ROZDZIAŁ 69.
Zbyt długo czekałam na miłość, więc
dlatego teraz tak mocno kocham.
Dobrze mieć, kogoś kto cię będzie zawsze wspierał i
zawsze będzie przy tobie.
Zbyt długo czekałam na miłość, więc
dlatego teraz tak mocno kocham.
Dobrze mieć, kogoś kto cię będzie zawsze wspierał i
zawsze będzie przy tobie.
Perspektywa Jess**
Po jakiś dziesięciu minutach już słyszałam, że przyjechał. Jest taki kochany przyjeżdża od razu jak go o to proszę. Zwlokłam się z łóżka i pobiegłam otworzyć w mu drzwi. Stał tam mój piękny Harry, przytuliłam się od razu do niego. Przejechał dłonią wzdłuż moich włosów i przycisną mnie mocniej do siebie.
- Kochanie co się dzieje? - zapytał, a w jego glosie było słychać przejęcie. Odsunęłam się od niego i weszliśmy do domu i poszliśmy do mnie do pokoju. Powiem mu o Tom'ie muszę nie chcę mieć przed nim tajemnic, Perrie nie wie o tym, że moi rodzice żyją, ale ona zrozumie to, że nie chciałam ją tym obarczać, bo jest w ciąży.
- Jess skarbie co się dzieje? - zapytał przytulając mnie.
- Bo ja muszę ci coś powiedzieć - powiedziałam.
- To słucham - odparł i ułożył swoją głowę w moich włosach. Ścisnęłam w dłoni kołdrę, muszę mu powiedzieć.
- B..oo Tom - głos mi drżał - wiesz ten na wyścigach, on był moim chłopakiem i..ii to on mnie zgwałcił - Harry momentalnie wstał z łóżka.
- Zabiję skurwysyna - powiedział wściekły, po chwili dodał - jak go dorwę to mu nogi z dupy powyrywam. Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej?
- Bo to dla mnie trudne. Rozmowa o tym, przepraszam - powiedziałam i spuściłam głowę. Harry podszedł do mnie i uniósł mój podbródek tak, abym spojrzała w jego oczy. Te jego piękne zielone oczy były przepełnione miłością.
- I Harry on dzisiaj po szkole dopadł mnie w autobusie i powiedział...powiedział - łzy zaczęły napływać do moich oczy. Brunet starł je szybko kciukiem.
- Co powiedział - odparł spokojnie.
- Powiedział, że moi rodzice żyją, a to nie może być prawda, bo widziałam jak uderzył w nich swoim motorem, a powiedział mi, że to było zaplanowane. To nie może być prawda, oni by mi tego nie zrobili kochali mnie. - powiedział i płakałam. Loczek przytulił mnie mocno do siebie.
- Spokojnie, nie wierz mu, bo nie wiadomo co on ma na celu - odparł.
- Ale jeśli to prawda? - zapytałam.
- Dowiem się od niego przy okazji jak zryje mu ten ryj - powiedział. Wtuliłam się w loczka. Cieszyłam się, że go mam, że mogę na nim polegać, że mnie kocha.
- Już spokojnie. Mam pomysł zabiorę cię gdzieś tylko się ubierz, bo na dworze jest zimno - powiedział.
- Okey. - odparłam i poszłam się przebrać. Gdy byłam gotowa, Harry już na mnie czekał. Ubrana byłam w toooo. Wyszliśmy na zewnątrz i było okropnie zimno.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam wsiadając do auta.
- Zobaczysz - powiedział. Harry ruszył, położył swoją dłoń, na moim kolanie, lekko się do niego uśmiechnęłam. Po 10 minutach, samochód zatrzymał się, przed wysokim szarym budynkiem. Wysiadłam z auta, loczek wziął mnie za dłoń splatając nasze palce. Weszliśmy do budynku przez wielkie brązowe drzwi, i moim oczom ukazała się masa pistoletów i naboi.
- Zabrałeś mnie do swojej pracy? - zapytałam.
- Tak, chciałem, żebyś zobaczyła jak pracuję - powiedział i uśmiechnął się. Cieszyłam się, że Harry na tyle mi ufa, aby zabrać mnie w takie miejsce.
- Siema - powiedział brunet do jakiegoś szatyna.
- No siema, o to ta twoja dziewczyna, ta piękna, wspaniała.. - nie dokończył po Harry go szturchnął. Zaśmiałam się.
- Jestem Ed - powiedział i podał mi dłoń.
- Jess - odparłam i uścisnęłam jego dłoń.
- Co ci jeszcze Harry o mnie opowiadał? - zapytałam.
- Wiesz.. - chciał powiedzieć, ale Harry mu przerwał.
- Dobra, chodźmy dalej - powiedział i lekko się zarumienił.
Zaśmiałam się i lekko pocałowałam go w policzek.
Weszliśmy do jakiegoś biura, w którym siedział Louis.
- Hej Lou - powiedziałam do szatyna.
- O hej Jess i Harry - powiedział.
- Co tu robicie? - zapytał.
- Pokazuje Jess jak pracuje - powiedział i dodał - dobra idziemy dalej jego znasz.
- Pa - odparłam i wyszliśmy.
- To ty tu sprzedajesz czy jak? - zapytałam.
- Sprzedaję i pokazuję jak się strzela z poszczególnych broni. - powiedział i weszliśmy do wielkiej strzelnicy.
- Chodź to ci pokaże - powiedział i podał mi słuchawki i okulary. Podał mi do ręki broń. Jak dawno takiego cacka nie trzymałam. Harry coś tam mówił i pokazywał, ale ja go nie słuchałam, przypomniało mi się jak tata pokazywał mi jak się strzela i to jak Tom mnie też uczył. Akurat Tom jest mniej ważny.
- I tak właśnie się strzela- powiedział, dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że go w ogóle nie słuchałam.
- Mogę spróbować? - zapytałam.
- Dobra, ale krzywdy sobie nie zrób - powiedział. Załadowałam magazynek i nagle poczułam się jak w jakimś filmie. Strzelałam i za każdym razem trafiałam w głowę czarnego człowieka wiszącego kilka metrów ode mnie.
- Wow, szybko się uczysz - powiedział Harry.
- W sumie, to tata mi pokazywał i Tom mnie uczył - powiedziałam i odłożyłam broń na stolik.
- Czego ty nie umiesz? - zapytał zbliżając się do mnie.
- Prowadzić auta - powiedziałam.
- O to cię nauczę - powiedział dzieliły nas milimetry.
- Tak to się cieszę - powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam go namiętnie. Oddał pocałunek, a z każdym kolejne stawały się zachłanne i przyjemne. Kochałam go tak bardzo, że bardziej nie mogłam chyba. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy powietrza nam zabrakło.
- Wiesz możemy to nazwać taką naszą randką - powiedział.
- Też tak sądzę - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Też cię kocham, chodź rzadko ci to mówię, ale zawsze wiedz, że cię bardzo kocham - powiedział.
Musnęłam lekko jego wargi. Nagle do pomieszczenia wparował Louis.
- Stary szef przyjechał i chce z tobą rozmawiać.- powiedział Lou.
- Okey zaraz przyjdę - powiedział i Louis wyszedł.
- To ten z tego sklepu? - zapytałam.
- Tak i to taki szef gangu. - powiedział.
- Jak on ma na nazwisko? - zapytałam.
- James Think - odparł. Mój tata miał na imię James.
- A co? Myślisz, że to twój ojciec? - zapytał.
- Wiesz imię się zgadza, no a nazwisko nie. - odparłam i ktoś wszedł do strzelnicy. Był to starszy od Harry'ego facet, miał na sobie garnitur, włosy miał ścięte na krótko koloru brązowego i lekki zarost wokół brody.
- To mój szef. - powiedział, a ja się odwróciłam do niego, ten facet przypominał mojego ojca, ale mój ojciec był szatynem.
- Witam Harry - powiedział całkiem miłym głosem.
- Dzień Dobry - odparł.
- Widzę, że przyprowadziłeś jaką młodą damę tu do nas - powiedział James. A ja się odwróciłam. Mężczyzna przyglądał mi się zaciekawiony, miał coś już powiedzieć, ale nagle zastygł bez ruchu. Spojrzałam na Harry'ego, on tylko wzruszył ramionami.
- Dzień Dobry jestem Jessica - powiedziałam i wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
- Ja..James Think - powiedział i lekko uścisnął moją dłoń.
- Dziecko jak masz na nazwisko? - zapytał. Nie jestem dzieckiem.
- Jessica White a co?- zapytałam, a mężczyzna zbliżył się do mnie, trochę się przestraszyłam.
- Jess moja mała Jess to ja twój tata - powiedział. A ja się zachwiałam i łzy zaczęły mi napływać do oczu. Czyli jednak to prawda moi rodzice żyją. Jak oni mogli.
- Ty nie możesz być moim ojcem - powiedziałam, a mężczyzna podwinął rękaw marynarki i podciągnął rękaw koszuli. Moim oczom ukazał się jego tatuaż serce a w nim małymi literami napisane: ,, Jess White, moja córka, o której nie zapomnę''.
- Teraz wierzysz? - zapytał. A mi łzy po policzku zaczęły spływać. Jak oni mogli mi to zrobić, przez nich wylądowałam w domu dziecka, oni nie wiedzą jakie piekło musiałam przejść. Nie wiedzą co zrobił mi Tom, bo nie miałam okazji żeby im powiedzieć, bo wtedy niby zginęli. A tak mówili, że mnie kochają.
- Jak mogliście mi o zrobić. W..y - mówiłam przez szloch- nie wiecie.. co przeszłam, nienawidzę ciebie i mamy. Całą się trzęsłam. Harry objął mnie.
- Musieliśmy to zrobić, żeby cię chronić - powiedział i chciał dotknąć mojego ramienia, ale się odsunęłam.
- Nie dotykaj mnie. Wiesz co ja czułam gdy trzy lata temu zginęliście. Nie wiesz. Czułam się opuszczona, samotna, cały czas w tym pieprzony domu dziecka nie mogłam otrząsnąć się po gwałcie twojego kochanego, ulubionego Tom'a ćpuna. Tak ćpał. Moje życie w domu dziecka zaczęło nabierać kolorów gdy pojawiła się tam Pezz, ale niestety wtedy ja już skończyłam 18 lat i musiałam odejść i wtedy czułam się tak samo jak wtedy gdy was straciłam. Każdy mówi mi, że robi wszystko dla mojego dobra, ale mnie to już denerwuje. - powiedziałam, a James patrzył na mnie ze smutkiem, ale mnie to jakoś nie poruszyło. Przytuliłam się do Harry'ego.
- J..a przepraszam Jess proszę wybacz mi i mamie, ale musieliśmy to zrobić. Ja byłem ścigany przez gang, któremu wisiałem kasę i dlatego poprosiłem parę osób o zaplanowanie wypadku - powiedział.
- Kochanie co się dzieje? - zapytał, a w jego glosie było słychać przejęcie. Odsunęłam się od niego i weszliśmy do domu i poszliśmy do mnie do pokoju. Powiem mu o Tom'ie muszę nie chcę mieć przed nim tajemnic, Perrie nie wie o tym, że moi rodzice żyją, ale ona zrozumie to, że nie chciałam ją tym obarczać, bo jest w ciąży.
- Jess skarbie co się dzieje? - zapytał przytulając mnie.
- Bo ja muszę ci coś powiedzieć - powiedziałam.
- To słucham - odparł i ułożył swoją głowę w moich włosach. Ścisnęłam w dłoni kołdrę, muszę mu powiedzieć.
- B..oo Tom - głos mi drżał - wiesz ten na wyścigach, on był moim chłopakiem i..ii to on mnie zgwałcił - Harry momentalnie wstał z łóżka.
- Zabiję skurwysyna - powiedział wściekły, po chwili dodał - jak go dorwę to mu nogi z dupy powyrywam. Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej?
- Bo to dla mnie trudne. Rozmowa o tym, przepraszam - powiedziałam i spuściłam głowę. Harry podszedł do mnie i uniósł mój podbródek tak, abym spojrzała w jego oczy. Te jego piękne zielone oczy były przepełnione miłością.
- I Harry on dzisiaj po szkole dopadł mnie w autobusie i powiedział...powiedział - łzy zaczęły napływać do moich oczy. Brunet starł je szybko kciukiem.
- Co powiedział - odparł spokojnie.
- Powiedział, że moi rodzice żyją, a to nie może być prawda, bo widziałam jak uderzył w nich swoim motorem, a powiedział mi, że to było zaplanowane. To nie może być prawda, oni by mi tego nie zrobili kochali mnie. - powiedział i płakałam. Loczek przytulił mnie mocno do siebie.
- Spokojnie, nie wierz mu, bo nie wiadomo co on ma na celu - odparł.
- Ale jeśli to prawda? - zapytałam.
- Dowiem się od niego przy okazji jak zryje mu ten ryj - powiedział. Wtuliłam się w loczka. Cieszyłam się, że go mam, że mogę na nim polegać, że mnie kocha.
- Już spokojnie. Mam pomysł zabiorę cię gdzieś tylko się ubierz, bo na dworze jest zimno - powiedział.
- Okey. - odparłam i poszłam się przebrać. Gdy byłam gotowa, Harry już na mnie czekał. Ubrana byłam w toooo. Wyszliśmy na zewnątrz i było okropnie zimno.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam wsiadając do auta.
- Zobaczysz - powiedział. Harry ruszył, położył swoją dłoń, na moim kolanie, lekko się do niego uśmiechnęłam. Po 10 minutach, samochód zatrzymał się, przed wysokim szarym budynkiem. Wysiadłam z auta, loczek wziął mnie za dłoń splatając nasze palce. Weszliśmy do budynku przez wielkie brązowe drzwi, i moim oczom ukazała się masa pistoletów i naboi.
- Zabrałeś mnie do swojej pracy? - zapytałam.
- Tak, chciałem, żebyś zobaczyła jak pracuję - powiedział i uśmiechnął się. Cieszyłam się, że Harry na tyle mi ufa, aby zabrać mnie w takie miejsce.
- Siema - powiedział brunet do jakiegoś szatyna.
- No siema, o to ta twoja dziewczyna, ta piękna, wspaniała.. - nie dokończył po Harry go szturchnął. Zaśmiałam się.
- Jestem Ed - powiedział i podał mi dłoń.
- Jess - odparłam i uścisnęłam jego dłoń.
- Co ci jeszcze Harry o mnie opowiadał? - zapytałam.
- Wiesz.. - chciał powiedzieć, ale Harry mu przerwał.
- Dobra, chodźmy dalej - powiedział i lekko się zarumienił.
Zaśmiałam się i lekko pocałowałam go w policzek.
Weszliśmy do jakiegoś biura, w którym siedział Louis.
- Hej Lou - powiedziałam do szatyna.
- O hej Jess i Harry - powiedział.
- Co tu robicie? - zapytał.
- Pokazuje Jess jak pracuje - powiedział i dodał - dobra idziemy dalej jego znasz.
- Pa - odparłam i wyszliśmy.
- To ty tu sprzedajesz czy jak? - zapytałam.
- Sprzedaję i pokazuję jak się strzela z poszczególnych broni. - powiedział i weszliśmy do wielkiej strzelnicy.
- Chodź to ci pokaże - powiedział i podał mi słuchawki i okulary. Podał mi do ręki broń. Jak dawno takiego cacka nie trzymałam. Harry coś tam mówił i pokazywał, ale ja go nie słuchałam, przypomniało mi się jak tata pokazywał mi jak się strzela i to jak Tom mnie też uczył. Akurat Tom jest mniej ważny.
- I tak właśnie się strzela- powiedział, dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że go w ogóle nie słuchałam.
- Mogę spróbować? - zapytałam.
- Dobra, ale krzywdy sobie nie zrób - powiedział. Załadowałam magazynek i nagle poczułam się jak w jakimś filmie. Strzelałam i za każdym razem trafiałam w głowę czarnego człowieka wiszącego kilka metrów ode mnie.
- Wow, szybko się uczysz - powiedział Harry.
- W sumie, to tata mi pokazywał i Tom mnie uczył - powiedziałam i odłożyłam broń na stolik.
- Czego ty nie umiesz? - zapytał zbliżając się do mnie.
- Prowadzić auta - powiedziałam.
- O to cię nauczę - powiedział dzieliły nas milimetry.
- Tak to się cieszę - powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam go namiętnie. Oddał pocałunek, a z każdym kolejne stawały się zachłanne i przyjemne. Kochałam go tak bardzo, że bardziej nie mogłam chyba. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy powietrza nam zabrakło.
- Wiesz możemy to nazwać taką naszą randką - powiedział.
- Też tak sądzę - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Też cię kocham, chodź rzadko ci to mówię, ale zawsze wiedz, że cię bardzo kocham - powiedział.
Musnęłam lekko jego wargi. Nagle do pomieszczenia wparował Louis.
- Stary szef przyjechał i chce z tobą rozmawiać.- powiedział Lou.
- Okey zaraz przyjdę - powiedział i Louis wyszedł.
- To ten z tego sklepu? - zapytałam.
- Tak i to taki szef gangu. - powiedział.
- Jak on ma na nazwisko? - zapytałam.
- James Think - odparł. Mój tata miał na imię James.
- A co? Myślisz, że to twój ojciec? - zapytał.
- Wiesz imię się zgadza, no a nazwisko nie. - odparłam i ktoś wszedł do strzelnicy. Był to starszy od Harry'ego facet, miał na sobie garnitur, włosy miał ścięte na krótko koloru brązowego i lekki zarost wokół brody.
- To mój szef. - powiedział, a ja się odwróciłam do niego, ten facet przypominał mojego ojca, ale mój ojciec był szatynem.
- Witam Harry - powiedział całkiem miłym głosem.
- Dzień Dobry - odparł.
- Widzę, że przyprowadziłeś jaką młodą damę tu do nas - powiedział James. A ja się odwróciłam. Mężczyzna przyglądał mi się zaciekawiony, miał coś już powiedzieć, ale nagle zastygł bez ruchu. Spojrzałam na Harry'ego, on tylko wzruszył ramionami.
- Dzień Dobry jestem Jessica - powiedziałam i wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
- Ja..James Think - powiedział i lekko uścisnął moją dłoń.
- Dziecko jak masz na nazwisko? - zapytał. Nie jestem dzieckiem.
- Jessica White a co?- zapytałam, a mężczyzna zbliżył się do mnie, trochę się przestraszyłam.
- Jess moja mała Jess to ja twój tata - powiedział. A ja się zachwiałam i łzy zaczęły mi napływać do oczu. Czyli jednak to prawda moi rodzice żyją. Jak oni mogli.
- Ty nie możesz być moim ojcem - powiedziałam, a mężczyzna podwinął rękaw marynarki i podciągnął rękaw koszuli. Moim oczom ukazał się jego tatuaż serce a w nim małymi literami napisane: ,, Jess White, moja córka, o której nie zapomnę''.
- Teraz wierzysz? - zapytał. A mi łzy po policzku zaczęły spływać. Jak oni mogli mi to zrobić, przez nich wylądowałam w domu dziecka, oni nie wiedzą jakie piekło musiałam przejść. Nie wiedzą co zrobił mi Tom, bo nie miałam okazji żeby im powiedzieć, bo wtedy niby zginęli. A tak mówili, że mnie kochają.
- Jak mogliście mi o zrobić. W..y - mówiłam przez szloch- nie wiecie.. co przeszłam, nienawidzę ciebie i mamy. Całą się trzęsłam. Harry objął mnie.
- Musieliśmy to zrobić, żeby cię chronić - powiedział i chciał dotknąć mojego ramienia, ale się odsunęłam.
- Nie dotykaj mnie. Wiesz co ja czułam gdy trzy lata temu zginęliście. Nie wiesz. Czułam się opuszczona, samotna, cały czas w tym pieprzony domu dziecka nie mogłam otrząsnąć się po gwałcie twojego kochanego, ulubionego Tom'a ćpuna. Tak ćpał. Moje życie w domu dziecka zaczęło nabierać kolorów gdy pojawiła się tam Pezz, ale niestety wtedy ja już skończyłam 18 lat i musiałam odejść i wtedy czułam się tak samo jak wtedy gdy was straciłam. Każdy mówi mi, że robi wszystko dla mojego dobra, ale mnie to już denerwuje. - powiedziałam, a James patrzył na mnie ze smutkiem, ale mnie to jakoś nie poruszyło. Przytuliłam się do Harry'ego.
- J..a przepraszam Jess proszę wybacz mi i mamie, ale musieliśmy to zrobić. Ja byłem ścigany przez gang, któremu wisiałem kasę i dlatego poprosiłem parę osób o zaplanowanie wypadku - powiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz