poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdzial 37.

ROZDZIAŁ 37.

Perspektywa Jess ***

Gdy u widziałam Pezz byłam po prostu w szoku. Była cała blada, oczy miałam podkrążone od płaczu i cała się trzęsła. Stała i po prostu się na nas patrzyła od czasu do czasu podciągając nosem. Nie mogłam nawet się odezwać. Na szczęście Harry zrobił to za mnie.
- Co ci się stało? - zapytał z troską.
- Ja... ja, nic się nie stało - wydukała i uciekła na górę, pewnie do swojego pokoju. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Jak ten dupek Niall jej coś zrobił to normalnie go zamorduję przysięgam. Wstałam i chciałam pobiec za nią, ale Harry złapał mnie za rękę.
- Puść ja muszę do niej iść - powiedziałam a raczej wykrzyczałam. W tej samej chwili ktoś otworzył drzwi do domu.  Dam sobie rękę uciąć, że to nie był ktoś tylko Niall. Pezz na pewno nie zamknęła drzwi, ona nigdy tego nie robi, zawsze zapomina. Zwinnie wyswobodziłam się z uścisku Harrego i podbiegłam do  korytarza. Przez to wszystko nawet zapomniałam o bolącym brzuchu.W drzwiach nie stał nikt inny jak Niall. Pezz chyba mocno go wkurzyła, bo aż się gotował.
- Gdzie jest Perrie? - zapytał chyba retorycznie, bo zaczął kierować się do schodów na górę.
- Co cię to obchodzi? Nie pójdziesz do niej! - powiedziałam stanowczo i stanęłam na przeciwko niego tak, aby mu zagrodzić drogę. Wszystko działo się tak szybko Niall już chciał mnie popchnąć nawet byłam przygotowana do upadku, ale w sekundzie między nim a mną pojawił się Harry mocno wkurzony.
- Kurwa już ci odpieprzyło! - wydarł się na niego.
- Przesuń się! - zignorował go Niall.
- Nie - powiedział  Harry. Właśnie wtedy dostrzegłam przestraszoną jak jasna cholera Perrie. Stała nieruchomo na górze koło schodów. Cała się trzęsła. Ciekawe ile widziała?
- Kurwa puść mnie do niej! - rozkazał, ale Harry nadal stał nieruchomo.

Perspektywa Pezz ***

Wyszłam z pokoju od razu jak usłyszałam, że ktoś wchodzi. Miałam nadzieję, że to nie Niall, nie mam ochoty teraz z nim rozmawiać a zwłaszcza teraz po tym jak prawie przewrócił Jess ze złości. Stałam tam i dokładnie się wszystkiemu przysłuchiwałam. W pewnej chwili Jess mnie zauważyła,  przez chwilę się mi przyglądała.
- Kurwa puść mnie do niej! - Niall krzyczał jak opętany, ale Harry nadal stał nieruchomo. Nie miałam siły, już tego słuchać. Obróciłam się i po prostu wróciłam do pokoju. Przed tym trzaskając z całej siły drzwiami, żeby widzieli, że tam byłam i wszystko słyszałam. Usiadłam na podłodze. Starałam się nie płakać, ale łzy same ciekły mi z oczu. Nie wiem ile tak siedziałam może kilka minut, albo mniej. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły. Stał w nich Niall, miałam wrażenie, że trochę ochłonął. Przykucnął przede mną. Chciał coś powiedzieć, ale chyba nie wiedział jak. Nadal siedziałam na podłodze, ale nie patrzyłam się na niego. Patrzyłam się na moje splecione palce.
- Przepraszam - powiedział i podniósł mój podbródek tak, abym patrzyła się prosto w jego oczy. Nic nie odpowiedziałam. Tak szczerze to nawet nie wiedziałam co.
- Przepraszam, ze byłem takim dupkiem. Masz prawo być na mnie wściekła tak wiem, ale ja ... ja nie chcę tak żyć. Ja nie mogę żyć bez ciebie. - przerwał na chwilę - od kąd ty się pojawiłaś moje życie się zmieniło. Ja chcę być lepszy - złapał moją rękę i przyłożył do swojego serca
- Czujesz? - zapytał. Czułam jak szybko jego serce biję.
- Tak - odparłam zachryp le.
- Ono biję dla ciebie. Proszę nie odchodź ode mnie - przy ostatnich słowach jego głos się załamał.
- Nie odejdę - potwierdziłam.
- Naucz mnie kochać - powiedział a raczej błagał. Widziałam w jego tęczówkach jakiegoś rodzaju strach. Poczułam jak w moim brzuchu rodzi się stado motyli. To było takie piękne uczucie. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam.
- Dobrze - uśmiechnęłam się do niego lekko. Niall przybliżył się do mnie, dzieliło nas kilka milimetrów. Myślałam, że mnie pocałuje. Nie zrobił tego.
- Jeszcze nigdy nie spotkałem nikogo takiego jak ty. Jesteś wyjątkowa. - powiedział i rękawem od swojej bluzy starł zaschnięte łzy na moich policzka.
- Przepraszam. Przepraszam, że przeze mnie płakałaś. Nie powinnaś płakać przez nikogo, a na pewno nie przeze mnie. Ja nie jestem wart twoich łez. - widziałam w jego oczach smutek. Nie doceniał się.
- Nie mów tak. - przerwałam mu natychmiast.
- Ale, gdybyśmy się wtedy nie spotkali, nie musiała byś przechodzić przez to wszystko. - powiedział cicho. Przez tą całą rozmowę jeszcze bardziej chce mi się płakać.
- Żałujesz tego? - zapytałam.
- Nie jesteś najlepszą rzeczą jaką mnie w życiu spotkała. - uśmiechnęłam się delikatnie. Przybliżył się do mnie i pocałował mnie delikatnie w kącik ust. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Jego usta znalazły się na moich. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Owinęłam ręce na jego karku, a palce wplotłam w jego farbowane blond włosy. Pociągnęłam za nie lekko. Jęknął mi prost do ust. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, ciężko dysząc. Objął mnie delikatnie i ręką zaczął gładzić moje plecy. Było mi tak dobrze. czułam się przy nim tak bezpiecznie.
- Tak cholernie mi na Tobie zależy, że nawet ja sam nie jestem w stanie tego do końca zrozumieć. - powiedział . Odchyliłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Naprawdę? - zapytałam.
- Tak - potwierdził. Dodał po chwili - ja muszę to wiedzieć czy ty naprawdę się we mnie zakochałaś? - nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową na tak. Czułam, że się rumienię. Odwróciłam wzrok.
- Popatrz na mnie - rozkazał.
- Ja nigdy nie zaznałem miłości, ani nigdy nikogo nie kochałem. Nie mogę ci tego odwzajemnić. Jeszcze nie teraz, ale na pewno wiem, że coś do ciebie czuję, nie wiem czy to jest miłość, ale wiem, że to uczucie jest bardzo mocne. Ty jesteś moją nadzieją na miłość. - powiedział. Powinnam być w jakimś stopniu smutna, że nie odwzajemnił mojego uczucia do niego, ale wiem, że coś do mnie czuje. Czułam jak motylki w moim brzuchu wirują. Czułam się taka szczęśliwa.

 Perspektywa Niall'a  ***

Przytuliłem ją po raz kolejny tego dnia. Jak mogłem być taki głupi? Jak mogłem spowodować to, że płakała? Niall'u Jamesie Horan jesteś po prostu pieprzonym dupkiem. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie już długi czas, nie potrzebne nam były słowa. Przy niej czułem się inaczej, byłem szczęśliwy. Perrie jest inna, nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ona. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę z tego, że usnęła. Podniosłem ją delikatnie z ziemi i położyłem na łóżku. Była taka spokojna jak spała, a zarazem taka słodka. Pochyliłem się nad nią i złożyłem krótki, ale pełen miłości pocałunek na jej pięknych malinowych ustach. Smakowała tak niesamowicie.


Cześć następny rozdział pojawi się jak będzie przynajmniej 5 komentarzy.

Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział mi się strasznie podoba, a wam się podoba?
No dobra jak, już pewnie wiece ( albo nie wiecie ) będzie druga część bloga. Aaa jestem normalnie tak podjarana tym faktem, że jeju.

NASTĘPNY ROZDZIAŁ = 5 KOMENTARZY. AMEN.


                                                                                                                        Nallowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz