swój zbrudzony malinowym shaki'em uniform do torebki. Pożegnałam się z Emily i wyszłam z lokalu. Na dworze było gorąco, no cóż się dziwić lato jest. Ruszyłam w stronę galerii. Znowu czułam czyjś  wzrok na sobie, tak jak rano. Odwracałam się kilka razy, ale nie widziałam nikogo. Weszłam do galerii i zaczęłam zakupy. Weszłam do wszystkich możliwych sklepów. Gdy skończyłam zakupy była godzina 16. Postanowiłam, że wrócę do domu. Kupiłam sobie kilka ubrań: szorty, t-shirt i jakąś biżuterie wszystko schowałam do torebki. Przyznam, że mam pojemną torebkę. Wyszłam z galerii i kierowałam się w stronę, na dworze było już chłodniej. Przechodziłam przez ciemną uliczkę, nie lubiłam tędy przechodzić, ale chciałam szybciej być w domu. Nagle poczułam jak ktoś przyciska mnie do ściany, powiem szczerze, że się przestraszyłam.
- Słuchaj dziwko, nie wiem czemu zadajesz się z takim mięczakiem jak Styles, a nie ze mną z prawdziwym mężczyzną - kurwa Anthon. Skąd to wiem ? Poznałam po tym ohydnym głosie. Odwali się wreszcie kiedyś ode mnie. Odwróciłam głowę, gdy poczułam zapach alkoholu wydostający się z jego ust. Extra jeszcze pijany.
- Patrz jak mówię do Ciebie dziwko - powiedział. Jak kurwa mam na niego patrzeć jak nie widzę jego twarzy, odwróciłam głowę, ale i tak go nie widziałam.
- No niby jak mam na Ciebie patrzeć jak Cię nie widzę i kurwa nazywasz mnie dziwką, a powiedz mi widziałeś mnie chodź raz po latarnią umalowaną jak dziwka ? - zapytałam, bałam się go, ale próbowałam to ukrywać.
- Uuu zadziorna. Nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie dziwko - powiedział. Super fajną mam ksywkę.
- Dlaczego zadaję się z Harry'm ? Zadaję się z nim, bo przynajmniej on mnie nie nazywa dziwką - powiedziałam. Anthon prychnął.
- Może i Cię tak nie nazywa, ale jesteś dla niego kolejną dziewczyną na jedną noc. Znam go i wiem, że prześpi się z tobą i Cię zostawi. Ja taki nie jestem - powiedział. Tym razem ja prychnęłam.
- Ty taki nie jesteś ?  Tak nie wcale, a kto chciał mnie zgwałcić ?  No ty mnie chciałeś zgwałcić, jesteś najgorszym facetem jakiego spotkałam wraz z Trevore'm. - powiedziałam.
- Czemu sądzisz, że jesteśmy najgorszymi facetami ? - zapytał.
- No proszę Cię kto normalny wysyła listy z pogróżkami i jakieś palce - powiedziałam.
- Och to nic, mnie stać na więcej - powiedział.
- Nie obchodzi mnie to. Puść mnie chcę iść do domu -  powiedziałam.
- O nie ja jeszcze z tobą nie skończyłem - powiedział.
- To kończ - doprałam.
- Zobaczymy czy Styles będzie Cię jeszcze chcieć jak będziesz pobijana - powiedział. Co o co mu chodzi ?
- Co ? - zapytałam. Poczułam jak jego kolano uderza mnie dość mocno w brzuch. Zsunęłam się po ścianie i skuliłam się na ziemi z bólu.
- Ty jesteś popierdolony - powiedziałam i kolejny raz mnie kopnął.
- Nie masz szacunku dla kobiet - odparłam i znowu mnie kopnął. Za chyba piątym razem nie czułam już bólu.
- No teraz skończyłem,będzie Cię to czekać codziennie, a i szepnij tylko coś Styles'owi to zginiesz na miejscu - powiedział i odszedł. Nie no po prostu super. Brzuch mnie  strasznie bolał. A to dopiero się zaczęło. Czy ja zawsze muszę mieć skompilowane życie ? Czy ja muszę trafiać na nie odpowiednich chłopków, którzy mają swoich wrogów ? Nie żałuję, że spotkałam Harrego, bo przynajmniej moje życie jest ciekawsze, a zarazem niebezpieczne. Z trudnością wstałam z zimnego betonu, chwytając się za brzuch. Przez całą drogę do domu trzymałam się za brzuch i szłam skulona. Zatrzymałam się przed domem gdy zobaczyłam czarnego Rang Rower'a Harrego. O mój Boże Harry miał dzisiaj wieczorem przyjechać. Kompletnie o tym zapomniałam. Wyprostowałam się i weszłam do domu z sztucznym uśmiechem na twarzy i udawałam, że wszystko jest w porządku, a nie było.
- Cześć - krzyknęłam w korytarzu ściągając buty.
- Cześć piękna - powiedział Harry stając w korytarzu. Spojrzałam na niego ubrany był w czarne jeansy i czarny t-shirt. Nie gorąco mu ?
- Boże Harry nie gorąco ci w tym ? - zapytał wskazując palcem na jego ubranie.
- Nie, ale jak chcesz to mogę ściągnąć - powiedział i śmiesznie poruszył brwiami.
- Co sprowadza Cię w moje skromne progi ? - zapytałam dość dziwnie.
- Umm porywam Cię załóż coś na luzie i coś ciepłego - powiedział. Super, nie to, że nie chcę iść z nim, ale strasznie mnie boli brzuch. Powiedziałabym mu, ale nie mogę, a nie potrafię mu odmówić.
- Okej - powiedziałam i poszłam na górę do pokoju. Weszłam do łazienki i ściągnęłam ubrania. Spojrzałam na mój brzuch był cały czerwony. Super, a jutro będzie siny.Wzięłam szybki prysznic wysuszyłam włosy i ubrałam to. Gotowa zeszłam na dół do kuchni. Wzięłam tabletkę przeciw bólową. Dobrze, że Harry rozmawiał z Pezz w salonie, bo pytali się dlaczego biorę tabletki. Harry umiał się dogadać z Pezz, a ja z Niall'em się nie nienawidzimy. A czemu ? Nie wiem. Weszłam do salonu. Harry z Pezz rozmawiali o Niall'u. Nie no super temat naprawdę. Zakasłałam odwrócili głowę w moją stronę i patrzyli na mnie.
- No co kłaczek - powiedziałam i zaśmiałam się z trudnością. Działać leki no działać mówiła druga ja.
- Możemy iść ? - zapytał Harry wstając z kanapy.
- Tak - bąknęłam.
- Bawcie się dobrze - powiedziała Pezz i puściła mi oczko. Ja na jej gest przewróciłam oczyma. Wyszliśmy na podwórko. Nie wiem  czemu Harry kazał ubrać mi się ciepło, ja na dworze jest dość ciepło, no może troszkę chłodniej. Wsiedliśmy do czarnego Rang Rower'a i ruszyliśmy.
- Powiedz mi jak ty się dogadujesz z Perrie ? - zapytałam. Harry spojrzał na mnie z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
- No wiesz ten mój urok działa a co ? - powiedział, a ja się zaśmiałam. O brzuch pomału przestaje boleć. 
- Urok serio ? Ja się poważnie pytam - odparłam.
- No nie wiem normalnie. Powiem ci, że Pezz jest chyba zakochana w Niall'u - powiedział a ja zachłysnęłam się powietrzem.
- Że jak w Niall'u ?  - zapytałam.
- No w Niall'u a co ? - zapytał.
- Nie lubię go - powiedziałam.
- Dlaczego ? - zapytał patrząc na drogę.
- Po prostu działa mi na nerwy i po za tym rozwalił mój ulubiony wazon - powiedziałam.
- Och on już taki jest, ale no wiesz, każdy chciałby mieć taką dziewczynę jak ona...- przerwałam mu.
- Czyli jaką ?- zapytałam z zdziwieniem.
- No  miłą, ładną, uroczą, ... - przerwałam mu.
- i nie pełno letnia - powiedziałam przewracając oczyma. Jezu jak mu się Perrie, podoba to po co się ze mną spotyka ?
- Oj zazdrosna ? - zapytał patrząc na mnie tymi zielonymi tęczówkami parkując na jakimś parkingu.
- Nie, bo niby o co ? - zapytałam.
- No o to, że ją tak wychwalam - powiedział.
- Nie jestem zazdrosna, bo ja to wiem - odparłam i oparłam się plecami, o drzwi samochodu. Czy ja jestem zazdrosna ? Nie jestem. Wiem, że mówi to specjalnie, żebym była, nie zaprzeczam, bo uważam, że Pezz jest właśnie taka jak określił ją Harry.
- Ale na pewno nie jesteś ? - zapytał.
- Nie, tylko nie rozumiem dlaczego spotykasz się zemną jak podoba ci się Pezz ? - odparłam.
- Bo ty jesteś taką dziewczyną jakie lubię - powiedział i wyszedł z auta. Czyli jaka jestem ? Otworzył mi  drzwi wysiadłam i Harry splótł nasze palce, ruszyliśmy  w stronę jakiś schodków. Wyszliśmy na jakąś polanę czy coś. Wow jaka panorama Londynu. Nie wiedziałam, że Londyn jest taki piękny, a mieszkam tu dość długo.
- Wow - powiedziałam, bo na więcej nie było mnie stać.
- Lubię tu przychodzić, jak muszę pomyśleć - powiedział.  Usiedliśmy na trawie spoglądając w ciszy na ten piękny obraz. 
- Ej o co ci chodziło z tym ,,Bo ty jesteś taką dziewczyną jakie lubię '' ? No sorry ja nie jestem taka jak Pezz - powiedziałam.
- A kto powiedział, że jesteś taka jak Perrie ? - zapytał spoglądając na mnie.
- No ty sam mówiłeś jaka to ona jest i w ogóle - powiedziałam.
- Zazdrosna ? - zapytał.
- Nie, po prostu pytam - odparłam.
- Jak mówiłem, że każdy chciałby mieć taką dziewczynę, to mi przerwałaś, a chciałem powiedzieć, że z wyjątkiem mnie, bo ja lubię takie jak ty - powiedział.
- Czyli ? - zapytałam.
- No wiesz z charakterkiem, ładną, trudno dostępną, imprezującą, ale wrażliwa to ty czasami jesteś i to mi się w tobie podoba - powiedział. O wow skąd on wie, że ja jestem taka, ale niestety teraz na imprezy nie mogę chodzić, bo brzuch boli.
- Ale powiem, że charakterek to ty masz jak nikt inny - powiedział.
- Że jak ? - zapytałam. 
- No jak czegoś się uprzesz to nie odpuścisz  - powiedział.
- A ty to niby nie - powiedziałam i odwróciłam się od niego.
- Oj no i trochę obrażalska - powiedział chwytając mnie w pasie.
- ohhoo obrażalski to jesteś ty. A co było wtedy jak powiedziałam Ci, że z doktorkiem na kawkę pójdę - powiedziałam odwracając się do niego.
- Och no dobra jestem - powiedział. A ja zaczęłam się śmiać.
- Dlaczego się śmiejesz ? - zapytał.
- Bo jesteś taki zabawny i obrażalski - powiedziałam.
- Osz ty nie dostaniesz buzi - powiedział.
- Trudno zobaczymy ile ty wytrzymasz - powiedziałam.
- Okey - odparł.
- Odwieziesz mnie do domu ? - zapytałam.
- Już - zapytał.
- Tak, bo jestem zmęczona - powiedziałam.
- Okey to chodź - powiedział i poszliśmy w stronę auta. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Harry ma siostrę i uwielbia koty, a nie lubi, oliwek, majonezu i popcornu.
- Dzięki za dzisiaj - powiedziałam.
- Nie ma sprawy jak chcesz to częściej będę Cię tam zabierał - powiedział.
- Okey to pa - powiedziałam chciałam już wysiadać, ale Harry złapał mnie za ramię.
- Czekaj no całusa Ci muszę dać - powiedział.
- Oj jednak nie jesteś wytrzymały w tych sprawach - powiedziałam.
- No okey może i nie jestem, ale w innych jestem - powiedział i musnął moje wargi.
Odsunął się, a po chwili pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek, lekko przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze. Lekko rozchyliłam wargi, po chwili nasze języki napierały na siebie. Ułożyłam swoje ręce na jego karku, chciałam poczuć go trochę więcej. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza.
- To pa - powiedziałam i wysiadłam z samochodu.
- Pa maleńka przyjadę jutro, ale wieczorem, bo nie mogę wcześniej - powiedział.
- Okey pa - odparłam i poszłam w stronę domu.
Szkoda, że nie może po mnie przyjechać. Czyli czeka mnie jutro dawka bólu po pracy.

Perspektywa Harrego ***

Dlaczego Jess tak na mnie działa ? Jeszcze żadna laska tak na mnie nie działała. Zawsze kończyło się na seksie i tyle. A z nią chcę przebywać cały czas, ale nie mogę. Chyba się w niej nie zakochuję ? Nie no Harry Styles się nie zakochuje. A może ? Nie. Jess jest inna i na pewno nie skończy się tak jak z poprzednimi.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 32 część 2.

ROZDZIAŁ 32 CZĘŚĆ 2.

Perspektywa Pezz ***

- Jesteś dziewicą? - boziu typowy facet. Nagle cała przyjemna atmosfera prysła. Nie wiedząc gdzie mam podziać swój obłąkany wzrok spojrzałam na swoje splecione palce. Tak jestem dziewicą. Ja po prostu czekam na tego jedynego...
- Tak - odpowiedziałam speszona. Sądziłam, że mnie wyśmieje czy coś.
- To dobrze - jego słowa całkowicie zbiły mnie z tropu. Nagle zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Chodź dokończymy to innym razem. Późno już - powiedział. Faktycznie nawet nie wiem kiedy zrobiło się tak późno. Gdy wracaliśmy zrobiło się strasznie zimno i zaczęłam się trząść, a fakt, że byłam w samej sukience bez ramiączek nie poprawiał mojej sytuacji. W pewnej chwili Niall zatrzymał się i ściągnął z siebie  swoją marynarkę. Podszedł do mnie i założył ją a moje ramiona. Była o wiele za duża.
- Dziękuje, ale teraz tobie będzie zimno - powiedziałam z troską.
- Księżniczko nie martw się o mnie, nic mi nie będzie - złapał swoją ogromniastą ręką mój podbródek i złożył na moich ustach całusa.
- Chodź, bo się przeziębisz a w tedy Jess z kopie mi dupę. - zaśmiałam się cicho. Po jakiś 15 minutach spaceru doszliśmy do czarnego Lamborghini Niall'a. Otworzył drzwi pomógł mi wejść do niego. Znowu zapiął za mnie pasy i poszedł na miejsce dla kierowcy. Powiem szczerze, że już zaczynam się przyzwyczajać do tego, że mnie zapina, ale nadal czuję się jak jakieś dziecko. Jechaliśmy jakimiś Londyńskimi ulicami, a ja za cholerę nie mogłam rozpoznać drogi do mojego domu. Zaczęłam się strasznie wiercić. Niall chyba zauważył moje poddenerwowanie. Gdzie on do jasnej anielki mnie zabiera ?
- Spokojnie księżniczko nigdzie cię nie porywam. Nie bój się, jedziemy do mnie do domu - odpowiedział na moje nie zadane pytanie. Kuźwa.
- Ale... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Spokojnie nic ci nie zrobię. Ufasz mi? - wiedziałam, ze się denerwuje bo tak mocno ściskał kierownicę, że aż knykcie mu całe zbladły.
- Tak, ufam ci - wiedziałam, że się uśmiecha. Położył wolną rękę na moim udzie.
- Dziękuję.
- Za co mi dziękujesz? - zapytałam zdziwiona.
- Za to, że mi ufasz. Wiesz ja... ja nigdy bym cię skrzywdził... - powiedział
- Tak wiem Niall - odparłam i uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka.
- Słodko wymawiasz moje imię - puścił mi oczko. Znowu się zaczerwieniłam. Boże jak on na mnie działa. 
Po chwili Niall zaparkował auto no podjeździe jakiegoś domu. Gdy weszliśmy do środka aż odebrało mi mowę.
- To twój dom? - zapytałam zachwycona.
- Tak mój i jeszcze Harrego - odparł dumnie. Dom był przepiękny bardzo nowoczesny.
- Chodź - chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął do jakiegoś pokoju. Było ciemno więc nie mogłam się mu za bardzo przyjrzeć, ale sądzę, ze to jego pokój. Zamknął drzwi i przywarł swoim ciałem do mnie. Zostałam przygnieciona do drzwi. Zaczął całować mnie. Czułam wypuklenie przy jego kroczu, ale starałam się to ignorować. Chłopak chyba zauważył moje zdenerwowanie i zaczął się śmiać prosto do moich ust. Czułam się bardzo niezręcznie. Nagle odsunął się o kilka milimetrów ode mnie.
- Chcesz się iść umyć? - zapytał nagle.
- Ymm tak.
- Tam jest łazienka, a tam jest moja szafa weź sobie z niej jakieś ubranie do spania - oznajmił.
- Okej.
- No to idź - nadal byłam przygnieciona przez niego do drzwi.
- No to może mógłbyś się odsunąć? - zapytałam i zaczęłam się cicho śmiać.
- Dobra. - nadal się nie ruszał.
- No to się odsuniesz dzisiaj?
- Nie. - powiedział rozbawiony.
- Niall no! - chciałam go odsunąć, ale był za ciężki, albo ja za słaba.
- A co dostane w zamian? - zapytał.
- Hm... buziaka?
- Dobra - zbliżył się do mnie i chciał całusa w usta, ale ja go zręcznie wyminęłam i pocałowałam go w policzek. Widziałam, ze nie był zadowolony, no ale nie miał wyboru puścił mnie. Poszłam wybrać sobie jakąś jego koszulkę, ale wszystkie były jakieś takie wielkie. Po dłuższej chwili wybrałam jakąś czerwoną. Stwierdziłam, że nie mam bielizny i muszę wsiąść bokserki Niall'a. Weszłam do łazienki i ściąg łam z siebie sukienkę i bieliznę. Nagle ktoś pociągnął za klamkę. Uff na szczęście zamknęłam drzwi na klucz.
- Mogę do ciebie dołączyć? - zapytał Niall zza drzwi.
- Niall nie - powiedziałam stanowczo.
- No ale...
- Nie idź stąd!
- No dobra - powiedział i po chwili odszedł. Szybko się umyłam i ubrałam się. Po chwili wyszłam z łazienki i zobaczyłam Niall'a leżącego już w łóżku. Pewnie poszedł do jakiejś innej łazienki kiedy je się myłam.
- Chodź tu do mnie - nie zastanawiając się ani chwili wskoczyłam do łóżka, a chłopak oplótł mnie mocno swoimi ramionami.
- Dobranoc księżniczko - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc - zamknęłam oczy i odpłynęłam.


niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 32 część 1.

ROZDZIAŁ 32 CZĘŚĆ 1.

Perspektywa Pezz ***

Wyszliśmy z domu Jess i skierowaliśmy się w stronę czarnego Lamborghini. Niall otworzy mi drzwi do auta, a ja powoli i zapewne bardzo niezgrabnie wgramoliłam się do niego. Złapałam za pasy, żeby się zapiąć, ale Niall mi to uniemożliwił. Kucnął i zaczął mnie zapinać. Powiem szczerze, że czułam się jak jakieś dziecko.
- Dlaczego mnie zapinasz? - zapytałam niepewnie.
- Bo jesteś moja  - szepnął.
- Niall to nie jest żadna odpowiedz!
- Bo tak. 
- Ugh - postanowiłam nie drążyć tematu bo i tak by mi nie odpowiedział. Znamy się dość krótko, ale jak on się na coś uprze to musi to mieć.  Wstał i skierował się do siedzenia od strony kierowcy. Droga minęła bardzo szybko. Niall zatrzymał się przed restauracją ,, Rose ". Wyszedł z auta i otworzył mi drzwi. Od razu poczułam orzeźwiające powietrze i lekki wiatr, które rozwiewał na wszystkie strony moje włosy, zasłaniając mi widoczność. Weszliśmy do restauracji powiem szczerze, że jest bardzo ładna. Wszędzie znajdują się kolorowe świece i kwiaty. Mówiłam, że kocham kwiaty? Usiedliśmy przy wielkim oknie ukazującym przepiękny krajobraz. Było tak hmm... romantycznie.
- Podoba ci się tu? - zapytał siadając na przeciwko mnie.
- Tak jest cudownie - odparłam i popatrzyłam się prosto w oczy blondyna. Po chwili podszedł do nas kelner. Uśmiechnęłam się do niego uroczo.
- Co Państwu podać? - zapytał patrząc się prosto na mój biust. Czułam się bardzo niezręcznie. Niall chyba też zauważył nagłe zainteresowanie kelnera moim biustem, bo nagle się spiął.
- Kurczaka w sosie ziołowym i czerwone winno - powiedział przez zęby jasno można było wyczytać, że był wkurwiony na tego kelnera.
- A dla Pani?
- Yyy spaghetti i sok jabłkowy. - powiedziałam a kelner zaczął patrzeć się na mnie tak jakby chciał rozebrać mnie wzrokiem. Następnie oblizał seksownie wargę i odszedł. Wiedziałam, że Niall jakimś cudem powstrzymał się od tego, aby mu nie przyjebać. Nie wiem dla czego, ale jakimś cudem czułam się winna tej sytuacji.
- Przepraszam za niego - powiedziałam cicho, byłam pewna, że tego nie usłyszał.
- Księżniczko nie masz za co przepraszać w końcu to nie twoja wina, że tak działasz na facetów - powiedział, a ja czułam, że się rumienię.
- Pewnie się powtarzam, ale naprawdę słodko wyglądasz jak się rumienisz - puścił mi oczko.
- Dziękuję - bąknęłam niepewnie. Po chwili jakiś inny kelner przyniósł nam nasze jedzenie. Spróbowałam trochę i powiem szczerze, że jest rewelacyjne.
- Mm... pyszne - powiedziałam.
- Wiedziałem, że będzie ci smakować - powiedział i tryumfalnie się uśmiechnął. Resztę posiłku jedliśmy w zupełnej ciszy. Było bardzo przyjemnie. Nie potrzebne były słowa. Gdy skończyliśmy jeść Niall zapłacił za nas i wyszliśmy z restauracji. Było już dość ciemno. Niall złączył nasze ręce. Byłam przekonana, że pójdziemy do auta, ale najwyraźniej chłopak miał inne plany. Skierowaliśmy się do pobliskiego parku. Dobrze, że nie ubrałam butów na obcasie, bo nie dałabym rady chodzić w nich po tych żwirowych kamyczkach. Panowała bardzo przyjemna cisza. Spacerowaliśmy już jakieś 15 minut, kiedy chłopak skierował nas nad małe jezioro. Czułam się tak jak w jakieś bajce. A najlepsze w tym wszystkim było to, że ja byłam księżniczką a Niall księciem.
- Dziękuję. - powiedziałam i wtuliłam się do ramienia chłopaka.
- Za co mi dziękujesz? - było ciemno, ale wiedziałam, że się uśmiecha.
- Nie wiem za wszystko co dla mnie zrobiłeś, za to że jesteś.
- Ja też ci dziękuję za to, że jesteś. - powiedział i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili odsunął się ode mnie. Nie, nie ja chcę więcej. Nie zastanawiając się ani chwili przywarłam swoimi ustami do niego. Widziałam, że na początku był trochę zdezorientowany, bo przecież to on zawsze mnie całował a nie ja jego, ale odwzajemnił pocałunek. Podniósł mnie i położył na swoim kolanie. Boże ile on ma siły. Pogłębił pocałunek i ponownie prosił swoim językiem o wejście do środka, tym razem pozwoliłam mu. Powoli otworzyłam usta i pozwoliłam mu odkrywać każdy zakątek moich ust. Czułam, że powoli brakuje mi powietrza. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą magiczną chwilą. Oderwaliśmy się od siebie dysząc.
- Kurwa szybko się uczysz - powiedział ledwo łapiąc powietrze.
- Uczę się od najlepszych - uśmiechnęłam się lekko. Nadal siedziałam na Niall'a kolanie.
- Zagrajmy w prawda czy wyzwanie - zaproponował. Przełknęłam głośno ślinę.
- Dobra.
- To prawda czy wyzwanie? - zapytał z przebiegłym uśmieszkiem.
- Prawda - wybrałam bezpieczniejszą opcję. Udawał, że intensywnie myśli nad pytaniem, ale mogę się już założyć, że ma w zanadrzu jeszcze dużo bardzo interesujących pytań.
- To ile miałaś chłopaków? - przygryzłam wargę.
- Dwóch. Teraz ty! Praw... - chciałam dokończyć ale mi przerwał.
- Wyzwanie. - powiedział szybko.
- Pocałuj mnie - sama nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam. Ugh. Przybliżył się i złożył na moich wargach przelotnego całusa.
- Och maleńka - uśmiechnął się.
- Teraz ty - dodał po chwili.
- Prawda.
- Jesteś dziewicą? - Boziu typowy facet... 


środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 31.

ROZDZIAŁ 31

Perspektywa Jess**

Siedziałam z Harry'm w salonie, oglądaliśmy jakiś film o wyścigach. Harrego tak wciągnął, że normalnie jeść nie chciał. Usłyszałam kroki na schodach. O Niall już wychodzi. W salonie stanął Niall i Perrie. Perrie, że jak złamane żebra, a ona się tak wystroiła i na randkę idzie ?
- A ty Pezz dokąd ? - zapytałam.
- Niall mnie gdzieś zabiera - powiedziała i uśmiechnęła się do blondyna.
- Kochana z złamanymi żebrami ? Powinnaś odpoczywać, a nie szwendać się - powiedziałam. Spojrzałam na Niall'a wywrócił oczyma,a Pezz była trochę poirytowana.
- No, ale ja się już lepiej czuję, dzięki temu bandażowi i już mnie nie boli - powiedziała. Jezu ona mnie wykończy.
- Dobra idź, ale leki sobie sama kupisz, a i żeby potem narzekania nie było, że Cię boli - powiedziałam i wróciłam do oglądania filmu. Niall i Pezz wyszli. Perrie nie zdaje sobie sprawy z tego, że ma złamane żebra ? Powinna odpoczywać, ale ona nie woli się szwendać. Tak jest zapatrzona w tego Niall'a jak w obrazek normalnie. Żeby potem do mnie nie przychodziła, że ją bolą żebra, bo ja jej powiedziałam, ze powinna odpoczywać. Na dodatek tak późno wyszli.
- Nad czym tak myślisz ? - zapytał Harry lekko szturchając mnie w ramie.
- A nic nieważne - powiedziałam.
- Ej no powiedz - odparł obejmując mnie w pasie
- No bo kurde Pezz ma złamane żebra i włóczy się z Niall'em - powiedziałam.
- To oni gdzieś poszli ? Jak ? Gdzie ? Kiedy ? - pytał. Oj Harry Harry.
- No może jakieś parę minut temu. Poszli gdzieś na jakąś randkę czy coś - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
- Przecież nie widziałem jak wychodzili - powiedział.
- Jak miałeś widzieć, ten film Cię tak pochłonął, że maskara - powiedziałam i dźgnęłam go palcem w bok.
- Ałł to bolało - powiedział udając, że go to boli. Odsunął się ode mnie i wykrzywił usta w niezadowoleniu.
- To miało boleć - powiedziałam i znowu go dźgnęłam.
- Obrażam się - powiedział i odwrócił się ode mnie.
- Okey to się obrażaj. Śpisz na kanapie - powiedziałam. Harry natychmiast odwrócił głowę , a ja mu wystawiłam język i poszłam do pokoju. Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Mam nadzieję, że Pezz nic się nie stanie, z Niall'em chyba jest bezpieczna ? Wyszłam z kabiny ubrałam piżamkę i wyszłam z łazienki. Harry leżał na moim łóżku.
- Ej przecież jesteś obrażony - powiedziałam stojąc w progu łazienki.
- No, ale mam słabość do Ciebie i mi już przeszło - powiedział i podszedł do mnie i objął mnie w tali.
- O naprawdę ?  Nie wiedziałam - powiedziałam i zaśmiałam się.
- No naprawdę. Jesteś taka śliczna w tej piżamce. - powiedział niskim głosem, a ja się zaśmiałam na jego słowa. Zbliżył swoje usta do moich i lekko musnął swoimi moje. Po czym przyparł mnie do drzwi łazienki i całował namiętnie. Lekko przejechał językiem po mojej dolnej wardze, aby uzyskać dostęp do wnętrza moich ust. Bez wahania mu na to pozwoliłam. Po chwili nasze języki współgrały. A w moim brzuchu latały dosłownie motyle. Pierwszy raz coś takiego poczułam, tyle razy mnie całował, ale jeszcze nigdy motylków w brzuchu nie czułam. Oderwał się ode mnie i zaczął muskać moja szczękę i szyję. Wiedziałam, co ma na myśli, ale ja nie dam rady.
- Harry ja nie mogę - powiedziałam.
- Przecież mówiłaś, że nie jesteś dziewicą, więc czemu nie możesz  ? - zapytał wciąż całując moją szyję.
- Nie mogę po prostu - powiedziałam i odsunęłam Harrego od siebie i poszłam położyć się do łóżka. Chyba jest to czas, aby mu powiedzieć, co stało się kilka lat temu, ale czy ja mogę mu zaufać ?
Harry położył się koło mnie obejmując mnie w tali. Jego chyba nagi tors ogrzewał moje plecy. Lekko musnął moje ucho.
- Co się dzieje, już drugi raz mi odmawiasz ? - zapytał.
- Po prostu nie znamy się zbyt dobrze i nie mogę - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- No, ale się poznajemy. Co się dzieje, nie uwierzę w to, że powiesz mi kolejny raz, że ,, nie znamy się zbyt dobrze'' - powiedział, a ja odwróciłam się w jego stronę. Moje tęczówki spotkały jego. Jednak był bez koszulki. Na moim łóżku leżał Harry Styles bez koszulki jedynie w spodniach. Nie raz ze mną spał, ale nie wyglądał tak seksownie jak teraz. A może ja po prostu tego nie widziałam ?
- Powiem Ci, ale nie wiem czy mogę ci ufać ? - powiedziałam.
- Maleńka możesz mi ufać - powiedział i ucałował mnie w policzek.
- Dobra powiem Ci, gdy miałam chyba 16 lat zostałam zgwałcona, a parę miesięcy później moi rodzice zginęli trafiłam do domu dziecka. Gdy ten facet mnie zgwałcił nikt nie chciał mi pomóc, potem jeszcze rodzice i dom dziecka. Zamknęłam się w sobie na dobre, dopiero po jakimś czasie poznałam James'a, był straszy ode mnie parę lat, ale doskonale mnie rozumiał, zaprzyjaźniłam się z nim, ale pewnego dnia go adoptowali, więc znowu zamknęłam się w sobie. Gdy przyszły moje 17 urodziny do domu dziecka trafiła Perrie na parę miesięcy, a potem adoptowała ją ciotka. Wtedy powiedziałam sobie, że nie będę ufać nikomu oprócz Perrie, bo wiedziałam, że i tak ją odnajdę, no i James'owi. Powiedziałam, że będę ufać tylko im, ale pojawiłeś się ty i uratowałeś i pomogłeś mi, więc postanowiłam Ci dać szansę i zaufałam Ci - powiedziałam a łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Ja..ja przykro mi. Ja nie chciałem naciskać. Poczekam ile będzie trzeba i pomogę Ci. Dziękuje, że mi zaufałaś - powiedział lekko się uśmiechając. Spuściłam głowę, nie lubiłam opowiadać nikomu o mojej przeszłości.
- Nie smuć się już nikt nie zrobi Ci krzywdy w ten sposób, co ten facet - powiedział i uniósł mój podbródek. Spojrzałam mu w te zielone tęczówki, były piękne.
- A teraz chodźmy spać - powiedział. Lekko kiwnęłam głową i wygodnie ułożyłam się na łóżku, Harry objął mnie w pasie. Oj nie ściągnął spodni, a tam trudno.

Rano**

Gdy się obudziłam Harrego nie było już koło mnie. Spojrzałam na wyświetlacz była 8:00. Wstałam z wielką trudnością z łóżka i poszłam do szafy. Wybrałam to i poszłam się ubrać do łazienki. Trochę jest mi lepiej, że Harry wie o mojej przeszłości, może pozna mnie lepiej, a ja jego. Gotowa zeszłam na dół. Nie było tam Harrego, ani Pezz. Pezz pewnie została u Niall'a. Zjadłam szybkie śniadanie i poszłam do pracy.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 30.

ROZDZIAŁ 30.

Perspektywa Niall'a ***

 Poszedłem do pokoju Perrie. Przez ten niecały tydzień bardzo za nią tęskniłem. Delikatnie zapukałem w drzwi od jej pokoju.
- Mogę wejść ? - zapytałem.
- Tak - odparła cicho, słyszałem w jej głosie jakąś nutkę strachu, mam nadzieję, że ten dupek nie pobił jej tak strasznie.
- Jak się czujesz księżniczko ? - zapytałem. Widziałem jak się przez chwilę uśmiecha gdy nazwałem ją księżniczką.
-  Dobrze. Niall proszę przytul mnie - słyszałem w jej głosie desperację. Podszedłem do niej i najdelikatniej jak umiałem przytuliłem ją. Była bardzo krucha, bałem się, że przez przypadek mogę ją zmiażdżyć. Nie chciałem tego.
- Powiedz co ci ten dupek zrobił ? 
- Ja... ja nie chcę teraz o tym rozmawiać. Proszę Niall nie teraz. Ja przepraszam - jej głos był stłumiony przez moją koszulkę, czułem tam delikatne wibrację. Nadal trwaliśmy w uścisku. Czułem jak moczy moją koszulkę.
- Dobrze księżniczko - przytaknąłem i zacząłem delikatnie gładzić jej plecy prawą ręką.
- Tęskniłam za tobą - podniosła głowę i popatrzyła się prosto w moje oczy. Na te słowa moje serce zabiło mocniej. Ona za mną tęskniła. Nikt jeszcze mi takiego czegoś nie powiedział. No oczywiście nie wliczając Harrego, któremu od czasu do czasu przychodziło na czułości. Ale to wyjątek, w przypadku Harrego to trzeba leczyć psychiatrycznie, ale patrząc na to z innej strony teraz znalazł sobie Jess i może mnie zostawi w spokoju.
- Ja za tobą też - uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie i potarłem swoim nosem o jej. Wyglądała na zdezorientowaną. Przybliżyłem swoje wargi do jej i szybko je musnąłem. Patrzyła  mi na usta. Chciała więcej. Jestem tego pewien i na dodatek jestem z tego kurewsko szczęśliwy. Ponownie zbliżyłem swoje usta do jej. Pocałowałem ją, ona pogłębiła pocałunek. Było mi wspaniale. Całowałem ją delikatnie, potarłem językiem o jej wargi prosząc o pozwolenie. Nie wpuściła mnie. To może dla niej za wcześnie. Poczekam, aż mi pozwoli. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc.
- No powiem szczerze, że nie spodziewałem się po tobie, że tak dobrze całujesz - powiedziałem tryumfalnie i puściłem jej oczko. Zarumieniła się.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz. - uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- Ugh - wyjęczała i schowała głowę w poduszkę.
- Nie chowaj się - powiedziałem i zwinnym ruchem ręki zabrałem jej tą poduszkę.
- O tak jest dużo lepiej - uśmiechnąłem się i oparłem się rękami obok dziewczyny, tak aby ją nie uszkodzić. Znowu złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie dopiero z braku powietrza.
- Idź się przebierz zabieram cię gdzieś - oznajmiłem tajemniczo i zszedłem z Perrie.
- Gdzie ? - zapytała niemal od razu.
- Niespodzianka - puściłem jej oczko.
- Lubie niespodzianki - oznajmiła i przygryzła dolną wargę. Boże jaka ona jest seksowna. Jeszcze żadna kobieta mnie tak nie pociągała jak ona.
- To dobrze
- No, ale powiedz gdzie ! - powiedziała i zrobiła oczka jak mała dziewczynka. Nie, nie na mnie to nie działa.
- Nie 
- Nie powiesz ? - wydęła usta.
- Nie - powtórzyłem i uśmiechałem się rozbawiony z jej zachowania. Podniosła się i położyła ręce na klatce piersiowej. Udawała obrażoną.
- No nie obrażaj się. Obiecuję, że nie będziesz żałować. - zbliżyłem się do niej i objąłem ją w pasie.
- No dobra. To ja idę się przebrać. - wyszła do łazienki a ja zostałem w jej
pokoju. Postanowiłem trochę się po nim rozejrzeć. Już miałem otworzyć szafkę z bielizną, ale przerwał mi dzwonek przychodzącej wiadomości. Pierwsze myślałem, że to mój telefon, ale po spojrzeniu na wyświetlacz nie było żadnej wiadomości. Po chwili dostrzegłem telefon Pezz leżący na biurku. Wiem, że nie powinienem ale otworzyłem wiadomość.

Aż krew się we mnie zagotowała. Jak ten dupek ma czelność jeszcze do niej pisać. Kurwa nie mało mu jak go ostatnio pobiłem. Nie zastanawiając się ani chwili odpisałem mu :
Jeszcze na wszelki wypadek usunąłem te wiadomości, aby Pezz się nie dowiedziała i odłożyłem telefon na miejsce.

Perspektywa Pezz ***

Szybo się umyłam i ubrałam to, po czym wyszłam z łazienki. Niall stał koło biurka i bezczelnie się na mnie gapił, a wręcz pożerał wzrokiem. Oblizał górną wargę i zaczął się do mnie zbliżać.
- Wyglądasz...  seksownie. Bardzo seksownie. - powiedział i położył ręce na mojej tali. Czułam jak się rumienię.
- Dziękuję - powiedziałem cicho, ale tak że mnie usłyszał.
- Nie wiem czy powinienem cię puścić tak ubraną.
- A dlaczego nie powinieneś ? - zapytałam. Tak szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia dlaczego nie powinien mnie tam puścić tak ubraną. Nie rozumiem go.
- No wiesz tam też będą inni faceci i na pewno będą cię rozbierać wzrokiem - gdy mówił ostatnie wyrazy jego klatka piersiowa spięła się.
- A jesteś moja ! - dodał. Czułam jak moje policzki płoną. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Niall ja nie jestem twoja ! - zaprzeczyłam.
- Jesteś księżniczko - złapał mnie za rękę i złączył nasze ręce.
- Chodź ! - powiedział i skierowaliśmy się w stronę wyjścia z mojego pokoju. Niall nadal trzymał moją rękę w uścisku.


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 29.

Rozdział 29.

Perspektywa Eleanor**

 - Nie powiem obiecuję.
Kurdę, jak tak można być bezbronną dziewczynę, trzeba kompletnie nie mieć szacunku do kobiet i właśnie ten facet nie ma za grosz szacunku. Ciekawe czy Panią Black też tak biję. O nie ona tutaj nie może zostać, nie wiadomo co on może jej jeszcze zrobił. A może już jej zrobił. 
- Umm przepraszam skończyła Pani już rozmowę z Perrie ? - zapytała Pani Black.
- Tak - odparłam.
- Więc jak widać jest wszystko w porządku, Perrie ma dobrą opiekę - powiedziała. Co za baba jak ona kłamie, czy ona jest jakaś ślepa nie widzi tych siniaków.
- Właściwie to jest... źle - powiedziałam. Kobieta spojrzała na mnie a później na Perrie.
- Z czym jest źle ?- zapytała podenerwowana.
- Z tym, że Pani nie widzi jakie ona ma siniaki na policzku i po ramionach - powiedziałam.
- No może parę razy się uderzyła to nic wielkiego - powiedziała. 
- Uderzyła ? Proszę Pani tu widać ewidentnie, że ktoś ją biję i ja nie pozwolę, żeby jej działa się krzywda. Jestem zmuszona zabrać ją z powrotem do domu dziecka, na okres tych trzech tygodni do 18 urodzin. - powiedziałam strasznie bałam się reakcji ze strony Pani Black. Perrie spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Niech sobie ją Pani zabiera i tak do niczego się nie nadaje - powiedziała i wyszła z salonu.

Perspektywa Perrie**

Nie tylko nie do domu dziecka nie. Ja nie chcę tam wracać. Ja chcę do Jess i Niall'a, ale to dziwnie zabrzmiało.
- Nie proszę ja nie chcę do domu dziecka - błagałam Eleanor.
- Idź się spakować - powiedziała. W sumie nie chcę iść do domu dziecka, ale to lepsze niż zostanie tutaj. Mam już dość Ashton'a, strasznie bolą mnie żebra i brzuch. Wstałam z trudnością. Poszłam w stronę schodów trzymając się za brzuch. Weszłam do pokoju i zaczęłam się pakować, Gdy moje rzeczy zostały spakowane poszłam do sypialni ciotki i z komody wzięłam swój telefon. Zeszłam z torbą po schodach. W korytarzu czekała na mnie Eleanor.
- Idziemy ? - zapytała.
- Tak - odparłam.
Wyszłyśmy na zewnątrz. O nie Ashton wrócił z pracy.
- Nie Ashton wrócił - jęknęłam i zatrzymałam Eleanor.
- Nie bój się nic Ci już nie zrobi - powiedziała. Szłam za Eleanor do samochodu. Minęłyśmy Ashton'a pewnie domyślił się, że to Pani z domu dziecka i nie robił awantur, bo i tam ma już problemy. Spokojnie może iść do więzienia za pobicie nie pełnoletniej dziewczyny. Wsiadłam do samochodu za Eleanor.
- Niall, Harry co tutaj się dzieje ? - zapytałam zdezorientowana. Co to ma być ? Jak to oni znają Eleanor.
Niall uśmiechnął się szeroko to samo zrobił Harry.
- No przecież Jess mówiła Ci, ze wydostanie Cię od tej baby i poprosiła nas o pomoc - powiedział.
- A sorry poznaj do Louis chłopak Eleanor - powiedział wskazując na chłopaka po jego lewej stronie.
- Cześć - powiedziałam. Niall przyglądał mi się. Pewnie zauważył siniaka na twarzy. Zbliżył się do mnie i mnie przytulił. Zabolało, ale powstrzymywałam się od jęku.
- Kto zrobił Ci te siniaki na policzku ? - zapytał wkurzony. Och Niall gdybyś ty wiedział co on mi zrobił w brzuch.
- Ummm....A...- jąkałam się.
- No kto ? - zapytał.
- Chłopak ciotki Ashton - powiedziałam.
- Zabiję go - powiedział.
- Nie - powiedziałam Nie możesz.
- Mogę on Cię skrzywdził - powiedział.
- Ja chcę jechać do domu - powiedziałam. Ruszyliśmy w stronę mojego i Jess domu.

Perspektywa Jess**

Siedziałam w domu i czekałam. W sumie to nawet nie wiem na co. Harry po tym ja przyjechał po mnie do pracy odwiózł mnie do domu i pojechał ,, coś'' załatwić. Ciekawe co z Perrie ? Tak bardzo za nią tęsknię. Mam, że nie długo ją zobaczę. Usłyszałam dzwonek do drzwi, wstałam z kanapy i poszłam otworzyć. W drzwiach stał Harry, Niall, Louis.
- Um Hej - powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi.
- Mamy dla Ciebie niespodziankę - powiedział Harry. O niespodzianka lubię.
- Tak a jaką ? - zapytałam.
- Poczekaj - powiedział i poszedł do samochodu. Po chwili z auta wysiadła Eleanor i oczom nie wierzę Pezz moja kochana Perrie. Wybiegłam z domu  w stronę Pezz. Przytuliłam ją lekko, ponieważ zauważyłam siniaka na policzku, nie wiadomo czy gdzieś po ciele nie ma ich więcej. Rozpłakałam się na tą myśl.
- Nie płacz Jess, jestem cała - powiedziała. Odsunęłam się od niej.
- No nie wiadomo - powiedziałam.
- Chodź do domu - powiedziałam.  Wzięłam torbę Pezz i ruszyłyśmy w stronę domu. Pezz trzymała się za brzuch. Weszliśmy do domu. Eleanor i Louis wrócili do domu, nawet nie zdążyłam im podziękować, ale na pewno to zrobię. Poszłam z Pezz na górę zanieść torbę i dowiedzieć się czy nie ma większych obrażeń. Niall i Harry zostali na dole.
- Perrie powiedz mi zrobił Ci coś jeszcze ? - zapytałam. Tak dobrze napisałam zrobił, na pewno to nie ona jej zrobiła te siniaki na policzkach i po rękach. No może na policzku tak, bo w sumie ja też miałam, ale nie no chyba swojej siostrzenicy by nie uderzyła ?
- Skąd wiesz, że to jakiś facet mógł mi zrobić ? - zapytała siadając na łóżku.
- Proszę Cię ona nie mogłaby chyba uderzyć swojej siostrzenicy - powiedziałam.
- Kto Ci to zrobił ? - zapytałam.
- Facet ciotki Ashton- powiedziała i spuściła głowę.
- Zrobił Ci coś jeszcze ? - zapytałam.
- Nie -  powiedziała i zaczęła wyciągać ubrania z torby. Kłamię widzę to po niej.
- Kłamiesz powiedz - powiedziałam.
- Pezz jeśli on Ci coś zrobił nie ukrywaj tego przede mną. Przecież jesteśmy przyjaciółkami, a nawet siostrami. Tak siostrami ja Cię za taką uważam. Proszę Pezz wiedz, że ja Ci pomogę i od teraz będę Cię chronić. - powiedziałam. Perrie spojrzała na mnie. Łzy zaczęły wypływać jej z oczu.
Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Jess j..a ja s..ię t..ak bałam, on b..ył straszny, gdy nie posprzątałam tych p..omieszczeń, które kazał mi posprzątać, bił m..nie, a w..tedy gdy d..o Ciebie zadzwoniłam pobił m...nie t..ak, że straciłam przytomność i chyba pomłamał m..i żeb..ra , bo strasznie mnie bolą - powiedziała przez szloch.
Zabiję go normalnie.
- Pokaż - powiedziałam. Pezz odsunęła się  ode mnie i lekko uniosła bluzkę. Boże. Brzuch cały posiniaczony, normalnie siwiutki.
- Boże ona nie ma szacunku do kobiet, jak on mógł Cię tak skrzywdzić - powiedziałam.
- Wiem, ja się boję - powiedziała.
- Nie bój się nie Ci się nie stanie. Na pewno się do Ciebie nie zbliży, bo będzie się bał policji trochę go postraszę, a i oczywiście jak będziesz chciała zgłosisz to na policję.- powiedziałam.
- Nie ja nie chcę tego zgłaszać. Chcę zapomnieć.- powiedziała szlochając.
- Chodź powinnaś, ja nie mogę Ci zabronić nie długo kończysz 18 lat - powiedziałam.
Perrie lekko się uśmiechnęła.
- Nie wybaczę mu tego co Ci zrobił, bardzo bolą Cię żebra ? - zapytałam.
- Tak - powiedziała.
- Nie pojedziemy do szpitala zadzwonię do lekarza, aby tu przyjechał, a ty na razie się połóż i odpocznij - powiedziałam. Perrie położyła się, a ja wyszłam z pokoju. Jak on mógł pobić nie pełnoletnią dziewczynę ? Nie rozumiem tych ludzi nie rozumiem świata. Jak można tak krzywdzić ludzi, ja się pytam ? Moja Perrie kochana, silna Perrie. Łza spłynęła mi po policzku, szybko ją wytarłam. Weszłam do salonu. Siedzieli tam Harry i Niall. Momentalnie na mnie spojrzeli.
- Zrobił jej coś ten Ashton jeszcze ? - zapytał Niall. Muszę mu powiedzieć, ale on przecież zabiję tego Ashton'a. W sumie Ashton'owi należy się to za to co zrobił Perrie. Najlepiej wyciągnąć mu wszystkie wnętrzności na wierch.
- Tak ją skopał po brzuchu, że ma cały siny i prawdopodobnie ma złamane żebra - powiedziałam.
- Kurwa mać,  ja go dorwę to mu nogi z dupy powyrywam, a najlepiej zabiję. O nie ja mu nie odpuszczę - powiedział rzucając wazonem o podłogę. Wazon rozpadł się na kawałki powodując huk.
- Niall nie demoluj mi domu - powiedziałam. Idę zadzwonić do lekarza.
- Nie !!! - krzyknęli.
- Musi zobaczyć co z jej żebrami - powiedziałam i chwyciłam telefon.
- No, ale będzie na pewno pytał co się jej stało - powiedział farbowany Niall.
- Tym to ja już się zajmę - powiedziałam i puściłam oczko Harre'mu. Harry spojrzał na mnie z zastanowieniem i ciekawością.
- Dobra Styles nie wiesz o co mi chodzi ? A i tak się nie dowiesz - powiedziałam i wzięłam telefon. Poszłam do kuchni i ściągnęłam karteczkę z lodówki, na której miałam numer do lekarza. Zawsze na lodówce wisiała tam ta karteczka, w razie jakbyśmy potrzebowały lekarza. 
-Dzień Dobry - powiedziałam.
- Dzień Dobry gabinet doktora Maslow'a w czym mogę pomóc ? - zapytała recepcjonistka.
- Chciałabym się dowiedzieć czy Pan Maslow ma dzisiaj wizyty domowe ?  - zapytałam.
- Tak ma - powiedziała. Podałam jej numer domu i ulicę na której mieszkamy. 
- Doktor Maslow będzie za 30 minut - powiedziała. Wow szybko.
- Dziękuje Do Widzenia - powiedziałam i się rozłączyłam.
Włożyłam telefon do kieszeni spodenek i poszłam do salonu.
- Niall weź sprzątnij ten wazon doktor będzie za 30 minut - powiedziałam.
- No dobra - powiedział i przewrócił oczyma.
- Ja idę do Perrie - powiedziałam.
- Czekaj - powiedział.
- Tak - odparłam.
- O co chodzi z tym ,, Ja już się tym zajmę" ? - zapytał.
- No nic po prostu się tym zajmę - powiedziałam próbując zachować poważną minę.
- Okey - powiedział.
Weszłam do pokoju Perrie.
- Perrie lekarz będzie za chwilę jak się czujesz ? - zapytałam.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i popatrzyłam je w oczy.
Widziałam w nich strach i zmartwienie. 
- Dobrze tylko te żebra mnie bolą - powiedziała.
- Widzę, że się czymś martwisz oprócz tych żeber. Powiedz mi co się dzieje ? - powiedziałam i chwyciłam dłoń Pezz.
- No.. b..o przez to pobite ciało boję się, że Niall nie będzie mnie już chciał. A mi na nim zależy, może i to głupie, no ale uratował mnie - powiedziała. No uratował ją i pomógł, nie lubię go, ale to wybór Pezz niech spotyka się z kim chcę.
- Pezz Niall będzie się chciał z tobą spotykać uwierz mi. Chodź za nim nie przepadam uważam, że jemu też na tobie zależy. Kiedy powiedziałam mu co zrobił ci ten Ashton, rozwalił wazon - powiedziałam.
- A teraz chodź trochę przypudrujemy brzuch i policzki, żeby lekarz nie wypytywał o te siniaki dobrze ? - zapytałam.
- Tak - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Poszłam do łazienki i wzięłam puder. Zaczęłam od policzków, aż po brzuch. Efekt końcowy był całkiem niezły, nie było ich widać.
Usłyszałam pukanie do drzwi momentalnie stanęłam na równe nogi.
- Proszę - powiedziałam. Drzwi się uchyliły.  W progu stał dość przystojny mężczyzna i nawet dość młody. Jeśli to lekarz to wow.
- Dzień Dobry jestem Doktor Maslow - powiedział i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Jessica White - powiedziałam i uścisnęłam dłoń mężczyzny.
- Co się dzieje Pani potrzebuje pomocy ? - zapytał głębokim głosem i  przyjrzał mi się uważnie. Po czym oblizał wargę ?
- Nie ja moja przyjaciółka Perrie - powiedziałam i wskazałam na leżąca na łóżku dziewczynę.
- Dobrze, a co się jej stało ? - zapytał wciąż dziwnie na mnie patrząc
- Wie Pan coś się jej stało z żebrami. Bolą ją - powiedziałam.
- Dobrze spójrzmy - powiedział do Perrie. Pezz lekko podniosła bluzkę. Lekarz nacisnął lekko na żebra dziewczyny, syknęła.
- Hymm złamane tak ja przypuszczałem. Trzeba zgłosić się do szpitala - powiedział w moją stronę.
- Nie proszę Pana zapłacę każdą cenę tylko proszę jej złożyć te żebra do kupy - powiedziałam.
- Ale.. - powiedział, a ja mu przerwałam.
- Nie proszę - powiedziałam i uśmiechnęłam się tak ładnie, jak to robiłam tylko do Harrego i Pezz. Zadziałało.
- No dobrze - powiedział i znowu oblizał wargę. No może jest przystojny, ale  niech już przesatnie z tą wargą, bo to wkurzające.  Po kilku lub kilkudziesięciu sekundach żebra Pezz były owinięte bandażem elastycznym. Podał mi receptę na jakieś tabletki.
- Dziękuje Panu bardzo ile płacę ? - zapytałam.
- Nic - powiedział i uśmiechnął się do mnie. 
- Jak to nic ? - zapytałam.
- No po prostu nic. Perrie zdrowiej. Do zobaczenia. - powiedział.
- Ale, nie no ja muszę Panu zapłacić - powiedziałam.
-  Nie nie musisz. Do widzenia - powiedział i puścił mi oczko. Okey spokojnie lekarzu.
Lekarz wyszedł, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Jejku jak ty to robisz ? - zapytała Pezz.
- Ale co ? - zapytałam.
- No to widziałaś to oczko puszczone do Ciebie - powiedziała.
- Wiesz lata ćwiczeń. A widziałaś jak oblizywał tą wargę haha nie no mógł sobie oszczędzić  - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Pezz razem ze mną, ale zaraz przestała.
- Jak się czujesz ? - zapytałam.
- Dobrze, zawołasz Niall'a ? - zapytała.
- No pewnie - powiedziałam wciąż się śmiejąc. Wyszłam  z pokoju i poszłam do salonu śmiejąc się. Ten lekarz był przystojny, kurde zjadał mnie wzrokiem, na następny raz ubiorę dłuższe spodnie.
- Haha Niall ahha Pezz chcę żebyś do niej przyszedł - powiedziałam i powoli się uspokajałam. Niall spojrzał na mnie jak na głupią i poszedł na górę.
- Z czego się tak chichrasz ? - zapytał Harry.
- A tam z niczego - powiedziałam i usiadłam koło niego.
- Ej i co z żebrami Perrie ? - zapytał obejmując mnie ramieniem.
- Ymm złożone do kupy i zaciśnięte bandażem elastycznym - powiedziałam.
- Nie mówił nic o tym by do szpitala jechać ? - zapytał patrząc na mnie.
- No mówił - odparłam krótko spoglądając na Harrego.
- I co mu powiedziałaś ? - zapytał. Jezu przesłuchanie.
- No wiesz, że jak złoży je do kupy do możemy iść na jakąś kawę czy coś. A i po za tym, że jest całkiem niezły - powiedziałam. Chodź chciało mi się śmiać.
Harry wziął ze mnie ramię i odsunął się ode mnie.
- Że jak ? Ty nigdzie z nim nie idziesz, bo jesteś moja ! - powiedział wkurzony.
- Ulla Harry nie jestem twoja - powiedziałam.
- A właśnie, że jesteś, a po za tym ja jestem lepszy od tego doktorka - powiedział i udał obrażonego.
- Ty to się na żartach nie znasz - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Harry ciągle udawał obrażonego.
- Oj no Harry no - powiedziałam i przysunęłam się do niego. Nie drgnął.
- No nie obrażaj się - powiedziałam.
- A jestem lepszy od niego ? - zapytał.
- No pewnie, że jesteś - powiedziałam i dałam mu całusa w policzek.
- Ej ja chcę w usta - powiedział.
- No to chodź tu - powiedziałam a Harry odwrócił wreszcie głowę w moją stronę i pocałował mnie przeciągnie w usta.
- A tak na serio co mu powiedziałaś ? - zapytał.
- No, że zapłacę każdą cenę tylko, żeby złożył jej żebra do kupy. A i tak kasy nie wziął tylko mi powiedział, że nie muszę płacić. Puścił mi oczko i wyszedł. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.Wolałam oszczędzić to, jak oblizywał wargę i zjadał mnie wzrokiem, na pewno Harre'mu by mu się to nie spodobało i jeszcze by wybuchnął czy coś.
- Puścił Ci oczko ? - zapytał.
- Tak - odparłam.
- Och jak ty na tych mężczyzn działasz - powiedział i zrobił smutną minkę.
- Oj a czemu smutna minka ? - zapytałam.
- No bo wiesz, ile jest facetów na świecie, a ty każdemu możesz zawrócić w głowie, ale ja się nie poddam będziesz moja - powiedział.
- Ach to jeszcze zobaczymy ,, Czy będę twoja'' - powiedział i zrobiłam w powietrzu cudzysłów.


Rozdział 28.

ROZDZIAŁ 28.

Perspektywa Pezz ***

 Wyszłam z łazienki czyściutka, ale nadal cała obolała. Już miałam się wziąć za sprzątanie łazienki, ale usłyszałam, że ktoś kieruje się do pokoju. Po chwili weszła do nich ciotka. Czego ona ode mnie chce ?
- Perrie, chodź przyszła pani z domu dziecka i chce z tobą porozmawiać - oznajmiła łagodnym tonem. Przełknęłam głośno ślinę i skierowałam się w stronę drzwi. Ciotka zagrodziła mi wyjście ręką i popatrzyła się na mnie surowo.
- Jeśli piśniesz chociaż słówko o tym co się tu działo to zapamiętaj sobie, że będziesz tego gorzko żałować - powiedziała a ja jeszcze raz przełknęłam głośno ślinę. Nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową w geście zrozumienia.
- Rozumiesz ? - zapytała.
- T...tak - wzięła swoją rękę i pozwoliła mi wyjść z pokoju.

Perspektywa Eleanor ***

Siedziałam w salonie ciotki Perrie, serce waliło mi jak oszalałe. A co jeśli oni się kapną, że jestem podłożona ?  Pani Black wydawała się być miłą kobietą, ale ten jej chłopak był jakiś taki groźny czy coś. Powiem szczerze, że nie mam teraz największej ochoty przebywać w tym domu, no ale obiecałam Niall'owi, a na dodatek chcę zrobić na złość Louisowi. Usłyszałam, że ktoś idzie więc wstałam z wygodnej kanapy i próbowałam z trzepnąć niewidzialny proszek z mojej spódnicy. Po chwili przed moimi oczami ukazała się młoda dziewczyna i Pani Black. Pewnie to jest ta Perrie. Była jakaś taka blada i miałam wrażenie, że się boi.
- Dzień dobry jestem Eleanor, a ty pewnie Perrie tak ? - przywitałam się i podałam rękę dziewczynie. Lekko się uśmiechnęłam a ona odwzajemniła go, ale miałam wrażenie, że nie ma w tym uśmiechu ani trochę prawdy.
- Cześć - powiedziała cicho. Jej ciotka siadła koło nas i bynajmniej chciała uczestniczyć w tej rozmowie, ale przecież przy niej Pezz nic mi nie powie.
- Czy mogła by pani zostawić nas same ? - zapytałam a kobieta sprawiała wrażenie oburzonej.
- Przecież jestem jej opiekunem prawnym i mam pełne prawo uczestniczyć w tej rozmowie - Powiedziała, już całkiem oburzona. Bożę jaki babsztyl z niej. Jak w ogóle można z nią wytrzymać przez dłuższy czas w jednym pomieszczeniu ?
- Tak ma Pani prawo, ale chciałabym z nią porozmawiać na osobności.
- Dobrze, długo to potrwa ?
- Myślę, że nie - powiedziałam a kobieta wyszła z pomieszczenia, ale przed tym zmierzyła Pezz okrutnym wzrokiem.

Perspektywa Pezz ***

Gdy ciotka wyszła poczułam pewną ulgę, ale nie mogę powiedzieć co się tutaj stało bo ciotka na pewno by się o tym dowiedziała i potem pewnie Ashton by mnie pobił.
- Powiedź mi, chcesz tu być ? Tylko proszę cię nie kłam. - powiedziała bardzo łagodnym tonem. chciałam jej powiedzieć prawdę, ale nie mogłam.
- T..tak.
- Proszę nie kłam. Nikt się o tym nie dowie. Jeśli powiesz mi całą prawdę obiecuję, że cię stąd wyciągnę - czułam jak ręce zaczynają mi się trząść a moje policzki robią się wilgotne.
- Więc chcesz tutaj być ? - powtórzyła swoje pytanie, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bałam się powiedzieć prawdę. 
- Nie - powiedziałam nagle bez zastanowienia i wybuchłam nie pohamowanym płaczem.
- Zrobili ci coś ? Dlaczego masz sine policzki i siniaki na rękach ? - drążyła temat a ja po prostu bałam się jej o tym powiedzieć i schowałam ręce za siebie.
- Twoja ciocia, ona biję cię ? - zapytała ponownie.
- Nie ona nie - oznajmiłam a Eleanor jak dobrze pamiętam jej imię przytuliła mnie mocno a ja się skrzywiłam z bólu.
- To kto cię pobił ?
- Ashton.
- A kto to jest Ashton ? - zapytała zdziwiona.
- To to jest chłopak cioci - powiedziałam cicho i zaczęłam się bawić swoimi palcami.
- A ona wiedziała o tym, że cię pobił ? - nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową na tak.
- Proszę nie mów jej tego, że ci powiedziałam. Ona powiedziała, że jak ci powiem to będę tego bardzo żałować. Ja, ja się boję.
- Nie powiem obiecuję.