środa, 4 lutego 2015

Rozdział 77.

ROZDZIAŁ 77.


Jedyny sposób, by odkryć granice możliwości to przekroczyć je i sięgnąć po niemożliwe.

Perspektywa Pezz ***

            Siedziałam z nieodpartym wrażeniem, że znacznie większą połowę swojego życia spędzę właśnie tu w kuchni z kubkiem gorącej herbaty. Miałam tylko nadzieję, że drugą część, życia spędzę z Niall’em, moim synkiem i Jess. Jakoś niecały tydzień temu robili mi USG i pani doktor powiedziała mi, że najprawdopodobniej będę mieć synka. Nie powiedziałam jeszcze tego Niall'owi, bo chcę mu zrobić niespodziankę. Mówił, że dla niego nie jest ważne czy to będzie chłopiec czy dziewczynka ważne, żeby było zdrowe, ale w głębi duszy wiem, że on najbardziej chce mieć synka.

             Widziałam, że z Jess się coraz bardziej oddalamy od siebie i to nie jest dobre, ale nie potrafiłam się temu przeciwstawić. Nie rozmawiałyśmy już prawie 2 tygodnie.Znaczy się próbowałam dzwonić,ale nie odbierała,albo nie było je w domu, bo pewnie przebywała z Harry'm. Nie miałam jej tego za złe, bo każda z nas ułoży swoje życie osobno, no ale kontakt jakiś możemy mieć.No chyba że coś się stało i nikt nie chce mi nic powiedzieć. Gdy tak popijałam herbatę, stwierdziłam, że muszę spróbować jeszcze raz do niej iść, może ją zastanę. Gdy ubierałam już buty do domu wszedł Niall.
- Cześć kochanie – powiedziałam ciepło i zawiesiłam się na jego zimnej szyi i pocałowałam go w zmarznięty policzek.
- Cześć księżniczko, gdzie idziesz? – zapytał z troską.
- Do Jess – oznajmiłam i chciałam już wyjść, ale chłopak zastąpił mi drogę i nie mogłam wyjść.
- Wiesz gdzie ona jest? – w jego głosie słychać było zdziwienie.
- No pewnie w domu, albo z Harry'm, nie wiem nie mam z nią kontaktu od prawie dwóch tygodni. Czy coś sie stało? – jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Jakby posmutniał.
- Pezz chodź rozbierz się muszę ci coś powiedzieć – powiedział bardzo poważnie i żeby go nie denerwować ściągnęłam po płaszcz i buty i posłusznie poszłam za nim do kuchni.
- Usiądź – powiedział już dużo bardziej łagodniej niż wcześniej. Uśmiechnęłam się i zaczęłam czekać kiedy mi to powie.
- Jess wyjechała do Hiszpanii ze swoim ojcem – oznajmił.
- Co?! – wydusiłam z siebie – i kiedy mi zamierzaliście mi o tym powiedzieć! – krzyknęłam tłumiąc łzy.
- Pezz nie chcieliśmy Cię martwić przepraszam - powiedział cicho.
- To dlatego była tutaj dwa tygodnie temu? - zapytałam przypominając sobie jak tutaj była. Wiedziałam, że coś u niej jest nie tak, ale bałam się ją o to zapytać. Niall potwierdził kiwnięciem głowy.
- Kiedy dokładnie wyjechała i po co? - próbowałam wydobyć z niego jak najwięcej informacji, chociaż wiedziałam, że wszystkiego mi nie powie.
- Nie ważne po co, ale... - zaczął, ale jakby w obawie, że powie za dużo przerwał.
- Niall ale co? - zapytałam z lekkim podirytowaniem patrząc prosto w jego wielkie niebieskie oczy. Przełknął głośno ślinę i na chwilę nastała głucha cisza, jakby chciał sobie to wszystko poukładać w głowie.
- Grozi jej niebezpieczeństwo, byłem właśnie u Harrego, który za chwile jedzie do niej - wykrztusił to z siebie.
- Sam jedzie? - zapytałam.
- Nie z Louisem i Liamem i chyba ktoś jeszcze z nim jedzie, ale nie wiem kto.
- A ty z nim nie jedziesz? - zapytałam zdziwiona.
- Nie, bo jestem potrzebny tobie tutaj - powiedział i położył ręce na moich kolanach. Czułam ciepło bijące od niego. Ucieszyłam się, że nie jedzie, ale zarazem wiedziałam, że musi pojechać dla dobra Jess. Gdybym nie była w ciąży to już by mnie tu dawno nie było. Najprawdopodobniej już bym jechała do Hiszpani. Jess by na pewno to zrobiła dla mnie.
- Musisz pojechać dla dobra Jess - powiedziałam jednym tchem.

Perspektywa Niall'a ***

- Musisz pojechać dla dobra Jess - powiedziała. Wiedziałem, że ta wiadomość ją bardzo przytłoczyła i że zrobi wszystko, aby jej się nic nie stało, ale tego nie mogłem dla niej zrobić. Jakby się Pezz coś stało pod moją nieobecność to nigdy bym sobie nie wybaczył, że ją zostawiłem. Ona nosi moje dziecko muszę się nimi opiekować.
- Nie - oznajmiłem stanowczo. W głębi duszy miałem nadzieję, że moja odmowa jej wystarczy.
- Ale Niall ja sobie poradzę proszę -  jednak moja odmowa jej nie wystarczyła, a na dodatek widziałem jak jej oczy robią się coraz bardziej mokre, chodź widziałem, że walczy z tym, alby się nie rozpłakać. Wciągnąłem głęboko powietrze delektując się zapachem jej perfum. Chciałem pomóc Harremu, bo to mój najlepszy przyjaciel, ale też nie chciałem Pezz zostawiać samej. Byłem zozdarty pomiędzy dwoma najważniejszymi osobami w moim życiu. Moim najlepszym i jedynym przyjacielem, a moją dziewczyną noszącą moje nie narodzone dziecko. Postanowiłem jednak, że nie pojadę.
-  Nie Pezz, nigdy nie wybaczył bym sobie gdyby ci się coś stało. Jesteś dla mnie najważniejsza na całym świecie i nie mogę tego zrobić - wydusiłem to z siebie z pewną ulgą, lecz wiedziałem, że ona się nigdy nie poddaje.
- Jak ty nie chcesz to sama pojadę - próbowała uciec, ale w ostatniej chwili złapałem ją za rękę i przycisnąłem ją do mojego torsu.
- Jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką - powiedziałem rozbawiony. W kącikach jej ust było widać chwilowy mały uśmiech, ale zaraz przypomniała sobie, że jest na mnie zła i próbowała się wyrwać. W tej samej chwili wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej sypialni. 
- Niall proszę pojedz. Poradzę sobie, przecież ciąża to nie choroba - ułożyłem ją wygodnie na wielkim materacu.
- Wiem, że to nie choroba, ale muszę się wami opiekować - oznajmiłem bez chwili zastanowienia.
- My sobie poradzimy - popatrzyła mi prosto w oczy.
- Wiem, że sobie poradzicie...
- No to jak wiesz to proszę jedź z Harrym i mu pomóż - przerwałam mi w połowie zdania. Wiedziałem, że Jess jest dla niej bardzo ważna. Są jak siostry
- Nie zostawię cię tutaj samej - podniosłem lekko głos na końcu zdania.
- Nie będę tutaj sama - mówiąc to podniosła się lekko i oparła całe ciało na rękach.
- No to z kim tutaj będziesz? - popatrzyłem pytająco w jej stronę. Sprawiała wrażenie zbitej z tropu.
-No z... ymmm - uśmiechnąłem się i popatrzyłem na nią wygranym wzrokiem. Po chwili wziąłem je małą rączkę i złączyłem ją ze swoją.
- No widzisz. Nie mogę pojechać. Jestem ci potrzebny - skwitowałem, lecz ona podniosła głowę i popatrzyła na mnie z uśmieszkiem. Chciałem wiedzieć co jej właśnie chodzi po głowie.
- Jack -oznajmiła. Od tego imienia aż zrobiło mi się gorąco.
- Co Jack? - zapytałem niemal natychmiast.W głębi duszy wiedziałem o co jej chodzi, ale udawałem głupiego. Może dlatego, że nie chciałem wiedzieć.
- No zadzwonię do niego i będzie do mnie czasem przychodził i już nie będę sama - cieszyła się jak małe dziecko, które właśnie ukradło ze stołu ciastko i uszło mu to na sucho. Tak szczerze, to teraz nie chciałem jechać. Nie lubiłem go. Pewnie tylko dlatego, że Perrie go lubi. Zawsze gdy ją z nim widziałem była taka uśmiechnięta, a ze mną nie zawsze...
- Teraz to na pewno nie pojadę - powiedziałem urażony. Czułem, że mocniej ściska moją rękę tak jakby w obawie, że zniknę.
- Niall... - zamruczała i przesunęła się bliżej w moją stronę. Podniosła mój podbródek do góry tak, że nasze oczy się spotkały. Byłem o nią cholernie zazdrosny.

Perspektywa Pezz ***

- Niall ja ciebie kocham nie Jack'a! - powiedziałam prawie bezgłośnie, ale czułam, że to usłyszał. Nagle przywarł do mnie ustami i pocałował mnie bardzo delikatnie i powoli.
- Dobrze pojadę, ale tylko ze względu na ciebie, ale jakby się cokolwiek działo masz do mnie dzwonić okej!? I jeszcze jedno poproszę Eleanor, żeby do Ciebie zaglądała okej?
- Okej. Kocham cię - przytuliłam go. Czułam, że dobrze robię kazując mu jechać z Harrym, a na dodatek dawno już nie widziałam Jack'a.
- Ale z tym Jack'iem to mi się nie podoba. Nie lubię go dziwny jest.
- Niall nie przesadzaj - szturchnęłam go lekko w bok - a teraz dzwoń do Harrego, że z nim jedziesz.
         Niezadowolony po chwili wyciągnął swoją komórkę, czułam, że nie był zadowolony z tego wyjazdu, na ale cóż.
- Włącz na głośno mówiący - powiedziałam w tej samej chwili gdy Harry odebrał połączenie. Kilka sekund po tym słyszałam głos chłopaka po drugiej lini.
- Cześć Niall, nie mam teraz czasu pakuję się - oznajmił i chciał się rozłączyć, ale Niall mu nie pozwolił.
- Gdzie jesteś?
- No w domu a co?
- Jadę z tobą.
____________________________________
Mam nadzieję, że będzie się wam podobał, pisałam go dłuuuuuugo hihi.
Jakoś nie miałam weny jak go pisałam. Dziękuję, za komentarz pod ostatnim postem, ale mam nadzieję, że będzie ich trochę więcej :D
No to miłego popołudnia :P
Niallowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz