niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 21.

ROZDZIAŁ 21.

Perspektywa Pezz ***

- Pezz mamy problem. - powiedziała Jess i odebrała telefon, a mnie aż ciarki przeszły. To nie oznacza nic dobrego.
- Dzień dobry... tak przy telefonie... tak oczywiście, może Pani się tu zatrzymać... dzisiaj ?... tak to do widzenia. - powiedziała i się rozłączyła. Popatrzyła się na mnie z grobową miną. Nie, nie tylko nie ta mina. 
- Kto dzwonił ? - zapytałam niepewnie i zaczęłam wpatrywać się w wielkie ślepia dziewczyny.
- Twoja ciotka tu przyjedzie, za godzinę. O boże. Kurwa, kurwa. - oznajmiła i złapała się za głowę w geście rezygnacji.
- Co ? Ale jak ? Po co ona tu przyłazi. - zapytałam łamiącym się głosem i czułam jak do moich oczu napływają łzy. Jess natychmiast mnie przytuliła.
- A co jeśli mnie zabierze. Ja nie chcę tam wracać nie, tylko nie to. - nic nie odpowiedziała. Obydwie wiedziałyśmy, że ma do tego pełne prawo. 
- Powie mi któraś o co tu chodzi ? - zapytał z niepokojony i zdenerwowany Niall. Przez to wszystko całkowicie o nich zapomniałam. Kuźwa.
- Nie. - odpowiedziałyśmy wspólnie. Nagle zadzwonił dzwonek. Przełknęłam głośno ślinę i popatrzyłam na Jess. Moja ciotka nie może zobaczyć tutaj chłopaków bo mnie zabiję na miejscu, a raczej mnie i Jess.
- Musicie stąd iść. - powiedziałam szybko i popatrzyłam na Niall'a.
- Ale dla czego ? - zapytał ze smutkiem.
- Potem wam to wytłumaczymy teraz proszę idźcie już. - powiedziała szybko Jess.
- Idź ich wyprowadź tylnym wyjściem a ja idę się zmierzyć ze złem prawdziwym. - dodała do mnie i poszła w stronę drzwi. Podbiegłam jeszcze do niej i ją przytuliłam.
- Obiecaj, że nie pozwolisz jej mnie stąd zabrać. Proszę. - błagałam.
- Obiecuję, a teraz idź. - popchnęła mnie lekko w stronę chłopaków.
- Chodźcie. - powiedziałam i skierowałam się w stronę tylnych drzwi. Widziałam, że jeszcze chcieli coś powiedzieć i dziękowałam Bogu, że to się nie stało. Harry otworzył drzwi i wyszli razem z Niall'em, jeszcze na chwilę złapałam kontakt wzrokowy z nim.
- Pa. - powiedziałam bezdźwięcznie. Skierowałam się do salonu gdzie prawdopodobnie jest Jess i ciotka.

 Perspektywa Jess ***

- Dzień dobry proszę Pani. - powiedziałam i wymusiłam uśmiech na twarzy, powiem szczerze, że nie cierpię tej baby i gdyby nie była ostatnią jakąś tam krewną Pezz to dawno bym już ją zabiła jakąś ciupagą czy innym ciężkim sprzętem roboczym. Boże o czym ja myślę ? Kobieta podeszła do mnie i uścisła moją rękę w geście przywitania.
- Dzień dobry panienko. - zdzira. Uśmiechnęła się do mnie równie sztucznie i bez żadnych zahamowań weszła do środka. Mówiłam już to, że nie cierpię tej baby ?  Kurwa nawet drzwi nie raczy zamknąć. Po chwili zamknęłam je i poszłam za tą małpą do salonu.
- Gdzie jest Perrie ? - zapytała patrząc się w okno.
- Zaraz powinna tu być. - powiedziałam i w tej samej chwili Pezz jakimś cudem zmaterializowała się koło mnie.
- Cześć ciociu. - powiedziała na tyle głośno aby ta zdzira usłyszała.
- Dzień dobry jak się czujesz ? - nie udawaj, że cię to interesuje stara małpo. Gdy to mówiła nawet nie raczyła się odwrócić tylko nadal wpatrywała się w to durne okno. Kurwa przez nią nawet okno już przezywam. Jak ona ma tutaj zostać do niedzieli to ja chyba zwariuję i przy najbliższej możliwej okazji urwę jej ten wytapierzony łep.
- Bardzo dobrze. A po co tutaj przyjechałaś ciociu ? - zapytała niepewnie.
- O mój święty boże co za chuligani na waszym ogródko są. Trzeba dzwonić po policję. - wykrzyczała. Kurwa to Harry i Niall.


 Hej ho do pracy by się szło. Boże bredzę już.  Yyy nie no, nie wiem co napisać.

Mam pomysł, ponieważ taki szantaż co był pod ostatnim rozdziałem nie dał dużych rezultatów to zrobię taki co może pomoże xD

Jeśli pobijecie nowy rekord komentarzy to dodamy nowy rozdział ( najwięcej to 4 komy były )
Kc was :)
Liczę na was, tylo od was zależy kedy będzie następny rozdział hehe.
                                                                                                                   Naillowa <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz