piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 70.

ROZDZIAŁ 70.



Marzenia się spełniają.
Myślałaś, że ten człowiek powiedział ci kłamstwa, a jednak to była prawda i czujesz, że 
serce ci się łamie.

Perspektywa Pezz**

Może i będę się powtarzać, ale na prawdę boję się być matką, ale cieszę, że mam Niall'a. O Jess nie muszę wspominać, bo ona zawsze przy mnie była. Cieszę się, że z moim dzieckiem wszystko w porządku. Zastanawiałam się, jak to będzie jak będę chodzić do szkoły z brzuchem i stwierdziłam, że na pewno będą gadać, ale mnie to nie będzie zbytnio obchodzić. Oby tylko nauczyciele się nie czepiali, ale jak znam ich to pewnie będą. Martwię się o Jess, zachowuje się dziwnie od jakiegoś czasu. Może znowu pokłóciła się z Harry'm. 
- Kochanie? - zapytał Niall siedzący obok mnie.
- Ymmh - bąknęłam. 
- Pójdziemy się przejść? - zapytał.
- Okey czemu nie. Tylko ubiorę coś cieplejszego. powiedziałam i poszłam się przebrać.

Perspektywa Jess**

- Musieliśmy to zrobić - powiedział ojciec.
Nie miałam go już ochoty słuchać, ale musiałam zapytać jeszcze o jedno.
- Po tym niby wypadku gdzie byliście? - zapytałam.
- Mieszkamy w Hiszpanii - powiedział.
- To tam wróć i nie wracaj. Nienawidzę was! - krzyknęłam i wybiegłam budynku jakimiś tylnymi drzwiami. Nie wybaczę im tego. Jak oni mogli? Mój ojciec w gangu super. Usiadłam na zimnym chodniku, przyciągnęłam nogi pod brodę i zaczęłam płakać. Mój ojciec myśli, ze jak nagle się pojawi i powie przepraszam to wszystko będzie tak jak dawniej. No chyba mu słonko w tej Hiszpanii przygrzało w głowę. Nie wybaczę mu nienawidzę jego i matki, że się zgodziła na to. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się koło mnie Harry.
- Skarbie - powiedział i usiadł koło mnie.
- Nienawidzę go - szepnęłam.
- Wiem, ale musisz zrozumieć, że on musiał to zrobić. - powiedział. Super mój chłopak przeciwko mnie.
- Jeszcze go broń. Jeśli kazał ci tu przyjść i mi wytłumaczyć, że musiał to zrobić i bla bla. To tego nie rób, bo ja  w to nie uwierzę. - powiedziałam i odwróciłam wzrok od Harry'ego. Chłopak westchnął i przytulił mnie do siebie. 
- Kocham cię - szepnęłam.
- Ja ciebie też kocham tak bardzo i boli mnie to, że musisz cierpieć. Przepraszam. - powiedział. Spojrzałam na niego, miał spuszczoną głowę.
- Harry za co ty mnie przepraszasz? - zapytałam.
- Za to, że zacząłem bronić James'a, ale masz racje kazał mi cię przekonać, abyś mu wybaczyła. Nie chciałem tego robić, ale zagroził, że.. - urwał.
- Czym ci groził? - zapytałam.
- Że mojej rodzinnie może się coś stać - powiedział.
- Co? Jego pojebało? To nie jest mój ojciec, on taki nie był. Harry powiedz czy to on jest tym facetem, który groził tobie i  Niall'owi? -  zapytałam.
- Tak, ale.. - chciał dokończyć, ale ja wbiegłam do budynku.
- Ed gdzie jest mój ojc.. znaczy James? - zapytałam.
- U siebie w gabinecie prosto i w prawo - powiedział. Gdy doszłam do drzwi, zastanawiałam się czy zapukać, ale nie zrobiłam tego.
- Jesteś potworem. Jak możesz grozić mojemu chłopakowi. Nie byłeś taki nigdy. - powiedziałam, a mój ojciec wstał z krzesła.
- Harry to twój chłopak? - zapytał.
- Tak. - odparłam.
- Ja.. - przerwałam mu.
- Nie kończ. Zostaw mnie i mojego chłopaka w spokoju. Myślałam, że chodzi tylko o gang, ale żeby grozić, że zrobisz coś jego rodzinnie. To trzeba być nienormalnym i ja mam cię nazywać ojcem. To jest chore. - powiedziałam.
- Jess. Ja wiem, że mi nie wybaczysz, ale zrozum, że ja musiałem to zrobić. - powiedział.
- Dobra powtarzasz się. - bąknęłam.
- Słuchaj muszę ci coś powiedzieć. Wyjeżdżam, ale cieszę się, że mogłem cię zobaczyć, chodź wiem, że już cię nie odzyskam jako córki, ale mogę zrobić dla ciebie co tylko chcesz - powiedział. On jest chory czy jak? Ja tu mówię, o grożeniu, a on mi gada, że wyjeżdża. A niech jedzie.
- Chcę, aby mój chłopak i jego przyjaciele nie musieli być w tym gangu, ale chcę, żeby mogli pracować tu w sklepie. - powiedział.
- Ten sklep i tak jest twój. - powiedział.
- Że co? - zapytałam.
- Przyjechałem do Londynu po to, aby cię odnaleźć i dać ci ten sklep - powiedział.
- Ale ja go nie chcę. - powiedziałam.
- W takim razie, go zamykam. - powiedział. Kurwa, on jest chory. Nie może go zamknąć bo Harry straci pracę.
- Dobra, wezmę go, ale wiedz, że i tak ci nigdy nie wybaczę. - powiedziałam i wyszłam. Łzy znowu ciekły mi po policzkach. Wyszłam z budynku, czekał na mnie tam Harry.
- Proszę zawieź mnie do domu - powiedziałam.
- Zabiorę cię do siebie. - powiedział i mnie przytulił.

Perspektywa Pezz**

Szliśmy z Niall'em Londyńskim parkiem. Dawno nie byłam na spacerze.  Lubię parki jesienią, bo te liście spadające z drzew dodają mu takiego uroku. Chciałabym, żyć w świecie, gdzie nie ma problemów, gdzie mogłabym chodzić sobie tak wieczorami na spacery z chłopakiem.
- O czym tak myślisz? - zapytał.
- Nic, nic. Po prostu jest mi tak dobrze i zawsze chcę żeby tak było. - powiedziałam.
- O teraz będzie obiecuję. - powiedział.
- Kocham cię - odparłam.
- Ja ciebie też księżniczko i ciebie moje maleństwo. - powiedział i położył dłoń na moim brzuchu. Nagle nie wiadomo skąd luną deszcz. Niall chwycił mnie mocniej za dłoń i zaczęliśmy biec do domu. W połowie drogi zatrzymał się i mnie pocałował. Całowaliśmy się podczas deszczu, to było takie romantyczne.  Boże, moje marzenie się spełniło. Gdy oderwaliśmy się od siebie zaczęliśmy znowu biec, tym razem już cali mokrzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz