sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 54.

ROZDZIAŁ 54.



Czasem prawda mniej boli niż kłamstwo i utracenie kogoś na kim ci zależy.

Perspektywa Jess**

Wczoraj wieczorem**

Harry zawiózł mnie do domu. Przez całą drogę do domu siedzieliśmy w ciszy, ani ja, ani on nie mieliśmy sobie nic do powiedzenia. Był na mnie wściekły, no ale sorry, on nie będzie mi rozkazywał. Wysiadłam z samochodu, nawet krótkiego,, cześć'' nie raczyliśmy sobie powiedzieć. Weszłam do domu i poszłam do pokoju. Pezz miała już dzisiaj wrócić, ale pewnie noc spędzi u Niall'a. Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic. Leżałam w łóżku i nie mogłam zasnąć. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Dzwoniła Eleanor.
- Hallo? - powiedziałam.
- Hej Jess, jak się masz? zapytała.
- Średnio, a ty? - powiedziałam.
- U mnie okey. Stres przed jutrzejszym wyścigiem? - zapytała.
- Wiesz, nie, ale bardziej boję się, że Harry się ode mnie odwróci - powiedziałam.
- Nie, no co ty on Cię bardzo kocha. - powiedziała. Ja też go kocham.
- Wiem, że on nie lubi jak się mu pyskuje, a ja nie lubię jak ktoś mi rozkazuje - powiedziałam.
- Wiem, ale ty i on obije tego nie lubicie - powiedziała. Ma racje, też nie lubię jak mi się pyskuje.
- Eleanor znasz może Tom'a Glee? - zapytałam.
- Znam, ale nie mogę ci nic powiedzieć, Harry zabronił. - powiedziała.
- Jezu muszę z nim pogadać - powiedziałam.
- Koniecznie.Przyjadę po ciebie, przed wyścigiem - powiedziała.
- Okey to dobranoc - powiedziałam.
- Dobranoc - odparła i rozłączyła się. Co ukrywa Harry? To pytanie huczało mi w głowie. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.

Rano**

Obudziłam się o 8:00, próbowałam jeszcze zasnąć, ale nie mogłam. Postanowiłam wstać, ubrałam się i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i gorącą herbatę. Dostał ostatni tydzień wakacji, a w Londynie już robiło się zimno. Postanowiłam, że pójdę dzisiaj do pracy i tak dostał mi tylko tydzień i kasa jeszcze jakaś będzie. Jak zwykle wyszłam z domu o 9. W pracy  byłam przed czasem, więc poszłam do James'a pogadać z nim. Lekko zapukałam w drzwi do jego biura.
- Proszę - usłyszałam głos po drugiej stronie. Chwyciłam za klamkę i weszłam do pomieszczenia.
- Cześć James - powiedziałam.
- O cześć Jess jak tam wakacje? - zapytał szeroko się uśmiechając.
- Super - skłamałam.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał.
- Umm nie jesteś zły, że tyle razy brałam wolne?- zapytałam.
- Nie no co ty. Chris pracował, Emily więc daliśmy sobie jakoś radę - powiedział.
- Mam nadzieję, że dałeś mu wolny ostatni tydzień wakacji? - zapytałam.
- Tak dałem i tobie też dam - powiedział.
- Jamie ( mówiłam tak to niego w domu dziecka) mi nie potrzeba i tak dużo miałam wolnego i teraz mam zamiar pracować cały ten tydzień - powiedziałam.
- Dobrze. Mam dla ciebie propozycje. Co ty na to, żeby pracować u mnie w czasie roku szkolnego co dwa tygodnie? - zapytał. W sumie to dobry pomysł, a kaska na konto moje, które dostałam po rodzicach będzie wpływać.
- Nie ma sprawy - powiedziałam.
- To się cieszę, jutro dam ci do podpisania umowę, a i mogłabyś przyjść jutro na zmianę po południu czyli od 14:00 do 18:00? - zapytał.
- Okej, to ja idę wziąć się do pracy - powiedziałam i wyszłam z biura James'a. Przebrałam się w uniform i zaczęłam pracę.

Perspektywa Harry'ego**

Czy tylko ja uważam, że jestem totalnym debilem? Sprawy z moim gangiem, tak jestem w gangu zaszły za daleko. Już wcześniej powinienem powiedzieć o wszystkim Jess. A zwłaszcza wczoraj powinienem jej powiedzieć o tym, że znam Tom'a co najmniej rok, ale serio nie wiedziałem, że on był z Jess. Teraz jak powiem jej o tym moim gangu to na pewno mnie zostawi i jeszcze ten wyścig. Do jasnej cholery, boże jak chcę ja tylko chronić, a wszystko rujnuje. Jak jakiś prześladowca siedziałem w swoim aucie przed pracą Jess. Skąd wiedziałem, że tu będzie? Od rana siedziałem przed jej domem, a teraz jak debil czekam, aż skończy pracę. Właśnie wyszła z baru i ruszyła w stronę domu. Nie miałem odwagi z nią porozmawiać, wiem tchórz ze mnie. No, ale co ja mam jej powiedzieć. Pewnie i tak nie chciałaby ze mną gadać.

Perspektywa Jess**

Wyszłam z pracy i ruszyłam w stronę domu. Tęskniłam za Harry'm tak bardzo. Postanowiłam do niego zadzwonić, jak będę już w domu. W domu byłam po 30 minutach, weszłam i usiadłam na kanapie i wybrałam numer Harry'ego:
- Halo? - usłyszałam jego piękny zachrypnięty głos. Serce zaczęło mi szybciej bić.
- H..a Harry ja przepraszam za wczoraj - powiedziałam.
- To ja przepraszam, ale ja się o ciebie boję - powiedział.
- Spokojnie dam sobie radę - powiedziałam.
- Kocham Cię - powiedział
- A ja kocham ciebie i tęsknię - powiedziałam i rozłączyłam się. Poszłam na górę wziąć tym razem długą kąpiel. Leżałam w wannie chyba z dwie godziny. Była godzina 16:00, więc po woli zaczęłam się ubierać. Ubrałam czarne spodnie, bluzkę z długim rękawem, czarne buty raz skórzaną kurtkę. . Włosy związałam w kucyka i cierpliwie czekałam na Eleanor. Przyjechała o 17:30. 
- Nie boisz się? - zapytała wyjeżdżając w uliczkę.
- Nie, bo nie robię tego pierwszy raz - powiedziałam.
- Jak to? - zapytała zaskoczona.
-  Tom to jest mój były i nauczył mnie jeździć na motorze i ścigałam się parę razy, ale gdy podobno się naćpał wjechał motorem w auto moich rodziców jak wracali do domu i zginęli na miejscu. Wtedy przestałam jeździć, bo trafiłam do domu dziecka i  obiecałam sobie, że będę uciekać przed Tom'em gdy on tylko się pojawi - powiedziałam, a łzy napłynęły mi do oczu. Nie płacz bądź silna.
- Przykro mi. Nie odpowiedział za swoją winę? - zapytała.
- Nie wiem, wiem tylko, że to on w nich wjechał - powiedziałam i dodałam po chwili:
- Zrujnował mi całe życie, zabił mi rodziców. Zaczęłam szlochać, ale szybko wytarłam łzy.
- Nie płacz, wytrzyj łzy, bo zbliżamy się na miejsce - powiedziała. Zaparkowaliśmy przed garażem. Wysiadłam z samochodu a za mną Eleanor. Przytuliła mnie. Szłyśmy przez las tak jak ja wczoraj z Harry'm. Gdy zaczęłyśmy się zbliżać, serce zaczęło mi walić, a gdy zobaczyłam ile ludzi się zebrało to o mało z piersi mi nie wyskoczyła, ale się uspokoiłam. Dam radę, dawnej też dawałam sobie radę, więc teraz też dam - powtarzałam sobie. W tłumie zobaczyłam Harry'ego do którego oczywiście pobiegłam i wtuliłam się w niego.
- Na pewno chcesz tego? - zapytał gładząc moje plecy.
- Tak - powiedziałam.
- Ale uważaj na siebie. Umiesz w ogóle odpalić motor? - powiedział.
- Harry umiem weź przestań i jeździć też trochę umiem - powiedziałam. 
- Dobra, przygotowaliśmy z chłopakami dla ciebie motor. O to on - powiedział.
Moim oczom ukazał się ładny motor koloru czarnego, na podobnym jeździłam.
Wspomnienia wróciły, a nie powinny. Tom i to jak mnie uczył to były piękne chwile, ale to co zrobił było straszne i mu nie wybaczę.
- Jess szykuj się zaraz zaczynacie - powiedział Harry. Przytuliłam się do niego.
- Uważaj na siebie. Jestem kretynem, bo ci na to pozwalam kurwa - powiedział, po chwili dodał: Jeśli coś ci się stanie nie wybaczę sobie tego.
- Nie martw się dam sobie radę - powiedziałam.
- Ty w ogóle się nie boisz? Zachowujesz się jakbyś od dawna na motorze się ścigała - powiedział. Nie powiedziałam nic tylko wsiadłam na motor, a Harry przede mną zawiózł mnie na start. Była już tam ta lafirynda Anthon'a. 
- Mówiłem, że to ona ma się ścigać, a nie ty z nią - powiedział Anthon.
- Jezu weź poluzuj majty - powiedział Harry i zszedł z motoru, cmoknął mnie w usta. Założyłam kask na głowę i przygotowałam się do startu..
- Zniszczę Cię - powiedziała dziewczyna Anthon'a. Nie wiem jak ona ma na imię.
- To się jeszcze okaże - powiedziałam lekko unosząc kask, aby było mnie słychać. Jakaś dziewczyna stanęła przed nami i machnęła czerwoną bandanką. Ruszyłam z piskiem. Na początku dałam wyprzedzić się, bo zawsze tak robiłam, ale na ostatniej prostej przyśpieszyłam i na zakręcie wyminęłam ją. Zobaczyłam w tłumie Tom'a, miałam ochotę się zatrzymać i uciec jak najdalej, ale musiałam wygrać ten wyścig. A tak w ogóle to co on tu robi?  Przy samym końcu zrobiłam drift'a i zatrzymałam się. Czułam się niesamowicie. Zeszłam z motoru i ściągnęłam kask. Tłum wiwatował, a dziewczyna Anthon'a była wkurzona. Nagle ktoś złapał mnie za ramię, odwróciłam głowę i zobaczyłam Tom'a. Chciałam mu się wyrwać, ale nie udało mi się to. 
- Nie uciekaj musimy porozmawiać. Piękny wyścig, widz, że moje nauki się opłaciły - powiedział.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Zniknij z mojego życia raz na zawsze - powiedziałam.
- Zrobię to, ale muszę ci tylko powiedzieć, że Harry nie jest odpowiedni dla ciebie - powiedział.
Prychnęłam.
- I ty to niby wiesz - powiedziałam.
- Uwierz mi ta cała ich paczka to jeden wielki gang do którego należę, bo jest najlepszy - powiedział.
- Myślisz, że ci uwierzę i mi mówisz, że Harry jest dla mnie nie odpowiedni, a może ty jesteś co? Zgwałciłeś mnie rodziców mi zabiłeś i ty myślisz, że jesteś odpowiedni dla mnie? Weź spadaj. - powiedziałam.
- Nie przesadzaj, przynajmniej nie jesteś już dziewicą - powiedział i odszedł. Ten to ma tupet:,, Przynajmniej nie jesteś już dziewicą''. Co z tego, że nie jestem, ale nie chciałam robić tego, a mój były chłopak mnie zgwałcił i jeszcze mi rodziców zabił.Co jeśli on mówi prawdę z tym gangiem? Ale w sumie jemu nie powinnam ufać. Jak najszybciej poszłam do Harry'ego i do jego kumpli.
- Jess nie mówiłaś nam nic, że ty się ścigasz. Kto cię tego nauczył? - powiedział Zayn.
- Właśnie skarbie, to było piękne - powiedział. Byłam wściekła, nie wierzyłam Tom'owi, ale musiałam się upewnić.
- To nie jest ważne kto mnie tego nauczył, bo sami powinniście dobrze wiedzieć. - powiedziałam.
- Czy to prawda, że ta cała twoja paczka to jakiś wielki gang? - zapytałam, a reszta na te słowa zbladła i cofnęła się. 
- Wiedziałam, jak mogłeś mnie okłamać - powiedziałam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Jess posłuchaj ja chciałem Cię chronić - powiedział.
- Chronić? Proszę Cię ile razy ty mi to już mówisz. Jak mogłeś mnie okłamać? Ja ci ufałam. - szlochałam.
- A ty dlaczego mi nie powiedziałaś, że Tom cię nauczył jeździć na motorze no dlaczego?! - krzyknął.
- Przecież sam powinieneś wiedzieć, w końcu on też jest z wami. Powinieneś wiedzieć, o wszystkim co mi zrobił, jeśli jest z wami co nie? Jak widać nie wiesz.  - powiedziałam i zaczęłam się oddalać. 
- Gdzie ty idziesz?! - krzyknął.
- Jak najdalej od ciebie i tego wszystkiego - powiedziałam i zaczęłam biec. Kilka godzin temu się pogodziliśmy, a teraz znowu się pokłóciliśmy. Jak on mógł mi nie powiedzieć o tym? Ciekawe czy Pezz wie? 
- Zaczekaj!! - krzyczał szarpnął mnie za rękę.
- Czego chcesz! - krzyknęłam.
- Chcę ci to wytłumaczyć - powiedział spokojnie i było widać na jego twarzy smutek.
- Tu nie ma nic do tłumaczenia. Ukrywałeś coś tak ważnego przede mną. Zaraz się jeszcze dowiem, że zabijacie. - powiedziałam i już totalnie się rozpłakałam.
- Jess, tak to jest gang, ale my nie zabijam bez powodu - powiedział i chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- Nie chcę tego słuchać zostaw mnie. Jak mogłeś?? Proszę zamilcz- krzyknęłam i zaczęłam biec. To wszystko co się stało, to było dla mnie za dużo. Gang, Tom o wiele za dużo.Gdy oddaliłam się już dość daleko od tego miejsca zaczęłam iść w stronę do domu. Czekało mnie 5 kilometrów do domu. Po męczącym ,, spacerku'' doszłam do domu. Zamknęłam się w pokoju i płakałam.
                     Więc proszę zamilcz!
Niech słowa nie ranią zbyt mocno...
Niech oczy nie będę zbyt czułe...
Niech kłamstwa będą prawdziwe

Ale czy odzyskamy naszą miłość?


Hej :D. Witam was w nowym rozdziale. Muszą was poinformować, że jutro wyjeżdżamy z Niallowa na 5 dni do Bieszczad. Więc następny rozdział pojawi się 12 lipca. Kocham was.
                                                                                                                                            Stylesowa <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz