piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 71.

ROZDZIAŁ 78.



Mam dla ciebie niespodziankę, ale nie wiem czy ci się spodoba, więc
 boję się ci jej pokazać.

Perspektywa Pezz ***

- Nie patrz się tak na mnie! - zażądałam gdy Niall ściągał z moich ramion przemoczoną bluzkę. Cały czas nie spuszczał wzroku z mojego ciała. Uśmiechnął się lekko i przejechał palcem wskazującym wzdłuż lini moich piersi. Czułam jak na całym moim ciele pojawia się gęsia skórka.
- Jesteś piękna - powiedział cicho i zaczął całować moją szyję. Stałam przed nim w samym staniku i mokrych od deszczu dżinsach.
- Niall - mruknęłam cicho.
- Co? - zapytał zachryple nie przerywając całowania mojej szczęki. Jego zimne i mokre ręce powędrowały wzdłuż moich bioder, delikatnie je masując.
- Zimno mi - przyznałam, podniósł głowę i przyjrzał mi się na chwilę.
- To dlaczego mi tego od razu nie mówisz? Chodź bo się przeziębisz - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę szafy z ubraniami. Wyciągnął z niej swoją starą koszulkę i ubrał ją na mnie, po czym ściągnął z moich nóg dżinsy i rzucił je na podłogę. Usiadałam na łóżku i zakryłam swoje zimne ciało kocem. Starałam się nim ogrzać, ale nic nie da rady zarównać ciepłu ciała Niall'a. Uśmiechnął się do mnie i sam poszedł się przebrać.
- Niall? - zapytałam gdy ściągał przemoczoną koszulkę.
- Hmm? - mruknął i podszedł do mnie. Przybliżył się i musnął delikatnie moje usta swoimi. Miałam ochotę na więcej, ale musiałam się powstrzymać.
- Kocham cię - mruknęłam. Chłopak usiadł obok mnie i położył swoje czoło na moim.
- Ja was też - powiedział zaczepnie i odsunął się ode mnie trochę po czym ściągnął swoje spodnie. Chyba widział, że się mu przyglądam, bo zaczepnie puścił do mnie oczko. Przygryzłam dolną wargę. Czułam jego wzrok na moich ustach. Oblizał je i w ułamku sekundy przywarł do moich ust namiętnie je całując. Gdy nie mogłam złapać oddechu odsunęłam się od niego trochę. W pokoju słychać było tylko nasze ciężkie oddechy...
***

Perspektywa Niall'a ***

Siedziałem na łóżku obok Pezz. Nie mogłem zasnąć, była już trzecia w nocy. Pezz spała. Nachyliłem się nad nią i delikatnie musnąłem swoimi wargami jej czoła. Poszedłem do kuchni i nalałem sobie wody do szklanki.
Cały czas myślałem czy Perrie się zgodzi. Bałem się, że nie. W końcu ona ma tylko osiemnaście lat, ale nie może przecież przez cały czas mieszkać z Jess. Zanurzyłem wargi w zimnej cieczy i wypiłem całą zawartość mojej szklanki. Jutro muszę zabrać tam Pezz. Kupiłem go już jakiś tydzień temu i nadal boję się jej go pokazać.
Czułem, że jestem gotowy założyć rodzinę, dla niej i naszego przyszłego dziecka. Nie wiem czy sobie poradzę, ale na pewno nie stchórzę jak mój ojciec. Zamknąłem na chwilę oczy i próbowałem sobie go przypomnieć. Cały czas widziałem go jak przez mgłę. To było takie dziwne, bo zapamiętałem go tylko i wyłącznie z piwem w ręku całego nachlanego.
- O czym myślisz? - poczułem jak Pezz obejmuję mnie z tyłu za szyję i składa delikatny pocałunek obok mojego ucha z czasem zaczęła zjeżdżać coraz niżej. Mruknąłem cicho zawiedziony, że zaprzestała składać mokre pocałunki na mojej szyi. Cicho się zaśmiała i usiadła na moich kolanach.
- O czym myślałeś? - ponowiła swoje pytanie. Przełknąłem głośno ślinę.
- O mojej rodzinie - odpowiedziałem cicho.
- Nigdy mi o nich nie mówiłeś. Opowiedz mi o nich! - poprosiła niemal natychmiast. Byłem przekonany, że nie będzie chciała o nich rozmawiać, skoro sama ją kiedyś straciła.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł - próbowałem się za wszelką cenę wymigać - a poza tym jest już późno - dodałem po chwili mając nadzieję, że opuścimy ten drażliwy dla mnie temat.
- Proszę - błagała.
- No dobra to co mam ci o nich powiedzieć?
- Yyy na przykład masz jakieś rodzeństwo? - gdy tylko sobie przypomniałem o swoim bracie Grey'u natychmiast cały się spiąłem.
- Mam starszego brata Grey'a - powiedziałem spokojnie starając się zatuszować wszystkie emocje związane z nim.
- Zawsze chciałam mieć starszego brata - rozmarzyła się.
- Naprawdę? - zapytałem zdziwiony.
- Ja zawsze miałem go ochotę udusić, albo powiesić za genitalia - oznajmiłem a dziewczyna koło mnie zaczęła się śmiać. Dawno nie widziałem uśmiechu na jej twarzy, była tak słodka i piękna.
- Jesteś wrednym bratem - oznajmiła i przytuliła mnie.
On był gorszym.
- Ale mam nadzieję, że będę lepszym ojcem - powiedziałem zmieniając nagle temat.
- Będziesz - powiedziała przekonana.
- Skąd o tym wiesz?
- Bo to czuję - powiedziała i położyła swoją głowę na na moim ranieniu.
- Chodź już spać, bo jesteś zmęczona - podniosłem ją i zaniosłem do pokoju. Od razu usnęła. Ja też się położyłem obok niej i próbowałem usnąć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz