piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 26.

ROZDZIAŁ 26.

Perspektywa Pezz ***

Czuję się strasznie okropnie, wszystko mnie boli, jestem zmęczona.  W dodatku dzisiaj wychodzą na jaką kolację i w ciągu dwóch godzin mam wysprzątać salon, kuchnię i łazienkę na błysk. Czuję się jak jakiś kopciuszek czy coś, który czeka na swojego księcia. Właściwie to czekałam, aż wreszcie Jess mnie stąd wyciągnie mam nadzieję, że nastąpi to nie długo.A zapomniałam prasowałam dzisiaj sukienkę ciotki, którą ma założyć na dzisiaj wieczór, okropna ta sukienka jest żółto-pomarańczowa. Naprawdę obrzydliwa.
- Pezz wychodzimy, a i pamiętaj o tym, że masz posprzątać te pomieszczenia, które Ci kazałem - powiedział i wyszli z domu. Dobra może jest tu gdzieś mój telefon idę poszukać - mówiłam w myślach. Poszłam na górę weszłam do pokoju ciotki i Ashton'a. Zaczęłam szperać w szafkach nie mogłam znaleźć tego debilnego telefonu. Podeszłam do komody to była moja ostatnia szansa. Otworzyłam pierwszą szufladę, nie ma, drugą nie ma, trzecią nie ma, czwartą jest znalazłam leżał pod pościelami. Wyjęłam go i włączyłam wpisałam pin. Wybrałam numer Jess. Pod dwóch sygnałach odebrała.
- Jess ja już nie chcę tu być - powiedziałam.
- Pezz co..oo nie słyszę- mówiła.
- Nie chcę tu być - powiedziałam i się rozłączyłam, bo usłyszałam kroki na dole. Wyłączyłam telefon i wrzuciłam go na swoje poprzednie miejsce, czyli do komody. Zeszłam na dół sprawdzić kto tam chodzi, okazało się, że to tylko kot. Spojrzałam na zegarek.
- Kurde  półtorej godziny mi zostało do sprzątnięcia tych trzech pomieszczeń - powiedziałam do siebie i wzięłam się do sprzątania. Po godzinie usłyszałam otwierające się drzwi, kurwa wrócili, a mi jeszcze łazienka została.
- Pezz !!! - usłyszałam krzyk. Wstałam z podłogi w salonie i pobiegłam do korytarza.
- Tak co się stało ? - zapytałam. Kurwa, Ashton był trochę pijany, a ciotka się śmiała nie wiem nawet z czego.
- Pokrako popatrz na siebie jak ty wyglądasz - powiedziała i zaczęła się śmiać, a razem z nią Ashton.
- No z czego się śmiejecie dziwicie się co mam sprzątać kurde w sukience ?! - warknęłam.
- Nie takim tonem  - powiedział i podszedł do mnie. Natychmiast się odsunęłam. Zaśmiał się i odszedł w stronę ciotki szepnął jej coś na ucho i poszedł na górę.
- Wysprzątane ? - zapytała.
- Nie jeszcze łazienka - powiedziałam nie patrząc na nią.
- To na co czekasz rusz się - powiedziała a ja pobiegłam na górę sprzątać łazienkę. Byłam wykończona. Dlaczego oni mnie tak traktują ? Oby po tym telefonie ode mnie szybko mnie stąd wyciągnęła.
- Pezz szmato gdzie jesteś ? - krzyczał Ashton. Szmato ? Co przecież on zawsze tak na mnie mówił, jak nie wykonywałam jego poleceń lub zrobiłam coś czego nie powinnam. O co mu chodzi ?
- W łazience - krzyknęłam. Usłyszałam kroki po chwili Ashton stał w drzwiach chwiejąc się na nogach. O wypił coś jeszcze chyba teraz, bo jak wrócili nie chwiał się.
- Co ty kurwa robiłaś w sypialni i po co dzwoniłaś do Jess ?! - krzyknął. Skąd on wiedział, że tam była. Kamery czy co ?
- J..a ja ... - jąkałam się. Podszedł do mnie i chwycił mnie za ramię abym wstała. Bałam się go.
- No co kurwa myślisz, że Cię uratuje czy coś ? Źle ci tu ? - zapytał.
- N..- jąkałam się.
- Kurwa nie denerwuj mnie tym jąkaniem - powiedział i uderzył mnie w policzek.
- Za co to było ! - krzyknęłam. O kurde, zatkałam dłonią usta. Teraz to on mnie zabije, nie lubi jak się na niego krzyczy.
- O widzę, że się już nie jąkasz a teraz idziesz ze mną - powiedział i chwycił mnie za włosy ciągnąc po schodach do piwnicy nigdzie nie widziałam ciotki. A z resztą i tak by mi nie pomogła. Otworzył drzwi do piwnicy i wepchnął mnie  tak mocno, że aż upadłam na beton. Zamknął drzwi za sobą i podszedł do mnie. Zamachnął się i uderzył mnie w policzek.
- Dlaczego mnie nie słuchasz ? - zapytał nie odpowiedziałam.
- Patrz na mnie jak do Ciebie mówię !- krzyknął i kopnął mnie w brzuch. Zwinęłam się z bólu.
- To za to, że dzwoniłaś do Jess - powiedział i kopnął mnie jeszcze raz.
- To za to, że nie posprzątałaś - odparł i kopnął mnie jeszcze raz.
- A to za to, że na mnie krzyczałaś - nie czułam już w ogóle bólu, Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Kopnął mnie jeszcze raz w brzuch. A ja straciłam przytomność.

Perspektywa Jess ***

Siedziałam z Harry'm w domu oglądając fil. Kiedy zadzwonił do mnie telefon. Wstałam z kanapy wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz dzwoniła Pezz.  Ucieszyłam  się i odebrałam.
- Jess ja już nie chcę tu być - powiedziała ale nie zrozumiałam.
- Pezz co..oo nie słyszę - odparłam.
- Nie chcę tu być - powiedziała prawie płacząc i się rozłączyła. Co oni jej tam robią ?
Odłożyłam telefon na komodę i odwróciłam się w stronę Harrego. Po woli odwrócił głowę w moją stronę.
- Co się stało ? -  zapytał wstając z kanapy i podszedł do mnie.
- Pezz dzwoniła mówiła, że nie chce tam być. Harry, ona musi ją bić - powiedziałam i zaczęłam szlochać.
- Nie no co ty ona ? Wątpię, może jakiś jej mąż lub facet - powiedział.
- Harry  muszę jej pomóc - powiedziałam płacząc.
- Spokojnie mamy plan z Niall'em nie martw się nie długo ją zobaczysz - powiedział i przytulił mnie. Odsunęłam się od Harrego. Co on gada nic jeszcze nie robią i jaki plan ta na pewno.
- Nie jakoś nie widzę, żebyście robili cokolwiek by jej pomóc ! - krzyknęłam.
- Nie potrzebuję waszej pomocy poradzę sobie sama - powiedziałam
- Niby jak ? - zapytał wkurzony.
- Jakoś sobie przez całe życie radziłam więc teraz sobie poradzę - powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Co masz zamiar zrobić ? - zapytał wątpiąc w to co, że sobie poradzę.
- Pojadę tam - powiedziałam i poszłam do korytarza.
- Nie nigdzie nie jedziesz - powiedział i zacisnął pięść.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić i czego nie zrozum - powiedziałam wkurzona.
- Nie obchodzi mnie to nigdzie nie jedziesz - powiedział.
- To niech zacznie Cię obchodzić, bo i tak pojadę - syknęłam w jego stronę. Był wkurzony. Pan Styles się wkurzył, bo go nie słucham. Zaczęłam ubierać buty. Nagle Harry chwycił mnie za nadgarstki i przyparł do ściany.
- Nigdzie nie jedziesz - syknął.
- Powtarzasz się Styles - powiedziałam chciałam się wyrwać z jego uścisku, ale on tylko ścisnął mnie mocniej.
- Nie jedziesz i koniec i tak nic nie zdziałasz - powiedział a jego tęczówki były ciemne.
- Co z tego, ale mam prawo ją zobaczyć,puść mnie bo to boli - powiedziałam. W sumie nic bym nie zdziałała jakbym tam pojechała, ale chciałam zobaczyć Pezz czy wszystko z nią w porządku. Harry puścił moje nadgarstki. Dalej był wkurzony.
- Wyjdź nie chcę Cię widzieć ! - krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju rzucając się na łóżko. Może i miał rację, ale nie miał prawa mi rozkazywać. On nie wie jak to jest przejść w życiu wiele, aby wszytko było w porządku. Było wszystko w porządku dopóki nie zjawili się Harry i Niall i ciotka.  Nie żałuję, że ich poznałam, ale nie musiałabym przechodzić tego wszystkiego, gdybym ich nie poznała.

Perspektywa Harrego ***

- Wyjdź nie chcę Cię widzieć ! - krzyknęła. Pobiegła na górę. Postanowiłem zostawić ją samą. Musimy zacząć działać. Gdyby tam pojechała cały plan Niall'a ległby w gruzach. Wybrałem numer do Mikiego i zadzwoniłem.
- Halo - usłyszałem głos z drugiej strony.
- Hej Mik masz dla mnie te papiery ? - zapytałem.
- No mam i te ciuchy też - powiedział.
- Okej to zaraz po nie przyjadę - powiedziałem i rozłączyłem się. Wyszedłem z domu Jess i wsiadłem do samochodu ruszając z piskiem opon. Po paru minutach i szybkiej jeździe byłem pod domem Mikiego. Wysiadłem z samochodu i pobiegłem do drzwi. Nacisnąłem dzwonek.
- Hej Harry - powiedziała Sara. Jezu dlaczego ona musi tu być. Ona nie daje mi żyć na imprezie na której byłem wczoraj z Jess chyba z dwa razy proponowała mi żebym ją przeleciał. Może i pieprzyłem laski, ale teraz już tego nie robię odkąd pojawiła się Jess. 
- Hej - bąknąłem.
- Gdzie Mik ? - zapytałem.
- Tu jestem - powiedział i podszedł do Sary.
- Sara możesz już iść - powiedział a ona tylko fuknęłam i odeszła.
- Wejdź - powiedział.
- Nie dzięki nie mam czasu, masz te rzeczy dla mnie ? - zapytałem.
- No mam - podał mi jakieś pudełko. 
- Natrudziłem się, aby zdobyć to, no ale udało się - powiedział.
- Dziękuje masz u mnie dług - powiedziałem.
- Nie ma sprawy pozdrów Jess ode mnie - powiedział ja skinąłem głowa i wsiadłem do auta ruszając w stronę domu mojego i Niall'a. Po 30 minutach byłem w domu. 
- Niall !!! - krzyknąłem.
- Co się dzieje ? - zbiegł w samych bokserkach po schodach.
- Weź się ubierz - powiedziałem.
- No sorry, ale wydzierasz się jakby coś się stało, przestraszyłem się i nie zdążyłem się ubrać - powiedział.
- Dobra nie ważne masz tu te rzeczy dla Eleanor - powiedziałem.
- Musimy jak najszybciej ją wyciągnąć od tej ciotki - powiedziałem.
- Wiem zaczniemy za dwa dni - powiedział.
- Nie jutro. Do Jess dzwoniła Pezz i powiedziała, ze nie chcę tam być po czym się rozłączyła. Jess chciała tam jechać, ale ją powstrzymałem i się na mnie obraziła.
- No dobra jutro, ale muszę wszystko objaśnić Eleanor - powiedział.
- To popołudni - powiedziałem.

Perspektywa Jess ***

Obudziłam się rano, gdy promienie słońca wdarły się do mojego pokoju. Bolała mnie głowa, zapewne od płaczu. Wstałam z łóżka, zauważyłam, ze spałam w ubraniach. Nie chciało mi się iść do pracy no, ale musiałam podeszłam do szafy i  wybrałam to. Wzięłam ciuchy i poszłam wziąć prysznic. Gdy byłam gotowa zbiegłam na dół po schodach. Nie byłam głodna. Wzięłam torbę i podeszłam do drzwi. Otwarłam je . Dziwne otwarte - mówiłam do siebie. No przecież, kazałam Harre'mu wczoraj wyjść, więc nie miał jak zamknąć drzwi na klucz. Wyszłam na podwórko i zamknęłam drzwi. Było strasznie gorąco.



Padam. Jestem po prostu wykończona. Dzięki za komy. Kc wass miśki, ( ale to już pewnie wiecie ). Umieram. DO NIEDZIELI. PA.
                                                                                                 Naiallowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz