Rozdział 29.
Perspektywa Eleanor**
- Nie powiem obiecuję.
Kurdę, jak tak można być bezbronną dziewczynę, trzeba kompletnie nie mieć szacunku do kobiet i właśnie ten facet nie ma za grosz szacunku. Ciekawe czy Panią Black też tak biję. O nie ona tutaj nie może zostać, nie wiadomo co on może jej jeszcze zrobił. A może już jej zrobił.
- Umm przepraszam skończyła Pani już rozmowę z Perrie ? - zapytała Pani Black.
- Tak - odparłam.
- Więc jak widać jest wszystko w porządku, Perrie ma dobrą opiekę - powiedziała. Co za baba jak ona kłamie, czy ona jest jakaś ślepa nie widzi tych siniaków.
- Właściwie to jest... źle - powiedziałam. Kobieta spojrzała na mnie a później na Perrie.
- Z czym jest źle ?- zapytała podenerwowana.
- Z tym, że Pani nie widzi jakie ona ma siniaki na policzku i po ramionach - powiedziałam.
- No może parę razy się uderzyła to nic wielkiego - powiedziała.
- Uderzyła ? Proszę Pani tu widać ewidentnie, że ktoś ją biję i ja nie pozwolę, żeby jej działa się krzywda. Jestem zmuszona zabrać ją z powrotem do domu dziecka, na okres tych trzech tygodni do 18 urodzin. - powiedziałam strasznie bałam się reakcji ze strony Pani Black. Perrie spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Niech sobie ją Pani zabiera i tak do niczego się nie nadaje - powiedziała i wyszła z salonu.
Perspektywa Perrie**
Nie tylko nie do domu dziecka nie. Ja nie chcę tam wracać. Ja chcę do Jess i Niall'a, ale to dziwnie zabrzmiało.
- Nie proszę ja nie chcę do domu dziecka - błagałam Eleanor.
- Idź się spakować - powiedziała. W sumie nie chcę iść do domu dziecka, ale to lepsze niż zostanie tutaj. Mam już dość Ashton'a, strasznie bolą mnie żebra i brzuch. Wstałam z trudnością. Poszłam w stronę schodów trzymając się za brzuch. Weszłam do pokoju i zaczęłam się pakować, Gdy moje rzeczy zostały spakowane poszłam do sypialni ciotki i z komody wzięłam swój telefon. Zeszłam z torbą po schodach. W korytarzu czekała na mnie Eleanor.
- Idziemy ? - zapytała.
- Tak - odparłam.
Wyszłyśmy na zewnątrz. O nie Ashton wrócił z pracy.
- Nie Ashton wrócił - jęknęłam i zatrzymałam Eleanor.
- Nie bój się nic Ci już nie zrobi - powiedziała. Szłam za Eleanor do samochodu. Minęłyśmy Ashton'a pewnie domyślił się, że to Pani z domu dziecka i nie robił awantur, bo i tam ma już problemy. Spokojnie może iść do więzienia za pobicie nie pełnoletniej dziewczyny. Wsiadłam do samochodu za Eleanor.
- Niall, Harry co tutaj się dzieje ? - zapytałam zdezorientowana. Co to ma być ? Jak to oni znają Eleanor.
Niall uśmiechnął się szeroko to samo zrobił Harry.
- No przecież Jess mówiła Ci, ze wydostanie Cię od tej baby i poprosiła nas o pomoc - powiedział.
- A sorry poznaj do Louis chłopak Eleanor - powiedział wskazując na chłopaka po jego lewej stronie.
- Cześć - powiedziałam. Niall przyglądał mi się. Pewnie zauważył siniaka na twarzy. Zbliżył się do mnie i mnie przytulił. Zabolało, ale powstrzymywałam się od jęku.
- Kto zrobił Ci te siniaki na policzku ? - zapytał wkurzony. Och Niall gdybyś ty wiedział co on mi zrobił w brzuch.
- Ummm....A...- jąkałam się.
- No kto ? - zapytał.
- Chłopak ciotki Ashton - powiedziałam.
- Zabiję go - powiedział.
- Nie - powiedziałam Nie możesz.
- Mogę on Cię skrzywdził - powiedział.
- Ja chcę jechać do domu - powiedziałam. Ruszyliśmy w stronę mojego i Jess domu.
Perspektywa Jess**
Siedziałam w domu i czekałam. W sumie to nawet nie wiem na co. Harry po tym ja przyjechał po mnie do pracy odwiózł mnie do domu i pojechał ,, coś'' załatwić. Ciekawe co z Perrie ? Tak bardzo za nią tęsknię. Mam, że nie długo ją zobaczę. Usłyszałam dzwonek do drzwi, wstałam z kanapy i poszłam otworzyć. W drzwiach stał Harry, Niall, Louis.
- Um Hej - powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi.
- Mamy dla Ciebie niespodziankę - powiedział Harry. O niespodzianka lubię.
- Tak a jaką ? - zapytałam.
- Poczekaj - powiedział i poszedł do samochodu. Po chwili z auta wysiadła Eleanor i oczom nie wierzę Pezz moja kochana Perrie. Wybiegłam z domu w stronę Pezz. Przytuliłam ją lekko, ponieważ zauważyłam siniaka na policzku, nie wiadomo czy gdzieś po ciele nie ma ich więcej. Rozpłakałam się na tą myśl.
- Nie płacz Jess, jestem cała - powiedziała. Odsunęłam się od niej.
- No nie wiadomo - powiedziałam.
- Chodź do domu - powiedziałam. Wzięłam torbę Pezz i ruszyłyśmy w stronę domu. Pezz trzymała się za brzuch. Weszliśmy do domu. Eleanor i Louis wrócili do domu, nawet nie zdążyłam im podziękować, ale na pewno to zrobię. Poszłam z Pezz na górę zanieść torbę i dowiedzieć się czy nie ma większych obrażeń. Niall i Harry zostali na dole.
- Perrie powiedz mi zrobił Ci coś jeszcze ? - zapytałam. Tak dobrze napisałam zrobił, na pewno to nie ona jej zrobiła te siniaki na policzkach i po rękach. No może na policzku tak, bo w sumie ja też miałam, ale nie no chyba swojej siostrzenicy by nie uderzyła ?
- Skąd wiesz, że to jakiś facet mógł mi zrobić ? - zapytała siadając na łóżku.
- Proszę Cię ona nie mogłaby chyba uderzyć swojej siostrzenicy - powiedziałam.
- Kto Ci to zrobił ? - zapytałam.
- Facet ciotki Ashton- powiedziała i spuściła głowę.
- Zrobił Ci coś jeszcze ? - zapytałam.
- Nie - powiedziała i zaczęła wyciągać ubrania z torby. Kłamię widzę to po niej.
- Kłamiesz powiedz - powiedziałam.
- Pezz jeśli on Ci coś zrobił nie ukrywaj tego przede mną. Przecież jesteśmy przyjaciółkami, a nawet siostrami. Tak siostrami ja Cię za taką uważam. Proszę Pezz wiedz, że ja Ci pomogę i od teraz będę Cię chronić. - powiedziałam. Perrie spojrzała na mnie. Łzy zaczęły wypływać jej z oczu.
Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Jess j..a ja s..ię t..ak bałam, on b..ył straszny, gdy nie posprzątałam tych p..omieszczeń, które kazał mi posprzątać, bił m..nie, a w..tedy gdy d..o Ciebie zadzwoniłam pobił m...nie t..ak, że straciłam przytomność i chyba pomłamał m..i żeb..ra , bo strasznie mnie bolą - powiedziała przez szloch.
Zabiję go normalnie.
- Pokaż - powiedziałam. Pezz odsunęła się ode mnie i lekko uniosła bluzkę. Boże. Brzuch cały posiniaczony, normalnie siwiutki.
- Boże ona nie ma szacunku do kobiet, jak on mógł Cię tak skrzywdzić - powiedziałam.
- Wiem, ja się boję - powiedziała.
- Nie bój się nie Ci się nie stanie. Na pewno się do Ciebie nie zbliży, bo będzie się bał policji trochę go postraszę, a i oczywiście jak będziesz chciała zgłosisz to na policję.- powiedziałam.
- Nie ja nie chcę tego zgłaszać. Chcę zapomnieć.- powiedziała szlochając.
- Chodź powinnaś, ja nie mogę Ci zabronić nie długo kończysz 18 lat - powiedziałam.
Perrie lekko się uśmiechnęła.
- Nie wybaczę mu tego co Ci zrobił, bardzo bolą Cię żebra ? - zapytałam.
- Tak - powiedziała.
- Nie pojedziemy do szpitala zadzwonię do lekarza, aby tu przyjechał, a ty na razie się połóż i odpocznij - powiedziałam. Perrie położyła się, a ja wyszłam z pokoju. Jak on mógł pobić nie pełnoletnią dziewczynę ? Nie rozumiem tych ludzi nie rozumiem świata. Jak można tak krzywdzić ludzi, ja się pytam ? Moja Perrie kochana, silna Perrie. Łza spłynęła mi po policzku, szybko ją wytarłam. Weszłam do salonu. Siedzieli tam Harry i Niall. Momentalnie na mnie spojrzeli.
- Zrobił jej coś ten Ashton jeszcze ? - zapytał Niall. Muszę mu powiedzieć, ale on przecież zabiję tego Ashton'a. W sumie Ashton'owi należy się to za to co zrobił Perrie. Najlepiej wyciągnąć mu wszystkie wnętrzności na wierch.
- Tak ją skopał po brzuchu, że ma cały siny i prawdopodobnie ma złamane żebra - powiedziałam.
- Kurwa mać, ja go dorwę to mu nogi z dupy powyrywam, a najlepiej zabiję. O nie ja mu nie odpuszczę - powiedział rzucając wazonem o podłogę. Wazon rozpadł się na kawałki powodując huk.
- Niall nie demoluj mi domu - powiedziałam. Idę zadzwonić do lekarza.
- Nie !!! - krzyknęli.
- Musi zobaczyć co z jej żebrami - powiedziałam i chwyciłam telefon.
- No, ale będzie na pewno pytał co się jej stało - powiedział farbowany Niall.
- Tym to ja już się zajmę - powiedziałam i puściłam oczko Harre'mu. Harry spojrzał na mnie z zastanowieniem i ciekawością.
- Dobra Styles nie wiesz o co mi chodzi ? A i tak się nie dowiesz - powiedziałam i wzięłam telefon. Poszłam do kuchni i ściągnęłam karteczkę z lodówki, na której miałam numer do lekarza. Zawsze na lodówce wisiała tam ta karteczka, w razie jakbyśmy potrzebowały lekarza.
-Dzień Dobry - powiedziałam.
- Dzień Dobry gabinet doktora Maslow'a w czym mogę pomóc ? - zapytała recepcjonistka.
- Chciałabym się dowiedzieć czy Pan Maslow ma dzisiaj wizyty domowe ? - zapytałam.
- Tak ma - powiedziała. Podałam jej numer domu i ulicę na której mieszkamy.
- Doktor Maslow będzie za 30 minut - powiedziała. Wow szybko.
- Dziękuje Do Widzenia - powiedziałam i się rozłączyłam.
Włożyłam telefon do kieszeni spodenek i poszłam do salonu.
- Niall weź sprzątnij ten wazon doktor będzie za 30 minut - powiedziałam.
- No dobra - powiedział i przewrócił oczyma.
- Ja idę do Perrie - powiedziałam.
- Czekaj - powiedział.
- Tak - odparłam.
- O co chodzi z tym ,, Ja już się tym zajmę" ? - zapytał.
- No nic po prostu się tym zajmę - powiedziałam próbując zachować poważną minę.
- Okey - powiedział.
Weszłam do pokoju Perrie.
- Perrie lekarz będzie za chwilę jak się czujesz ? - zapytałam.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i popatrzyłam je w oczy.
Widziałam w nich strach i zmartwienie.
- Dobrze tylko te żebra mnie bolą - powiedziała.
- Widzę, że się czymś martwisz oprócz tych żeber. Powiedz mi co się dzieje ? - powiedziałam i chwyciłam dłoń Pezz.
- No.. b..o przez to pobite ciało boję się, że Niall nie będzie mnie już chciał. A mi na nim zależy, może i to głupie, no ale uratował mnie - powiedziała. No uratował ją i pomógł, nie lubię go, ale to wybór Pezz niech spotyka się z kim chcę.
- Pezz Niall będzie się chciał z tobą spotykać uwierz mi. Chodź za nim nie przepadam uważam, że jemu też na tobie zależy. Kiedy powiedziałam mu co zrobił ci ten Ashton, rozwalił wazon - powiedziałam.
- A teraz chodź trochę przypudrujemy brzuch i policzki, żeby lekarz nie wypytywał o te siniaki dobrze ? - zapytałam.
- Tak - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Poszłam do łazienki i wzięłam puder. Zaczęłam od policzków, aż po brzuch. Efekt końcowy był całkiem niezły, nie było ich widać.
Usłyszałam pukanie do drzwi momentalnie stanęłam na równe nogi.
- Proszę - powiedziałam. Drzwi się uchyliły. W progu stał dość przystojny mężczyzna i nawet dość młody. Jeśli to lekarz to wow.
- Dzień Dobry jestem Doktor Maslow - powiedział i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Jessica White - powiedziałam i uścisnęłam dłoń mężczyzny.
- Co się dzieje Pani potrzebuje pomocy ? - zapytał głębokim głosem i przyjrzał mi się uważnie. Po czym oblizał wargę ?
- Nie ja moja przyjaciółka Perrie - powiedziałam i wskazałam na leżąca na łóżku dziewczynę.
- Dobrze, a co się jej stało ? - zapytał wciąż dziwnie na mnie patrząc
- Wie Pan coś się jej stało z żebrami. Bolą ją - powiedziałam.
- Dobrze spójrzmy - powiedział do Perrie. Pezz lekko podniosła bluzkę. Lekarz nacisnął lekko na żebra dziewczyny, syknęła.
- Hymm złamane tak ja przypuszczałem. Trzeba zgłosić się do szpitala - powiedział w moją stronę.
- Nie proszę Pana zapłacę każdą cenę tylko proszę jej złożyć te żebra do kupy - powiedziałam.
- Ale.. - powiedział, a ja mu przerwałam.
- Nie proszę - powiedziałam i uśmiechnęłam się tak ładnie, jak to robiłam tylko do Harrego i Pezz. Zadziałało.
- No dobrze - powiedział i znowu oblizał wargę. No może jest przystojny, ale niech już przesatnie z tą wargą, bo to wkurzające. Po kilku lub kilkudziesięciu sekundach żebra Pezz były owinięte bandażem elastycznym. Podał mi receptę na jakieś tabletki.
- Dziękuje Panu bardzo ile płacę ? - zapytałam.
- Nic - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Jak to nic ? - zapytałam.
- No po prostu nic. Perrie zdrowiej. Do zobaczenia. - powiedział.
- Ale, nie no ja muszę Panu zapłacić - powiedziałam.
- Nie nie musisz. Do widzenia - powiedział i puścił mi oczko. Okey spokojnie lekarzu.
Lekarz wyszedł, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Jejku jak ty to robisz ? - zapytała Pezz.
- Ale co ? - zapytałam.
- No to widziałaś to oczko puszczone do Ciebie - powiedziała.
- Wiesz lata ćwiczeń. A widziałaś jak oblizywał tą wargę haha nie no mógł sobie oszczędzić - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Pezz razem ze mną, ale zaraz przestała.
- Jak się czujesz ? - zapytałam.
- Dobrze, zawołasz Niall'a ? - zapytała.
- No pewnie - powiedziałam wciąż się śmiejąc. Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu śmiejąc się. Ten lekarz był przystojny, kurde zjadał mnie wzrokiem, na następny raz ubiorę dłuższe spodnie.
- Haha Niall ahha Pezz chcę żebyś do niej przyszedł - powiedziałam i powoli się uspokajałam. Niall spojrzał na mnie jak na głupią i poszedł na górę.
- Z czego się tak chichrasz ? - zapytał Harry.
- A tam z niczego - powiedziałam i usiadłam koło niego.
- Ej i co z żebrami Perrie ? - zapytał obejmując mnie ramieniem.
- Ymm złożone do kupy i zaciśnięte bandażem elastycznym - powiedziałam.
- Nie mówił nic o tym by do szpitala jechać ? - zapytał patrząc na mnie.
- No mówił - odparłam krótko spoglądając na Harrego.
- I co mu powiedziałaś ? - zapytał. Jezu przesłuchanie.
- No wiesz, że jak złoży je do kupy do możemy iść na jakąś kawę czy coś. A i po za tym, że jest całkiem niezły - powiedziałam. Chodź chciało mi się śmiać.
Harry wziął ze mnie ramię i odsunął się ode mnie.
- Że jak ? Ty nigdzie z nim nie idziesz, bo jesteś moja ! - powiedział wkurzony.
- Ulla Harry nie jestem twoja - powiedziałam.
- A właśnie, że jesteś, a po za tym ja jestem lepszy od tego doktorka - powiedział i udał obrażonego.
- Ty to się na żartach nie znasz - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Harry ciągle udawał obrażonego.
- Oj no Harry no - powiedziałam i przysunęłam się do niego. Nie drgnął.
- No nie obrażaj się - powiedziałam.
- A jestem lepszy od niego ? - zapytał.
- No pewnie, że jesteś - powiedziałam i dałam mu całusa w policzek.
- Ej ja chcę w usta - powiedział.
- No to chodź tu - powiedziałam a Harry odwrócił wreszcie głowę w moją stronę i pocałował mnie przeciągnie w usta.
- A tak na serio co mu powiedziałaś ? - zapytał.
- No, że zapłacę każdą cenę tylko, żeby złożył jej żebra do kupy. A i tak kasy nie wziął tylko mi powiedział, że nie muszę płacić. Puścił mi oczko i wyszedł. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.Wolałam oszczędzić to, jak oblizywał wargę i zjadał mnie wzrokiem, na pewno Harre'mu by mu się to nie spodobało i jeszcze by wybuchnął czy coś.
- Puścił Ci oczko ? - zapytał.
- Tak - odparłam.
- Och jak ty na tych mężczyzn działasz - powiedział i zrobił smutną minkę.
- Oj a czemu smutna minka ? - zapytałam.
- No bo wiesz, ile jest facetów na świecie, a ty każdemu możesz zawrócić w głowie, ale ja się nie poddam będziesz moja - powiedział.
- Ach to jeszcze zobaczymy ,, Czy będę twoja'' - powiedział i zrobiłam w powietrzu cudzysłów.
O maj gat. O mamusiu, proszę dopomóż mi bo zaraz normalnie zejdę. Jeszcze nigdy nie czytałam ani nie pisałam tak długiego komentarza. Jezu. Aaa kurde. Nie no siedzę przed kompem z rozdziawioną buzią jak jakiś debil xD. Ja jeszcze się nie otrzęsłam. Brak kontaktu z rzeczywistością.. Normalnie brak. Nie, nie ja jeszcze raz muszę go przeczytać ( to już 4 raz ).
Okej już. Żyję. Wszystko z mim zdrowiem w porządku. Chyba...
Dobra, już już. Diękiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii.
Wielkie dzięki. Jesteście super. Aaaaa.
NO DOBRA TERAZ NA POWAŻNIE.
To nie my jesteśmy wyjątkowe tylko nasze naj naj najukochańsze i naj naj lepsze czytelniczki.
Okej już. Żyję. Wszystko z mim zdrowiem w porządku. Chyba...
Dobra, już już. Diękiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii.
Wielkie dzięki. Jesteście super. Aaaaa.
NO DOBRA TERAZ NA POWAŻNIE.
To nie my jesteśmy wyjątkowe tylko nasze naj naj najukochańsze i naj naj lepsze czytelniczki.
Kocham was. Po prostu was ubóstwiam. ( A zwłaszcza ciebie Nicol Andzia jesteś niesamowita. )
Jak będziesz chciała to podaj linka do swojego bloga to z chęcią go przeczytamy. Hehe. ( Ale na pewno jest tak samo bosi jak ty. )
Następny rozdział po jutrze. Papatki kociaki.
Niallowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz