piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 67.

ROZDZIAŁ 67.


Daj upust emocjom, to ci pomoże.
Nie zadręczaj się nie potwierdzonymi faktami.

Perspektywa Jess**

Szłam do domu jak jakiś żółw. Łzy cały czas leciały mi po policzkach, całkowicie zamazały mi obraz. Przetarłam oczy dłonią i zobaczyłam przed naszym domem samochód Niall'a. Co on tu robi? Wzięłam dwa głębokie wdechy i weszłam do domu. Przywitał mnie Toby wesoło machając ogonkiem.
- Chodź zaraz dam ci jedzonko - powiedziałam i weszłam do kuchni.Wzięłam miseczkę pieska i nasypałam mu trochę karmy.
- Perrie!!! - krzyknęłam stojąc przy schodach.
- Co się dzieje? - spytała i na górze schodów ukazała mi się chudziutka Pezz, a za nią Niall.
- Mam telefon dla ciebie i do lekarza mamy jechać. - powiedziałam całkowicie ignorując Niall'a.
- Płakałaś? - zapytała schodząc po schodach. Odwróciłam głowę.
- Nie. - skłamałam.
- To czemu masz czerwone oczy? - zapytała przekręcają mi głowę w jej stronę. Spojrzałam w jej oczy i widziałam w nich smutek.
- Nie płakałam, po prostu coś mi wpadło do oka - skłamałam. Nie powinnam mieć przed nią tajemnic, ale po pierwsze nie chcę, jej straszyć i tak ma swoje problemy, a po drugie muszę się upewnić czy to co powiedział mi Tom jest prawdziwe.
- Powinniśmy się zbierać, jeśli chcemy zdążyć na wizytę. - powiedział Niall.
- Okej. - odparła Perrie.
- Widzę, że się już pogodziliście - powiedziałam.
- Jak widać, to tak, postanowiłam dać mu szansę. - powiedziała Perrie, lekko się uśmiechając do Niall'a.
- Jess ja przepraszam za to zachowanie wtedy, ja.. - urwał.
- Niall nie tłumacz mi się. Ciesz się, że Perrie cię kocha i dała ci tą szansę. - odparłam. Gdy Pezz już się ubrała wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta Niall'a.
To co powiedział Tom nie mogło być prawdą, przecież widziałam i słyszałam, że moi rodzice zginęli na miejscu. Kochali mnie nie mogli mi tego zrobić, to nie mogło być zaplanowane, a jeśli to dlaczego? Zawsze chcieli dla mnie najlepiej i wiedzieli, że ich bardzo, bardzo kocham, więc nie mogli by mi tego zrobić. Proszę, żeby to było kłamstwo proszę. Ja nie daje już rady z tym wszystkim, chce mi się płakać, ale teraz nie mogę przy Pezz. Muszę być silna. A przede wszystkim muszę się dowiedzieć czy to prawda. Zrobię wszystko żeby się dowiedzieć prawdy.
- Jess jesteśmy na miejscu Jess! - krzyknęła Perrie.
- Takk.. umm przepraszam zamyśliłam się - powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Szliśmy przez parking to białego ogromnego budynku, weszliśmy do środka i do moich nozdrzy natychmiast dostał się zapach typowego zapachu szpitala. Podeszłam do recepcji, aby dowiedzieć się gdzie jest gabinet ginekologiczny.
- Drugie piętro, gabinet numer 34 - powiedziała pani z recepcji.
- Dziękuje - odparłam i ruszyłam w stronę Niall'a i Pezz.
- Drugie piętro, gabinet numer 34 - powiedziałam i poszliśmy do windy. Winda zatrzymała się na drugim piętrze i ruszyliśmy korytarzem prosto. Stanęliśmy przed gabinetem nr 34 i gdy przeczytałam kto przyjmuje to od nie chciało mi się już tu siedzieć.
- Więc Niall wejdziesz z Pezz do środka? - zapytałam.
- Oczywiście - odparł.
- A ty z nami nie wejdziesz? - zapytała Pezz.
- Pan Maslow na pewno ucieszył by się jakby mnie zobaczył, ale ja na pewno nie. Wiesz po ostatnim spotkaniu z nim w naszym domu unikam go, ale jak widać on wszędzie pracuje - powiedziałam. Perrie zachichotała.
- No już, już. Wchodzić moi młodzi rodzice za niedługo - powiedziałam i usiadłam na krzesełku przed gabinetem.

Perspektywa Pezz**

Słowa, które wypowiedziała Jess uderzyły prosto do mojego serca. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że ja i Niall będziemy rodzicami. Boję się czy damy sobie radę, ale na szczęście mamy Jess i Harry'ego. Weszliśmy do białego, jak cały budynek gabinetu. Za biurkiem siedział Pan Maslow, który podrywał u nas w domu Jess. 
- Dzień Dobry - powiedziałam.
- O witam Panno Jessico White - powiedział, a mi zachciało się śmiać.
- Ja jestem Perrie Black, moja przyjaciółka to Jessica White - powiedziałam, a Niall zaczął się śmiać.
- Oj najmocniej przepraszam - powiedział i szturchnęłam Niall'a, aby się uspokoił.
- Proszę siadajcie, a pan to? - zapytał.
- Chłopak Perrie Niall Horan - powiedział blondyn i usiadł koło mnie, chwytając mnie za dłoń.
- Co was sprowadza do mnie? - zapytał.
- Doktorze, chciałabym się dowiedzieć, w którym tygodniu ciąży jestem - powiedziałam.
- Dobrze proszę tu usiąść, zrobimy USG -  powiedział i wskazała na małe łóżko w kącie koloru białego.
Wstałam z krzesła i podeszłam do łóżka, ułożyłam się na nim wygodnie. Doktor Maslow usiadł na krześle naprzeciwko mnie i włączył urządzenie do robienia USG.
- Proszę podwiń koszulkę - powiedział zrobiłam to co kazał. Spojrzałam na Niall'a zmarszczył brwi.
Doktor wylał trochę przeźroczystego  płynu na mój brzuch, na którym pojawiła się gęsia skórka, ponieważ płyn był zimny. Wziął do ręki nie duża ,, głowicę'' i lekko zaczął jeździć nią po moim brzuchu i patrzył cały czas na ekran monitora. 
- O niech pani zobaczy widzi pani tu tą dość już dużą fasolkę? To pani i pana dziecko.- zapytał wskazując na ekran w monitorze. Ojej, to jest moje dziecko.
- Tak, tak. Niall spójrz to nasze dziecko. - powiedziałam. Chłopak wstał z krzesła i podszedł do monitora.
- Który to już tydzień? - zapytał wracają na krzesełko.
- Będzie to już 7 tydzień - powiedział doktor.
- Mogłabym prosić o wydrukowanie tego USG? - zapytałam.
- Ależ oczywiście - odparł doktor i wcisnął jakiś guzik i USG zaczęło się drukować. Podał mi ręcznik, abym wytarła brzuch z płynu, po czym podał zdjęcie mojego dziecka, w kształcie fasolki. 
- Doktorze niepokoi mnie to, że chudnę i wymiotuję - powiedziałam siadając koło Niall'a.
- To normalne, w przypadku tak młodej osoby jak Pani te mdłości mogą się nasilać. Najlepiej niech pani je małe posiłki i piję herbatę imbirową, a gdy po jakiś 2 tygodniach mdłości przejdą, może pani jeść już normalnie. - powiedział.
- Dobrze dziękuje - powiedziałam.
- Proszę przyjść do mnie za 2 miesiące na ponowne USG, a gdyby coś się działo proszę od razu się ze mną skontaktować - powiedział.
- Dobrze. Do wiedzenie - powiedziałam. Niall uścisnął dłoń doktora Maslow'a i wyszliśmy z gabinetu. 

Perspektywa Jess**

Siedziałam na niewygodnym krześle już 30 minut. Ile to USG może trwać? Na szczęście po chwili z gabinetu wyszli Niall i Perrie.
- I co który tydzień? - zapytałam.
- Umm 7, wiesz, że doktor też kazał mi pić tą ohydną herbatę imbirową, no ale cóż wszystko zrobię dla tego dziecka. - powiedziała.
- Masz zdjęcie USG? - zapytałam. Dziewczyna podała mi mały skrawek papieru. Ale malutkie dziecko. 
- Wiesz co było najlepsze? - zapytała chichocząc.
- Hmm?- odparłam wpatrując się w zdjęcie, nie mogłam uwierzyć, że Perrie nosi w sobie  prawdziwe nowe życie.
- Doktor pomylił mnie z tobą - powiedziała.
- Oj każdemu mogło się zdarzyć. Wracamy? - zapytałam.
- Tak - odparła. Wyszliśmy z budynku i poszliśmy na parking. Wsiedliśmy do auta, na szczęście nie gadali o tym doktorze. Nagle poczułam wibracje w mojej kieszeni. Byłam przekonana, że to Harry, ale to nie był on. Tylko jakiś sms od numeru nie znanego.
O nie tylko nie Tom, odpisałam:
Skąd on ma mój numer? Ah, przecież jest w gangu, więc łatwo sobie załatwia takie rzeczy. Po chwili dostałam odpowiedź:
Postanowiłam nie odpisywać, miałam dość, czyli to prawda. Zatrzymaliśmy się przed naszym domem wyskoczyłam z samochodu, szybko weszłam do domu i pobiegłam do pokoju. Gdy się już tam znalazłam rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Dlaczego? No dlaczego? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz