niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 61.

ROZDZIAŁ 61.



Kochaj, bez względu na to, jak jest, wiedz, że ta osoba czuje to co ty.
Jedna wpadka, nie może zniszczyć waszej miłości.

Perspektywa Jess**

Pezz cały czas biega do tej łazienki. Osz kurwa, ona jest w ciąży. Idiotko, przecież to oczywiste, chudnie, bo nie je, blada jak ściana, normalnie wampir. Ciekawe czy Niall coś zauważył? Muszę z nią porozmawiać, ale najpierw idę po test ciążowy. Tobie'go zostawiłam w pokoju ubrałam buty i wyszłam z domu. Wracając do wczoraj. Miałam Harre'mu  wyznać , prawdę, ale na szczęście zapomniał o tym, lub nie chciał, zepsuć mi urodzin, ale i tak wiem, że on do tego jeszcze wróci. Pezz czepia się imienia mojego pieska.  Co z tego, że Harry wymyślił to imię mi się podoba, więc nie wiem o co jej chodzi. Szłam ulicami Londynu, gdzie nie gdzie liście z drzew już spadły. Ugh nie lubię Londynu podczas jesieni i zimy. Muszę kupić sobie jakieś ciuchy na jesień i zimę, a tamte posegreguje i oddam dla ubogich rodzin. Trzeba pomagać. Dawniej jak byłam mała i rodzice żyli, to mama zawsze gdy zbliżała się nowa pora roku, a stara się kończyła, robiła porządki z swoimi ubraniami, te w których uznała, że nie będzie chodzić, oddawała biednym. Pamiętam, gdy mama to robiła i ja też tak chciałam więc, poszłam do swojego pokoju i spakowałam ubrania, które leżały na dnie szafy i zaniosłam do pokoju gdzie była mama. Była ze mnie dumna, a gdy zawieźliśmy te ubrania do domu cieszyłam się, nie z miernie, że mogłam komuś pomóc. Robię to do dziś, a czasami nawet kupuje jeszcze jakieś nowe zabawki dla dzieci. Sami pomyślcie, jak czulibyście się w domu dziecka, bez swoich ubrań czy zabawek? Dziwnie, chodzicie w czyjś  ubraniach, bawicie się zabawkami innych dzieci. Sami bez rodziców, macie tylko swoją wychowawczynię. Właśnie, więc kupuję tym małym dzieciom jakieś nowe zabawki, taki jakby prezent  sprawia mi to przyjemność. Uśmiechnięte buzie tych małych samotnych dzieci. Chociaż tyle dla nich zrobić, chciałabym dowiedzieć się co te dzieci przeszły, porozmawiać z każdym z nich, ale niestety nie mogę. Może uda mi się to kiedyś. Zatrzymałam się przed apteką, obejrzałam się do o koła siebie, może i to dziwne, ale  czasami wolę sprawdzić, czy nie ma tam nikogo, kto mógłby mnie znać, a zwłaszcza Harrego, który luci czasami za mną jeździć, nie wiem skąd on wie gdzie ja jestem, ale nie wnikam w to. Weszłam do pomieszczenia,  moje nozdrza uderzył typowy zapach leków i innych rzeczy związanych z leczeniem. Na szczęście nikogo nie było w aptece. Podeszłam do lady.
- Dzień Dobry - powiedziałam.
- Dzień Dobry - powiedziała starsza kobieta i uśmiechnęła się do mnie.
- Co podać?
- Um proszę test ciążowy - powiedziałam i lekko przygryzłam wargę, kobieta oddaliła się do jakiś szuflad za sobą, otwarła szufladę z literką ,,T'' wyciągnęła z niej opakowanie i wróciła do mnie.
- Coś jeszcze? - zapytała wciąż się uśmiechając.
- Um nie dziękuję - powiedziałam. Zapłaciłam i wyszłam z apteki chowając pudełko do torebki. Ruszyłam do domu szybkim krokiem, bo na dworze zrobiło się jeszcze zimniej niż wcześniej. Weszłam do domu, a później do kuchni gdzie siedziała Perrie.
- Pezz śmigaj do łazienki - powiedziałam.
- Um. e gdzie.. A po co do łazienki? - zapytała.
Wyciągnęłam z torebki test ciążowy i podałam dziewczynie, spojrzała na mnie zakłopotana.
- No co tak patrzysz, do łazienki robić te test i to już. Nie wmówisz mi, że jesteś na diecie czy czymś tam innym. Widzę jaka jesteś blada, chudniesz z każdym dniem. - powiedziałam, a Pezz się rozpłakała.
- Jess ja się boję. J..a ja nie dam sobie rady, jeśli będę w ciąży. - powiedziała.
Podeszłam do dziewczyny i mocno ją przytuliłam.
- Nie martw się jestem ja Niall, Harry przecież zawsze możesz na nas liczyć, a jeszcze nic nie wiadomo - powiedziałam gładząc dłonią plecy Pezz.
- Naprawdę mi pomożesz? - zapytała.
- A kiedy ja ci nie pomogłam? Zawsze, wszędzie gdzie będziesz, ja zawsze tam przyjadę i ci pomogę. - powiedziałam.
- Dziękuje- powiedziała.
- Dobra, dobra, a teraz do łazienki -powiedziałam.
- Okej - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
- Wiesz jak się go robi? - zapytałam.
- Wiem widziałam na filmach - powiedziała i poszła do łazienki. Jezu, co ona za filmy ogląda? W moich spodniach zaczął wibrować telefon. Spojrzałam na wyświetlacz Niall. Co przecież on rzadko do mnie dzwonił. Dzwonił tylko wtedy gdy chciał o coś zapytać, lub czegoś dowiedzieć się o Pezz, jeśli ona mu nie chce powiedzieć.
- Halo - powiedziałam.
- Hej Jess - powiedział nie pewnie.
- Co się dzieje Niall? - zapytałam.
- Ach tam, ze od razu coś się dzieje. To już nie mogę do ciebie zadzwonić? - zapytał. Wiedziałam, że ma jakieś pytanie czy coś.
- Ta Niall nie oszukujmy się, takimi znowu przyjaciółmi znowu nie jesteśmy - powiedziałam.
- No dobra. Wiesz, bo ostatnio z Pezz dzieje się coś dziwnego. Schudła i to strasznie, cała blada jest,  a w nocy to nawet słyszałem jak wymiotowała Co z nią się dzieje?- zapytał.
- Um Niall sądzę, że Perrie jest w ciąży- powiedziałam prosto z mostu, nie miałam ochoty owijać w bawełnę, choć nie wiadomo czy jest w ciąży, ale wszystkie objawy które ma, potwierdzają moją hipotezę. Po drugiej stronie nastała cisza.
- Niall jesteś tam? - zapytałam.
- Uym tak, że co w ciąży!! - krzyknął.
- Jezu, nie wiem tak przypuszczam - powiedziałam.
- Zaraz tam będę - powiedział i się rozłączył. Boże co to było? Poszłam na górę do łazienki i Pezz. Gdy weszłam do łazienki znowu telefon zaczął mi wibrować tym razem w dłoni. Zdjęcie śpiącego Harrego wyświetliło się na ekranie. Odebrałam.
- Halo - powiedziałam patrząc na Pezz, która trzymała test w dłoni oczywiście odwrócony, żeby nie patrzeć na wynik.
- Skarbie mam pytanie, bo Niall jakieś tu głupi pytania zadawał mi i ja już sam nie wiem - powiedział.
- Nie jestem w ciąży - powiedziałam.
- To dobrze. Ale o co chodzi? - zapytał.
- Wytłumaczę ci wieczorem - powiedziałam.
- Okej to będę  o 19 i jedziemy do mnie - powiedział.
- Okej to pa kocham Cię - powiedziałam.
- Ja ciebie też - powiedział i rozłączył się. Podeszłam do Pezz i wyciągnęłam jej z dłoni, test, który miał zmienić, nasze życie lub nie.
- Pezz jesteś gotowa? - zapytałam. Dziewczyna pokręciła głową. Dłużej nie mogłam czekać, spojrzałam i to co zobaczyłam potwierdziło moją hipotezę. Perrie jest w ciąży z Niall'em, który tu jedzie. Spojrzałam na Pezz, a jej w oczach było widać łzy.

Perspektywa Pezz**

Gdy Jess spojrzała na test. Modliłam się w duchu, abym nie była w ciąży. Co ja zrobię jak będę? Jess spojrzała na mnie i wiedziałam już, że jestem w ciąży. Łzy zaczęły spływać mi po policzku. Wzięłam test z dłoni Jess i spojrzałam. Pozytywny. Całe, życie runęło razem z tym testem. Co ja teraz zrobię? Nie jestem jeszcze gotowa na dziecko, ale na pewno go nie usunę. Nagle do pokoju wpadł Niall cały zdyszany.
- Niall jezu biegłeś czy co? - zapytała Jess.
- Pezz c..zy ty jesteś w ci..ciąży? - zapytał jąkając się. 
- Tak - powiedziałam cicho. Bałam się reakcji Niall'a. Spojrzałam na niego. Stał, nie ruszał się normalnie posąg. Łzy coraz bardziej zaczęły spływać po moich policzkach.  On mnie zostawi, przecież po co mu dziewczyna z brzuchem.
- Jesteś w ciąży, a ja jestem ojcem tego dziecka? - zapytał.
- Tak - odparłam.
- Kurwa, nie mogłaś się zabezpieczyć czy coś. Ja pierdole, dziecko, ja nie jestem gotowy. Kurwa mać Pezz co ja mam teraz zrobić!!! To coś zniszczy mi życie - krzyczał. Zaczęłam się cała trząść, skuliłam się na podłodze i zaczęłam płakać, a Niall i Jess tam stali. 
- Perrie! Kurwa co ja mam zrobić!- krzyknął znowu.
- Przestań na nią krzyczeć. Przestań ją obwiniać, to nie jest jej tylko wina. Tylko wasza, wiedziałeś dobrze, że Perrie jest dziewicą, więc przestań. - powiedziała całkiem spokojnie. Może jednak psycholog to jej zawód?
- Ale Jess co ja mam zrobić do cholery ! - krzyknął.
- Nie krzycz i chodź  stąd. Pezz nie może się denerwować - powiedziała. Niall wyszedł
- Perrie chodź połóż się, prześpij ja z nim porozmawiam - powiedziała i pomogła mi wstać z podłogi. Położyłam się na łóżku. A jeszcze wczoraj mówiliśmy sobie, że się kochamy, a teraz co? Gówno za przeproszeniem.

Perspektywa Jess**

Nie wiedziałam, że Niall tak zareaguje. Myślałam, ze podejdzie do tego całkiem spokojnie, a tu taki wulkan wybuchł. Zeszliśmy z Niall'em do salonu.
- Niall idioto zachowujesz się jak jakiś nastolatek. - powiedziałam.
- Jess, ale co ja mam zrobić? Mam dopiero 20 lat i nie jest gotowy na dziecko - powiedział.
- A myślisz, ze Pezz jest ona ma 18 lat. Pomyśl co ona musi czuć. Zrozum ona jest jeszcze w liceum, Co ona ma powiedzieć? no co ma powiedzieć? - zapytałam.
- Nie wiem. Kurwa to niech usunie! - krzyknął.
- Ty jesteś nienormalny czy głupi. Słyszysz ty się w ogóle? Zapomni Perrie nigdy nie usunie dziecka. Myślałam Niall, że można ci zaufać, ale jednak się myliłam. Jesteś pierdolonym skurwielem, boisz się podjąć ryzyko, o wiele mniejsze niż te wasze wyścigi. Wiesz, wyjdź mi z tego domu i wróć, jak będziesz normalnym Niall'em. Ni ty co tu teraz stoi. Tylko tym Niall'em, który kocha Pezz nad życie, zrobi dla niej wszystko. Teraz jesteś dupkiem i nie wiem co się z tobą dzieje - powiedziałam, a Niall patrzył na mnie. 
- Co się gapisz? Przemyśl sobie to wszystko co ci powiedziałam i wróć tu jak będziesz normalny - powiedziałam i wyszłam z salonu kierując się w stronę schodów. Usłyszałam trzaskając się drzwi. Weszłam do pokoju i zaczęłam wyszukiwać sposoby na mdłość kobiet w ciąży. Znalazłam parę, przeczytałam i zamknęłam laptopa. Dochodziła godzina 19 Harry zaraz tu będzie. Poszłam do pokoju Perrie. Usiadłam na krawędzi łóżka i powiedziała,:
- Nie martw się Pezz. Niall'owi przejdzie, nie był dzisiaj sobą. Nie bierz tych słów, które do ciebie powiedział, nie obwiniaj się, bo to nie twoja wina i wiedz, że ja ci pomogę i Harry. Perrie nic nie odpowiedziała.
- Dobra śpij wiem, że nie chcesz teraz ze mną rozmawiać. - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Otwarte! - krzyknęłam. Poszłam do pokoju po Tobie'go, który fikał koziołki na moim łóżku.
- Tobi zgrywusie - powiedziałam i wzięłam go na ręce i zeszłam do salonu.
- Powinnaś zamykać drzwi - powiedział Harry.
- Wiem, wiem - powiedziałam.
- Wychodzimy czy zostajemy w domu? - zapytał.
- Możemy zostać w domu, proszę jestem zmęczona tym wszystkim już - powiedziałam.
- Okej, a co się stało? - zapytał lekko mnie przytulając, aby nie zgnieść Tobie'go.
Opowiedziałam mu wszystko od początku dzisiejszego dnia, aż do teraz.
- Wow nie wiedziałem, że Niall tak zareaguje. Pogadam z nim, on nie może się tak zachowywać. Powiedz Perrie, że może na mnie liczyć - powiedział. Właśnie za to go  kochałam.
- Harry jak ja Cie kocham - powiedziałam przytulając się do Harre'go.
- Oj a za co? - zapytał.
- Za wszystko, ale najbardziej za to, że nie troszczysz się tylko o mnie, ale też o Perrie - powiedziałam.
- Ja od zawsze jestem taki, ale nie pokazuję tego. Zawsze troszczyłem się o mamą i siostrą i robię to do dziś. Czasami czuję się jak brat Niall'a. Zawsze to ja musiałem naprawiać wszystko to co on zrobił i teraz też będę musiał? O nie ja tylko z nim porozmawiam i ma sam sobie radzić, nie będę go całe życie niańczyć. - powiedział.
-  Masz rację. A tak w ogóle co u twojej mamy? - zapytałam.
- Zaprasza nas do siebie - powiedział.
- Kiedy? - zapytałam.
- Hymm na następny weekend - powiedział.
- Okej - powiedziałam i wtuliłam się  w Harrego i zaczęłam głaskać Tobie'go.
- Jesteś piękna - powiedział.
- Hah proszę cię Haryy nie przesadzaj. - powiedziałam i poszłam zrobić Perrie herbatę. A Harry szedł za mną.
- Ja nie przesadzam dla mnie jesteś najpiękniejsza - powiedział całując mnie w szyje.
- No dobra niech ci będzie  tak wiem swoje - powiedziałam i zabrałam się do robienia herbaty.
- Oj nie, nie. Ja muszę ci udowodnić, musisz uwierzyć w to, że jesteś piękna - powiedział całując mnie wciąż w szyję. Nastawiłam wodę na herbatę i odwróciłam się do Harrego.
- Niby jak? - zapytałam.
- A o tak - powiedział i posadził mnie na blacie. Zaczął mnie całować szybko, ale namiętnie. Wplotłam palce w jego loki i lekko za nie pociągnęłam. Harry mruknął zadowolony w moje usta. Chwycił mnie w biodrach i podniósł z blatu, automatycznie oplotłam swoje nogi wokół jego bioder. Czajnik zaczął przeraźliwie piszczeć.
- Harry no nie słyszysz puść mnie - powiedziała, chodź nie chciałam przerywać tej cudownej chwili. Harry postawił mnie na podłodze nie zadowolony. Zalałam herbatę imbirową Pezz i wzięłam krakersy.
- Wrócimy do tego - powiedział.
- Okej, ale za chwile, bo teraz idę do Pezz - powiedziałam i wzięłam kubek i krakersy. Weszłam do pokoju Pezz, wciąż leżała w tej samej pozycji co wcześniej, czyli odwrócona do drzwi plecami. Kubek z herbatą i krakersy postawiłam na stoliczku. 
- Perrie - powiedziałam. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Mimo ciemności wiedziałam, że płacze. Przytuliłam ją mocno.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze. Harry porozmawia z Niall'em - powiedziałam i lekko ucałowałam czoło Pezz.
- Dziękuje - powiedziała.
- Za co? - zapytałam.
- Za to, że jesteś - powiedziała.
- Jestem i zawsze będę pamiętaj. A teraz wypij herbatę powinna pomóc na te twoje mdłości - powiedziałam.
- Okej mamo - powiedziała a ja zaśmiałam się.
- Idziesz do nas czy przynieść ci Tobiego? - zapytałam.
- Nie mam siły, jestem zmęczona, zostanę w pokoju. A co do Tobiego, jakbyś mogła to proszę przynieś mi go - powiedziała, a ja szybko zbiegłam po schodach do salonu. Wzięłam Harre'mu Tobiego. Harry spojrzał na mnie zdziwiony, a ja się tylko zaśmiałam. Położyłam Tobiego koło Pezz i wyszłam z pokoju. Ponownie zeszłam do salonu. Wskoczyłam na kolana Harrego, a potem wiecie co już było dalej.

Hej. Przepraszam że tak długo nie dodawałyśmy rozdziału, ale tak jakoś wyszło :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz