poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 76.

ROZDZIAŁ 76.



Ciężkie chwile zdarzają się czasami. Jeśli się z nimi uporasz wszystko będzie tak jak dawniej, ale może to zając dużo czasu...

Perspektywa Jess**

Gdy wróciłam od Perrie zaczęłam się pakować, bo już juro wyjeżdżam z ojcem, nie mówiłam nic Perrie,bo nie chciałam jej martwić. Sama nie wiem czy to wszystko się uda.Boję się,że już nigdy nie zobaczę Harry'ego,Pezz, Toby'ego i Niall'a. Za jakieś 15 minut przyjedzie mój ,,ojciec'' w sumie jestem już spakowana,nie zabieram wszystkich rzeczy,bo oczekuję,że jeszcze tu wrócę.Czasami myślę,dlaczego nie moge mieć normalnego życia, w sensie kochającej rodzinny i tak dalej.Tak jak w filmach.No,ale życie to nie film, czy też bajka.Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Cześć. Gotowa?- zapytał.
-Tak, ale jesteś wcześniej niż myslałam, miałeś byc za 15 minut.- powiedziałam do ,,ojca''.
-Wiem,wiem, ale pomyślałem,że jak będziemy wcześniej na lotnisku to się nie spóźnimy- powiedział bez emocji. Ta wolałabym się jednak spóźnić.
-Dobra.To jedźmy już. - powiedziałam i chwyciłam walizkę.
-Daj wezmę. - powiedział.
-Nie dzięki dam sobie rade- od powiedziałam i wyszłam.
-Tylko jedna walizka?- zapytał.
-Tak mam nie wiele ubrań.- od powiedziałam wkładając walizke do bagażnika. Ta nie wiele.. coż nie wiele to zabrałam.Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę lotniska.Lotnisko jak lotnisko w sumie nic szczególnego, a jednak opuszczam Londyn. Odprawa i fruuu do Hiszpanii.

2 tygodnie później**

Jestem tu już dwa dni i chcę wracać.Moja mama strasznie się ucieszyła na mój widok i ciągle przeprasza za to co się wydarzyło,ale ja nie chcę i nie mam o czym z nimi rozmawiać,Nienawidzę i za to co mi zrobili. Pewnie i tak siedzi w tym wszystkim z ojcem.Mam gdzieś ich dobro dla mnie.Chcę wrócić już do Harry'ego i Perrie.Co do uwolnienia siostry Harry'ego to muszę w jakiś sposób śledzić ojca, aby zaprowadził mnie do kryjówki w której prawdopodobnie przetrzymuje Gemmę.
-Jess śniadanie.-krzyknęła moja mama. Może dzisiaj nadarzy się okazja do wykonania planu..Zeszłam do kuchni,gdzie siedział mój ojciec z mamą,więc usiadałam na przeciwko nich.
-Bierz i zajadaj.-powiedział ojciec. Wzięłam jedną kanapkę ugryzłam kawałek i nie mogłam tego połknąć. Fuuu hiszpańskie jedzenie.
-Coś nie tak?-zapytała mama.
-Tak.Hiszpańskie jedzenie.-powiedziałam i odłożyłam chleb z czymś dziwnym i nie dobrym.
-Ten Londyn Cię odmienił.-powiedziała i uśmiechnęła sie ze smutkiem.
-Cóż mieszkałam tam dość długo.-odpowiedziałam.
-Dobrze kochanie ja już wychodzę do pracy.-p informował moją mame. Taaaa do ,,pracy'' raczej gangu i siostry Harry'ego.
-Na razie Jess- powiedział do mnie.Nie od powiedziałam.Gdy tylko wyszedł wstałam z krzesła i ruszyłam za nim.
-Gdzie idziesz?-zapytała mama.
-Przejść się.Pa- powiedziałam.
-Zostań, napijemy się razem kawy-zaproponowała mama,
-Nie dzieki, muszę się przejść-powiedziałam i wyszłam.
Ojciec wsiadał do auta w garażu, ale po chwili wysiadł i wszedł do domu.Więc wykorzystując okazję szybko weszłam do garażu wskoczyłam do bagażnika.Po 5 minutach wrócił i ruszył w strone swojej ,,pracy''. Ułożyłam się tak aby on mnie nie zauważył,ale spostrzegłam,że ma szybę kuloodporną przez,która nie będzie mnie widział,więc spokojnie się usadowiłam i widziałam wszystko.Jak na bagażnik to dużo miejsca w nim było.Jechaliśmy już 15 min i cały czas przejeżdżaliśmy koło jakiś budynków.Nagle skręciliśmy w ulicę Roardqwerty 16a. Jechaliśmy między domami,aż skręciliśmy w las.
-Halo?-odezwał się ojciec.
-Tak już jadę.Co z nią?-zapytał.Przysunęłam się bliżej.
-Dobra dopilnuj,żeby nikt nie proszony nie pojawił się na moim terenie. Styles na pewno będzie ją chciał uwolnić.-powiedział i chyba rozłączył się,bo nie słyszałam już żadnego głosu.
Czyli jej nie uwolnił.Dupek nie można mu ufać.Po chwili między drzewami ukazał się jakiś metalowy magazyn z dwoma oknami i dużymi metalowymi drzwiami z boku. Zatrzymaliśmy się.Modliłam się,aby nie podszedł do bagażnika,ale na szczęście tego nie zrobił.Wysiadł po prostu z auta i zamknął go i ruszył w stronę tego budynku.Czekałam,aż wejdzie,abym mogła wyjść.Gdy już wszedł.Chwyciłam za rączkę i szarpnęłam,ale ona ani drgnęła.
-Mogłam to przewidzieć-powiedziałam do siebie i wyciągnęłam wsuwkę z włosów.Próbowałam otworzyć i udało mi się,wyślizgnęłam się cichutko zamykając bagażnik.Pobiegłam do tego szarego z blachy budynku.Bałam się wejść,więc próbowałam podsłuchiwać.Ale kompletnie nic się tam nie działo,więc poszłam na tyły.Stało tam dwóch mężczyzn palących papierosy.
-Ja już nie wytrzymuje z tą laską-powiedział wściekły brunet.
-Haha ja też,ale jest całkiem niezła.-powiedział drugi.
-Jak myślisz czy plan naszego szefuncia się uda?-zapytał brunet.Jaki plan znowu?
-A kiedy jakiś plan mu się nie udał?-zapytał się drugi śmiejąc.
-No żaden. -opowiedział i weszli do środka.Postanowiłam zadzwonić do Harry'ego,więc w tym celu oddaliłam się w las.Wybrałam numer,ale włączała się automatyczna sekretarka.
-Jak teraz nie odbierze to mu się nagram-powiedziałam do siebie.Trzeba działać i to szybko,bo jeśli ojciec ma plan to na pewno jest związany z Gemmą.Znowu sekretarka się włączyła,więc się nagrałam.
-Harry musisz przylecieć,ale nie sam.Jest tu kilka facetów i twoja siostra też.Ulica Roadqwerty 16a i jakieś 200m póżniej skręć w stronę lasu i wśród drzew znajdziesz metalowy budynek,Ojciec ma jakiś plan i zamierzam się dowiedzieć jaki.Kocham Cię.-rozłączyłam się.Tak jak powiedziałam tak miałam zamiar zrobić.

Perspektywa Harry'ego**

Szukałem ładowarki do telefonu już drugą godzinę.No gdzie ja ją położyłem.
-Siema stary-powiedział wchodząc Niall z Louis'em.
-Siema-powiedziałem.
-Co robisz?-zapytał Louis.
-Szukam ładowarki-powiedziałem.
-Haha o w kanapie wciśnięta jest-powiedział śmiejąc się Niall.
-Co?! Ja wale,a szukałem tam.Dawaj ją.-powiedziałem wkurzony i podłączyłem telefon do ładowarki przy okazji włańczając ją.
-Ej kiedy wreszcie ratujemy twoją siostrę?-zapytał Louis.A ja zauważyłem,że mam 4 nieodebrane połączenia od Jess i 1 wiadomość głosową.Miałem przeczucia,że coś się stało.Włączyłem wiadomośc na głośno mówiący.
-Posłuchajcie-powiedziałem.
-,,Harry musisz przylecieć,ale nie sam.Jest tu kilka facetów i twoja siostra też.Ulica Roadqwerty 16a i jakieś 200m póżniej skręć w stronę lasu i wśród drzew znajdziesz metalowy budynek,Ojciec ma jakiś plan i zamierzam się dowiedzieć jaki.Kocham Cię.''
Musiałem szybko działać.
-Zbierz chłopaków i zarezerwujcie bilety na dziś.Musimy tam natychmiast pojechać!-krzyknąłem.
-Dobra.-powiedział Louis i wyszedł.
-Niall ty zostajesz.-powiedziałem.
-Ale jak to przecież...-nie dokończył,bo mu przerwałem.
-Musisz zostać,z Pezz i chronić ją,bo nie wiadomo co on zamierza.-powiedziałem i wybrałem numer do mojego dobrego kumpla,aby załatwił nam broń.
-Fakt,ale masz mnie informować o wszystkim.-powiedział.
-Ok-odpowiedziałem.
Jess kochanie nie rób nic głupiego,ta myśl siedziała mi cały czas w głowie.

____________________________________________
Cześć!!
Jak się wam podoba taki obrót sprawy?
Co myślicie o wyjeździe Jess do Hiszpanii?
Dziękujemy za komentarze pod wcześniejszym rozdziałem i mamy nadzieję, że będzie ich dużo więcej.
Kochamy was!!!
Do następnego rozdziału ;)
Niallowa.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 75.

ROZDZIAŁ 75.


Nie mam skrzy­deł by prze­nieść cię po­nad prob­le­my dnia codziennego.
Mam jed­nak wiel­kie kochające ser­ce dzięki które­mu ra­zem przez­wy­ciężymy trud, us­ta­nawiając każdy wieczór świętem naszej ma­gicznej w swo­jej pros­to­cie przyjaźni.

Kilka tygodni później ***

Perspektywa Jess**

Minęło kilka tygodni od mojej rozmowy z ojcem.Zgodził się, abym przyjechała później niż zamierzał.(Wyjeżdżam jutro.)No,ale musiałam tutaj pozałatwiać różne sprawy.Co do studiów to postarałam się o zajęcia online, więc myślę, że bez problemu je ukończę. Z Harrym postanowiliśmy udawać, że się rozstaliśmy,aby ojciec nic nie podejrzewał.Toby zostaje pod opieką Harry'ego. Pezz wyprowadziła się do Niall'a, początkowo było mi przykro, bo lubiłam z nią mieszkać, ale w mojej obecnej sytuacji i jak i jej ciąży tak będzie lepiej.
Ap-ropo Perrie własnie do niej jadę gdyż Niall martwi się o jej szkołę, bo opuściła się w nauce, więc postanowiłam sprawdzić co się dzieje, a po za tym chciałam ją zobaczyć jeszcze za nim wyjadę.

Z perspektywy Pezz ***

Siedziałam w dużym fotelu, w którym czułam się jak mała bezbronna dziewczynka.Ten fotel to była jedyna rzecz w tym domu,którą szczerze nienawidziłam, ale jakaś niewiadoma siła nie pozwalała mi go wyrzucić, a nawet przyciągała mnie do niego. Siadłam na nim z zamiarem, że będę się uczyć, ale tak jakoś nie mogę. Cały czas znajduję nowe tematy do rozmyślania. Czasami całkowicie bezsensowne, jednak jakby ważniejsze od nauki. Zauważyłam, że coraz gorzej się uczę, jak tak dalej pójdzie to nawet mogę nie zdać. Dawniej może nie uczyłam się jakoś najlepiej ale spokojnie zbierałam czwórki a nawet piątki, a teraz to szkoda gadać. Jak na razie to trójka jest moją najlepszą oceną w ciągu ostatniego miesiąca. Gdy miałam wstać i przynieść sobie gorącą herbatę usłyszałam, że ktoś przekręca zamek w drzwiach, myślałam, że to Niall, ale była dopiero godzina szesnasta a on wraca dopiero o osiemnastej. Więc zamiast iść po herbatę podeszłam do korytarza, gdzie stał Jess i ściągała kurtkę. Zmarszczyłam brwi, bo nie przypominałam sobie, żebym jej dawała klucze do drzwi.
- Hej Pezz. No co się tak patrzysz Niall dał mi kiedyś klucze. Tak na wszelki wypadek - powiedziała i uśmiechnęła się przebiegle.
- Na wszelki wypadek? Ja przypominam, że jestem tylko w ciąży! - powiedziałam udając urażoną.
- Haha chodź nie buź się tak!
- A po co tak w ogóle przyszłaś?
- A co to już nie można tak przyjść bez powodu? - zapytała oburzona.
- No można. Dziękuje, że przyszłaś, brakowało mi ciebie.
- Mi ciebie też - wyciągała do mnie ręce - no co się tak patrzysz, chodź na przytulasa - gdy to powiedziała automatyczne podbiegłam do niej i mocna przytuliłam.
- Ał nie tak mocno - krzyknęłam.
- Okkk - powiedział i uniosła ręce do góry w geście poddania.
- Chcesz herbatę? -to pytanie uznałam za retoryczne, bo nie czekając na odpowiedź poszłam do kuchni. Jess posłusznie szła za mną, oglądając bacznie cały dom.
- Powiem szczerze, że ładnie się tu urządziłaś - stwierdziła siadając na przeciwko mnie.
- Tak naprawdę to Niall wszystko tutaj urządził, przynajmniej tak mówi. Ja tylko parę rzeczy poprzestawiałam.
- Hmmm to powiem inaczej. Niall ma fajny gust - mówiąc to uśmiechnęła się szeroko - ale ja bym to ciutke inaczej zrobiła. A tak na marginesie to popluskałabym się w tym twoim baseniku.
- Jess jest środek zimy - skwitowałam.
- Ap-ropo zimy za tydzień święta!!! - powiedziała ucieszona. Zawsze kochała święta w przeciwieństwie do mnie, mi one zawsze kojarzyły się z domem dziecka.
- Tak oczywiście nawet nie musisz się pytać przyjdziemy do ciebie z Niall'em na święta.
- Dziękuję kocham cię. A zmieniając temat jak tam u ciebie w szkole? Nadal masz same piątki? - przełknęłam głośno ślinę.
- Nie mówmy teraz o szkole a jak tam u ciebie? - powiedziałam próbując zmienić temat.
- Pezz nie zmieniaj tematu! - powiedział groźnie i zmarszczyła brwi. Zrobiło mi się sucho w gardle więc napiłam się trochę herbaty.
- Pezz - zamruczała niecierpliwiąc się.
- No dobra już mówię. Jakoś tak nie za dobrze - jeszcze bardziej zmarszczyła brwi.
- Jak to? Jakie masz oceny?
- Nooo jedną trójkę - jej uśmiech się trochę złagodził.
- Pezz jedną trójką się świat nie zawali! - powiedziała lekko uśmiechnięta.
- No wiem ale ta trójka to jest moja najlepsza jak dotąd ocena - zauważyłam jak nagle zbladła.
- Jak to? O boże Pezz. Ty musisz się uczyć, ty w tym roku piszesz maturę.
- I rodzę dziecko... - dodałam mamrocząc.
- Pezz ja wiem, że to wszystko jest dla ciebie bardzo trudne, ale nie możesz się poddawać. Musisz myśleć o swojej przyszłości. A co będzie jeśli twoje dziecko za kilkanaście lat zapyta się o twoje wykształcenie? Hm to powiesz mu że nawet liceum nie skończyłaś? - powiedziała bardzo spokojnym tonem. Siedziałam tak tam przed nią ze spuszczoną głową nie mając pojęcia co jej odpowiedzieć. Dzięki Jess tak naprawdę zrozumiałam, że do mojej matury zostały zaledwie niecałe cztery miesiące, i że od teraz muszę się mocno wsiąść w garść.
- Zdam to! - oznajmiłam.
- Z takim nastawieniem na pewno zdasz! Ja wierze w ciebie. - uśmiechnęłam się i właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać dlaczego akurat teraz Jess zaczęła się interesować moimi ocenami. Nigdy się mnie o to nie pytała, ponieważ zawszę uczyłam się bardzo dobrze.
- Ejjj Jess dlaczego zapytałaś się mnie akurat o szkołę skoro nigdy się mnie o ty nie pytałaś? - zapytałam, chodź już znałam odpowiedź.
- Em no... no - zaczęła się jąkać.
- Niall ci powiedział? - zpytałam nagle.
- Tak - potwierdziła a ja uśmiechnęłam się szeroko. To jest wielkie szczęście mieć takiego wspaniałego chłopaka i przyjaciółkę. Nagle wstałam i ją mocno przytuliłam.
- Wiesz Pezz nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale jesteś strasznie gruba - zaczęłyśmy się głośno śmiać.
- Ejj no!!!
- Który to już jest miesiąc? - zapytała nagle.
- Osiemnasty tydzień.
- Nie chce mi się liczyć, czyli który miesiąc?
- Prawie piąty.

_______________________________________
Hejjjj
Nuda świąteczna zmobilizowała mnie do tego, żeby dodać nowy rozdział. 
Jak widać u naszych bohaterów się troszeczkę pozmieniało, ale mam nadzieję, że rozumiecie wszystko.
Co do Jess i Harrego to spokojnie wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale, który najprawdopodobniej pojawi się za tydzień. 
Papa.  
                                                           Niallowa.