niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 24.

ROZDZIAŁ 24.

Z Perspektywy Pezz **

Mieszkam u ciotki zaledwie 5 dni, a czuję jakby wieczność.  Ashton mnie bije jeśli pyskuje, albo do niego, albo do ciotki.  Po całym prawie ciele mam siniaki. Ten Ashton jest psychiczny. A po za tym zabrali mi telefon, żebym nie kontaktowała się z Jess. Tak strasznie chcę do niej wrócić.  Ashton to jakiś kolejny facet ciotki, zmienia ich jak rękawiczki, kiedy jeszcze z nią mieszkałam miała jakiegoś tam faceta, ale on był o wiele lepszy niż Ashton.
- Perrie !!! - usłyszałam głos Ashton'a. Czego on chce ?
- Tak już idę - powiedziałam i zbiegłam po schodach na parter.
- Idź posprzątać łazienkę ma lśnić - powiedział. 
- Nie jestem waszą sprzątaczką - powiedziałam cicho.
- Co ?! Powtórz ! - niemal krzyknął.
- Nie jestem waszą sprzątaczką - powiedziałam głośniej.
- Lepiej uważaj na słowa, bo tych siników będziesz mieć więcej. W tej chwili masz iść posprzątać łazienkę - powiedział i wymierzył mi siarczysty policzek. Kurwa, jak ja go nie na widzę. Pobiegłam na górę trzymając się za policzek do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i zsunęłam się po nich na podłogę, podciągając nogi pod brodę i cicho szlochając.
-  Proszę Jess pośpiesz się ja nie chcę tu być - mówiłam do siebie.
Wstałam i zabrałam się za sprzątanie, bo nie chciałam być znowu pobita przez Ashton'a. 
Ostatnio gdy mnie pobił straciłam przytomność. Pobił mnie dlatego, że nie powiedziałam na niego na per Pan i nie posprzątałam kuchni, bo nie miałam siły. Gdy mnie bił ciotka się tylko patrzyła. Co za popierdoleni ludzi. Dlaczego takich krewnych musiałam mieć ?

Z Perspektywy Harrego **

Po tym jak Pezz zabrała ciotka zostałem z Jess na noc. Przez pół nocy płakała. Następnego dnia Niall zadzwonił do mnie i kazał mi się skontaktować z Miki'em, żeby załatwić jakieś podrobione papiery z domu dziecka, ciuchy dla Eleanor i to wszystko co jest do tego potrzebne. Plan Niall'a był pomysłowy, ale nie wiadomo czy zadziała, ale miejmy nadzieję. Przez ostatnie 4 dni próbowałem dodzwonić się do Mikego, ale nie odbierał. Niall był wściekły i dziwny, jeszcze nigdy nie zachowywał się tak z powodu dziewczyny.
- Harry zadzwoń do tego Mikiego - powiedział Niall wychodząc z kuchni.
- No próbuje się do niego dodzwonić, ale nie odbiera - powiedziałem.
- To spróbuje jeszcze raz - powiedział.
- Dobra - syknąłem.
Wybrałem numer Mikiego i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Hallo - powiedział głos z drugiej strony.
- No cześć  Mik. Czemu nie odbierałeś dzwoniłem do ciebie od 4 dni ? - zapytałem.
- Hej Harry. Sorry, ale musiałem coś załatwić i telefon zgubiłem - powiedział.
- Mam sprawę - powiedziałem.
- No jaką wal wiesz, że zawsze ci pomogę - powiedział.
- Ok to przyjadę do Ciebie - powiedziałem.
- Dobra - powiedział i rozłączyłem się.
- Jadę do  Mikiego - powiedziałem do Niall'a.
- Jadę z tobą - powiedział. Ja pierdole nie.
- Nie zostań. Ja muszę z nim pogadać, a wiesz, że Mik Cię za bardzo nie lubi - powiedziałem.
- Chuj że mnie nie lubi jadę - powiedział wściekły. Kurwa Niall.
- Nie zostajesz - powiedziałem i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Gdyby ze mną pojechał nic bym nie załatwił, bo Mik go nie lubi i jemu by nie pomógł, a mi pomoże. Może dzięki temu, że uda się nam wydostać Pezz o ciotki uzyskam zaufanie Jess ? Oby się udało. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do Mikiego. Po 10 minutach i jazdy ponad 100 na godzinę byłem pod domem Mikiego.
Nie będę opisywał jego domu, bo to nudne. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem dzwonek.
Po chwili w drzwiach ukazała się siostra Mik'a Sara.
- Hej Harry Mik już na Ciebie czeka - powiedziała i szeroko się uśmiechnęła. Wyglądała jakby miała mnie zjeść wzrokiem. Jeździła oczyma po całej mojej sylwetce. Nie lubię jej cały czas się do mnie klei uśmiecha itp.
- Um Hej Sara - powiedziałem i odwzajemniałem  uśmiech. Dziewczyna wpuściła mnie do środka w korytarzu czekał na mnie Mik.
- Siema - powiedziałem i przybiliśmy żółwika.
- To jaką sprawę masz do mnie ? - zapytał.
- Więc.... - chciałem dokończyć, ale Sara mi przerwała.
- Napijesz się czegoś Harry ? - zapytała.
- Tak wody poproszę - powiedziałem fałszywie się uśmiechnąłem nie lubię jej.
- Chodź Harry pójdziemy do mojego gabinetu i porozmawiamy - powiedział.
Szliśmy do piwnicy. Tam znajdował się gabinet Mikiego. Komputery i różne sprzęty.
Weszliśmy zająłem miejsce na przeciwko Mikiego.
- Więc chciałbym abyś załatwił papiery pewnej dziewczyny, która była w domu dziecka, strój dla Eleanor aby mogła się przebrać za Panią z domu dziecka. No wiesz za tą co sprawdza czy w domu jest spokój, że osoba ta nie jest bita. - powiedziałem.
- Okej nie ma sprawy, ale po co ci to ? - zapytał.
- Dziewczyna mojego kumpla została zabrana przez ciotkę do siebie i on chcę aby ją wyciągnąć od niej przed jej 18, a ja chcę zdobyć plusy  u jej koleżanki -  powiedziałem.
- O Styles laskę sobie znalazłeś ? - zapytał.
- No tak - powiedział.
- A to taką na jedną noc ? - zapytał. Kurwa dlaczego wszyscy myślom, że ja sypiam z każda inną laską codziennie ? Może i tak było, ale teraz już tak nie jest.
- Nie ona jest inna niż te wszystkie laski - powiedziałem i spuściłem wzrok.
- O to grubsza sprawa - powiedział.
- Co masz na myśli ? - zapytałem podnosząc wzrok na Mikiego i marszcząc brwi.
- Nie ważne. Na kiedy mam Ci to załatwić ? - zapytał.
- Jak najszybciej - odpowiedziałem.
- Okej to spróbuje na za dwa dni okej ? - zapytał.
- Okej dzięki stary - powiedziałem.
- Wiesz, że zawsze Ci pomogę - powiedział.
- Dobra ja spadam muszę jeszcze coś załatwić - powiedziałem i wstałem z krzesła.
- Ahaha załatwić okej miłego załatwiania - powiedział śmiejąc się.
Wyszedłem z pomieszczenia ignorując spojrzenie Sary. Ona nie widzi, że nie jestem nią zainteresowany. Może i jest ładna, ale nie jest w moim typie. Styles co ty pierdolisz w jakim typie przecież ty żadnych typów nie masz dziewczyn, nawet na randki ich nie zapraszasz - mówiła moja podświadomość. Może i nie mam typów, ale Sara działa mi na nerwy, wolę takie nie dostępne jak Jess.
A co do randek. To może się do nich przekonam zobaczymy.

Z Perspektywy Jess **

Harry po wyjeździe Pezz w ogóle się nie odzywał. Może załatwiali z Niall'em jak wyciągnąć Pezz od ciotki ? Pezz nie ma już w domu jakieś 5 dni  próbowałam skontaktować się z nią ale nie odbierała pewnie ciotka zabrała jej telefon. Strasznie się o nią boję. Co noc mam straszne koszmary, że jakiś facet biję moją Pezz. Boję się jeśli to prawda ? Zabiję go. Nie była w pracy w poniedziałek, bo nie miałam siły. Poprosiłam James'a o tydzień wolnego. Zgodził się, ale musiałam mu powiedzieć o co chodzi.
 Siedzę w domu bezczynnie nie wiem co z sobą zrobić. Jutro idę do pracy mam dość siedzenia w domu. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć w drzwiach stał Harry. Może ma wieści na temat Perrie ?
- Hej maleńka - powiedział i szeroko się uśmiechnął.
- Hej Harry - powiedziałam i wpuściłam go do środka. 
- Co z Pezz ? - zapytałam mając nadzieję, że zaczęli już coś robić.
- Nie martw się już nie długo ją zobaczysz - powiedział.
- Czyli kiedy ? Za dwa dni ? Za miesiąc ? Za dwa lata ? - pytałam.
- Nie długo nie myśl już o tym - powiedział.
- Jak mam o tym nie myśleć, nie wiadomo co jej się tam dzieje. Może jest w niebezpieczeństwie ? - powiedziałam. Harry nic nie powiedział tylko mnie przytulił. Zaciągnęłam się jego perfumami. Jego mięśnie się rozluźniły gdy mocniej się do niego wtuliłam.
- Chodź pojedziemy gdzieś  - powiedział.
- Gdzieś ? Czyli gdzie ?- zapytałam.
- Poznasz moich przyjaciół - powiedział. Mam poznać jego przyjaciół co ?
- Okej - powiedziałam i zaczęłam się ubierać, a Harry mi się przyglądał.
- Co mi się tak przyglądasz ? - zapytałam gotowa do wyjścia.
- A to już nie wolno się na ciebie patrzyć ? - zapytał. Przewróciłam oczami.
- Chodźmy - powiedział i chwycił moją rękę splatając nasze palce. Coś czułam, że rzadko chodził z dziewczyną trzymając ją za rękę, bo strasznie ściskał moje palce. A może się stresował ? Jess idiotko on i stres haha chyba się nie słyszysz, on taki twardzieli powaliłby każdego, ma się stresować. - mówiła moja druga ja. Harry otworzył drzwi do auta, a ja wślizgnęłam się, po chwili Harry był koło mnie. Ruszyliśmy z piskiem opon. Jechaliśmy chyba ze 100 na godzinę super było, adrenalina we mnie buzowała. Zatrzymaliśmy się przed jakimś domem, z którego było słychać dudnienie muzyki.
- Harry powiedziałeś, że mam poznać twoich przyjaciół, a nie iść z tobą na imprezę - powiedziałam.
- No tak, bo tu ich poznasz - powiedział i wyszedł z samochodu otwierając mi drzwi, abym mogła wysiąść.
Dom był duży, co ja gadam normalnie willa. Ciekawe czyj to dom.
- Harry czyj to domu ? - zapytałam spoglądając na niego.
- Mojego przyjaciela Zayn'a - powiedział.

środa, 26 marca 2014

Rozdział 23.

ROZDZIAŁ 23.

Perspektywa Niall'a ***

Wyszedłem z domu Jess i Pezz, a tak dokładnie to teraz tylko Jess, bo ten babsztyl zabrał Pezz. A ten debil Harry został mizdolić się z Jess kurwa jak ja jej nie lubię. Jakby nie wrzeszczała na tą babę to by nie zabrała Pezz. Miałem plan, mam nadzieję, że wypali, ale do tego potrzebny jest mi Louis, a raczej jego dziewczyna Eleanor. Kurwa mam nadzieje, że się na to zgodzą. Wziąłem swój telefon i napisałem do Louisa wiadomość.

Rzuciłem telefon gdzieś obok mnie na siedzenie i ruszyłem z piskiem opon. Po niedługiej chwili byłem już przed domem. Kurwa jeszcze ich nie ma.  Już miałem wychodzić z auta ale usłyszałem charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Po niemałym trudzie znalezienia telefonu otworzyłem wiadomość od Louisa. 

Natychmiast odpisałem temu debilowi, który nie umie zrozumieć słowa przyjedz do mnie ! Bożę z kim ja żyję ? Z samymi debilami i kutasami na pewno.


Pobiegłem do domu i zacząłem rozmyślać nad tym jak mam powiedzieć Louisowi, że delikatnie chcę pożyczyć Eleanor. Po chwili usłyszałem charakterystyczny pisk opon. To Louis, on nie umie jeździć. Jeździ jak baba. Czasami zastanawiam się jak w ogóle on dostał prawo jazdy, albo jakim cudem ktoś w ogóle wpuścił go do Darkever. Ale mniejsza o to, mam teraz ważniejsze sprawy. Wparował do domu jak do jakiejś obory. Bożę, ale teraz wole go nie denerwować, bo jeszcze się nie zgodzi. Normalnie to zaraz zacząłbym go wyzywać od bab, debilów i tym podobnym.
- Siema Niall, co od nas chciałeś ? - powiedział głośno, za głośno. Przez niego mi bębenki pękną.
- Cześć, chodźcie zaraz wam to wytłumaczę. - wskazałem ruchem ręki aby poszli do salonu. Chwilę zajęło to za czym wszyscy usadowili się wygodnie.
- Jesteś jakiś taki. - nie dokończył bo przezwała mu Eleanor.
- Miły.
- Czego od nas chcesz ? - zapytał zniecierpliwiony.
- N..o no mam problem ? - powiedziałem jąkając się.
- Jaki ? Czy chodzi o tą twoją Perrie ? - zapytał.
- Tak. Chodzi o to, że Pezz straciła rodziców i trafiła do domu dziecka po jakimś czasie zabrała ją z stamtąd ciotka, która sobie o niej przypomniała. Pewnego dnia Jess spotkała Pezz na ławce płaczącą i zabrała ją do siebie i Pezz mieszka z nią. Teraz łaskawie sobie o niej przypomniała i przyjechała z ,, wizytą''. Jess pokłóciła się z tą ciotką i zabrała Pezz do siebie, bo prawdopodobnie kasy potrzebuje. - powiedziałem i spojrzałem na Louis'a i Eleanor. Louis siedział nie wzruszony, a Eleanor patrzyła na mnie z rozszerzonymi oczyma.
- Teraz chcesz, żeby do Ciebie wróciła ? Jak mogę Ci pomóc ? - zapytała El.
- Tak chcę żeby wróciła. Mam plan tylko musisz się na niego zgodzić. - powiedziałem.
- Pewnie, że Ci pomogę - powiedziała i uśmiechnęła się lekko. Louis ma szczęście, że ma taką dziewczynę. W sumie zanim poznałem Pezz, zazdrościłem Louis'owi, że ma taką wspaniałą dziewczynę.
- Ohoho powoli. O jaki plan chodzi ? - zapytał Louis.
- Więc chciałbym aby Eleanor przebrała się za panią z domu dziecka i poszła do domu ciotki Pezz. Porozmawiała z nią i dowiedziała się co z nią. Powiedziała, że znalazł się jej jeszcze jeden krewny czyli Jess i żeby ją z stamtąd zabrała proszę - powiedziałem.
- Nie Eleanor to niebezpieczne nie ja się nie zgadzam - powiedział Louis. Kurwa Lou no.
- Proszę - powiedziałem i klęknąłem przed nimi, może to wyglądało dziwnie, ale naprawdę zależy mi na tym aby Pezz wydostała się od tej ciotki przed urodzinami.
- Louis musimy mu pomóc i ja to zrobię czy to Ci się podoba czy nie - powiedziała.
- Nie ! - powiedział prawie krzycząc.
- Louis kochanie. Zastanów się co ty byś zrobił gdyby mi się coś takiego przytrafiło i na przykład Niall nie pozwolił by Pezz czegoś takiego zrobić - powiedziała do Louis'a.
Spojrzałem na niego myślał nad czymś. Po chwili otworzył usta by coś powiedzieć.
- No dobra, ale jadę z wami. Kto jeszcze jedzie ? - zapytał.Wstałem z podłogi i usiadłem na fotelu.  Kamień z serca mi spadł, co ja bym zrobił jakby Louis nie zgodził się aby Eleanor pojechała. Musiał bym czekać aż Pezz skończy 18 lat czyli jakiś jeszcze miesiąc. W sumie to nie dużo, ale nie wiadomo czy nie dzieje się jej krzywda.
- Ja, Harry, Eleanor i ty - powiedziałem.
- Dziękuje Eleanor, że się zgodziłaś - powiedziałem.
- Zawsze przecież Ci wszyscy pomożemy - powiedziała.
- Ej a ta Jessica czy jak jej tam też jedzie ? - zapytał Lou.
- Nie - powiedziałem. Ciotka Pezz by się domyśliła, że jest coś grane.
- A co do przebrania i tego wszystkiego zajmiemy się jutro jak Harry wróci od Jess - powiedziałem. Tak Harry musi załatwić ciuchy i te papiery podrobione i wszystko, bo on się na tym zna. W sumie sam mógłbym to zrobić, ale ten kolega Harrego mnie nie lubi więc mi nie pomoże.


wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 22.

ROZDZIAŁ 22.

- O mój święty boże co za chuligani na waszym ogródku są. Trzeba dzwonić po policję. - wykrzyczała. Kurwa to Harry i Niall.
- Zaraz po policje e tam chuligani jacyś chłopcy - powiedziałam do tej wstrętnej baby i podeszłam do okna. Harry z Niall'em biegli przez nasze podwórko. Kurde, gdyby nie biegli ciotka Pezz by ich może nie zobaczyła.
- Ta chłopcy widzisz tego tam w lokach ? - zapytała. 
- No widzę i co ? - odparłam.
- Nie wygląda mi na jakiegoś tam chłopca raczej na mężczyznę - powiedziała.
- Dobrze proszę Pani niech da Pani spokój już sobie poszli - powiedziałam i z niechęciom pokazałam na podwórko za oknem. Dobrze, że już poszli.
- Dobra ciotka po co przyszłaś ? - zapytała prosto z mostu Pezz. Ciotka Pezz powoli odwróciła głowę w stronę dziewczyny.
- Przyszłam Cię odwiedzić dawno Cię nie widziałam - powiedziała a mi się zachciało wymiotować. Tak na pewno odwiedzić od początku się nią nie interesowała, a teraz tak nagle sobie o niej przypomniała ? Usiadłam na  kanapie i przysłuchiwałam się rozmowie Pezz z jej ciotką.
- Aha okej a na ile zostajesz ? - zapytała.
- Do niedzieli - odparła. Kurde, dzisiaj piątek jeszcze dwa dni męczarni z nią.
- Napijesz się czegoś ciociu ? - zapytała Pezz z wymuszonym uśmiechem.
- Tak poproszę kawę - powiedziała.
Spojrzałam na ciotkę Pezz obleśne babsko, dość,że coś knuje, bo to widzę to się jeszcze ubrać nie umie. Co ona myśli, że jakąś nastolatką jest czy coś ? Obcisłe jeansy, obcisła bluzka, mocny makijaż. Kurde ma prawie 45 lat, a wygląda na więcej. Fuu. Poszłam do kuchni. Pezz stała zasmucona przy blacie.
- Co jest ? - zapytałam a Pezz powoli podniosła na mnie wzrok.
- Ona przyjechała mnie zabrać - powiedziała.
Też tak przypuszczałam.
- Też tak sądzę , ale jej nie pozwolę na to o nie. Ja mam już plan, ale w pierw musimy z niej wyciągnąć po co tu przyjechała - powiedziałam i usłyszałam, że woda się gotuje. Spojrzałam na stół w jadalni. Kurwa, to pudełko tu stoi muszę je  stąd zabrać, za nim je zobaczy.
- Zaraz wracam - powiedziałam i szybkim krokiem poszłam do jadalni wzięłam pudełko ze stołu i pobiegłam do mojego pokoju. Zastanawiałam się gdzie schować pudełko, rozważałam schowanie do szafy, ale w ostateczności wsunęłam je pod łóżko. Usiadłam na krawędzi łóżka. Na pewno nie przyjechała tu ,, odwiedzić'' Pezz, chce ją zabrać, bo gdy ona będzie pod jej opieką dostanie kasę na nią. Po co jej te pieniądze, z tego co wiem od Pezz zarabia dość dużo. A może straciła pracę ? Musimy z niej wyciągnąć po co tu przyjechała i nie wierzę w to co powiem, ale muszę poprosić Niall'a o pomoc. Harry może też pomoże ? Zajmę się tym później teraz czas zacząć działać. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół do salonu. Przy wejściu do domu zauważyłam torbę. Pewnie jej rzeczy. Weszłam do salonu, panowała w nim cisza.
Usiadłam koło Pezz i szepnęłam jej na ucho:
- Idź przygotuj pokój dla twojej ciotki, a ja z nią porozmawiam ok ? Pezz lekko kiwnęła głową i wstała.
- Ciociu idę przygotować Ci pokój masz torbę z swoimi rzeczami ? - zapytała.
- Tak w korytarzu jest - powiedziała popijając kawę z filiżanki. Pezz wzięła torbę i poszła na górę. To zaczynamy. Chciałam już coś powiedzieć, ale ciotka Pezz mnie wyprzedziła.
- Jak tam Jess masz jakąś pracę ? - zapytała. Co ją to interesuje ?
- Tak mam - odparłam krótko, nie mam ochoty z nią rozmawiać o mojej pracy. której jeszcze nie zaczęłam.
- Jaką ? - zapytała i spojrzała na mnie. Co za ciekawskie babsko !
- Będę pracować w Milkcity - odparłam. Spojrzała na mnie trochę zaskoczona.
- Myślałam, że na coś więcej Cię stać, ale cóż myliłam się - powiedziała i zamoczyła usta w kawie. Kurwa, co za babsko, ja zaraz jej tu wygarnę. Co ona sobie myśli ?
- Przepraszam co ?! Każda praca jest dobra. Myśli Pani, że na nic lepszego mnie nie stać ? - zapytałam poirytowana.
- Nie mówię, że ta praca jest nie dobra, ale sądziłam, że na coś lepszego Cię stać. Tak myślę, że na nic lepszego Cię nie stać jak widać - powiedziała. Co za bezczelne babsko !
- To się Pani myli, mnie stać na coś więcej. Ta praca jest na okres wakacji. - powstrzymywałam się od krzyku.
- No mam nadzieję, bo nie chcę, żeby moja siostrzenica nie miała co jeść - powiedziała wciąż nie patrząc na mnie. Nienawidzę jak ktoś mówiąc ze mną nie patrzy mi w oczy aaa. Kurwa, to chociaż kasę mogła by jej dawać, a nie i co ona się tak o nią martwi. Jakoś kiedy przygarnęłam Pezz do siebie nie martwiła się o to czy będzie miała co jeść. 
- Pezz ma co jeść. Niech się Pani nie martwi o nią. Umiem o nią zadbać lepiej niż to robiła to Pani - powiedziałam na granicy wytrzymałości. Ups, może nie powinnam tak mówić, ale to prawda. Ciotka Pezz spojrzała na mnie i odstawiła filiżankę na spodek. Wow, wreszcie patrzy na mnie.
- Że co ty powiedziałaś !? Ja nie umiem  się nią zaopiekować ? - powiedziała kipiąc ze złości.
- No raczej nie, bo jakoś Pani się nią nie przejmowała zbytnio i nawet Pani ulżyło jak ją zabrałam do siebie, bo nie musiała Pani na nią pieniędzy wydawać - powiedziałam.
- Co ty gówniaro sobie myślisz !? - powiedziała wściekła.
- Myślę, że mówię prawdę. Przepraszam nie myślę ja to wiem - odparłam bez emocji. Niech Pani powie po co tu przyjechała, a niech Pani przestanie udawać taką zatroskaną ciocię! - krzyknęła kipiąc ze złości.
- Nie krzycz na mnie gówniaro. - powiedziała. Nazywa mnie gówniarą niech lepiej przestanie bo za chwilę jej coś zrobię. Przyjechałam tu, aby zabrać Pezz do mnie, bo widzę, że źle na nią działasz z takimi odzywkami.
- Nigdzie jej Pani nie zabierze. Pezz za miesiąc kończy 18 lat i będzie mogła robić co sie jej podoba, a po za tym nie sądzę, żeby Pani zabierała ją z mojego powodu, ponieważ chce pani tylko dostać kasę na Pezz. - powiedziałam a ciotka Pezz uderzyła mnie w twarz. Kurwa co za babsko. Widziałam w jej oczach złość, czyli jednak miałam rację chodzi tu o kasę.
- Nie pozwalaj sobie gówniaro - krzyknęła. Chwyciłam się za piekący policzek.
- Nie ma Pani prawa mnie bić ! - krzyknęłam.
- A ty nie masz prawa na mnie krzyczeć. Gdzie jest Pezz zabieram ją stąd ? - powiedziała.
- Tu jestem. Wszystko słyszałam nigdzie z tobą nie jadę - powiedziała Pezz.
- Nie obchodzi mnie to czy pojedziesz ze mną czy nie, bo i tak pojedziesz - powiedziała a po chwili dodała. Pakuj się.
- Nie za nie długo kończę 18 lat i będę decydować o sobie - powiedziała.
- Ale jeszcze nie masz 18 lat więc pakuj się - powiedziała. A i przynieś moje rzeczy.
Co Pezz nie jest jej służącą.
- Nie może Pani sama sobie wsiąść tej torby ? - zapytała wciąż trzymając się za policzek. Ciotka Pezz spojrzała na mnie i nie mal spiorunowała mnie wzrokiem. 
- Perrie pakuj się zaraz jedziemy - powiedziała i wyszła z domu.
- Jess co ja mam zrobić ? - powiedziała i przytuliła się do mnie płacząc.
- Nie martw się idź się pakuj, nie zostaniesz tam długo. Udawaj grzeczną i spokojną dziewczynkę. Ja zadzwonię do kogoś i wyciągnę Cię od niej idź się pakować - powiedziałam. Pezz skinęła głową i udała się na górę.

Z Perspektywy Pezz **

Słyszałam całą rozmowę Jess z moją ciotką. Ciotka przesadziła uderzyła Jess, jak ona tak mogła. Zabiera mnie bo potrzebuje kasy ? Właściwie nie powiedziała, że dlatego mnie zabiera, ale widziałam to w jej tęczówkach, przecież ona ma dobrze płatną pracę. Nie wiem o co jej chodzi ? Mam nadzieję, że Jess mnie jak najszybciej od niej wyciągnie. Spakowałam najważniejsze rzeczy, bo wierzę że nie zostanę tam długo. Wzięłam małą spakowaną walizkę i zeszłam na dół. Jess siedziała na kanapie, a przy uchu trzymała telefon. 
- No odbierz - mówiła. Po chwili rzuciła telefonem o podłogę, ale o dziwno się nie rozwalił.
- Jess wszystko w porządku ? - zapytałam.
- Tak, albo nie ja nie chcę żebyś jechała z nią, ale nic na to nie poradzę. Wiedz, że postaram się wyciągnąć Cię od niej przed twoimi urodzinami - powiedziała i mnie przytuliła. Przytuliłam ją najmocniej jak umiałam i zaczęłam płakać. Usłyszałam klakson samochodu ciotki. Jak ja tej ciotki nienawidzę.
- Idź już - powiedziała. Wyszłam z domu i wgramoliłam się do auta ciotki. Przez całą drogę się nie odzywałam.  Wspominałam chwile spędzone z Niall'em mój pierwszy pocałunek w życiu z nim i wspaniałe a za razem śmieszne chwile z Jess.

Z Perspektywy Jess **

Pezz pojechała. Dalej boli mnie policzek, ale bardziej serce. Czuję jakbym straciła siostrę, no w końcu Pezz traktuję jak moją siostrę. Wzięłam telefon z podłogi i ponownie wybrałam numer Niall'a. Niech on odbierze no. Po trzech sygnałach wreszcie odebrał.
- Czego chcesz ? - uu jaki miły.
- Spokojnie no - powiedziałam.
- Masz coś ważnego mi do powiedzenia, bo jeśli nie to nara. Nie mam czasu na głupie gadki - powiedział.
Widzę, że humor mu dopisuje.
- Jest problem. Nie przepadamy za sobą, ale musisz mi pomóc - powiedziałam. Usłyszałam po drugiej stronie jakieś głosy. Kto dzwoni ? 
- Cicho Jess - powiedział do chyba Harrego.
- W czym ? - zapytał już normalnie i łagodniej.
- Ciotka zabrała Pezz do siebie - powiedziałam.
- Że co zrobiła ? Ma do tego prawo ? Dlaczego ciotka ? A rodzice ? - zadawał mnóstwo pytań.
- Przyjedź tu najlepiej z Harrym i wyjaśnię wam dlaczego ona ją zabrała okej ? - zapytałam.
- Okej będziemy za 20 minut - powiedział i się rozłączył.
Nie wiem czy mogę im ufać, ale w końcu Niall i Harry nas chronią i uratowali nas przed Anthon'em i Trevor'em.

Z Perspektywy Niall'a ** 

Kurwa o co tu chodzi. Ciotka ją zabrała. Co ?
- Kto dzwonił ? - zapytał Harry przerywając rozmowę z Liam'em.
- Jess musimy do niej jechać rusz się - powiedziałem do niego i wsiadłem do auta a za mną Harry. Włączyłem silnik i ruszyliśmy z piskiem opon.
- Co się stało Jes  ? - zapytał zaniepokojony. On się bał o Jess ? Co przecież on o żadną dziewczynę się nie bał ? Ta Jess go zmienia i to bardzo ?
- Nic się jej nie stało. Pezz ta babka zabrała co widziała nas wtedy przez okno - powiedziałem.

Z Perspektywy Jess **

Czekam i czekam na nich a jeszcze ich nie ma. Po chwili usłyszałam zatrzymujące się auto i trzaśnięcie drzwiami od samochodu. Przypuszczam, że to oni. Wparowali do domu. Mogli zapukać. 
- Ej maleńka mówiłem Ci żebyś drzwi zamykała - powiedział Harry.
- A tam drzwi - powiedziałam.
- Co ci się stało w policzek ? - zapytał Niall.
- Co jaki policzek co ? -  zapytałam.
- No siny jest - powiedział. No kurwa zabiję to ciotkę Pezz.
- A nie ważne - powiedziałam i dotknęłam policzka. Faktycznie musiało być coś na nim bo zabolało mnie gdy go dotknęłam.
- Ważne Jess - powiedział Harry i podszedł do mnie. Zaciągnęłam się jego perfumami, kocham ten zapach jego perfum.
- No ciotka Pezz mnie uderzyła - powiedziałam. A Niall i Harry rozszerzyli oczy.
- Co dlaczego ? - zapytał Harry.
- Dlaczego ona ją zabrała ? - zapytał Niall.
- Siadajcie opowiem wam - powiedziałam.
Usiadłam na kanapie, obok mnie siadał Harry objął mnie ramieniem. Nie sprzeciwiałam się temu, bo go teraz potrzebowałam w innym przypadku bym się odsunęła. Niall usiadł na fotelu.
- Więc.... Pezz straciła rodziców i trafiła do domu dziecka po jakimś czasie zabrała ją z stamtąd ciotka, która sobie o niej przypomniała. Pewnego dnia spotkałam ją na ławce płaczącą i zabrałam ją do siebie, ale oczywiście poinformowałyśmy jej ciotkę, zgodziła się. Więc Pezz zamieszkała ze mną. Teraz łaskawie sobie o niej przypomniała i przyjechała z ,, wizytą''. - zrobiłam w powietrzu nawias.
- Co Pezz była w domu dziecka ? - zapytał Niall nie wierząc. 
- Tak - odparła.  
- Kontynuuj maleńka - powiedział Harry.
- Okej. Wyrzuciłyśmy was z domu, bo gdyby dowiedziała się, że Pezz spotyka się dość od siebie starszym chłopakiem to nie skończyło by się na zabraniu jej. Gdy zauważyła jak biegniecie przez ogródek policje chciała wzywać, ale jej na ściemniałam i dała spokój. Potem zaczęła mnie wypytywać gdzie pracuję i takie tam. Mówiła, że myślała, że na więcej mnie stać. Miałam ochotę jej przywalić. Nie wytrzymałam gdy powiedziała, że martwi się czy Pezz ma co jeść i zaczęła na nią krzyczeć i wtedy mnie uderzyła i zabrała Pezz.
- To po jaką cholerę na nią krzyczałaś, może gdybyś na nią nie krzyczała to Pezz byłą by tu - powiedział Niall. Harry spojrzał na Niall, a blondyn tylko wystawił mu język.
- I tak by ją zabrała, bo kasy jej trzeba, chodź nie wiem po co jak ma dobrze płatną pracę - powiedziałam.
- Niall proszę pomóż mi ją od niej zabrać jeszcze jej coś zrobi. Jak mnie uderzyła to ją też może. - powiedziałam.
- Dobra, mam chyba pomysł - powiedział.
- No to dawaj - powiedziałam.
- Powiedz mi tylko gdzie jest ten dom dziecka gdzie była Pezz, a z Harry'm się wszystkim zajmiemy - powiedział a ja spojrzałam  na Harrego. Uśmiechną się lekko.
- Leży na ulicy Rover 24B - powiedziałam.
- Dobra okej wiem gdzie to jest - powiedział.
- Co zrobisz ? - zapytałam.
- A to już moja sprawa - powiedział. Przewróciła tylko oczyma.
- To ja spadam nara Harry idziesz ? - zapytał.
- Nie - odparł krótko.
- Ok to nara - powiedział i wyszedł.
Zostałam sama z Harrym. Co teraz pytania, kazania czy co ?
- Chciałem tylko zapytać czy mogę zostać ?  - zapytał.
- Tak - powiedziałam a Harry mnie przytulił.
- Napijesz się czegoś ? - zapytałam. Za bardzo mnie onieśmiela.
- Tak proszę soku - powiedział.
Wstałam i poszłam do kuchni słyszałam kroki Harrego za mną.
Wyciągnęłam szklanki z szafki i nalałam soku pomarańczowego. Podałam szklankę Harremu, który wyglądał tak seksownie. Był ubrany w czarną koszulkę opinającą doskonale jego mięśnie i czarne rurki. Jezu Jess ogarnij  się no. Harry chyba zauważył, że się na niego gapię bo zaśmiał się.
- Aż tak na ciebie działam ? - zapytał. O nie nie powiem mu o nie.
- Nie - odparłam i odwróciłam się od niego.
- To dlaczego się odwracasz ? - zapytał kładąc dłonie na mojej talij. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Nie wmawiaj mi, że nie działam na Ciebie, bo widzę - powiedział i zaśmiał się. Odwrócił mnie do sibie przodem i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś taka piękna - powiedział i zaczął całować moją  szyję.
- Nie Harry proszę - powiedziałam ja nie mogę.
- Co się dzieję skarbie ? Jesteś dziew... - wiem co chciał powiedzieć więc mu przerwałam pocałunkiem. Nie jestem dziewicą fizycznie, ale jestem psychicznie. Do dzisiaj pamiętam tamtą noc. Nie mam żadnej fobii dotykania czy czegoś, ale boję się bliskości seksualnej.
Oderwałam się od Harrego. Nasze oddechy były przyśpieszone.
- Wow. To było świetne. - powiedział. To jak nie jesteś dziewicą to co się dzieje ? - zapytał patrząc mi w oczy nie widziałam w jego oczach żadnej emocji. Lubiłam to, że przynajmniej on chociaż jak mówi do mnie patrzy mi w oczy.
- Po prostu nie mogę proszę nie naciskaj. Idę spać - powiedziałam i ominęłam Harrego.
- Dobrze nie będę - powiedział.
- Idziesz ? - zapytałam.
- Gdzie ? - zapytał śmiejąc się pod nosem. 
- No spać - powiedziałam.
- Z tobą tak - powiedział i podszedł do mnie i chwycił za dłoń.

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 21.

ROZDZIAŁ 21.

Perspektywa Pezz ***

- Pezz mamy problem. - powiedziała Jess i odebrała telefon, a mnie aż ciarki przeszły. To nie oznacza nic dobrego.
- Dzień dobry... tak przy telefonie... tak oczywiście, może Pani się tu zatrzymać... dzisiaj ?... tak to do widzenia. - powiedziała i się rozłączyła. Popatrzyła się na mnie z grobową miną. Nie, nie tylko nie ta mina. 
- Kto dzwonił ? - zapytałam niepewnie i zaczęłam wpatrywać się w wielkie ślepia dziewczyny.
- Twoja ciotka tu przyjedzie, za godzinę. O boże. Kurwa, kurwa. - oznajmiła i złapała się za głowę w geście rezygnacji.
- Co ? Ale jak ? Po co ona tu przyłazi. - zapytałam łamiącym się głosem i czułam jak do moich oczu napływają łzy. Jess natychmiast mnie przytuliła.
- A co jeśli mnie zabierze. Ja nie chcę tam wracać nie, tylko nie to. - nic nie odpowiedziała. Obydwie wiedziałyśmy, że ma do tego pełne prawo. 
- Powie mi któraś o co tu chodzi ? - zapytał z niepokojony i zdenerwowany Niall. Przez to wszystko całkowicie o nich zapomniałam. Kuźwa.
- Nie. - odpowiedziałyśmy wspólnie. Nagle zadzwonił dzwonek. Przełknęłam głośno ślinę i popatrzyłam na Jess. Moja ciotka nie może zobaczyć tutaj chłopaków bo mnie zabiję na miejscu, a raczej mnie i Jess.
- Musicie stąd iść. - powiedziałam szybko i popatrzyłam na Niall'a.
- Ale dla czego ? - zapytał ze smutkiem.
- Potem wam to wytłumaczymy teraz proszę idźcie już. - powiedziała szybko Jess.
- Idź ich wyprowadź tylnym wyjściem a ja idę się zmierzyć ze złem prawdziwym. - dodała do mnie i poszła w stronę drzwi. Podbiegłam jeszcze do niej i ją przytuliłam.
- Obiecaj, że nie pozwolisz jej mnie stąd zabrać. Proszę. - błagałam.
- Obiecuję, a teraz idź. - popchnęła mnie lekko w stronę chłopaków.
- Chodźcie. - powiedziałam i skierowałam się w stronę tylnych drzwi. Widziałam, że jeszcze chcieli coś powiedzieć i dziękowałam Bogu, że to się nie stało. Harry otworzył drzwi i wyszli razem z Niall'em, jeszcze na chwilę złapałam kontakt wzrokowy z nim.
- Pa. - powiedziałam bezdźwięcznie. Skierowałam się do salonu gdzie prawdopodobnie jest Jess i ciotka.

 Perspektywa Jess ***

- Dzień dobry proszę Pani. - powiedziałam i wymusiłam uśmiech na twarzy, powiem szczerze, że nie cierpię tej baby i gdyby nie była ostatnią jakąś tam krewną Pezz to dawno bym już ją zabiła jakąś ciupagą czy innym ciężkim sprzętem roboczym. Boże o czym ja myślę ? Kobieta podeszła do mnie i uścisła moją rękę w geście przywitania.
- Dzień dobry panienko. - zdzira. Uśmiechnęła się do mnie równie sztucznie i bez żadnych zahamowań weszła do środka. Mówiłam już to, że nie cierpię tej baby ?  Kurwa nawet drzwi nie raczy zamknąć. Po chwili zamknęłam je i poszłam za tą małpą do salonu.
- Gdzie jest Perrie ? - zapytała patrząc się w okno.
- Zaraz powinna tu być. - powiedziałam i w tej samej chwili Pezz jakimś cudem zmaterializowała się koło mnie.
- Cześć ciociu. - powiedziała na tyle głośno aby ta zdzira usłyszała.
- Dzień dobry jak się czujesz ? - nie udawaj, że cię to interesuje stara małpo. Gdy to mówiła nawet nie raczyła się odwrócić tylko nadal wpatrywała się w to durne okno. Kurwa przez nią nawet okno już przezywam. Jak ona ma tutaj zostać do niedzieli to ja chyba zwariuję i przy najbliższej możliwej okazji urwę jej ten wytapierzony łep.
- Bardzo dobrze. A po co tutaj przyjechałaś ciociu ? - zapytała niepewnie.
- O mój święty boże co za chuligani na waszym ogródko są. Trzeba dzwonić po policję. - wykrzyczała. Kurwa to Harry i Niall.


czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 20.

ROZDZIAŁ 20.

Z Perspektywy Jess  ***

Obudziłam się o 8:00 Harrego nie było obok pewnie siedzi na dole w kuchni.
Powiem szczerze, że z Harrym śpi się całkiem dobrze [pomijając, że było mi przez całą noc gorąco], ale nie mam zamiaru się do tego przyzwyczajać. Oh, dzisiaj piątek muszę napisać do James'a o której mam przyjść w poniedziałek. Mam nadzieję, że Harry nie zaciągnie mnie na żadną imprezę. Pewnie zastanawiacie się czemu ja ta co lubi imprezować ? Nie mam ochoty spotkać tam Trevor'a lub Anthon'a, bo gdziekolwiek byłby Harry oni też tam są. Z moich zamyśleń wyrwała mnie wparowująca do mojego pokoju Pezz.  Jezu ta dziewczyna nie umie pukać czy co ?
- Pukać nie umiesz ? - zapytałam.
- Oh no kocham Cię no sorry - powiedziała.
- Ja Ciebie nie - powiedziałam śmiejąc się z jej miny. Wyglądał jak jakiś smutny piesek.
- To się wypchaj - powiedziała i rzuciła się na moje łóżko. 
- Złaź dopiero co je pościeliłam - powiedziałam w stronę Pezz.
- Oh ale ty masz takie miękkie łóżko a ja nie - powiedziała. Zawsze tak mówiła.
- A ja Ci zawsze powtarzałam, że nie lubię jak ktoś leży na moim łóżku - powiedziałam.
- A Harry to może sobie leżeć na twoimi łóżku i z tobą spać a ja nie - powiedziała.
- A kto powiedział, że tu spał - powiedziałam z nutką rozbawienia.
- Oh a Harry jest tutaj ? - zapytała.
- No jest chyba w kuchni - powiedziałam.
- O miłość kwitnie - powiedziała rozbawiona. Cieszę się, że jest taka uśmiechnięta po tym co się wczoraj działo.
- Lepiej zacznij uciekać, bo jak Cię złapie to będzie z tobą źle - powiedziałam.
- Aaaaaaaa - zaczęła piszczeć i wybiegła z mojego pokoju kierując się do kuchni. Biegła wokół blatu a ja za nią.
- Co wy robicie ? - zapytał Harry.
- No nie widać biegamy no - powiedziałam i złapałam Pezz i zaczęłam ją gilgotać.
Chłopaki patrzyli na nas jak na jakieś wariatki.
- U was zawsze tak rano jest ? - zapytał Harry śmiejąc się pod nosem.
- No niestety zawsze, jeśli na serio chcecie się z nami zadawać to musicie się przyzwyczaić do takiego widoku i do tego, że może czasami was coś takiego spotkać- powiedziałam leżąc na podłodze śmiejąc się.
- Oh maleńka dla Ciebie wszystko - powiedział a ja uniosłam się na łokciach. Po chwili zaczęłam się znowu śmiać a Harry puścił mi oczko.
- Pezz idź rób śniadanie ja idę się ubrać i muszę do kogoś napisać więc zajmie mi to dość trochę czasu - powiedziałam a Harry natychmiast spojrzał na mnie a w jego tęczówkach pojawiła się złość. Jezu, o co on znowu się złość ?
- Dobra - powiedziała a ja wstałam z podłogi i kierowałam się na górę.
- Czekaj - powiedział i chwycił mnie za nadgarstek.
- Co ? - zapytałam. Zaczyna mnie wkurzać.
- Do kogo masz zamiar pisać ? - zapytał a mnie jego wzrok zaczął palić.
- Pan ciekawski hmm. Nie twoja sprawa nie musisz się martwić na pewno nie do Trevor'a lub Anthon'a - powiedziałam i chciałam wyrwać rękę z jego uścisku, ale on tylko zacisnął ją mocniej.
- Nie żartuj sobie ze mną tylko mi powiedz - wysyczał. O Pan Styles się wkurzył.
- Harry dałam Ci tą pieprzoną szansę na zaufanie, a jak na razie nie widać żebyś się starał. Rozumiem też, że masz mnie chroni, ale to z kim ja się zadaję i do kogo pisze to moja sprawa i mam do tego prawo i puść mnie bo mnie to boli - powiedziała. A jak chcesz tak bardzo wiedzieć do kogo mam zamiar pisać to do James'a.
Gdy Harry usłyszał to imię zacisnął pięści.
- Kto to James ? - zapytał wściekły.
- Mój szef i dobry przyjaciel. - powiedziałam.
- Szef ? zapytał z niedowierzaniem.
- Jaki szef ? - zapytała Pezz wychodząc z kuchni.
- No mój szef będę pracować w Milkcity - powiedziałam.
- W Milkcity serio ? powiedział Niall i zaczął się śmiać.
- Tak idioto to lepsze niż te wasze wyścigi. Ciekawe czy kończy się tylko na wyścigach ? - powiedziałam.
Niall'owi nagle odechciało się śmiać i popatrzył na mnie. Ja wystawiłam mu tylko język.
- Nie mówiłaś że znalazłaś pracę. - powiedział Harry.
- Przepraszam zapomniałam - powiedziałam.
- To dobrze, że znalazłaś pracę - powiedziała Pezz i poszła do kuchni.
- Idę na górę się ubrać - powiedziałam do Harrego. A ten tylko skiną głową na tak. Wbiegłam na górę do pokoju. Czy ja mam mu wszystko mówić co robię z kim się zadaje. ?  No rozumiem, że chce mnie chronić przed Anthon'em i Trevo'rem, al no kurde mam 18 lat i mam prawo robić i zadawać się z kim chcę i nie muszę nikogo o tym informować. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej szperać po kilku minutach wybrałam to. Wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Wyszłam z łazienki i wzięłam swój telefon i napisałam do James'a:
Po paru minutach dostałam odpowiedź :
Uh. Na szczęście na 10 przynajmniej się może wyśpię. Postanowił zejść na dół na śniadanie głodna byłam.

Z Perspektywy Harrego  ***

Kurwa czy ta Jess nie widzi, że się o nią martwię ? Kurwa żeby ten cały James był tylko przyjacielem bo jak nie to zapoznam go z moją pięścią. Może nie powinienem tak od razu ją wypytywać. Ma rację nie dążę do tego aby mi zaufała muszę coś z sobą zrobić, ale w pierw muszę dowiedzieć się o co chodzi z tym palcem.
Usłyszałem kroki na schodach.
- No Pezzuś jak ładnie pachnie - powiedziała i zabawnie poruszała brwiami.
- No wiem naleśniczki -  powiedziała Pezz i też zabawnie poruszała brwiami. Jezu to jakieś dziwne one normalnie jak siostry.
- Wy tak na serio ? - zapytałem.
A Pezz i Jess w tym samym momencie odwróciły głowę.
- Tak - powiedziały razem równo i zaczęły się śmiać.
- No wiesz Pezz kiedyś zostanie moją żoną czy coś - powiedziała dość poważnie, aż się przeraziłem. Że co kurwa jakieś lesbijki.
- No dokładnie - powiedziała Pezz.
- Co to wy lesbijki jesteście ? - zapytał Niall i patrzył na nie z otwartą buzią.
- Tak przepraszam zapomniałam Ci powiedzieć - powiedziała Pezz a mi szczęka opadła na ziemię.
- Jess widzisz ich miny haha - powiedział Pezz do Jess.
- Wy serio myślicie, że my homoseksualistki jesteśmy no proszę was - powiedziała śmiejąc się. Ulżyło mi, no sorry poważnie miny miały jak to mówiły no.
- Widzę, że humorek wam dopisuje - powiedział Niall.
- No a co trzeba odreagować i odpocząć od tego wszystkiego - powiedziała Jess.
Podały nam talerze z naleśnikami i zaczęliśmy się zajadać. 

Z Perspektywy Jess ***

Wow chłopaki myśleli, że my na serio jesteśmy lesbijkami. Wkurzył się trochę o tego James'a.
- Jak tam twój kochaś ? - zapytał Harry sarkastycznie, a jego mięśnie się napięły. O co on taki ciekawski.
- A co zazdrosny jesteś ? - zapytałam. Zabawa pytanie za pytanie. Nie no zazdrosny chyba nie jest przecież parą nie jesteśmy.
- Pierwszy zapytałem - powiedział poirytowany.
- To nie jest żaden mój kochaś tylko mój szef i dla twojej wiadomości on ma żonę. Ulżyło ? - powiedziałam patrząc na niego. Mięśnie Harrego się rozluźniły.
- Teraz odpowiedz na moje pytanie - powiedziałam.
- Nie jestem zazdrosny - powiedział. Nagle zadzwonił mój telefon na wyświetlaczu pojawił się dość dobrze mi znany numer. O martwi się o Pezz nagle sobie o niej przypomniała. 
- Pezz mamy problem - powiedziałam i odebrałam telefon.


środa, 19 marca 2014

Rozdział 19.

ROZDZIAŁ 19.

Perspektywa Pezz ***

- Czy on cię ... zgwałcił ? -zapytał na jednym wydechu Niall, widziałam jak zaciska ręce tak mocno że jego knykcie zrobiły się całe blade.
- Nie. - odpowiedziałam niemal natychmiast.
- To co ci zrobił ? - zapytał spięty.
- On mnie nie zgwałcił, om mnie dotykał. Czuję się taka brudna. - na te ostatnie słowa głos całkowicie mi się załamał. Sama nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Niall objął  mnie szczelnie ramionami, jakby od tego zależało moje życie. W jego ramionach czułam się taka krucha... ale było mi dobrze, tak czułam się dobrze.
- Ci, nie płacz on ci już nigdy nic nie zrobi. - powiedział i nadal trwaliśmy w szczelnym uścisku. Nagle zdałam sobie sprawę, że jestem w samej bieliźnie. Przepraszam i pytam się jakim cudem ? Przed tym co zasnęłam raczej byłam ubrana co nie ?
- Dlaczego jestem w samej bieliźnie ?- zapytałam i czułam jak moje policzki okryły się różem. Boże co ja gadam na pewno wyglądam jak jakiś burak. Automatycznie złapałam za pościel i szczelnie się nią okryłam. Niall obserwował każdy mój ruch i śmiał się jak jakiś debil. Kurwa z czego on się śmieję ?
- Co ? - zapytałam nawet poważnie.
- Naprawdę dopiero teraz kap łaś się, że jesteś w samej bieliźnie ?
- No. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
- Gratuluje spostrzegawczości. - powiedział z uśmiechem w kształcie banana.
- A i wiesz seksownie wyglądasz w samej bieliźnie, ale ja wolał bym bez niczego. - dodał i pościł mi oczko.
- Faceci. - skomentowałam. Opadłam na łóżko i zakryłam głowę poduszką.
- A jakim cudem zostałam w samej bieliźnie, bo wiesz jak zasnęłam to jeszcze pamiętam, że byłam ubrana ? - mój głos był stłumiony przez poduszkę i nie byłam pewna czy to usłyszał.
- No wiesz zrobiłem ci przysługę, lepiej ci się spało. A poza tym pachniałaś nim. - oznajmił i nachylił się nade mną, tak, że zgniótł by mnie swoim ciężarem ciała gdyby nie jego ręce, które położył koło mojej głowy. Nasze czoła się stykały, czułam jego ciepły oddech na sobie. Serce mi przyśpieszyło. Powoli zbliżył swoje usta do moich i delikatnie musnął nimi kącik moich. Znowu dzieliły nas milimetry, chciała jeszcze poczuć jego usta, ale nie było mi to dane bo zszedł ze mnie.
- Idź się ubrać, ja tu poczekam. - powiedział z dziwnym uśmieszkiem. Coś wykombinował, na pewno. Wstałam z kołdrą i chciałam iść do łazienki, ale mnie złapał. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
- Bez tego. - złapał za końce kołdry i chciał ją zdjąć, ale mu to uniemożliwiłam.
- Nie. - powiedziałam cicho.
- Tak, księżniczko i tak cię już w samej bieliźnie widziałem. Nie masz się czego bać. - powiedział i znowu puścił mi oczko.
- Nie. - powtórzyłam i chciałam mu uciec, ale on był szybszy i silniejszy i ściągnął ją ze mnie.
- Teraz wyglądasz pięknie. - pomimo tego, że stałam przednim on patrzył się mi prost w oczy. Odwróciłam wzrok.
- Popatrz na mnie. - zażądał. Niechętnie odwróciłam wzrok w jego stronę. Złapał mój podbródek i przybliżył się do mnie, widziałam, że patrzy się na moje uta. Po krótkiej chwili dzieliło nas dosłownie milimetr. Złączył nasze usta. Zamknęłam oczy i zaczęłam się delektować tą magiczną chwilą, czułam jak w moim brzuchu rodzi się stado motyli.

Perspektywa Niall'a ***

Siedziałem w jej pokoju, nadal czułem jej miękkie usta na moich. Poszła się umyć i ubrać a ja postanowiłem zejść na dół i zobaczyć co się tam dzieje i oczywiście coś zjeść bo zaraz zdechnę. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy gdy wszedłem do kuchni zobaczyłem Harrego z grobową miną.
- Siema stary. - powiedziałem i przybiłem z nim sztamę.
- Cześć, mamy problem. - powiedział, o kurwa tylko nie to. A było tak fajnie.
- Co znowu. - zapytałem i skierowałem się w stronę lodówki.
- Niall lepiej usiądź.
- Kurwa głodny jestem. - oznajmiłem i olałem prośbę przyjaciela.
- Usiądź ! - rozkazał. Mówiłem, że czuję, że coś się święci. Jak nie to teraz mówię coś się święci.
- Dobra, dobra uspokój się bo jeszcze ci stanie. - powiedziałem i uniosłem ręce w geście obronnym. Chwilę potem już siedziałem na przeciwko Harrego. Wstał i wyciągnął jakąś paczuszkę i dołączonę do tego kartkę.
- Co to kurwa jest ?
- Nie klnij tylko otwórz i przeczytaj ! - powiedział już całkiem zdenerwowany na mnie. Otworzyłem ją a tam kuźwa pełno krwi i jakiś palec.
- No Harry nie sądziłem, że jesteś zdolny obciąć palec komuś. Zawsze byłeś takim mięczakiem. - powiedziałem i teatralnie poczochrałem go po jego włosach.
- A tak w ogóle to kogo palec ?- dodałem po chwili.
- Niall nie żartuj sobie, znalazłem to koło wycieraczki. Popatrz na list. - jak powiedział tak zrobiłem. Otworzyłem tą kartkę a potem dosłownie mnie zamurowało. Kurwa. Nie no dosłownie obetnę jaja temu Trevorowi.
- Kurwa. - skwitowałem.

Perspektywa Perrie ***

Umyłam się i postanowiłam ubrać to. Dotknęłam swoich ust, jeszcze czułam jego miękkie, malinowe usta na moich. Był moim pierwszym pocałunkiem, takim prawdziwym. Weszłam do pokoju, ale Niall'a tam nie było, pewnie zaszedł na dół. Też postanowiłam tam iść. Powoli poczłapałam po schodach na dół uważając aby się nie przewrócić i nie narobić sobie kolejnego siniaka.  Po bezpiecznym zejściu, pobiegłam do pokoju Jess. Muszę z nią porozmawiać, bardzo brakuje mi tych naszych długich rozmów. Nie zastanawiając się długo wparowałam do jej pokoju.
- Cześć. - krzyknęłam głośno, tak aby mnie dokładnie usłyszała.
- Boże, puka się. - oznajmiła gorzko.
- Też cię kocham. - powiedziałam na przekór i przytuliłam ja bardzo mocno. Nie za bardzo jej to pasowało bo próbowała się mi wyrwać, ale jej to uniemożliwiłam.
- A ja ciebie nie ! - wiedziałam, że nie mówi tego na poważnie bo zaczęła się śmiać.
- To się wypchaj. - oznajmiłam i udawałam obrażoną. Jess obróciła mnie i mocno przytuliła.
- Jest tu Harry ? -  zapytałam i rzuciłam się na Jess łóżko.
- Złaź, jest a co ? - ha wiedziałam. Zaczęła bezczelnie zrzucać mnie z tego mięciuchnego łóżka. Mówiłam, że to nie sprawiedliwe, że ona ma takie mięciutkie łózio a ja nie.
- A nic tak się tylko pytam, miłość kwitnie. - rzuciłam zaczepnie i zaczęłam uciekać. Boże jak mnie złapie to chyba mi łep urwie.
- Jak cię tylko złapię, to mnie popamiętasz. - krzyknęła i była już tuż za mną. Postanowiłam uciec do kuchni. Jak się tego spodziewałam byli tam Niall i Harry z debilnymi minami. Pewnie dla tego, że darłam się jak jakiś pojeb i goniłam po całej kuchni i salonie a za mną Jess.
- Co wy robicie ? - zapytał zdziwiony i lekko przestraszony Harry.
- Morduję ją. - krzyknęła Jess. Automatycznie odwróciłam się aby zlokalizować gdzie jest teraz i właśnie wtedy mnie złapała i zaczęła mordercze katusze gilgotek.


wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 18.

ROZDZIAŁ 18.

Perspektywa Niall'a ***

Siedziałem w aucie, Harry prowadził. Ja mam już dość jazdy na dzisiaj. Na serio mówię, kurwa tak strasznie stresowałem się przed tymi wyścigami, że normalnie normalny człowiek już dawno by zdechł. Albo nie raczej już dawno by się zesrał ze stresu czy strachu. Powiem szczerze, że jestem z siebie bardzo dumny, że wygrałem te pieprzone wyścigi. Gdyby nie to nie wiem co by się stało. Pewnie bym stracił Pezz. Ale ten fiut i tak nie chciał mi jej oddać, nawet jak wygrałem. Nie pozwolę na to by jej się coś stało. Będę ją chronił, choćby własnym kosztem. Jest moja. Jeśli ten skurwysyn zrobił jej coś to go zajebię. Leżała teraz na moich ramionach, chyba spała. Tak słodko wyglądała. Pachniała Trevorem. Jeśli ją choćby dotknął to tak mu z piorę tą dupę że już nie wstanie.
- Dojechaliśmy już. - wydarł się ucieszony Harry i zaparkował przed domem dziewczyn.
- Nie drzyj się tak dupku, bo ją obudzisz. - powiedziałem cicho, ale tak by chłopak to usłyszał.
- Śpi ? - zapytała zmartwiona Jess.
- Tak.  - oznajmiłem i jeszcze dodałem :
-  Harry otwórz mi drzwi, bo muszę z nią jakoś wyjść. - podbiegł szybko do mnie i otworzył drzwi od auta. Niezgrabnie się z nich wygramoliłem i zaniosłem dziewczynę do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku i ściągnąłem z niej rzeczy Trevora. Na samą myśl o nim, aż krew w żyłach mi się gotowała. Pieprzony dupek. Była w samej bieliźnie, stwierdziłem, że nie ma sensu jej nic innego ubierać. Przykryłem ją dokładnie kołdrą i położyłem się obok niej. Oplotłem jej drobne ciało szczelnie ramionami, tak aby mi nie uciekła i starałem się zasnąć. Była to rzecz bardzo trudna zważając na to, że jest dopiero coś po dwudziestej.

***
Obudził mnie jakiś trzask na dole, kurwa co oni tam robią ? Świnię łapią czy co ? Perrie najwyraźniej też to usłyszała bo się poruszyła, chyba chciała się obrócić na drugą stronę ale mój mocny uścisk w jakim ją trzymałem skutecznie jej to uniemożliwiał. Wyglądała tak ... pięknie. Musiała być naprawdę zmęczona, po tym wszystkim bo już w aucie usnęła mi na rękach. Pocałowałem ją w czoło i wtedy otworzyła oczy.
- Dzień dobry księżniczko. - powiedziałem swoim zachrypłym głosem.
- Cześć, co ja tu robię ? Długo już śpię ? - zapytała na jednym wydechu.
- Usnęłaś mi w aucie, więc cię tu przeniosłem.
- Dziękuję. - powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
- Nie musisz mi za nic dziękować księżniczko.
- Muszę, gdyby nie ty nadal była bym u Trevora. - gdy powiedziała jego imię nagle wszystkie moje mięśnie się spięły, jakbym miał zaraz komuś dobrze przypierdolić.
- Przeze mnie tam byłaś. - powiedziałem z wyrzutem i skierowałem swój wzrok ponownie na jej oczy. Chyba nie wiedziała co powiedzieć. Taka była prawda gdyby nie ja nie porwał by jej. Przeze mnie cierpiała.
- Nie mów tak, proszę. - powiedziała błagalnie.
- Ale taka jest prawda, odkąd mnie spotkałaś ciągle są jakieś kłopoty. Może nie powinnaś się ze mną spotykać. Ja nie jestem dobrym człowiekiem i nigdy nie będę. Nie powinnaś się ze mną spotykać. Dla twojego dobra. - przy tych ostatnich słowach mój głos się prawie całkowicie załamał. Odwróciłem wzrok żeby nie patrzeć jej prosto w oczy, na pewno były zeszklone.
- Popatrz na mnie. - powiedziała trochę głośniej. Nie odwracałem głowy w jej stronę, więc złapała za mój podbródek i obróciła tak abym patrzył jej prosto w oczy.
- Niall nie mów tak. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Proszę nie odchodź. - powiedziała i pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
- Nie odchodź. - powtórzyła jeszcze raz. Przytuliłem ją jak najmocniej się dało. Była taka krucha.
- Nie odejdę. - powiedziałem.
- Obiecujesz ? - powiedziała wtulona w zagłębienie pomiędzy moją szyją a ramieniem.
- Tak obiecuję. - potwierdziłem. Przez dłuższą chwilę delektowaliśmy się ciszą, cały czas była wtulona we mnie. Było niesamowicie. Nigdy z żadną dziewczyną nie czułem się tak wspaniale. Ona była inna. Była wyjątkowa.
- Mogę cię o coś zapytać ? - postanowiłem przerwać tą ciszę. Musiałem wiedzieć czy ten kutas Trevor zrobił jej coś.
- Tak. - powiedziała i delikatnie się do mnie uśmiechnęła. Podniosła się z łóżka tak że teraz siedziała przede mną, ja też się podniosłem.
- Czy Trevor ci coś zrobił ? - zapytałem a moje ciało zesztywniało. Nagle spochmurniała, nie chciałem przerywać tak pięknej chwili ale musiałem to wiedzieć.

Perspektywa Pezz ***

- Czy Trevor ci coś zrobił ? - zapytał a jego całe ciało zesztywniało jak na jakąś komendę. Na samą myśl jak tam byłam robiło mi się nie dobrze. Nie mogłam go okłamywać, musiałam powiedzieć prawdę. Nic nie powiedziałam tylko kiwnęłam głową na tak.
- Kurwa zajebię gnoja. - powiedział i chciał wstać, ale ja chwyciłam go lekko za rękę. Poczułam dziwne iskierki gdy go dotknęłam.
- Nie, proszę nie. - szepnęłam bardzo cicho. Nie byłam nawet do końca pewna czy to usłyszał ale sądząc po jego reakcji to chyba tak. Poprawił się i teraz siedział na przeciwko mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nadal trzymam jego rękę. Natychmiast ją wzięłam.
- Czy on cię ... zgwałcił ?

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 17.

 ROZDZIAŁ 17.

Perspektywa Pezz ***

- Głodna jestem ! - krzyczałam, przez zamknięte drzwi z nadzieją, że ktoś łaskawie da mi w końcu coś do jedzenia. Nagle drzwi się otworzyły. Wyszedł zza nich nie kto inny jak Trevor.
- Spokojnie słońce, już ci coś daję. - powiedział i położył przede mną naleśniki. Byłam zdziwiona. Sądziłam, że będzie mnie głodził na śmierć, albo będę żyć o chlebie i wodzie jak w tych filmach kryminalnych.
- Jedz szybko za jakąś godzinę jedziemy do Darkever. - powiedział i miał już wychodzić, ale ja go zatrzymałam.
- Po co ? - zapytałam bez zastanowienia. Zatrzymał się i podszedł do mnie. Dzieliło nas jakieś 5 centrmetrów.
- Maleńka nie bądź taka ciekawska. Nie wyjdzie ci to na dobre. - wyszedł. Podeszłam do naleśników. Po nie długiej chwili je zjadłam. Mogę szczerze powiedzieć, że były pyszne. Wtedy przyszedł Trevor.
- Chodź. - powiedział i pociągnął minę do jakiegoś auta.
- Masz mnie słuchać ! Słyszysz ? - pokiwałam tylko głowa na tak.
- Nie masz prawa nic mówić i jeśli spróbujesz uciekać, zabiję cię. - przełknęłam głośno ślinę i znów tylko kiwnęłam głową.

Perspektywa Niall'a ***

Czekałem na tego fiuta Trevora już jakieś 15 minut. No dobra przyjechałem trochę wcześniej ale od 5 minut powinien już tu być. Wyszedłem z auta, bo zauważyłem, że przyjechał Harry z Jess.
- Przyjechał już ? - zapytał od razu Harry.
- Nie, kurwa nie. A co jeśli się rozmyślił. -  zapytałem i przejechałem ze zdenerwowania ręką po włosach. Na pewno mam je już strasznie zmasakrowane. Cały dzień ze zdenerwowania je ciągnę.
- Stary mam nadzieję, że nie. - powiedział Harry.
- Proszę wygraj te wyścigi. - nagle wtrąciła się Jess. Była tak samo zdenerwowana jak ja.
- Wygram. - powiedziałem pewnie. Nagle usłyszeliśmy dźwięk nadjeżdżającego auta. Miałem wielka nadzieję, że to ten dupek i Perrie. Kurwa tak strasznie się o nią bałem, prawie w ogóle nie spałem. Jeśli to można było by nazwać snem. Obróciłem się na pięcie i miałem racje Trevor przyjechał.
- No siema stary jak leci ? - zapytał wysiadając z auta.
- Daruj sobie, ścigajmy się chcę mieć to już z głowy i chcę moją Perrie - powiedziałem.
- Oj to jeszcze zobaczymy czy Perrie będzie twoja - powiedział i się zaśmiał.
- To zaczynamy - powiedział i wytargał dosłownie wytargał Perrie z auta. Wyglądała strasznie blada jak ściana, oczy podkrążone zapewne od płaczu, ciuchy po części potargane. Gdy spojrzała mi w oczy mogłem w nich zobaczyć strach.

Perspektywa Jess **

Przez całą drogę do Darkever modliłam się, żeby Niall wygrał ten wyścig. Harry cały czas mówił, że jak tam przyjedziemy to mam się go słuchać. Kurde, nie mam pięciu lat i nie trzeba mi tego powtarzać po 20 razy. Gdy dojechaliśmy na miejsce była już 18:15. Wyścig się jeszcze nie zaczął ? O nie tylko żeby nie okazało się, że Trevor się rozmyślił. Na placu gromadzili się ludzie. Nie rozumiem tych ludzi jak można oglądać coś takiego. Nie mają czegoś innego do roboty ? Wysiedliśmy z auta Harrego i kierowaliśmy się do Niall'a.
Harry zaczął rozmawiać z Niall'em. A ja rozglądałam się za Perrie i Trevorem nie było ich.
- Proszę wygraj te wyścigi. - powiedziałam do Niall'a. Widać było w jego oczach strach.
- Wygram - powiedział i zamilkł. Zobaczyłam nadjeżdżające auto. Trevor i Perrie przyjechali. Z auta wysiadł Trevor i podszedł do Niall'a rozmawiał z nim, ale ja nie wiedziałam o czym. Po chwili udał się do auta i wyciągnął z niego Perrie. Była strasznie blada, oczy miała czerwone i opuchnięte, a ubrania po części potargane. Chciało mi się płakać. Dlaczego to ja nie jestem tam, a nie ona ? Nie chcę żeby cierpiała ja bym wolała za nią cierpieć. Trevor przekazał Perrie jakiemuś facetowi i wsiadł do auta. Niall zrobił to samo.
Między ich autami stanęła dziewczyna, która krzyknęła strat i zamachała czerwoną chustką. Ruszyli z piskiem opon. Nie chciałam na to patrzeć odwróciłam wzrok za siebie. Zobaczyłam tam tego obleśnego Anthona, który nie mal pożerał mnie wzrokiem.
- Zostań tu z Liam'em, Zayn'em i Louis'em ja zaraz wrócę - powiedział i oddalił się.
Natychmiast spojrzałam na trzech chłopaków stojących za mną.
-  Cześć jestem Liam - powiedział szatyn i się uśmiechnął.
- Hej  jestem Jess - powiedziałam.
- Ja jestem Zayn - powiedział chłopak o czekoladowych oczach.
- A ja jestem Louis - powiedział chłopak stojący jako ostatni koło Zayn'a.
- Miło was poznać jestem Jess - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
Nagle usłyszałam krzyki ludzi. Spojrzałam na chłopaków stojących za mną byli uśmiechnięci. To oznaczało, że Niall wygrał.
- Niall wygrał - przybiegł do nas Harry uśmiechnięty wziął mnie na ręce i zakręcił w okół siebie.
- Ej puszczaj no - krzyczałam śmiejąc się. W głowie mi się zakręciło. Harry postawił mnie na nogi pobiegł do Niall'a, który wrócił z mety. Poszłam za Harrym.
- No to wygrałem teraz oddaj Perrie - powiedział Niall do Trevora, który nie był zachwycony tym, że przegrał.
- Haha myślisz, że ją oddam to się mylisz - powiedział Trevor śmiejąc się.
- Nie taki był układ - powiedział rozwścieczony Niall do Trevora.
Że co kurwa nie odda nam Perrie. Nie no kurwa zaraz mu przywalę.
- Oddaj ją wygrałem wyścig więc jest moja - powiedział Niall.
- No i co z tego, że wygrałeś, jak widać nie wiesz jaki jestem ja nie dotrzymuje układów - powiedział Trevor i zaczął się oddalać. Nie no kurwa zabije go.
- Czekaj - krzyknęłam do niego, a wszystkie oczy były zwrócone na mnie.
Trevor obrócił się na pięcie i ruszył w moją stronę.
- Tylko ją dotknij a zobaczysz - wysyczał Harry przez zaciśnięte zęby.
- Spokojnie Harry, Tak o co chodzi  ? - zapytał mnie.
- Oddaj Perrie - powiedziałam.
- A jeśli nie oddam to co ? - zapytał.
- Oddaj kurwa no - powiedziałam.
- Nie - powiedział. Nie wytrzymałam i uderzyłam Trevora pięścią w nos. Jęknął z bólu. Jego ludzi podbiegli do niego. Perrie wyrwała się jednemu z nich i pobiegła w ramiona Niall'a
- Kurwa ta ździra nos mi złamała - krzyknął do swoich ludzi. Nie wiedziałam, że mam aż tyle siły.
Spojrzałam na Harrego był zdziwiony.
- Chodźmy z stąd - powiedziałam do niego.
Wziął mnie za dłoń i ruszyliśmy razem z Perrie i Niall'em do auta.
- Jeszcze Cię dorwę - krzyknął Trevor.
______________________________________
Siema ludziskaaaaa mam dla was newsa TO NIE JEST OPOWIADANIE O PERRIE EDWARDS. ( to tylko to samo imię xD ). To opowiadanie pisząąą DWIE DIRECTIONERS powtórzę DWIE. Ale dzięki za komy hehe. I mamy dla was bardzo bardzo fajną niespodziankę.
P.s byłyśmy dzisiaj ze Stylesową na zawodach więc mamy fajowy chumorek ;).
Więc jak dziś będzie coś ponad 3-4 komy to nawet dziś dodamy nowy rozdział, czyli 18 kociaki :*

                                                                                        Niallowa i Stylesowa xD

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 16.

ROZDZIAŁ 16.
Gdy skończyłem  rozmawiać z Trevorem. Miałem ochotę coś rozwalić, ale ze względu na to, że rozwaliłem już drzwi to postanowiłem wstrzymać się, żeby ta wariatka Jess już się po mnie nie darła. Nie to, że jej nie lubię czy coś, ale mnie trochę irytuje.
- Harry musisz ze mną pojechać jutro do Darkever proszę - powiedziałem.
- No pewnie, samego bym Cię tam nie puścił, bo jeszcze być kogoś pozabijał - powiedział z nutką sarkazmu.
- Ok, to ja będę już leciał do jutra - powiedziałem i miałem już wychodzić, ale Jess mnie zatrzymała. Co ona znowu chcę ?
- Ej napraw te drzwi - powiedziała.
- No dobra, Harry chodź pomóż - powiedziałem. Po 10 minutach drzwi były na swoim miejscu.
- Ok to lecę nara - powiedziałem i wyszedłem. 

Z Perspektywy Jess **

Gdy Niall pojechał do domu Harry został ze mną. Potrzebuję go teraz. Oby Pezz nic się nie stało i żeby Niall wygrał ten wyścig.
- Harry, Niall musi wygrać ten wyścig - powiedziałam wstając z kanapy.
- Trevor jest słaby w wyścigach Niall da sobie radę nie bój się odzyskamy ją - powiedział. Mam nadzieję jeśli mu się nie uda to ją stracę, a nie mam tu nikogo bliskiego.
- Musi bo jeśli nie to ją stracę, a oprócz jej nikogo tu mnie mam - powiedziałam szlochając.
- Nie martw się Niall zrobi wszystko co w jego mocy, aby uratować Pezz - powiedział i przytulił mnie.
- A po za tym masz jeszcze mnie. Nie będę na razie pytał dlaczego nie masz tu nikogo bliskiego, nie będę naciskał - powiedział.
- Dziękuję szepnęłam, a co będzie ze mną jak Anthon wróci ? - zapytałam.
- Będę Cię chronił - powiedział.
Wtuliłam się w jego tors.
- Harry ja muszę jutro z wami jechać do Darkever proszę - powiedziałam i odsunęłam się od loczka. Harry spojrzał na mnie, a jego tęczówki zrobiły się ciemne.
- O nie Jess to miejsce jest niebez ... - nie pozwoliłam mu dokończyć, bo i tak wiedziałam co powie.
- Ale Harry ja wiem, że to miejsce jest niebezpieczne, ja to wiem byłam tam i nie chcę tam wracać, ale muszę dla Pezz, proszę będę się Ciebie słuchać proszę - powiedziałam i zrobiłam maślane oczka.
- Dobra, ale masz się mnie cały czas trzymać i mnie słuchać zrozumiano - powiedział dość strasznym głosem.
- Tak - powiedziałam. Idę spać zostaniesz ? - zapytałam.
- Pewnie - powiedział a jego tęczówki nieco się rozjaśniły  i uśmiechnął się szeroko. Jeszcze nie widziałam u niego takiego uśmiechu. Wow naprawdę przystojny jest z tym uśmiechem.
- Prześpię się na kanapie, żeby Cię nie dotykać, bo widzę jak na Ciebie działam i to mnie pociąga - powiedział. Ja nic nie odpowiedziałam tylko się zarumieniłam. 
- Dobranoc - powiedział.
- Dobranoc tam masz koc i poduszkę - powiedziałam i wskazałam na fotel.
- Dzięki - powiedział, a ja pobiegłam na górę do pokoju.

Nazajutrz rano **

Obudziłam się spocona i przerażona. Śniło mi się, że Niall przegrał wyścig i Trevor zabrał Pezz. Miałam nadzieję, że to co stało się wczoraj to tylko sen i, że Pezz siedzi cała i zdrowa w kuchni. Wstałam i ubrałam się w to. Zbiegłam do kuchni rozglądając się za Pezz, nie było jej czyli to co wczoraj się wydarzyło było na serio. Zobaczyłam kartkę na blacie zaadresowaną do mnie :
Przepraszam,że zostawiłem Cię samą, ale musiałem coś załatwić jeszcze przed wyścigiem.Będę po Ciebie o 17:00. Ah i nie próbuj szukać ani kontaktować się z Pezz, bo Trevor może zmienić zdanie i odwoła wyścig i zabierze Pezz.  Twój Harry xx.
Okej ciekawe co ma załatwić ? A mniejsza o to muszę lecieć na miasto poszukać jakiejś pracy. O Pezz staram się być spokojna, ale strasznie się o nią martwię, poszłabym ją poszukać, ale Harry zabronił jej szukać, bo Trevor mógłby odwołać wyścig i wtedy bym straciła Pezz. Nie mogę na to pozwolić, więc muszę poczekać do wyścigu. A teraz idę poszukać jakieś pracy, bo nie będę siedzieć bezczynnie w domu. Zjadłam jogurt i wyszłam z domu. Szłam ulicami Londynu . Nagle zobaczyłam na drzwiach Milkcity, że potrzebują pracownika. Pewnie zastanawiacie się co to Milkcity ? Milkcity, to po prostu sklep w którym sprzedają shake. Postanowiłam, że porozmawiam z właścicielem, może to nie wymarzona praca, no ale cóż kiedyś kasa, którą odziedziczyłam po rodzicach się skończy. Gdy weszłam do pomieszczenia do moich nozdrzy dotarł wyśmienity zapach shake'ów, aż zachęcało do kupienia. Podeszłam do lady. Za ladą stała ładna brunetka gdy mnie zobaczyła od razu się uśmiechnęła.
- Co podać Panni - powiedziała szeroko się uśmiechając.
- Właściwe, to chciałam porozmawiać z właścicielem. Podobno szukacie pracownika ? - powiedziałam.
- Tak, szukamy proszę za mną - powiedziała brunetka. 
- Ah przepraszam nie przedstawiłam się jestem Emily.- powiedziała i podała mi dłoń. Lekko ją uścisnęłam.
- Miło Cię poznać Emily jestem Jessica, ale mów na mnie Jess - powiedziałam.
- Dobrze Jess chodź zaprowadzę Cię do szefa - powiedziała.
Weszłyśmy na zaplecze lokalu i skręciłyśmy w prawo, szłyśmy kawałek i zatrzymałyśmy się przed drzwiami. Emily lekko zapukała do drzwi i lekko je otworzyła.
- Przepraszam , proszę Pana przyszła dziewczyna, która pyta o pracę u nas - powiedziała.
- Dobrze niech wejdzie - usłyszałam głos zza drzwi.
- Idź trzymam kciuki - powiedziała Emily i uśmiechnęła się.
- Dziękuje - odparłam.
Po woli weszłam do gabinetu szefa Emily. Zza biurkiem siedział dość młody facet. Gdy spojrzał na mnie wydał mi się znajomy, ale nie wiedziałam skąd go znam.
- Proszę siadaj - powiedział. Zrobiłam to co kazał.
- Jestem James Hunt - powiedział i od razu mi się przypomniało. James był  ze mną w domu dziecka, gdy tam trafiłam on już tam był. Jest ode mnie starszy, był moim najlepszym przyjacielem wiedział o moim życiu wszystko do czasu kiedy jakaś rodzinna go zaadoptowała i po tym jak on wyjechał do domu dziecka trafiła Pezz.
- James, nie pamiętasz mnie to ja Jessica White - powiedziałam i wstałam z krzesła. Jess z domu dziecka powiedziałam. A James natychmiast się uśmiechnął.
- Jess jak ty wyrosłaś - powiedział i mnie przytulił, a ja się odsunęłam.
- Przepraszam, zapomniałem - powiedział.
- Nic nie szkodzi - powiedziałam.
- Szukasz pracy ? - zapytał z uśmiechem.
- Tak i chciałam zapytać ... - James mi przerwał.
- No pewnie, że możesz u mnie pracować. Możesz zacząć od poniedziałku dobrze ? - zapytał.
- Tak super dziękuję - powiedziałam.
- Daj mi swój numer musimy się kiedyś u mówić na jakąś kawę - powiedział. Zdziwiło mnie to, że przecież mógł się ze mną u mówić na kawę po pracy, no ale on pewnie taki zabiegany. Napisałam mu na karteczce mój numer.
- Okej to widzimy się w poniedziałek - powiedziałam.
- Tak do poniedziałku - powiedział.
- Do zobaczenia - powiedziałam i wyszłam.
Emily czekała na mnie przed drzwiami.
- I co dostałaś pracę ? -  zapytała.
- Tak - powiedziałam. Emily lekko mnie uścisnęła miała się odsunąć, ale nie chcę jej mówić o moich problemach więc jakoś to wytrzymałam.
- Wiesz znam James'a dość dobrze - powiedziałam.
- Tak, skąd ? - zapytała i spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Z domu dziecka - odparłam.
- Ah no faktycznie James był w domu dziecka - powiedziała. Wiesz opowiadał mi o pewnej dziewczynie z domu dziecka, ale nie sądziłam, że to byłaś ty.
- No to chyba ja. - odparłam. 
- Ty jesteś z James'em ? - zapytałam.
- Tak James to mój mąż - powiedziała. Wow James ma żonę ciekawe ile Emily ma lat.  
- Wow to super zawsze mówił, że jak wyjdzie z domu dziecka to znajdzie sobie śliczną brunetkę za żonę i widzisz udało mu się - powiedziałam.W pracy mówi mu na Pan ? A może oni tak tylko, żeby nie wzbudzać podejrzeń. A nie ważne, ważne że James sobie życie ułożył, a nie to co ja. Poznałam chłopaka, który ściga się nielegalnie, a na dodatek się w nim zakochuje. Spojrzałam na godzinę w telefonie nie chciałam się spóźnić na ten wyścig, przecież od tego wyścigu zależało czy Pezz wróci do nas czy nie. Była godzina 16:00.
- O cholera muszę się zbierać - powiedziałam.
- Stało się coś ? - zapytała.
- Muszę już iść do zobaczenia w poniedziałek - powiedziałam i udałam się do wyjścia.
- Do zobaczenia miło było Cię poznać - krzyknęła.
Do domu z Milkcity mam 30 minut, więc miałam półgodziny czasu, aż Harry przyjedzie. Zdałam sobie sprawę, że nie wiem o której mam przyjść w poniedziałek. A trudno zajmę się tym później.
Poszłam do kuchni zjeść coś bo byłam głodna. Gdy skonsumowałam moje naleśniki, zza oknem zobaczyłam parkujące auto. Po chwili z auta wysiadł Harry. Ah Harry nowe autko.
Wyszłam z domu zanim Harry zdążył podejść do drzwi.
- Hej - powiedziałam.
- Hej czekałaś na mnie ? - zapytał.
- Tak - powiedziałam.
- Aż tak się za mną stęskniłaś ? - zapytał i uśmiechnął się pod nosem.
- Przestań jedźmy już - powiedziałam. 
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do Darkever.
__________________________________________________
 No kjfeihehjgrbhuti ja spadam bo mam kare no ale musiałam go dodać więc hłehłe pa. Aha następny pojawi się za jakiś tydzień więc do następnej NIEDZIELI. Ps. jak wiecie pewnie DZISIAJ JESTT..... POLISHDIRECTIONERSDAY AAAA <3. Spamujemy na tt.#PolishDirectionersDay .  
                                                                                                        Stylesowa <3 data-blogger-escaped-br="">


sobota, 8 marca 2014

Rozdział 15.

 ROZDZIAŁ 15.

Perspektywa Pezz ***

Gdy Jess poszła na spacer stwierdziłam, że pójdę spać. Ten dzień był bardzo wyczerpujący. Poszłam wsiąść szybki prysznic, co było nie podobne do mnie, ale dziś miałam tylko ochotę na łózio. Jak się umyłam ubrałam koronkową bieliznę i jakąś wygodną obcisłą bluzkę. Gdy już miałam się położyć usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to Jess . Ona zawsze zapomina klucz. Podbiegłam szybko do drzwi i nie zastanawiając się ani chwilę otworzyłam je.
- Witaj, znowu się spotykamy. - to nie była Jess, moje serce dosłownie przestało bić. To był Trevor.
Chciałam zamknąć drzwi ale mi nie pozwolił.
- Czego chcesz ? - zapytałam przestraszona i zaczęłam się cofać.
- Ciebie. - powiedział. Bałam się jak jasna cholera. Nagle złapał mnie za rękę i rzucił z całej siły o ścianę. Pech chciał, że wal łam głową o jakąś półkę i straciłam przytomność.

 Perspektywa Jess ***

Wracaliśmy do domu, ale coś mi nie grało w całym domu był światła zaświecone, a gdy podeszliśmy bliżej drzwi też były otwarte.
- Harry tu się coś stało. - powiedziałam do chłopaka i chciałam podbiec, żeby sprawdzić co się stało, ale Harry złapał mnie za rękę.
- Ja pójdę pierwszy. - oznajmił i wszedł tam. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że Perrie została w domu. A co jeżeli jej się coś stało ?  Gdy weszliśmy do domu, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to krew.
- O boże. - powiedziałam i zsunęłam się na podłogę. Harry poszedł sprawdzić jeszcze na górze  czy tu kogoś nie ma. A ja poszłam do kuchni. Na stole była jakaś kartka złożona i zaadresowana do Niall'a i Harrego. Bałam się ją otworzyć.
- Harry, chodź tu. - zawołałam przerażona. W niemalże kilku sekundach pojawił się koło mnie.
- Kurwa. - przeklną i otworzył kartkę.

Jeśli chcecie ją odzyskać,
przyjdźcie jutro do Darkever o 18.
Jeżeli nie przyjdziecie dziewczyna jest moja.
                             Wasz przyjaciel.

Perspektywa Pezz ***

Obudziłam się w jakimś nie znanym mi pokoju. Strasznie bolała mnie głowa i  kręgosłup. Nie mogłam się ruszać.  Nagle zorientowałam się, że nie jestem sama w tym pomieszczeniu. Był tam jeszcze Trevor, który stał przy oknie i przyglądał mi się, z uśmieszkiem na ustach.
- Dobrze się spało ? - zapytał i zaczął się niebezpiecznie zbliżać do mnie. Automatycznie podparłam się na rękach i przesunęłam do tyłu. Usiadł na końcu łózka.
- Proszę zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam rozpaczliwie. Moje słowa najwyraźniej bardzo go rozśmieszyły, chociaż ja nie widziałam w nich nic śmiesznego.
- Nie zrobię tego maleńka, nic w tym złego nie widzę, że mi się podobasz. Mam straszną ochotę cię tak przepieprzyć, że nie wstaniesz, ale poczekam z tym do jutra. Muszę trochę zdenerwować twojego chłopaka Niall'a. - oznajmił a ja przełknęłam głośno ślinę. Wstał.
- Nie próbuj uciekać, bo gorzko tego pożałujesz. - powiedział głośno i cza snął drzwiami, słyszałam jak je zamyka na jakiś klucz. Świetnie. Kurwa, świetnie.

Perspektywa Niall'a ***

Od kilku godzin siedzę bezproduktywnie w domu i wpierdalam ciastka. Nagle zadzwonił mój telefon. Popatrzyłem na wyświetlacz. Harry. Co ten kutas chce ode mnie o tej godzinie ?
- Czego. - powiedziałem dość grzecznie.
- Jestem u Jess. - zaczął mówić, ale mu przerwałem.
- No super i co mnie to obchodzi ?- zapytałem.
- Yyy jakby ci to powiedzieć. - kurwa jeśli zaraz nie powie to mu przypierdolę. Ale kuźwa go tu nie ma i teoretycznie tego nie mogę zrobić. Mam zrobię to retorycznie. Ale to nie będzie bolało. To mu przypieprzę jak przyjdzie ooo.
- Kurwa stary nie mam 10 godzin, mów ! - rozkazałem.
- Porwali Pezz.
- Jak to kurwa porwali ?  Kto ?
- Pewnie Trevor i Anthon. - zajebię skurwysynów.
- Gdzie jesteś, jadę do ciebie. - powiedziałem i pobiegłem do auta.
- W domu dziewczyn. - powiedział i się rozłączył. Miałem taką straszną ochotę teraz w coś przypierdolić. Niedługą chwilę potem byłem już przed domem Pezz.
Wbiegłem jak poparzony do domu dziewczyn, ale poczułem że spadam i uderzam w drzwi, które natychmiast wypadły z zawiasów.
- Stary nic Ci nie jest ? - zapytał, a ja poczułem, że leżę na czymś mokrym.
- Nie wszystko ok ale na czym ja leże ? - zapytałem.
- Yyy no wiesz na krwi Pezz. - powiedział, a ja tylko szybko wstałem.
- Harry nie wiesz gdzie mieszka Trevor ? - zapytałem.
- Kurwa, stary jakbym wiedział to już by mnie tu nie było. - powiedział z nutką sarkazmu.
- Zajebie gnoja. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Pomogę Ci. - powiedział.
- Kurwa Niall idioto drzwi mi odkupujesz. - krzyknęła Jess wstając z podłogi była cała zapłakana.
- Okej nie denerwuj się tak. - powiedziałem patrząc na nią z wyrzutem.
- To wszystko przez ciebie, jakby Pezz cię nie poznała to teraz na pewno by nie była w niebezpieczeństwie. - powiedziała a we mnie prawie zagotowała się krew. Zdzira.
- Przeczytaj sobie. - Harry dał mi jakiś świstek papieru. Ta na pewno teraz jak Pezz jest porwana mam ochotę czytać.
- Co to ? - zapytałem.
- Trevor to zostawił w kuchni . - oznajmił. Otworzyłem kartkę i przeczytałem to coś. Kurwa jak go dorwę to go zabiję. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz numer zastrzeżony.
- Hallo ? - odparłem.
- Witaj Niall jak się masz, bo twoja dziewczyna bardzo dobrze - powiedział i zaśmiał się.
- Kurwa zostaw ją w spokoju. Niech tylko jej włos z głowy spadnie, a pożałujesz - powiedziałem i zacisnąłem dłoń w pięść.
- Oj nie denerwuj się. Przeczytałeś kartkę, którą napisałem do was ? - zapytał.
- No a jaki jest haczyk ? - zapytałem.
- Nie ma haczyka - powiedział.
- Nie denerwuj mnie tylko gadaj. Nie uwierzę ci , że tak po prostu nam ją oddasz - powiedziałem wkurzony na maksa.
- Będziemy się ścigać jeśli ja wygram to ona jest moja, a jeśli ty wygrasz to twoja - powiedział.
- Ałłł to boli !!!!! - usłyszałem głos Pezz
- Co ty jej robisz daj mi ją do telefonu - powiedziałem.
- Spokojnie poczekaj - powiedział słyszałem tylko kroki.
- Masz Niall chcę z tobą gadać. Ani piśni gdzie jesteś, bo zobaczysz - usłyszałem głos Trevor'a.
- Kurwa daj ją - krzyknąłem.
- N..iall p..omocy - powiedziała.
- Księżniczko jak się czujesz zrobił Ci coś ? - zapytałem.
- N..ie Niall proszę zabierz mnie z stąd proszę - powiedziała szlochając, a moje serce rozpadło się na małe kawałeczki.
- Boję się - powiedziała.
- Nie bój się jutro obiecuję zabiorę Cię  stamtąd -  powiedziałem.
- Jeszcze zobaczymy - powiedział roześmiany Trevor i zabrał jej telefon.
- No więc porozmawiałeś sobie z nią widzimy się jutro nara przyjacielu - powiedział i rozłączył się.
______________________________________________________
Aaa kuźwa ten rozdział w połowie był pisany na moim i Stylesowej babskim wieczorze więc jest w połowie wspólny hehe. Widzicie jak się dla tego bloga poświęcamy? Nawet na babskim wieczorze piszemy jejku. Pezz została porwana jejku. Normalnie wisicie mi nowe majtki bo mam pełno w gaciach xD cgadsgfjfhfeeg nie chce mi się pisać notki, no ale dzisiaj jest dzień KOBIET więc wszystkiego najlepszego wam. Dostałyście coś? Bo ja nic :( No ale trudno. To ja spadam pa.                                                                                            
                                                                                  Niallowa >3




 


piątek, 7 marca 2014

Rozdział 14.

ROZDZIAŁ 14.

Z Perspektywy Jess **

Leżałam i płakałam nawet nie wiem o co płakałam po prostu miałam taką potrzebę. Postanowiłam wziąć się w garść wstałam z łóżka i poszłam do łazienki przemyć twarz zimną wodą. Zimna woda zawsze mi pomagała. Spojrzałam w lustro siniak na policzku zmniejszał się, ale nałożyłam trochę pudru, żeby nie było go widać. Zeszłam na dół do kuchni zobaczyłam na lodówce przyklejoną karteczkę. Gdy chciałam przeczytać karteczkę do domu wparowała Pezz, a za nią Niall. Co on tu robi ? Na szczęście byłam w kuchni i udało mi się podsłuchać ich rozmowę.
- Proszę Cię Pezz daj mi szansę -  powiedział Niall.
- Niall ja nie mogę. - powiedziała Pezz.
- Dlaczego nie możesz ? - zapytał.
- Bo mam wrażenie, że jeśli się w tobie zakocham to po jakimś czasie znudzę się tobie i znajdziesz sobie inną, a po za tym pobiłeś tego kolesia do nie przytomności. - powiedziała. Cooo Perrie kocha Niall'a jak to ?
- Ależ księżniczko, ty mi się nigdy nie znudzisz, a co do Trevor'a to nic mu nie jest - powiedziałem.
- Ah. Czyli ty go znasz i on ma na imię Trevor ? - zapytała.
- Tak, on Cię już nie skrzywdzi będę Cię chronił - powiedział.
- Proszę daj mi szansę - powiedział.
- Eggghym też tu jestem - powiedziałam już nie mogłam tego wysłuchiwać.
- O hej Jess - powiedziała Pezz.
- No hej - odparłam.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam Niall'a.
- Przyszedłem z nią porozmawiać nie twoja sprawa. - powiedział.
- Owszem moja nie znasz jej przeszłości i nie pozwolę żebyś ją zranił - powiedziałam i próbowałam zmrozić go wzrokiem.
- Kurwa nie zranię jej - powiedział. Oj opanuj się, bo Ci żyłka pęknie.
- Niall przestań mi tu kurwować. - powiedziała. Odpowiedz mi na jedno pytanie.
- Pytaj o co chcesz - powiedział.
- Bierzesz udział w tych wyścigach ? - zapytała. Spojrzałam na Niall'a zbladł. O to teraz będzie dobre.
- Tak, ale proszę nie złość się daj mi szansę proszę - powiedział.
- Wyjdź proszę muszę to przemyśleć - powiedziałam.
- Dobrze, zadzwoń do mnie jak się zastanowisz - powiedział i wyszedł.
Pezz momentalnie się rozpłakała podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Pezz chcesz się spotykać z Niall'em ? - zapytałam.
- Ja..ja n..nie wiem co czuję, Jess co się ze mną dzieje. Kazałam mu wyjść a teraz mi go brakuje - powiedziała. Kocha go kurwa.
- Dobra, Pezz porozmawiamy jutro idź spać, bo jest późno ja idę się przejść - powiedziałam.
- Dobrze, ale wróć szybko - powiedziała.
- Idź już zamknę drzwi nie bój się - powiedziałam i wyszłam zakluczyłam drzwi i poszłam w stronę parku.
 Kurde Pezz kocha Niall'a nie lubię go, nie będę jej mówić co ma robić to jej życie. Jeśli naprawdę go kocha to niech z nim będzie, ale ja go raczej nie polubię, jak widać po tym jak zemną rozmawiał wcześniej to też nie zbyt mnie lubi. To dobrze. Usiadłam na ławce. Zaraz, zaraz jeśli Niall bierze udział w tych wyścigach to Harry pewnie też. A chuj z tym.Mam straszną pustkę w sercu, powiedziałam Harremu żeby dał mi spokój i dostosował się do tego, a teraz mi go brakuje. Już nie wytrzymałam i ponownie się rozpłakałam. Boże ostatni raz tak dużo płakałam po stracie rodziców.

Z Perspektywy Harrego **

Siedziałem w domu i nie wiedziałem co z sobą zrobić. Do Darkever na razie nie mam zamiaru jechać dopóki jest tam ten dupek Anthon. Chciałem zadzwonić do Jess, ale bałem się, że pogorszę tylko sprawę więc nie dzwoniłem.
- Kurwa !!! - usłyszałem głos Niall'a.
- Co jest stary ? - zapytałem gdy wszedł do salonu był wkurzony.
- Perrie całowała jakiegoś kolesia, powiedziała, że nie może się ze mną spotykać, bo boi się, że mi się znudzi - powiedział.
- Wow stary - powiedziałem, bo nie wiedziałem co powiedzieć.
- A i musiałem jej powiedzieć, że biorę w nielegalnych wyścigach udział. Kazała mi wyjść - powiedział i walną pięścią w ścianę, na której zrobiło się wgniecenie pod wpływem jego uderzenia.
- Hejjj Niall opanuj się -  powiedziałem.
- A i Jess wszystko słyszała - powiedział. Że co kurwa, przecież ona się teraz domyśli, że ja też biorę udział w tych wyścigach. Muszę do niej jechać.
- Spierdoliłeś wszystko Niall. Wychodzę nie wiem kiedy wrócę - powiedziałem i wyszedłem. Postanowiłem zadzwonić do Jess.

Z Perspektywy Jess**

Siedziałam na tej ławce i łkałam. Poczułam jak w mojej kieszeni zaczyna coś wibrować. Wyciągnęłam telefon ze spodni spojrzałam na wyświetlacz dzwonił Harry.
- Hallo - powiedziałam wycierając łzy z mojego policzka.
- Hallo Jess płakałaś gdzie jesteś ? - zapytał.
- W parku - powiedziałam.
- Zaraz tam będę - powiedział i rozłączył się.
Co on chce ? Pewnie będzie się tłumaczył. Poczułam na moim ramieniu czyjąś dłoń. Momentalnie się odsunęłam.
- Nie bój się maleńka to ja Harry - powiedział. Wow ten to jest szybki.
- Harry proszę nie dotykaj mnie - powiedziałam i spojrzałam na niego. Jego piękne zielone tęczówki były przepełnione złością i smutkiem.
- Wiem, że Niall był u was i powiedział Pezz o wyścigach - powiedział.
- Bierzesz w nich udział ? - zapytałam.
- Tak - powiedział. 
- Dobra mniejsza o to. Dlaczego Anthon chciał mnie skrzywdzić ? - zapytałam.

Z Perspektywy Harrego **

Kurde wiedziałem, że o to zapyta. Przecież jak jej powiem to wszystko będzie skończone dopiero mnie znienawidzi. Nawet jeszcze nie jesteśmy razem, a i tak odejdzie. Co ona ze mną robi ? 
- Odpowiesz mi ? -zapytała cicho. Jaka ona jest piękna. A jednak nie jest taka odważna na jaką wygląda.
- Proszę obiecaj mi, tylko, że nie uciekniesz - powiedziałem.
Spojrzała na mnie i spuściła głowę.
- Nie wiem czy mogę Ci zaufać - powiedziała.
- Dlaczego ? - zapytałem.
- Moja przeszłość nie pozwala mi na ufanie byle komu, ale spróbuje Ci zaufać w końcu mnie uratowałeś. Obiecuje, ale jeśli spierdolisz tą szansę, którą Ci daje to więcej się do mnie nie odzywaj - powiedziała. Jejejeje dała mi szansę.
- A teraz powiedz proszę - powiedziała.
- On chciał Cię skrzywdzić, bo dwa lata temu przeleciałem jego laskę i teraz chciał się zemścić - powiedziałem patrzyła na mnie, ale widziałem w jej tęczówkach tylko smutek.
- No super wiesz wyczuj ten sarkazm. A dlaczego akurat mnie ? - zapytała. 
- Bo dowiedział się, że Cię poznałem i mi się podobasz i chce się zemścić - powiedziałem.
- To dlaczego ją przeleciałeś ? - zapytała.
- Sam nie wiem , może potrzebowałem tego. Jess uwierz mi ona wskoczyła mi do łóżka. - powiedziałem.
- Ta ta wymówka facetów. Faceci. - spuściła głowę. Podniosłem jej podbródek tak aby patrzyła na mnie.
- Jessica ochronię Cię tylko musisz mi zaufać - powiedziałem i oparłem czoło o jej. Dzieliło nas jakieś dziesięć milimetrów.
- Przecież dałam Ci szansę, abyś zdobył moje zaufanie - powiedziała patrząc mi w oczy.

Z Perspektywy Jess**

Gdy Harry przybliżył się do mnie, miałam się odsunąć, ale jakoś nie mogłam.
Nasze usta dzieliły może jakieś dziesięć milimetrów. No Harry całuj mnie mówiła druga ja. Harry złączył nasze usta. Poczułam motylki w brzuchu i moje serce zaczęło szybciej bić.
- Wiesz, że to już trzeci raz kiedy mnie pocałowałeś. Znamy się nie długo, a całujesz mnie już po raz trzeci - powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Wiem i zaczyna mi się to podobać - powiedziała i zaśmiał się pod nosem.
- Dobra Harry muszę wracać Pezz będzie się martwić - powiedziałam i wstałam z ławki.
- Odprowadzę Cię - powiedział i ściągnął kurtkę i zarzucił mi ją na ramiona. Skąd wiedział, że jest mi zimno. Pewnie się trzęsłam.
Szliśmy do domu, ale nie pozwoliłam mu się zbliżyć do mnie. Zakochuje się w nim czy co ?
______________________________________________________
 Normalnie padam i nie wstaję. Następny rozdział będzie kiedyś. To znaczy jak będzie kom i jak będzie mi się chciało dodać rozdział oczywiście. Aha pamiętajcie częstotliwość dodawania rozdziałów zależy tylko od was. No może nie do końca. Pa.
                                                                                                  Stylesowa

Rozdział 13.

  ROZDZIAŁ 13.

Z Perspektywy Pezz **

Gdy Jessica wybiegła z kuchni, nie wiem dlaczego, ale kilka łez po płynęło mi z oczu. Wiedziałam, że teraz nie chce mnie widzieć, więc nie będę nalegać. Postanowiłam, że pójdę do centrum handlowego, kupić sobie jakąś sukienkę. A Jess zostawię krótki list :

Idę do jakiegoś sklepu, nie martw się. 
Postanowiłam, że nie będę się już spotykać z Niall'em.
Może to  lepiej. Sama już nie wiem.
Nie chcę cię stracić, pamiętaj o tym. 
Kocham cię... 
Uważaj na siebie.
                                                  Pezz 

Złożyłam go i przykleiłam na lodówkę. Przed wyjściem przebrałam się w to.
Postanowiłam, że nie będę jechać autobusem, przejdę się. Centrum jest niedaleko. Po około piętnastu minutach byłam na miejscu. Nie wiem czy dobrze zrobiłam zostawiając Jess samą. Weszłam do pierwszego sklepu. Nagle ktoś na mnie wpadł i mnie przewrócił.
- Przepraszam, nic ci nie jest ? - kurwa, wszystko mnie boli bo on nie umie łazić, i jeszcze się pyta czy nic mi nie jest.
- Nie. - podał mi rękę i pomógł wstać.
- A tak w ogóle to jestem Jacke, a ty ? 
- Perrie. - powiedziałam i zaczęłam strzepywać niewidzialny pyłek z moich leginsów.
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny. - powiedział Jacke. Podrywacz. Sama nie wiem dlaczego ale na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dziękuję. - czułam jak moje policzki zaczynają się rumienić.
- To co tutaj robi, sama tak piękna dziewczyna ? - gdy to powiedział zaczął się dziwnie rozglądać po sklepie. Coś czuję, że go polubię.
- Przyszłam sobie coś kupić. - powiedziałam. Na te słowa zatarł ręce z zadowolenia, i zrobił dziwną minę.
- Pomogę ci. - powiedział i zaczął gonić po sklepie jak jakiś idiota, zbierając z wieszaków jakieś sukienki, bluzki i tym podobne. Gdy nie mieściło mu się w rekach, zaciągnął mnie do przymierzalni i kazał przymierzać to wszystko. A powiem szczerze, że mało tego nie było.
- Ej ale ja tego wszystkiego nie kupię. - powiedziałam śmiejąc się.
- Nie szkodzi to sobie tylko popatrzę. - powiedział i puścił mi oczko. Chcąc nie chcąc zaczęłam to wszystko przymierzać. Gdy ściąg łam z siebie ubranie i stałam w przymierzalni w samej bieliźnie zadzwonił mój telefon. Nigdy nie mam zwyczaju patrzeć kto dzwoni, byłam przekonana, że to Jess.
- Jess nie mam teraz czasu, stoję w samej bieliźnie w przymierzalni. Porozmawiamy później. - już miałam się rozłączyć, ale nagle telefon przemówił.
- O ile pamiętam nie mam na imię Jess. Chciałbym cię teraz zobaczyć, w samej bieliźnie. - o kurwa Niall. Dobrze, że mnie teraz nie widzi, bo jestem cała ja burak. 

- Przepraszam, myślałam, że Jess dzwoni. - powiedziałam niepewnie.
- Nie masz za co przepraszać księżniczko. Gdzie teraz jesteś, przyjadę po ciebie. - nie tylko nie to. Obiecałam sobie, że się z nim nie będę już spotykać. Ale takie rozmowy nie załatwia się przez telefon. Ostatni raz.
- W centrum handlowym niedaleko mojego i Jess domu. - powiedziałam i się rozłączyłam. Nagle straciłam ochotę na zakupy. Ubrałam się, i wyszłam z przymierzalni.
- Jack  muszę już iść spotkamy się kiedy indziej. - powiedziałam do chłopaka.
- Okej. - zrobił smutną minkę i duże oczy.
- Ale nie puszczę cię jak nie dasz mi swojego numeru telefonu. - dodał po chwili.
- Dobrze. - powiedziałam. Podałam mu mój telefon a on wysłał do siebie SMS'a.
- To pa. - powiedziałam i zaczęłam się oddalać, a on złapał mnie za rękę.
- Jeszcze muszę dostać całusa. - żeby mnie w końcu puścił, stanęłam na palcach i dałam mu całusa w policzek.

Perspektywa Niall'a

- Wychodzę, nie zabij nikogo jak mnie nie będzie. - krzyknąłem do Harrego.
- Haha bardzo śmieszne. A gdzie leziesz ? - zapytał.
- Do centrum handlowego po Perrie. - powiedziałem i w tej samej chwili wyszyłem. Postanowiłem, że pojadę moim nowym Lamborghini. Kilkanaście minut potem stałem, już pod centrum. Fajne a gdzie ja ją teraz znajdę ? Przecież ona może być wszędzie. Otworzyłem duże drzwi, a moim oczom ukazało się potężne centrum.
- Kurwa. - przekląłem w duchu. Już miałem dzwonić do niej, ale ją zauważyłem. Rozmawiała z jakimś kutasem. Chyba dawała mu numer telefonu. Już miała odchodzić, kiedy ten pojeb złapał ją za rękę i coś powiedział, a ona odwróciła się do niego i go pocałowała. Aż krew się we mnie zagotowała, zabiję pojeba. Ona jest moja. Żaden skurwysyn nie ma prawa ją dotykać. Powtórzę jeszcze raz ona jest MOJA. Podszedłem do nich. Chyba mnie zauważyła, bo natychmiast spochmurniała, ale teraz mnie to nie interesowało. Mam zamiar przyjebać mu tak że już nie wstanie.
- Niall. - powiedziała. Złapała mnie za ramie, ale zrzuciłem jej rękę. Podszedłem do tego kutasa i jak najmocniej się dało przyjebałem mu. Byłem wkurwiony na maksa. Perrie stanęła na przeciwko mnie z łzami w oczach. Chciałem jeszcze mu przyjebać.
- Niall proszę chodźmy już. Proszę zostaw go. - powiedziała, a raczej błagała. Kopnąłem go z całej siły jeszcze w brzuch, na co on jęknął głośno i rozpaczliwie. Złapałem ją za ramię i pociągnąłem za sobą. Na nią też byłem wkurwiony w końcu to ona go pocałowała a nie on ją. Postanowiłem, że pójdziemy do parku. Całą drogę milczeliśmy, panowała bardzo nieprzyjemna cisz. Bała się mnie. Usiedliśmy na jakiejś ławce. Złość mi już trochę przechodziła.
- Fajnie ci się go całowało ? - postanowiłem przerwać ciszę. Wiedziałem, że myśli i próbuje sobie w głowie poskładać co ma powiedzieć.
- No mów !!! - krzyknąłem.
- Ja... ja... nie chciałam prze... przepraszam. - jąkała się. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego jak ją przestraszyłem.
- Ja go tylko w policzek pocałowałam. - powiedziała cicho i niepewnie.
- Jesteś moja nikt nie ma prawa cię dotykać. - powiedziałem już trochę ciszej.
- Nie jestem twoja. - oznajmiła.
- Jesteś i dokładnie wiesz o tym, proszę nie zaprzeczaj. - nic nie odpowiedziała, jej wzrok skupiony był na jej splecionych rękach.
- Popatrz na mnie. - rozkazałem. Po niedługiej chwili podniosła głowę i patrzyła mi prosto w oczy.
- Przepraszam. - powiedziała.
- Księżniczko nie masz mnie za co przepraszać. - oparłem swoją głowę o jej, dzieliły nas dosłownie milimetry. Była piękna. Uspokoiłem się już.
- Mogę cię o coś prosić ? - zapytała.
- O co tylko chcesz.
- Pozwól mi odejść, nie pisz, nie dzwoń. To dla mnie za dużo. Ja przepraszam, ale ja tak nie mogę. - powiedziała , a po jej policzku spłynęło kilka samotnych łez.
- Chcesz tego. - zapytałem.
-Taak. - niepewnie potwierdziła,  a ja poczułem dziwne ukłucie w sercu. Jakby mi ktoś je złamał.
______________________________________
KURDE NORMALNIE SIKAM ZE SZCZĘŚCIA. Nawet sobie sprawy nie zdajecie jak komentarz może uszczęśliwić człowieka jee. Tak mówiąc szczerze to, już zwątpiłam, że ktoś napisze i znowu bym musiała nudzić Stylesową żeby mi pozwoliła dodać :P Ma się ten dar przekonywujący. Dobra zanudzać was nie będę więc gftsdfhuebgfisugui następny rozdział się pojawi jak będzie 1000 wyświetleń, ale jak zawsze może być szybciej dzięki komentarzom :P Kurde coś mi się porobiło ze czcionką jhsfuihuaifhjudf więc pa hłehłe.
                                                                                                 Niallowa >3