sobota, 3 maja 2014

Rozdział 38.

ROZDZIAŁ 38


Perspektywa Harrego**

Kurwa myślałem, że zrobię coś Niall'owi mimo, że jest moim przyjacielem. No sorry, ale prawie uderzył Jess. W sumie nie wie co ona przeszła przez Anthon'a, bo nikt mu tego nie powiedział. Miałem to zrobić, ale tak wyszło, że nie powiedziałem. Za dużo roboty miałem z wyścigami. Wygrałem parę i kaska napływała, więc zapomniałem, żeby mu powiedzieć. Coś poważnego musiało się stać, bo jeszcze nigdy nie wdziałem go tak zmartwionego i wkurzonego jednocześnie. A co do Anthon'a tylko go spotkam to mu wnętrzności na zewnątrz wyciągnę i psom na pożarcie rzucę. Nie żartuje, jestem na niego cholernie wkurzony. Tylko psuje mi  życie, jeśli dalej tak będzie, Jess tego nie zniesie i odejdzie, a najlepiej nawet wyjedzie stąd, żeby nie mieć ze mną nic wspólnego. A ja tego nie chcę, bo chyba zaczynam coś do niej czuć. Nie, nie ja coś czuć do kogoś, w sumie raz czułem, ale przejechałem się na tym i postanowiłem sobie w tedy, że nie będę żywił uczuć do kobiety, ale jak widać złamałem to. Myślę, że Jess jest wyjątkowa i inna niż tamta laska, Jess jest trochę uparta, ale to dobrze, bo ma swoje zdanie i nie jest szarą myszką. A charakterek też ma dość ostry.
Siedzę sobie teraz koło Jess, bo boli ją jeszcze brzuch. Chciałbym wsiąść na siebie, ten jej ból, ale się tak nie da. Poczułem wibrację w kieszeni moich spodni. Wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość:

Kurwa co oni znowu tam robią. Będę miał przynajmniej okazję sprać porządnie Anthon'a. Szybko odpisałem Liam'owi:
Zerwałem się z kanapy, Jess spojrzała na mnie nie wiedząc co się dzieje. 
- O nic nie pytaj później Ci wytłumaczę teraz muszę iść - powiedziałem i musnąłem jej wargi były takie słodkie. Poszedłem po Niall'a na górę siedział przy łóżku Pezz, wyglądało to trochę dziwnie, tak jakby Pezz umierała czy coś.
- Niall chodź mamy problem w Darkever - powiedziałem. Wyszliśmy szybko z domu dziewczyn wsiadając do mojego auta.
- Stary co się dzieje w Darkever ? - zapytał Niall.
- Anthon i Trevor przyjechali - powiedziałem. 
- Myślałem, że dali sobie już spokój - powiedział.
- O mylisz się Anthon pobił Jess - powiedziałem. Niall spojrzał na mnie z niedowierzaniem. 
- Myślałem, że on kobiet nie bije - powiedział 
- Też tak myślałem, no ale cóż wszystkiego można się po nim spodziewać i po Trevorze. Musimy chronić dziewczyny, bo groził jej, że jak powie, że ją bił mi, tobie lub Pezz to skrzywdzi ją jeszcze bardziej oraz Pezz - powiedziałem. Niall przeklną pod nosem. W Darkever byliłmy już po 15 minutach. Jechałem kurwa autem tak szybko,o mało się na zakręcie nie rozbiliśmy.
- Kurwa Harry zabiłbyś nas - powiedział wkurzony Niall.
- Nie gadaj tylko wysiadaj - powiedziałem i byliśmy już w drodze na plac. Jak zwykle zebrał się tłum ludzi i oczywiście ludzie Trevor'a i Anthon'a. Nie byłem gorszy też miałem swoich ludzi. Gdy zobaczyłem tego fiuta Anthon'a miałem ochotę tak go pobić, żeby poczuł taki ból jak Jess, a nawet o wiele większy, ale powstrzymałem się. Anthon podszedł do mnie.
- No siema dawno Cię nie widziałem - powiedział i zaśmiał się.
- Taa - bąknąłem. Jak on mnie wkurwia, nie na widzę jego głosu.
- To jak ścigamy się ? - zapytał. A co tam kurwa, potem się z nim rozliczę.
- Dajesz - powiedziałem. Kiwnąłem głową do Zayn'a i po chwili zaparkował koło mnie mojego nowego czarnego Bugatti EB 110 Super Sport. Wsiadłem i jak zwykle stanęła między nami dziewczyna i rozpoczęliśmy wyścig. Byłem na mecie pierwszy czułem, że będę musiał wymienić opony. Wróciliśmy ma start. Wysiadłem z samochodu i miałem rację, muszę opony wymienić, ale to teraz nie jest ważne.
- Szacun Styles. Widać, że jesteś dobry, ale nigdy nie będziesz lepszy ode mnie... - powiedział. Ja zaśmiałem się.
- W czym lepszy w biciu kobiet, na pewno nie będę i nie zamierzam być lepszy - powiedziałem. Anthon spojrzał na mnie pytająco.
- Nie udawaj, wiem wszystko. Powiem Ci, że jesteś pierdolonym, skurwielem. Nie masz za grosz szacunku do kobiet, ani do samego siebie. - powiedziałem.
- Odezwał się kurwa ten co traktuje kobiety lepiej niż ja - parsknął śmiechem. Wkurwiał mnie.
- A kto je wykorzystuje, na pewno nie ja - powiedział. A tłum zabuczał.
- Tak kurwa ja już tego nie robię dla twojej wiadomości. Ja przynajmniej umiem się zmienić, a nie to co ty - powiedziałem. Spojrzałem ukradkiem na moich ludzi, byli poważni jak zwykle. Jedynie Niall dziwnie patrzył na mnie.
- Ty zmienić, ty się nigdy nie zmienisz. Myślisz, że jestem głupi, wiem, że Jess chcesz tylko przelecieć, a gdy ona przekona się jaki jesteś naprawdę to cię zostawi, a w tedy ja ją sobie wezmę. Bo kurewsko mnie pociąga - powiedział, a we mnie aż się gotowało, ze złości.
- Nie bądź śmieszny, myślisz, że ona chciałaby być z kimś kto ją pobił ? - zapytałem z nutką rozbawienia z jego wypowiedzi.
- Jeszcze zobaczymy - powiedział. Czekam tylko na to kiedy Cię zostawi ? Jeszcze jej nie przeleciałeś ? Ah no tak przecież ty się zmieniasz, ciekawi mnie tylko jak długo wytrzymasz bez seksu ?. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego, okładając go pięściami po twarzy. Próbował się bronić, ale jakoś mu to nie wychodziło, jego ludzie próbowali mnie od niego odciągnąć, ale Louis, Zayn, Liam i reszta moich ludzi zajęła się nimi. Kiedy zdałem sobie sprawę, że Anthon już się nie broni wstałem i kopnąłem go jeszcze dwa razy w brzuch.
- Pamiętaj, zbliż się jeszcze raz do Jess to zobaczysz skończysz o wiele gorzej - powiedziałem i odszedłem  od niego.
- A zapomniałem i ty Trevor też uważaj na siebie, bo może Cię spotkać to samo co Anthon'a - powiedziałem. Trevor zawlókł Anrhon'a  do auta i odjechali. Usłyszeliśmy syreny policji wsiedliśmy w swoje auta i pojechaliśmy do mojego i Niall'a domu. 
- Słuchajcie musimy coś zrobić, jakoś się ich pozbyć - powiedziałem do Niall'a, Louis'a, Liam'a i Zayn'a. Siedząc w salonie.
- Właśnie i najważniejsze musicie chronić swoje dziewczyny, bo nigdy nie wiadomo czy nie będą chcieli się do nich dobrać lub straszyć - wtrącił się Niall.
- Wiemy, ale co możemy zrobić. Oni też mają potężnych ludzi. Ci co byli w Darkever dzisiaj to była pestka. Słyszałem, że mają paru nowych ludzi w swojej paczce czy jak to się tak nazywa - powiedział Zayn. Kurwa nam też by pasowali jacyś jeszcze.
- Nam też przydałoby się kilku nowych ludzi - powiedział Liam. On chyba czyta mi w myślach.
- Zajmiesz się ty Liam ? - zapytałem.
- Pewnie - powiedział.
- Sam nie wiem jak się ich pozbyć, ale coś wymyślimy. Trzeba trafić w ich słaby punkt - powiedziałem.
- Tak tylko w pierw musimy odkryć ten ich słaby punkt - odparł Louis.
- Mam pomysł. Będziemy ich śledzić i może w ten sposób się dowiemy - zaproponowałem.
- Okej. Zajmę się tym z Louis'em - powiedział Zayn.
- Dobra, a ja i Niall załatwimy broń i nowe auta i oczywiście nowe miejsce do wyścigów, bo Darkever będzie teraz patrolowane przez policję na pewno - powiedziałem.
- Więc teraz musimy tylko zacząć działać. Zaczniemy załatwiać wszystko od jutra. - powiedział Niall. Kiwnęli głową na tak i wyszli. Tak cholernie boję się o Jess. Nie mogę pozwolić, aby ją ponownie skrzywdził. Poszedłem wziąć prysznic, obmyłem dokładnie zranione kostki. Gdzie nie gdzie miałem jakieś zadrapania, po tym jak Anthon próbował się bronić. Postanowiłem zadzwonić do Jess mimo, ze było już późno chciałem usłyszeć jej głos. Wybrałem jej numer i czekałem aż odbierze.
- Hallo ? - usłyszałem ten cudowny głos.
- Cześć maleńka jak się czujesz ? - zapytałem.
- Taka maleńka to ja nie jestem. Dobrze - powiedziała i zaśmiała się. Kochałem jej śmiech, chodź rzadko się śmiała.
- Och to może skarbie ? - powiedziałem.
- Może być, to bardziej mi odpowiada - powiedziała.
- Okej skarbie - powiedziałem.
- Czemu tak szybko wyszedłeś ? - zapytała.
- Musiałem jechać do Darkever - powiedziałem.
Westchnęła.
- Nie lubię tego miejsca - powiedziała.
- To dobrze i tak musimy zaszeleść inne miejsce do wyścigów - powiedziałem.
- Dlaczego ? - zapytała. Kurwa, powinienem to przemyśleć, za nim to powiedziałem. A z resztą i tak musiałbym jej powiedzieć, nie mogę jej okłamywać, bo nie będzie mi ufać.
- Wiesz ścigałem się z Anthon'em i wygrałem, a potem go pobiłem - powiedziałem całkiem spokojnie bałem się trochę reakcji Jess. Myślałem, że się rozłączy lub zacznie na mnie krzyczeć, ale nie zrobiła nic z tych rzeczy.
- Och i ty mówisz, że twoje życie jest nudne i dobrze, że go sprałeś, chodź nie lubię jak to robisz, ale jemu się należało za to co mi zrobił - powiedziała. A ja byłem zadowolony.
- Serio ? Myślałem, że zaczniesz na mnie krzyczeć lub się rozłączysz - powiedziałem.
- No wiesz wiele przez niego wycierpiałam i dalej cierpię, ale staram się być silna. - powiedziała.
- Wiesz, że jesteś najsilniejszą dziewczyną jakąkolwiek w życiu spotkałem ? - zapytałem. Naprawdę tak uważałem.
- Tak serio ? - zapytała.
- Tak - powiedziałem. Do jutra postaram się odebrać Cię z pracy. Chodź nie chcę się z tobą rozłączać, ale niestety muszę, bo jutro masz pracę. Więc śpij dobrze i śnij o mnie. Dobranoc skarbie - powiedziałem.
- Dobranoc - powiedziała z smutkiem.
- Nie smuć się jutro się zobaczymy - powiedziałem.
- Wiem, ale ty się rozłącz - powiedziała.
- Okey dobranoc jeszcze raz skarbie - powiedziałem i rozłączyłem. Położyłem się do łóżka i nie mogłem zasnąć, cały czas o niej myślałem.

Siemson :*. Jak tam weekend majowy? U mnie okey, ale wczoraj nie miałam prądu przez 2 godziny :(. Po woli zbliżamy się do końca pierwszej części opowiadania. Cieszę się bardzo, że po rozdziałem 37 było 5 komentarzy ( niesamowite jesteście <3) Okej więc nie zanudzam was. Miłej soboty. 
                                   6 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ.   
                                                                                                                     Stylesowa <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz