środa, 30 lipca 2014

Rozdział 58.



ROZDZIAŁ 58.



Nie bój się...
Os­woję Cię. Po­każę Ci swój świat, za­baw i pełen barw...
Zat­rzy­maj się i swoją dłoń po­daj mi.

Perspektywa Pezz ***

               Siedziałam już dobrą godzinę i słuchałam ględzenia szanownej Pani Dyrektor. Tak na serio to w ogóle jej nie słuchałam. Zresztą ona co roku mówi to samo. Strasznie bolał mnie brzuch.
Znowu.
Dziś już byłam w łazience chyba ze trzy razy. I za każdym razem to samo…
Wymiotowałam.
A na dodatek jestem strasznie głodna. Nie pamiętam kiedy ostatnio cokolwiek jadłam. Oczywiście cokolwiek co bym zaraz nie zwymiotowała. Po prostu klapa. Fizyczne czuję się beznadziejnie, chodź staram się to ukryć, aby Jess i Niall nie zauważyli, że jest coś nie tak.
Nawet nie chcę wiedzieć dlaczego. A może ja chcę wiedzieć, tylko się cholernie tego boję. Tak jestem ogromnym tchórzem. Nawet tego, że mnie wymotuję nie powiedziałam Niall’owi ani Jess. Nie chcę żeby się o mnie martwili. Jess ma dużo innych kłopotów nie chcę ją obarczać moim.
A Nialla? Boję się mu to powiedzieć. Więc ta opcja od razu odpada.
Mam nadzieję, że to jakieś zatrucie, co ja gadam to musi być zatrucie. Innej opcji nie ma. Nie może być. Po prostu nie może.
Dobra dość. Oddychaj. Muszę stąd wyjść, bo zaraz zemdleję.

Po długiej chwili w końcu znalazłam się na świeżym powietrzu. Od razu poczułam się dużo lepiej. Nawet nie wiem jak długo tam stałam ale chyba akademia się już skończyła, bo wszyscy zaczęli się już wychodzić i zapewne jechać do domu, albo na jakąś imprezę jechać i upić się do upadłego, bo dzisiaj w końcu jest piątek! Tak szczerze mówiąc to nie mam za bardzo ochoty jechać na imprezę z okazji urodzin Jess. O boże jestem straszną przyjaciółką! Nie dość, że zapomniałam o jej urodzinach to jeszcze nie chcę na nie iść. Nie, nie ma mowy, pójdę na nie choćbym miała się zrzygać na środku sali!

Tak wiem to okropny scenariusz. Nie życzę tego nikomu… No może z wyjątkiem Trevora. Nie on powinien zasłużyć na dużo gorsze publiczne upokorzenie. Już miałam iść do domu ale ktoś na mnie wpadł. Wystarczyło, że tylko zobaczyłam jego ciemne blond włosy, opadające na czoło i od razu wiedziałam kto to.
- Jack! – krzyknąłem na chłopaka próbując się podnieść z ziemi.
- No przepraszam – powiedział z smutkiem w głosie. Od razu zrobił mi się go żal. Pomógł mi wstać. Właśnie wtedy przypomniałam sobie jak się poznaliśmy. Ta samo wpadł na mnie tylko, że w centrum handlowym.
- Wiesz jesteś straszną niezdarą. Gorszą niż ja – powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Się ma ten wrodzony talent – zaczął śmiesznie pozować, tak jakby ktoś mu robił zdjęcia, to było dziwne.
- Co ty tu robisz? – zapytałam zmieniając temat.
- Podrywam seksowne nauczycielki – puścił mi oczko.
- Nie no ja się tak na serio pytam Jack!
- Ale tak serio serio? – wywróciłam oczami podirytowana. Boże ja z nim inni ludzie wytrzymują!?
- Tak!
- Ach jak tak na serio serio to to się uczę. Niestety  - otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. On i  nauka haha bardzo śmieszne.
- Co się tak patrzysz?  Nie wierzysz mi? –zaprzeczyłam – no to powiem ci więcej chodzę do tej samej klasy co ty!
- WOW.
- Ja też się cieszę – powiedział i mnie przytulił, na początku czułam się dziwnie, ale potem przyzwyczaiłam się. Po krótkiej chwil w końcu odkleił się ode mnie.
- Idziesz do domu? Może cę zawiozę bo jestem autem? - zapytał.
- Nie dzięki przejdę się.
- Och mała, mała - powiedział cicho. Uśmiechnęłam się ciepło do niego.
- To ja już pójdę, do poniedziałku - oznajmiłam i zaczęłam się oddalać.
- Ne odchodź. Ja bez ciebie umrę - zaczął się drzeć, chyba cała szkoła go usłyszała, bo nagle stał się obiektem zainteresowania, przy czym ja też. Nie za bardzo wiedziałam co mam robić więc zaczęła się śmiać. Pomachałam mu jeszcze na odchodne i poszłam do domu. Dzięki niemu nawet brzuch przestał mnie boleć i poprawił mi bardzo humor. 
              Tak szczerze mówiąc to ciekawe co Harry wykombinował na urodziny Jess muszę do niego zadzwonić. Ale to potem, teraz jak przyjdę do domu to idę się od razu położyć. Jestem bardzo po tym nierozpoczęciu roku wykończona. Ale i to bardzo. Mogłam zadzwonić do Nialla, żeby po mnie przyjechał, albo skorzystać z propozycji Jacka ale nie ja to ja. Zawszę muszę sobie utrudniać życie. Ugh.

 Perspektywa Jess ***

- Cześć Harry. Przyjedziesz po mnie? - zapytałam chłopaka, mocno przyciskając telefon do ucha. Dość długo nie odpowiadał, już miałam powtórzyć ale w końcu sę odezwał.
- Yyy kochanie nie mogę teraz, zadzwoń do Niall'a niech po ciebie przyjedzie. Przepraszam - nie powiem smutno mi się trochę zrobiło. Nie dość że wszyscy zapomnieli o moich urodzinach to jeszcze mój własny chłopak nie ma dla mnie czasu.
- Okej nic się nie stało. Pa - powiedziałam i natychmiast się rozłączyłam. Było mi smutno. Nie będę dzwonić do Niall'a, on na pewno ma swoje sprawy nie będę mu przeszkadzać. Postanowiłam, że pójdę do domu na nogach. Przez całą drogę miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi, ale bałam się odwrócić. Słyszałam czyjeś kroki za mną. Przyśpieszyłam ten ktoś też przyśpieszył. Serce waliło mi jak oszalałe. Starałam się iść tam gdzie są ludzie bo tak podobno jest bezpieczniej. Szybko odwróciłam głowę, aby zobaczyć kto mnie śledzi. Właśnie wtedy zamarłam. Ręce zaczęły mi się trząść, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Jego się nie spodziewałam... 
Jest moim najgorszym koszmarem.                                                                 


niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 57.

ROZDZIAŁ 57



Koniec zachodów słońca, koniec piaszczystych  plaż, koniec wakacji. 
Czas wrócić do szkoły i nauki.

Niebo zsyła nam przyjaźń po to, 
żebyśmy mogli się wypowiedzieć i pozbyć tajemnic, które nas gnębią.

Jesteśmy odpowiedzialni za wszystko co oswoiliśmy!

Perspektywa Pezz**

Jak myślcie co się stało po tym jak wyszła Jess? Oczywiście pokłóciłam się z Niall'em trzaskaliśmy drzwiami, ale Niall i tak wrócił po 10 minutach i wszystko mi wytłumaczył. Ostatecznie pogodziliśmy się. Nie przypuszczałam, że są tacy ludzie jak w tym gangu co jest Niall i Harry. Tacy źli, bezuczuciowi. Nikt, ani nic mnie i Niall'a nie rozdzieli. Mam nadzieję, że nie przejadę się na tym. Teraz siedzę sobie z Niall'em w salonie. Niall je już chyba piąty kawałek pizzy. Ach ten mój głodomorek. Poczułam, że telefon wibruje mi w spodniach. Wyciągnęłam go i zobaczyłam, że dzwoni Jess. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni.
- Halo? Jess, jak tam pogodziłaś się z Harry'm? - zapytałam.
- Cześć Pezz. Tak, wytłumaczył mi wszystko i się pogodziliśmy - powiedziała. Ufff to dobrze.
- Kiedy wracasz do domu? - zapytałam.
- Nigdy nie wróci zostaje ze mną na zawsze! - usłyszałam krzyk Harrego.
- Cicho siedź - powiedziała zapewne Jess do Harrego.
- Wybacz za niego. U m wiesz, wrócę za trzy dni na rozpoczęcie roku okey? - zapytała.
- Okey tęsknię - powiedziałam.
- Ja też i to bardzo. Powiedz Niall'owi, że zostaje u nas na trzy dni, a potem wypad. - powiedziała i zaczęła się śmiać.
- Haha na pewno się ucieszy - powiedziałam i zaczęłam chichotać.
- Ej Pezz powiedz, mu, że go przepraszam za to, że to on nie mógł ci powiedzieć pierwszy o tym gangu - powiedziała, było słychać w jej głosie smutek.
- Nie martw się. Między nami wszystko okey i on na pewno nie jest zły - powiedziałam.
- Perrie kochanie chodź tu do mnie! - krzyknął Niall.
- Kończę, bo Niall mnie woła pa - powiedziałam.
- Pa - powiedziała i rozłączyła się. Włożyłam telefon do kieszeni spodni i poszłam do salonu. A tam zobaczyłam na stoliku puste pudełko po pizzy. Gdzie on to zmieścił?
- Niall serio całą pizze zjadłeś, gdzie ty to zmieściłeś? - zapytałam stojąc, nad Niall'em.
Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Wiesz no tu w brzuszku - powiedział wskazując palcem na brzuch.
- Osz ty, a ze mną się nie podzieliłeś - powiedziałam i udałam obrażoną, usiadłam na fotelu. Blondyn podniósł się z kanapy i podszedł do mnie. 
- Kochanie przecież, nie chciałaś pizzy - powiedział.
- Może nie chciałam, ale teraz chcę - powiedziałam.
Niall położył głowę na moich kolanach i zaczął mi się przyglądać.
- Ach z tobą. Jak chcesz to pojadę po drugą - powiedział.
- Nie chcę, wiesz, że lubię się z tobą droczyć - powiedziałam i cmoknęłam Niall'a w czoło.
Chłopak wstał i podniósł mnie z fotela. Owinęłam swoje ręce wokół jego karku. Położył  mnie na kanapie i zaczął gilgotać.
- Haha przestań już haha!! - krzyczałam.
- Dobra, ale jak dasz mi całusa. - powiedział.
- No to chodź tu do mnie -powiedziałam.
Niall położył się na mnie i złączył nasze usta. 
- Słuchaj mam nadzieję, że nie jesteś zły na Jess, za to, że mi powiedziała pierwsza o tym gangu, a nie ty? - zapytałam.
- Nie. Jestem zły na siebie. Dawno już powinniśmy z Harry'm wam powiedzieć. Przepraszam - powiedział
Przytuliłam mocno chłopaka. 
- Dostaniesz ze mną na trzy dni? - zapytałam.
- Pewnie, a co na to Jess? - zapytał
- Jess u Harrego - powiedziałam.
- O to cała chata dla nas - powiedział.
- Tak- powiedziałam, a Niall zaczął mnie łapczywie całować.

Trzy dni później**

Ostatnie trzy dni wakacji spędzone z Niall'em były super. Pomijając to, ze musiał jeździć do pracy. Chodź wątpię nazwać to pracą. W sumie w sprzedaż broni to nic złego, ale gorsze jest to,że jeśli jakaś osoba, która przyniesie im lewe papiery to muszą ją zabić, ja bym tego pracą nie nazwała mimo, ze na tym zarabiają i to grubą kasę. Okey dobra dość. Leże sobie obok Niall'a i nie mogę spać jest dopiero 5:45, a wstać muszę o 7:00, żeby się wyrobić na rozpoczęcie roku. Będę teraz w ostatniej klasie liceum i czeka mnie bal maturalny, a Jess kończy studia psychologiczne, najlepsze jest to, że szkoła do której  chodzić Jess jest zaraz koło mojego liceum, ja też mam zamiar studiować psychologię. O mamo Jess przecież dzisiaj kończy 19 lat, jak ja mogłam o tym zapomnieć. Wzięłam szybko telefon do ręki i zamknęłam się w łazience. Wybrałam numer Harrego i czekałam, aż odbierze telefon.
- Jezu Pezz jest 6:00, co się stało? - zapytał zaspany Harry.
- Nie 6:00 - spojrzałam na zegarek w telefonie i powiedziałam: - tylko za pięć szósta.
- Co za różnica, mów co się stało?- zapytał.
- Jess ma dzisiaj urodziny - powiedziałam, a Harry się nie odzywał.
- Harry!- krzyknęłam.
- Sorry co mówiłaś? - zapytał.
- Jess ma urodziny - powiedziałam.
- Kiedy? - zapytał ospale.
- Dzisiaj - powiedziałam gorączkowo.
- Które? - zapytał spokojnie. Nie dociera do niego, że Jess ma urodziny, właśnie dzisiaj? 
- Harry ocknij się Jess ma 19 urodziny dzisiaj, a ja o nich zapomniałam - powiedziałam.
- Że jak dzisiaj?! Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? - pytał gorączkowo Harry. Wreszcie się obudził królewicz.
- Mówię, że zapomniałam - powiedziałam.
- Dobra, zajmę się tym, ale macie z Niall'em udawać, że zapomnieliście o jej urodzinach - powiedział.
- To nie będzie trudne, bo i tak zapomniałam - powiedziałam. 
- Dobra już idę spać pa - powiedział i się rozłączył. Jaka ze mnie to przyjaciółka zapomniałam o urodzinach Jess jak mogłam? Jestem na siebie zła. Gdy wybiła 7:00 wstałam i poszłam się ubrać w czarną spódnice, białą bluzkę, czarne szpilki i jakieś dodatki. Weszłam do łazienki i oparłam się o umywalkę. Oby Harry zajął się tymi urodzinami. O następnych urodzinach Jess na pewno nie zapomnę. Nagle zaczęło mnie mdlić i wyrzuciłam z siebie moją wczorajszą kolację. Kurdę już od dwóch dni mnie tak rano mdli. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni, gdzie Niall przygotowywał śniadanie. Usiadłam na krześle i do domu wparowała Jess z Harry'm. 
- Hej ludziska wróciłam, wiem, że tęskniliście co nie? - zapytała.
 Wstałam z krzesła i poszłam i przytuliłam Jess na powitanie.
- Tęskniłam - powiedziałam
- Ja też. Okey ja idę się ubrać. A i Jess super wyglądasz - powiedziała i pobiegła na górę.
- Właśnie księżniczko ślicznie wyglądasz - powiedział Niall. 
- Dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Okey dość już. Co do tego, że Jess ma dzisiaj urodziny to, zabieram ją na imprezkę i wy też tam musicie być - powiedział Harry i spojrzał na Niall'a.
- Będziemy - powiedział Niall.
- To dobrze i... - chciał powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Cicho Jess idzie - powiedziałam. Jess wyglądała ślicznie czarna spódnica, biały top, czarne szpilki i dodatki ona zawsze wygląda w wszystkim ślicznie. 
- Ślicznie wyglądasz - powiedział Harry.
- A dziękuję- powiedziała.
Niall podał nam śniadanie, które składało się z naleśników, zawsze na śniadanie jemu naleśniki. Gdy skończyliśmy jeść Jess powiedziała:
- Okey to Pezz idziemy na rozpoczęcie roku i powodzenia w ostatniej klasie - powiedziała.
- A tobie życzę powodzenie na studiach - powiedziałam.
- A my życzymy tego samego - powiedział Harry. Wstaliśmy z krzeseł i wyszliśmy z domu. Koniec wakacji, czas zacząć naukę ugh.


sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 56.

ROZDZIAŁ 56.



Prawdziwy przyjaciel to dobry złodziej, który zawsze stara się ukraść nasze problemy i smutki.

Myślałam, że nie wybaczę, mu, a jednak miłość zrobiła swoje. Nigdy nie pomyślałabym, że można tak kochać. Przyprawia mnie to wręcz o śmiech, bo nie wierzę, nie potrafię wyobrazić sobie jak bardzo wielka może być miłość. A jednak taka jest.

Perspektywa Niall'a**

- Chodź tu do mnie maleńka  przelecę cię tu i teraz- powiedział figlarnie próbując złapać pion i chciał mnie pocałować w policzek. Nie mogłem się opanować ze śmiechu.
- Jesteś bardzo brzydką dziewczynką. No chodź pokaż tatusiowi tyłeczek. A lubisz mleko?  - jezu co mu się robi? Dlaczego on się tak upił?
- Harry dlaczego się tak upiłeś? - zapytałem próbując być poważnym, ponieważ Harry czasami się upijał jak miał problem, ale nie aż tak. Musiało stać się coś poważnego.
- E..e..e...e..e  pos..aadź mnie na krześle, bo mi nie dobrze - wybełkotał. Chwyciłem go za ramiona i podniosłem z podłogi i pomogłem mu usiąść na krześle. Położył głowę na stole i zaczął szlochać. On płacze? HARRY STYLES PŁACZE?
- Ej stary co jest? - zapytałem siadając obok niego.
- Niall spierdoliłem, straciłem Jess rozumiesz STRACIŁEM! - krzyknął.
- Ale dlaczego?- zapytałem.
- B..o nie powiedziałem jej o gangu i mnie zostawiła - powiedział, wciąż jeszcze szlochając.
- Kurwa coś ty zrobił teraz Jess wszystko wygada Pezz i ja też będę miał przerąbane! - krzyknąłem. Harry coś mruczał pod nosem i próbował wstać.
- Gdzie idziesz? - zapytałem.
- Spać - odparł.
- Czekaj pomogę ci - powiedziałem. Wstałem z krzesła i pomogłem mu wstać, zaprowadziłem go do pokoju i położyłem pijanego Harry'ego na łóżko i wyszedłem z pokoju. Kurwa, ja muszę jechać do Pezz.

Perspektywa Jess**

Dlaczego ja płaczę? Jezu już chyba drugi dzień. Dlaczego Harry  mi nie powiedział? Te jego wymówki,, Żeby Cię chronić'' stały się nudne. Chciał mnie chronić, a mnie okłamywał. Kocham go i to bardzo i nie chcę go stracić, ale musimy dać sobie trochę czasu, a zwłaszcza mi ten czas jest potrzebny, abym mogła wszystko przemyśleć. Siedziałam od wczoraj w swoim ciemnym pokoju, nie chciało mi się odsuwać zasłon, byłam za bardzo przejęta Harry'm i jego kłamstwem. Musiałam iść dzisiaj do pracy, ale na szczęście dopiero na 14, mam jeszcze mnóstwo czasu. Pezz miała przyjechać. A co jeśli ona też nie wie o gangu? Nagle moje drzwi do pokoju zaskrzypiały, odwróciłam w tamtą stronę głowę i zobaczyłam, jakąś drobną posturę. To
była Perrie.
- Jess co z tobą? - zapytała podchodząc do okna i odsunęła zasłony. Ostre, drażniące moje oczy słońce rozświetliło pokój.
- Dlaczego płakałaś? Masz podkrążone oczy - zapytała siadając obok mnie na łóżku.
- J..aa - nie mogłam wydusić z siebie słowa. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Jezu ile tych łez mi jeszcze pozostało? Myślałam, że już je wszystkie wylałam.
- Jess opowiedz mi wszystko proszę - powiedziała i pogłaskała mnie po ramieniu. Podniosłam się z pozycji leżącej na siedzącą. Mocno przytuliłam się do Perrie i zaczęłam moczyć jej koszulkę.
- Wszystko wali mi się - powiedziałam.
- Opowiesz mi wszystko, co tu się wydarzyło? - zapytała.
- Tak  - powiedziałam i odsunęłam się o Pezz.
- Wróciliśmy do domu, jak już za pewne wiesz z jakiego powodu. - powiedziałam.
- Wiem, wiem - odparła.
- Zostałam u Harry'ego na noc, trochę się posprzeczaliśmy, ale szybko się pogodziliśmy, w nocy śnił mi się Tom. Następnego dnia, z Harry'm pojechaliśmy na jakieś nowe ich miejsce wyścigów i tam był Anthon z swoją dziewczyną. Powiedział, że mam się ścigać z jego laską. Harry nie chciał się zgodzić, ale ja powiedziałam, że będę się ścigać i Harry się zdenerwował. Pokłóciliśmy się. Wróciłam do domu, ale wieczorem znowu pogodziłam się z Harry'm. Następnego dnia po pracy, przyjechała po mnie Eleanor i zabrała mnie na wyścig. Oczywiście wyścig wygrałam. Zaczepił mnie Tom, chciałam mu uciec, ale mi nie pozwolił. Wtedy powiedział mi coś, w co nie chciałam uwierzyć, ale okazało się prawdą, bardzo mnie Harry zranił tym i uciekłam i tak sobie siedzę chyba od wczoraj w pokoju i płaczę - powiedziałam i znowu się rozpłakałam. Perrie przytuliła mnie mocno.
- Co okazało się prawdą? - zapytała.
- Ż...e Harry jest w g..aangu - powiedziałam szlochając. Nagle do pokoju wparował Niall.
- Co ty tu robisz? - zapytała Pezz.
- Muszę z tobą porozmawiać - powiedział.
- Ale ja już wiem. Powiedz mi tylko czy ty też jesteś w ty gangu? - zapytała stojąc przed nim.
- Pezz tak, ale my zostaliśmy zmuszeni - powiedział.
- Do czego do zabijania! - krzyknęła.
- Nie - powiedział.
- To do czego? - zapytała. Wstałam z łóżka nie chciałam im przeszkadzać, wzięłam ciuchy z szafy i wyszłam z pokoju kierując, się do łazienki, aby przebrać się do pracy. Postanowiłam pójść do niej wcześniej. Ubrałam się i wyszłam z domu. Do pracy jak zwykle miałam 30 minut drogi. Emily zdziwiła się, że jestem tak wcześnie w pracy, ale powiedziałam jej, że nie mam co robić w domu. Wzięłam się do pracy. W Milkcity było dość dużo klientów. Pracę skończyłam po 17, miał skończyć o 18, ale z racji tego, że przyszłam wcześniej skończyłam wcześniej. Pożegnałam się z Emily i James'em i wyszłam z lokalu. W kieszeni spodenek zaczął wibrować mi telefon. Wyciągnęłam go i zobaczyłam, że dzwoni Harry, miałam nie odbierać, ale bardzo tęskniłam za jego głosem. Odebrałam.
- Hallo czego chcesz? - zapytałam.
- Hej kochanie, chcę z tobą porozmawiać, proszę nie rozłączaj się. Muszę ci to wszystko wytłumaczyć. Proszę daj mi 10 minut. Nie chcę cię stracić proszę - błagał Harry.
- Dobra, masz 10 minut - powiedziałam.
- Okey zaraz będę po ciebie, gdzie jesteś? - zapytał.
- Idę do domu z pracy - powiedziałam.
- Ok czekaj zaraz tam będę. Kocham Cię - powiedział.
- Też cię kocham - powiedziałam i rozłączyłam się.Chciałam go zobaczyć, ale też bałam się tego co mi powie. Czekałam na niego na jakiejś ławce koło Milkcity. Czarny Rang'e Rower zatrzymał się prawie na samym chodniku. Szyba zsunęła się w dół, Harry wychylił głowę i szeroko się uśmiechnął.
- Cześć - powiedział cicho.
- Cześć - odparłam i wsiadłam do samochodu.
- No czekam masz 10 minut - powiedziałam nie parząc na niego.
- Och no poczekaj nie w samochodzie - powiedział. Oparłam głowę o fotel i siedziałam cicho. Harry zaparkował auto przed swoim i Niall'a domem. Wysiadłam i czekałam, aż Harry otworzy drzwi. Weszliśmy do domu, a dokładnie to do kuchni, usiadłam na krześle.
- Skarbie, z tym gangiem to nie jest tak jak myślisz. Ja zostałem zmuszony - powiedział.
- Niall powiedział to samo - odparłam.
- Bo ja z Niall'em oboje zostaliśmy zmuszeni - powiedział.
- Ale do czego? - zapytałam.
- Jak dasz mi powiedzieć to się dowiesz. Zostaliśmy zmuszeni do bycia w gangu. Musimy zabijać  ludzi, którzy nas oszukują. Tak oszukują a w czym? Uprzedzam twoje pytanie. W tym, gdy dają nam lewe papiery na pozwolenie broni. Sprzedajemy broń, wcześniej jeszcze sprzedawaliśmy narkotyki. - powiedział.
- Skończ ja nie chcę tego słuchać - powiedziałam i wstałam z krzesła. Gang, narkotyki, broń, wyścigi co jeszcze?
- Ale Jess nie możesz odejść ode mnie proszę - powiedział trzymając mnie za dłoń.
- Dlaczego nie możesz odejść z tego gangu? - zapytałam.
- Bo ci ludzie, którzy nam kazali tam być. Powiedzieli, że jak odejdziemy to zrobią coś naszym rodziną. Niall chciał odejść, bo on nie ma rodziny, no jedynie tylko mnie, ale jako przyjaciela. A ja bałem się o swoją mamę i siostrę, więc musiałem wejść do tego gangu. Co do Niall'a, odszedł, ale gdy zaczął się spotykać, z Pezz ponownie zaczęli mu grozić i musiał wrócić do gangu. - powiedział.
Co ja mam robić?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej tylko musiałam dowiadywać się tego od osoby, która mnie skrzywdziła? - zapytałam.
- Bałem się, że odejdziesz, że przestaniesz mnie kochać, z powodu tego, że jestem w tym pieprzonym gangu i chciałem cię chronić przed nimi- powiedział i spuścił głowę.
- Ależ Harry ja nie przestałam Cię kochać. Dlaczego miałabym przestać Cię kochać przez jakiś gang? - zapytałam.
- Nie wiem, ale wiem, że odejdziesz i nie mam ci tego za złe, bo to ja jestem pierdolonym, skurwielem - powiedział. Podeszłam do niego i przytuliłam chłopaka mocno. Ja wiem, jak to jest stracić rodziców i nie chcę żeby Harry stracił swoich. Dlaczego ja byłam taka głupia? Mogłam dać mu to wszystko wytłumaczyć już wcześniej.
- Nie odejdę i nie jesteś skurwielem - powiedziałam.
Harry spojrzał na mnie i powiedział:
- Jestem, bo nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić - powiedział.
- Harry pamiętaj, że masz mnie Niall'a, Pezz. Louis'a, Zayn'a i resztę - powiedziałam.
- Wiem, że was mam, ale nie chcę Ciebie ani ich w to wciągać - powiedział.
- Ale pamiętaj, że masz nas - powiedziałam.
- Nie jesteś już zła na mnie? - zapytał.
- Nie, ja p..rzepraszam, że nie dałam ci wytłumaczyć tego wcześniej. - powiedziałam.
- Nie przepraszaj to była moja wina - powiedział.
- Nie Harry to nie była twoja wina to była nasza wina - powiedziałam.
- Kocham Cię i proszę nie zostawiaj mnie - powiedział.
- Też cię kocham - powiedziałam. Harry  mocno mnie przytulił. Nie potrzebowałam, żadnego tam czasu, kochałam go i wierzyłam mu.
- Ale wiesz Harry jak coś to ja bronią umiem się obsługiwać - powiedziałam a Harry zrobił wielkie oczy.
- Skąd? - zapytał.
- Och ściganie i broń to tego nauczył mnie Tom póki był normalny - powiedziałam. Jego imię wywoływało u mnie ciarki.
- Musisz mi opowiedzieć - powiedział.
- Dobra, ale proszę nie dzisiaj - powiedziałam.
- Oczywiście poczekam. Zostaniesz? - zapytał.
- Tak z tobą na zawsze - powiedziała, a Harry mnie pocałował.
Dobrze, zrobiłam, że mu wybaczyłam?


sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 55.



ROZDZIAŁ 55.



Cza­sami wys­tar­czy tyl­ko, że usiądziesz obok i pot­rzy­masz mnie za dłoń...
Cza­sami wys­tar­czy tyl­ko, że usiądziesz obok i ob­da­rujesz mnie uśmiechem...
Cza­sami wys­tar­czy tyl­ko, że usiądziesz obok i po pros­tu będziesz milczał...

Wys­tar­czy byś był. Nic więcej...  

Nie płacz ser­duszko. Nie bój się. Nie poddawaj.
Prze­cież każdy może się potknąć.
Cichut­ko. Wczoraj to wczoraj, a dziś to dziś.

Perspektywa Pezz ***

Obudziłam się rano, Nialll jeszcze spał, więc mogłam trochę pomyśleć. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że nie jestem już dziewicą. To był raczej jak sen, zły sen, a raczej koszmar. To wszystko co się wczoraj stało pamiętam jak przez mgłę, ale chyba nigdy nie zapomnę tego bólu, który niemu towarzyszył. Nie mogłam w to uwierzyć, ale nie chciałam aby tego dna nie było. Wszystko dzieję się po coś, lecz nic nie dzieje się bez przyczyny. Może pierwszy raz zawsze taki jest? Nie wiem. W ogóle to nic nie wiem. Wiem le zjem, a czego nie zjem, to nie wiem. Boże co ja pletę. Chyba gorzej się ze mną zrobiło. Nie mogę już dłużej ta myśleć bo zwariuję. Powoli wyswobodziłam się opiekuńczego uścisku Niall’a. Zarzuciłam na siebie dużą koszulę chłopaka, którą wczoraj na sobie miał. Pachniała nim, czułam się dzięki temu bardzo bezpiecznie, tak jakby był przy mnie i prowadził mnie za rączkę przez życie.  Nadal byłam oblała, ledwo wstałam o własnych siłach. Wyszłam na mały balkonik. Dziś było zimno ale to dobrze.  Potrzebowałam odświeżenia, dusiłam się już w tym wszystkim. Gdy tylko dotknęłam gołymi stopami zimnej podłogi chciałam wrócić.  Już mi wystarczyło. Jednak nie odważyłam się wrócić, oparłam się o zimną, kamienną, balustradkę i myślałam… 
 Nie wiem ja długo tak siedziałam nawet nie wiem po co tam byłam. Jak już wczesnej powiedziałam ja nic nie wiem. Nawet nie wiem po co żyję…
Wiem tylko, że czuję się źle, psychicznie i fizyczne. A może ja nie jestem księżniczką tylko ohydną czarownicą której nic się nie udaję. Zycie jest okrutne, zresztą bajki też, nawet nie wiesz jaką rolę grasz, czasami jesteś na górze a czasami na dole. No i jestem w czarnej dupie…
Zresztą już dawno tam byłam tylko dopiero teraz sobie o tym uświadomiłam.  
Ja chcę do mamy! Może i nie pamiętam za bardzo mamy, bo umarła jak miałam zaledwie 5 lat ale nigdy nie zapomnę, że mnie kochała. Bo tak było. Przecież każda matka kocha swoje dziecko. Kocha nie dlatego, że musi, ale dlatego, że chce. Nagle poczułam jak Niall obejmuje mnie w tali. Dziwne byłam, aż tak pochłonięta własnymi myślami, że nie słyszałam kiedy wszedł. W cale to myślenie mi w niczym nie pomogło, ponieważ teraz mam jeszcze większy mętlik w głowie niż przedtem. 
- Jak się czujesz? – położył głowę na moim ramieniu i mocno mnie przytulił.
- Dobrze – powiedziałam zachrypłym głosem.
- Na pewno? Wczoraj nie wyglądało, abyś czuła się dobrze. Zrobiłem ci coś? – zapytał na jednym wydechu, czułam jak się spiął gdy wypowiadał ostatnie zdanie.
- Niall to nie twoja wina. To ja przepraszam zepsułam wszystko -  powiedziałam  i się rozpłakałam. Znowu. Znowu przy nim płakałam.  Sama nie wiem dlaczego. Muszę z tym przestać. Muszę być silna. Chłopak obrócił mnie i przytulił do swojego nagiego torsu. Panowała cisza, od czasu do czasu słychać był moje łkanie.
- Dlaczego sądzisz że to zepsułaś? – długo myślałam co odpowiedzieć.  Dopiero po chwili mój oddech się uspokoił i przestałam łkać. Nie odpowiedziałam.
- Jesteś najwspanialsza na świece, było wspaniale – podniósł mój podbródek i dokończył po chwili – kocham cię moja księżniczko – mówił to z takim przekonaniem, że prawie mu uwierzyłam. Powtarzam prawie. Prawie.
- Dlaczego akurat księżniczko? Dlaczego mnie kochasz, przecież jestem beznadziejna. Dlaczego akurat mnie? – znowu miałam napad płaczu wyswobodziłam się z jego uścisku i uciekłam do łazienki, uprzednio zamykając drzwi na klucz. Usiadłam  koło wanny. Schowałam głowę w ramionach i płakałam. Słyszałam jak Niall prosi abym go wpuściła, dobijał się, nawet groził, że wyważy drzwi. Starałam się to ignorować, ale najwyraźniej mi to nie wychodziło. Po jakiejś godzinie chyba dał sobie spokój z krzykiem i próbami wejścia, ale nadal stał pod drzwiami a raczej siedział. 
***
- Pezz proszę wpuść mnie. Musimy porozmawiać. I tak stąd nie odejdę!- co jakiś czas wstawał i błagał, abym go wpuściła. Nawet nie wiem jak długo tak tam siedziałam, czas był ostatnią rzeczą o jakiej teraz myślałam. Ne miałam ochoty ale nie chciałam stracić Niall'a więc musiałam wyjść. Bardzo mozolnie podniosłam się z zimnej ziemi. Podeszłam do drzwi i cicho przekręciłam klucz. Chwyciłam za klamkę i pociąg łam, drzwi lekko zaskrzypiały. To co tam zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Myślałam, że będzie na mnie zły. A tymczasem on zasnął. Na podłodze.
Niall spał na podłodze.
Przeze mnie.
Przykucnęłam koło niego i po prostu się na niego gapiłam. Wyglądał jak anioł w ludzkiej skórze. Był piękny. Co ja mówię, jest piękny. Świat przy nim jest piękniejszy. Wszystko jest piękne. Zaczęłam się uśmiechać sama do siebie. Nawet nie wiem dlaczego. Ale nie ważne dlaczego, ważne, że się uśmiecham. Uśmiech jest piękny! Wszystko jest piękne.
Wstałam i pobiegłam cichutko, na paluszkach po jakiś koc i poduszkę. Przyniosłam i delikatnie podniosłam głowę chłopaka i włożyłam pod nią mięciutką podusie, a jego przykryłam kocem. Najchętniej bym go przeniosła do łóżka, ale to niestety jest nie możliwe! Ze względów oczywistych on jest duży, ja nie. 
Postanowiłam zadzwonić do Jess. Dawno jej nie widziałam. To było dopiero wyzwanie, ponieważ nigdzie nie mogłam znaleźć swojego telefonu. Chyba przeszukałam już cały dom a jego nigdzie nie było. Zrezygnowana opadłam na krzesło w kuchni i wtedy mnie olśniło, był w torebce którą miałam wczoraj na imprezie. Zaczęłam się śmiać sama ze swojej głupoty. Miałam trzy nieodebrane połączenia od Jess i jedno do Jacka. Pierwsze zadzwoniłam do Jess. Odebrała już po drugim sygnale.
- Hallo - powiedziała do słuchawki, jej głos brzmiał tak smutno. Jakby coś się stało.
- Cześć Jess, coś się stało? - zapytałam.
- Nie - kłamała.
- Nie wierzę ci! Proszę powiedz! - nic nie powiedziała tylko się rozpłakała. Boże przecież na nigdy nie płacze! Zmarszczyłam czoło, chodź wiedziałam, że tego nie uwodzi.
- Gdzie jesteś? - zapytałam.
- W domu - powiedziała i jeszcze bardziej zaczęła płakać.
- Zostań tam! Za chwilę do ciebie przyjadę! - powiedziałam i się rozłączyłam. Mam nadzieję, że nic sobie nie zrobiła. Jeszcze stałam tak kilka minut w bezruchu puki nie usłyszałam, że ktoś jest w kuchni. Na początku się trochę przeraziłam, ale zaraz uświadomiłam sobie, że to Niall. Stał w progu i opierał się o framugę drzwi. Wyglądał tak... pociągająco.
- Co się stało? - zapytał z troską w głosie. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego torsu. Od razu  w moje nozdrza uderzył jego charakterystyczny zapach. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie...
- Jeszcze nie wiem. Zawieziesz mnie do Jess? - zapytałam z nadzieją.
- Oczywiście - uśmiechnął się nadal byłam w jego ramionach. 
- Tylko się ubierz, bo jak tak pójdziesz to się przeziębisz! - dodał. Faktycznie miałam na sobie tylko jego koszulkę. To dziwne w normalnej sytuacji zaraz zaczęłabym się rumienić, ale nie teraz. On widział mnie już nagą. Byłam jego a on mój.
Po jakiejś chwili już siedziałam w jego nowiutkim niebieskim aucie. A tak w ogóle to ciekawe skąd on na nie bierze kasę? Gdy dojechaliśmy odprowadził mnie przed same drzwi ale nie wszedł, pewnie wiedział że chcę z Jess porozmawiać sam na sam tak w cztery oczy. 
- Przyjechać po ciebie później? - zapytał, ale miałam wrażenie, że nawet jakbym odpowiedziała, że nie to i tak by przyjechał.
- Tak - powiedziałam cicho. Przybliżył się do mnie i złożył na moim czole szybkiego całusa. Ta jakby chciał mnie naznaczyć, że jetem jego i nikt nie ma prawa mnie dotykać a nawet myśleć.
- Pa - powiedziałam przytulił mnie jeszcze na pożegnanie tak jakbyśmy mielibyśmy się miesiąc nie widzieć. 
- Pa księżniczko - obrócił się i odjechał.


Perspektywa Niall'a ***

Wróciłem do domu bez Perrie. Czułem się bez niej tak jakoś dziwnie, jakbym miał pustkę w sercu. Jakby zabrała ze sobą moje serce. Wszedłem do korytarza i ściągnąłem buty. Zdziwił mnie fakt że na podłodze leżały buty Harry'ego. Co on do kurwy nędzy tutaj robi? Z kierowałem się do kuchni  skąd dochodziły dziwne odgłosy, jakby ktoś śpiewał. Gdy tylko tam wszedłem zamurowało mnie. Nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać. To nie ktoś śpiewał tylko Harry nachlany w cztery dupy. Nagle w całym domu rozległ się huk. Już usiedzieć nie umiał i spadł. Podbiegłem do niego i starałem się go podnieść.
- Chodź tu do mnie maleńka  przelecę cię tu i teraz- powiedział figlarnie próbując złapać pion i chciał mnie pocałować w policzek. Nie mogłem się opanować ze śmiechu.
- Jesteś bardzo brzydką dziewczynką. No chodź pokaż tatusiowi tyłeczek. A lubisz mleko?


sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 54.

ROZDZIAŁ 54.



Czasem prawda mniej boli niż kłamstwo i utracenie kogoś na kim ci zależy.

Perspektywa Jess**

Wczoraj wieczorem**

Harry zawiózł mnie do domu. Przez całą drogę do domu siedzieliśmy w ciszy, ani ja, ani on nie mieliśmy sobie nic do powiedzenia. Był na mnie wściekły, no ale sorry, on nie będzie mi rozkazywał. Wysiadłam z samochodu, nawet krótkiego,, cześć'' nie raczyliśmy sobie powiedzieć. Weszłam do domu i poszłam do pokoju. Pezz miała już dzisiaj wrócić, ale pewnie noc spędzi u Niall'a. Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic. Leżałam w łóżku i nie mogłam zasnąć. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Dzwoniła Eleanor.
- Hallo? - powiedziałam.
- Hej Jess, jak się masz? zapytała.
- Średnio, a ty? - powiedziałam.
- U mnie okey. Stres przed jutrzejszym wyścigiem? - zapytała.
- Wiesz, nie, ale bardziej boję się, że Harry się ode mnie odwróci - powiedziałam.
- Nie, no co ty on Cię bardzo kocha. - powiedziała. Ja też go kocham.
- Wiem, że on nie lubi jak się mu pyskuje, a ja nie lubię jak ktoś mi rozkazuje - powiedziałam.
- Wiem, ale ty i on obije tego nie lubicie - powiedziała. Ma racje, też nie lubię jak mi się pyskuje.
- Eleanor znasz może Tom'a Glee? - zapytałam.
- Znam, ale nie mogę ci nic powiedzieć, Harry zabronił. - powiedziała.
- Jezu muszę z nim pogadać - powiedziałam.
- Koniecznie.Przyjadę po ciebie, przed wyścigiem - powiedziała.
- Okey to dobranoc - powiedziałam.
- Dobranoc - odparła i rozłączyła się. Co ukrywa Harry? To pytanie huczało mi w głowie. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.

Rano**

Obudziłam się o 8:00, próbowałam jeszcze zasnąć, ale nie mogłam. Postanowiłam wstać, ubrałam się i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i gorącą herbatę. Dostał ostatni tydzień wakacji, a w Londynie już robiło się zimno. Postanowiłam, że pójdę dzisiaj do pracy i tak dostał mi tylko tydzień i kasa jeszcze jakaś będzie. Jak zwykle wyszłam z domu o 9. W pracy  byłam przed czasem, więc poszłam do James'a pogadać z nim. Lekko zapukałam w drzwi do jego biura.
- Proszę - usłyszałam głos po drugiej stronie. Chwyciłam za klamkę i weszłam do pomieszczenia.
- Cześć James - powiedziałam.
- O cześć Jess jak tam wakacje? - zapytał szeroko się uśmiechając.
- Super - skłamałam.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał.
- Umm nie jesteś zły, że tyle razy brałam wolne?- zapytałam.
- Nie no co ty. Chris pracował, Emily więc daliśmy sobie jakoś radę - powiedział.
- Mam nadzieję, że dałeś mu wolny ostatni tydzień wakacji? - zapytałam.
- Tak dałem i tobie też dam - powiedział.
- Jamie ( mówiłam tak to niego w domu dziecka) mi nie potrzeba i tak dużo miałam wolnego i teraz mam zamiar pracować cały ten tydzień - powiedziałam.
- Dobrze. Mam dla ciebie propozycje. Co ty na to, żeby pracować u mnie w czasie roku szkolnego co dwa tygodnie? - zapytał. W sumie to dobry pomysł, a kaska na konto moje, które dostałam po rodzicach będzie wpływać.
- Nie ma sprawy - powiedziałam.
- To się cieszę, jutro dam ci do podpisania umowę, a i mogłabyś przyjść jutro na zmianę po południu czyli od 14:00 do 18:00? - zapytał.
- Okej, to ja idę wziąć się do pracy - powiedziałam i wyszłam z biura James'a. Przebrałam się w uniform i zaczęłam pracę.

Perspektywa Harry'ego**

Czy tylko ja uważam, że jestem totalnym debilem? Sprawy z moim gangiem, tak jestem w gangu zaszły za daleko. Już wcześniej powinienem powiedzieć o wszystkim Jess. A zwłaszcza wczoraj powinienem jej powiedzieć o tym, że znam Tom'a co najmniej rok, ale serio nie wiedziałem, że on był z Jess. Teraz jak powiem jej o tym moim gangu to na pewno mnie zostawi i jeszcze ten wyścig. Do jasnej cholery, boże jak chcę ja tylko chronić, a wszystko rujnuje. Jak jakiś prześladowca siedziałem w swoim aucie przed pracą Jess. Skąd wiedziałem, że tu będzie? Od rana siedziałem przed jej domem, a teraz jak debil czekam, aż skończy pracę. Właśnie wyszła z baru i ruszyła w stronę domu. Nie miałem odwagi z nią porozmawiać, wiem tchórz ze mnie. No, ale co ja mam jej powiedzieć. Pewnie i tak nie chciałaby ze mną gadać.

Perspektywa Jess**

Wyszłam z pracy i ruszyłam w stronę domu. Tęskniłam za Harry'm tak bardzo. Postanowiłam do niego zadzwonić, jak będę już w domu. W domu byłam po 30 minutach, weszłam i usiadłam na kanapie i wybrałam numer Harry'ego:
- Halo? - usłyszałam jego piękny zachrypnięty głos. Serce zaczęło mi szybciej bić.
- H..a Harry ja przepraszam za wczoraj - powiedziałam.
- To ja przepraszam, ale ja się o ciebie boję - powiedział.
- Spokojnie dam sobie radę - powiedziałam.
- Kocham Cię - powiedział
- A ja kocham ciebie i tęsknię - powiedziałam i rozłączyłam się. Poszłam na górę wziąć tym razem długą kąpiel. Leżałam w wannie chyba z dwie godziny. Była godzina 16:00, więc po woli zaczęłam się ubierać. Ubrałam czarne spodnie, bluzkę z długim rękawem, czarne buty raz skórzaną kurtkę. . Włosy związałam w kucyka i cierpliwie czekałam na Eleanor. Przyjechała o 17:30. 
- Nie boisz się? - zapytała wyjeżdżając w uliczkę.
- Nie, bo nie robię tego pierwszy raz - powiedziałam.
- Jak to? - zapytała zaskoczona.
-  Tom to jest mój były i nauczył mnie jeździć na motorze i ścigałam się parę razy, ale gdy podobno się naćpał wjechał motorem w auto moich rodziców jak wracali do domu i zginęli na miejscu. Wtedy przestałam jeździć, bo trafiłam do domu dziecka i  obiecałam sobie, że będę uciekać przed Tom'em gdy on tylko się pojawi - powiedziałam, a łzy napłynęły mi do oczu. Nie płacz bądź silna.
- Przykro mi. Nie odpowiedział za swoją winę? - zapytała.
- Nie wiem, wiem tylko, że to on w nich wjechał - powiedziałam i dodałam po chwili:
- Zrujnował mi całe życie, zabił mi rodziców. Zaczęłam szlochać, ale szybko wytarłam łzy.
- Nie płacz, wytrzyj łzy, bo zbliżamy się na miejsce - powiedziała. Zaparkowaliśmy przed garażem. Wysiadłam z samochodu a za mną Eleanor. Przytuliła mnie. Szłyśmy przez las tak jak ja wczoraj z Harry'm. Gdy zaczęłyśmy się zbliżać, serce zaczęło mi walić, a gdy zobaczyłam ile ludzi się zebrało to o mało z piersi mi nie wyskoczyła, ale się uspokoiłam. Dam radę, dawnej też dawałam sobie radę, więc teraz też dam - powtarzałam sobie. W tłumie zobaczyłam Harry'ego do którego oczywiście pobiegłam i wtuliłam się w niego.
- Na pewno chcesz tego? - zapytał gładząc moje plecy.
- Tak - powiedziałam.
- Ale uważaj na siebie. Umiesz w ogóle odpalić motor? - powiedział.
- Harry umiem weź przestań i jeździć też trochę umiem - powiedziałam. 
- Dobra, przygotowaliśmy z chłopakami dla ciebie motor. O to on - powiedział.
Moim oczom ukazał się ładny motor koloru czarnego, na podobnym jeździłam.
Wspomnienia wróciły, a nie powinny. Tom i to jak mnie uczył to były piękne chwile, ale to co zrobił było straszne i mu nie wybaczę.
- Jess szykuj się zaraz zaczynacie - powiedział Harry. Przytuliłam się do niego.
- Uważaj na siebie. Jestem kretynem, bo ci na to pozwalam kurwa - powiedział, po chwili dodał: Jeśli coś ci się stanie nie wybaczę sobie tego.
- Nie martw się dam sobie radę - powiedziałam.
- Ty w ogóle się nie boisz? Zachowujesz się jakbyś od dawna na motorze się ścigała - powiedział. Nie powiedziałam nic tylko wsiadłam na motor, a Harry przede mną zawiózł mnie na start. Była już tam ta lafirynda Anthon'a. 
- Mówiłem, że to ona ma się ścigać, a nie ty z nią - powiedział Anthon.
- Jezu weź poluzuj majty - powiedział Harry i zszedł z motoru, cmoknął mnie w usta. Założyłam kask na głowę i przygotowałam się do startu..
- Zniszczę Cię - powiedziała dziewczyna Anthon'a. Nie wiem jak ona ma na imię.
- To się jeszcze okaże - powiedziałam lekko unosząc kask, aby było mnie słychać. Jakaś dziewczyna stanęła przed nami i machnęła czerwoną bandanką. Ruszyłam z piskiem. Na początku dałam wyprzedzić się, bo zawsze tak robiłam, ale na ostatniej prostej przyśpieszyłam i na zakręcie wyminęłam ją. Zobaczyłam w tłumie Tom'a, miałam ochotę się zatrzymać i uciec jak najdalej, ale musiałam wygrać ten wyścig. A tak w ogóle to co on tu robi?  Przy samym końcu zrobiłam drift'a i zatrzymałam się. Czułam się niesamowicie. Zeszłam z motoru i ściągnęłam kask. Tłum wiwatował, a dziewczyna Anthon'a była wkurzona. Nagle ktoś złapał mnie za ramię, odwróciłam głowę i zobaczyłam Tom'a. Chciałam mu się wyrwać, ale nie udało mi się to. 
- Nie uciekaj musimy porozmawiać. Piękny wyścig, widz, że moje nauki się opłaciły - powiedział.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Zniknij z mojego życia raz na zawsze - powiedziałam.
- Zrobię to, ale muszę ci tylko powiedzieć, że Harry nie jest odpowiedni dla ciebie - powiedział.
Prychnęłam.
- I ty to niby wiesz - powiedziałam.
- Uwierz mi ta cała ich paczka to jeden wielki gang do którego należę, bo jest najlepszy - powiedział.
- Myślisz, że ci uwierzę i mi mówisz, że Harry jest dla mnie nie odpowiedni, a może ty jesteś co? Zgwałciłeś mnie rodziców mi zabiłeś i ty myślisz, że jesteś odpowiedni dla mnie? Weź spadaj. - powiedziałam.
- Nie przesadzaj, przynajmniej nie jesteś już dziewicą - powiedział i odszedł. Ten to ma tupet:,, Przynajmniej nie jesteś już dziewicą''. Co z tego, że nie jestem, ale nie chciałam robić tego, a mój były chłopak mnie zgwałcił i jeszcze mi rodziców zabił.Co jeśli on mówi prawdę z tym gangiem? Ale w sumie jemu nie powinnam ufać. Jak najszybciej poszłam do Harry'ego i do jego kumpli.
- Jess nie mówiłaś nam nic, że ty się ścigasz. Kto cię tego nauczył? - powiedział Zayn.
- Właśnie skarbie, to było piękne - powiedział. Byłam wściekła, nie wierzyłam Tom'owi, ale musiałam się upewnić.
- To nie jest ważne kto mnie tego nauczył, bo sami powinniście dobrze wiedzieć. - powiedziałam.
- Czy to prawda, że ta cała twoja paczka to jakiś wielki gang? - zapytałam, a reszta na te słowa zbladła i cofnęła się. 
- Wiedziałam, jak mogłeś mnie okłamać - powiedziałam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Jess posłuchaj ja chciałem Cię chronić - powiedział.
- Chronić? Proszę Cię ile razy ty mi to już mówisz. Jak mogłeś mnie okłamać? Ja ci ufałam. - szlochałam.
- A ty dlaczego mi nie powiedziałaś, że Tom cię nauczył jeździć na motorze no dlaczego?! - krzyknął.
- Przecież sam powinieneś wiedzieć, w końcu on też jest z wami. Powinieneś wiedzieć, o wszystkim co mi zrobił, jeśli jest z wami co nie? Jak widać nie wiesz.  - powiedziałam i zaczęłam się oddalać. 
- Gdzie ty idziesz?! - krzyknął.
- Jak najdalej od ciebie i tego wszystkiego - powiedziałam i zaczęłam biec. Kilka godzin temu się pogodziliśmy, a teraz znowu się pokłóciliśmy. Jak on mógł mi nie powiedzieć o tym? Ciekawe czy Pezz wie? 
- Zaczekaj!! - krzyczał szarpnął mnie za rękę.
- Czego chcesz! - krzyknęłam.
- Chcę ci to wytłumaczyć - powiedział spokojnie i było widać na jego twarzy smutek.
- Tu nie ma nic do tłumaczenia. Ukrywałeś coś tak ważnego przede mną. Zaraz się jeszcze dowiem, że zabijacie. - powiedziałam i już totalnie się rozpłakałam.
- Jess, tak to jest gang, ale my nie zabijam bez powodu - powiedział i chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- Nie chcę tego słuchać zostaw mnie. Jak mogłeś?? Proszę zamilcz- krzyknęłam i zaczęłam biec. To wszystko co się stało, to było dla mnie za dużo. Gang, Tom o wiele za dużo.Gdy oddaliłam się już dość daleko od tego miejsca zaczęłam iść w stronę do domu. Czekało mnie 5 kilometrów do domu. Po męczącym ,, spacerku'' doszłam do domu. Zamknęłam się w pokoju i płakałam.
                     Więc proszę zamilcz!
Niech słowa nie ranią zbyt mocno...
Niech oczy nie będę zbyt czułe...
Niech kłamstwa będą prawdziwe

Ale czy odzyskamy naszą miłość?


czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 53.


                                                                     ROZDZIAŁ 53.



Zasypiać i budzić się u boku kogoś, z kim seks to nie tylko bezuczuciowa przyjemność, a pragnienie poznawania siebie każdego dnia, każdej nocy... Tęsknota za bliskością kochanego ciała, w jednym łóżku i w jednej pościeli.

 Sex to tyl­ko przed­smak. Dro­gę do roz­koszy uda­je ci się osiągnąć tyl­ko kiedy kochasz.
  
Przytul mnie, powiedz że kochasz - mi tyle wystarczy. 

Perspektywa Pezz ***

Stałam  i wpatrywałam się w znikające pomiędzy zatłoczonymi  uliczkami auto w którym odjeżdżała Jess zrobiło mi się jaj strasznie żal, dlaczego akurat ją musiał to spotkać? No dlaczego? Dlaczego osoby które kocham muszą cierpieć? Gdybym tylko mogła wzięła bym cały jej bul na siebie.
- Dlaczego oni już jadą? – drastycznie przerwał moje zamyślenie Niall. Objął mnie w tali i obrócił twarzą do siebie. Pewne wyglądałam teraz jak jakiś zbity pies. Pamiętaj musisz być silna. Powtarzałam to sobie w kółko, mając nadzieję, że pomoże. Nie pomagało. W ogóle nic nie pomagało. Jedynie to bliskość Niall’a trochę mnie uspokajała. W pewnym sensie czułam się winna za to co kiedyś Jess spotkało.  Tak wiem to nie moja wina, ale może dlatego się tak czuję, ponieważ kiedy powinnam być przy niej, kiedy byłam jej najbardziej potrzebna mnie nie było. Teraz gdy on wrócił mnie przy niej znowu nie ma. Wtuliłam się w tors Niall’a, próbując się schować przed tym całym cholernym światem. Nie udawał mi się to. W przeciwieństwie czułam się coraz gorzej. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
- Księżniczko co się stało? – słyszałam w jego głosie zmartwienie. Ja na zawołanie wybuchłam płaczem. Nawet nie wiem dlaczego płakałam. Może po prostu miałam taką potrzebę. Czułam się wykończona. Nie fizycznie lecz psychicznie było m źle. Tak jestem słaba. Tak nie potrafię sobie poradzić z najmniejszą przeszkodą.
- Możemy pojechać do domu? Nie chcę już tutaj być. – wydukałam pomiędzy płaczem. Niall objął mnie mocno w pasie tak jakby chciał mnie obronić przed całym złem jakie jest na tym okrutnym świecie i zaprowadził mnie do auta. Nie jestem w stanie powiedzieć jak długo jechaliśmy, nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy, pamiętam tylko to, że Niall wyciągnął mnie z auta i zaniósł do domu. Chciałam iść na nogach ale Niall się uparł. Położył mnie na mięciutkim łóżku.
- Wytłumaczysz mi to? Bo się już pogubiłem. – przytaknęłam tylko  i wskazałam mu ręką aby usiadł obok mnie. Nie wiedziałam jak zacząć. W ogóle nie wiedziałam co powiedzieć. Niall cały czas przyglądał mi się badawczo i czekał, aż zacznę mówić.
- No bo Jess przed laty została zgwałcona – przerwałam na chwilę, ostatnie słowo w ogóle nie mogło  przejść  przez gardło, nagle zrobiło mi się strasznie sucho w nim, jakbym nie piła przynajmniej przez miesiąc – i go dzisiaj spotkałyśmy.  Ja… ja czuję się winna tego co się stało – wybuchłam płaczem. Niall przytulił mnie i w geście otuchy i zaczął delikatnie masować moje plecy. Czułam, że się uspokajam. Było mi zdecydowanie lżej na duchu.
- Nie wiem co się wtedy stało, ale wiem że to na pewno nie jest twoja wina. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała  nigdy w to nie uwierzę – próbował dodać mi otuchy
- Ale  gdy ona mnie najbardziej potrzebowała mnie nie było.  I teraz gdy ona mnie potrzebuję znowu mnie nie ma – Niall podniósł mój podbródek tak żebym na niego popatrzyła. Odwróciłam wzrok.
- Popatrz na mnie. Proszę – powoli odwróciłam na niego wzrok. Od razu zatopiłam się w jego niebeskich tęczówkach. Mogłabym tak na nie patrzeć godzinami i jeszcze było by mi mało. Na tą krótką chwilę odcięłam się od wszystkich kłopotów było mi po prostu dobrze. Mogło by być tak już zawsze. Bez tych wszystkich zbędnych kłopotów, bez zamartwiania. Po prostu błogo.
- Jesteś wyjątkowa. Nigdy tak nie myśl. kocham cię – powiedział i w momencie przywarł do mnie ustami. Delikatnie płożył mnie na łóżku  ręką zaczął jeździć po moim ciele odrywając nowe zakamarki. Włożył rękę pod moją sukienkę i po chwili ściągnął ją zostawiając mnie w samej bieliźnie. Na chwilę oddalił się ode mnie o kilka centymetrów. To niemożliwe jak nastrój może się zmienić w przeciągu paru minut. Czułam że chcę to zrobić. Nie wiem dlaczego akurat teraz, może po prostu nie chciałam być już dziewicą, a może byłam ciekawa jak to jest, co się wtedy czuję. Jedno jest pewne chciałam to zrobić z nim. Chciałam, żeby był tym pierwszym  ostatnim. Bałam się, ale czułam, że dam radę, że jestem gotowa. Dla niego.
- Chcesz tego? – zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.  Cały czas patrzył mi prosto w oczy. Czułam się taka spęta.
- Tak – odparłam szybko zachrypłym głosem. Chłopak zwinnym ruchem wsunął prawą rękę pod moje plecy i zwinnym ruchem ściągnął mój stanik. Od razu poczułam zimne powietrze na nowo odkrytym miejscu, starałam się zaryć moje piersi rękami. Niall uśmiechnął się szeroko na moją reakcję. Bałam się, że mu się nie spodobam. Po prostu się bałam.  Złapał moje ręce i delikatnie położył je wzdłuż mojego prawe całego nagiego ciała.
- Nie bój się , jesteś piękną  - przybliżył się do mnie. Zaczął całować moją szyję zjeżdżając coraz niżej. Wolną rękom zjechał wzdłuż tasiemki do moich majtek i powoli zaczął je ściągać nie przerywając całowania moich piersi i brzucha zjeżdżając coraz niżej i pozostawiając mokre ślady od pocałunków na moim ciele. Czułam, że cała drżę. Powoli odsunął się o kilka centymetrów od mojego ciała, czułam się dziwnie, po chwili pozbawił mnie już całego ubioru. Leżałam nad nim naga, a on zwisał nade mną patrząc mi prosto w oczy. Chciałam więcej, dużo więcej, chciałam żeby mnie dotykał całował, byłam cała jego. Zszedł z łóżka i pozbył się swojej koszuli, nie wiedziałam gdzie podziać swój wzrok. Był piękny leżałam tam i wpatrywałam się na niego jak się rozbiera . Ne zwlekając pozbył się reszty ubrań  zrzucając ją gdzieś na ziemię. Wszedł na łóżko i pochylił się nade mną, całując mnie tak jakby miało nie być jutra. Nie chciałam, aby jutro nadeszło. Liczyło się tylko teraz. Liczyliśmy się tylko my.
- Kocham cię, nie musisz tego robić jak nie chcesz – powiedział bardzo troskliwie patrząc się prosto w moje oczy. Nie mogłam nic z siebie wydusić.
- Ale chcę –  objął moją twarz i jeszcze raz pocałował. Powoli zaczął we mnie wchodzić. Jeszcze rzez chwilę nie poruszał się. Straszne bolało, zacisnęłam mocno oczy bojąc się je otworzyć.
- To może trochę boleć. Teraz się poruszę –  oznajmił. Nie czułam w tym żadnej przyjemności nadal miałam zamknięte oczy  w żadnym wypadku nie zamierzałam ich otworzyć. Bałam się je otworzyć. Niall zaczął poruszać się we mnie coraz szybciej  i mocniej.
- Pezz – wydyszał .Wiedziałam, że zaraz dojdzie, po niedługiej chwili zaczął nade mą wić się z nadchodzącej rozkoszy. Nagle poczułam ciepło rozchodzące się we mnie. On doszedł we mnie. Po między ciężkimi oddechami dało się usłyszeć jak jęczy moje imię. Już się nie bałam, ale za to nie czułam w tym żadnej przyjemności, jedyne co w w tej chwili czułam to straszny ból. Zacisnęłam mocno powieki żeby tylko nie płakać jednak nie udało mi się to i z moich oczu popłynęły słone łzy. Gdy tylko Niall to zauważył przestał się we mnie poruszać.
- Księżniczko co się stało? – zapytał, powoli otworzyłam oczy. W jego oczach widać było smutek dużo smutku.
- Zrobiłem ci coś?
- Nie – odpowiedziałam niemal natychmiast. Nawet nie wiem dlaczego płakałam. Czułam się straszne zmęczona.
- Nie kłam – powiedział śmiertelnie poważnym tonem. Dlaczego wszystko nie może być tak proste jak w bajkach? Tam zawsze jest szczęśliwe zakończenie. Ja też chcę szczęśliwe zakończenie! Chyba mi się należy, a możenie nie. Mogłam słuchać ciotki i być grzeczną dziewczynką i zamieszkać w klasztorze i być zakonnicą! Wszystko co robię kończy się źle. Czy ja nie mogę być szczęśliwa dłużej niż jeden dzień? Przecież bajki kończą się zawsze dobrze! Może po prostu Niall się mylił i nie jestem księżniczką. Chciałam, żeby mnie przytulił, potrzebowałam tego. Otarł ręką moje łzy.
- Przepraszam - powiedziałam i odwróciłam wzrok, czułam jak znowu do moich oczu napływają łzy, czułam się straszne.
- Nie musisz przepraszać to nie twoja wina. To ja powinienem zaczekać jak będziesz gotowa. Jestem skończonym dupkiem i kretynem, bo znowu przeze mnie płakałaś, a tak nie powinno być. Nienawidzę się za to. - odwrócił moją głowę abym na niego patrzyła. Chciałam coś jeszcze powiedzieć ale nie dałam rady byłam wykończona, to był naprawdę ciężki dla mnie dzień. Wyszedł ze mnie i okrył nas kocem, czułam się tak dziwne. nadal wszystko mnie bolało. Chyba nie wiedział czy może mnie dotknąć bał się, że coś mi zrobi. Potrzebowałam jego dotyku.
- Proszę przytul mnie - błagałam, delikatnie zbliżył się do mnie i objął mnie. Na początku lekko się wzdrygam na jego dotyk, ale potem się przyzwyczaiłam.W jego objęciach czułam się bardzo bezpiecznie. 
***
Obudziłam się rano, Nialll jeszcze spał, więc mogłam trochę pomyśleć. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że nie jestem już dziewicą. To był raczej jak sen, zły sen, a raczej koszmar. To wszystko co się wczoraj stało pamiętam jak przez mgłę, ale chyba nigdy nie zapomnę tego bólu, który niemu towarzyszył. Nie mogłam w to uwierzyć.

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 52.

ROZDZIAŁ 52



Pragnę twojej miłości, ale czasami jesteś nadopiekuńczy, wiedz, że jakoś muszę dać sobie radę.

Perspektywa Jess**

Jechałam z Harry'm do domu. Nie chciałam, rujnować naszych wakacji, ale tam był Tom i ja tam nie mogłam zostać. Byłam wdzięczna Harre'mu, że zrozumiał, że nie mam ochoty rozmawiać o Tomi'e. Sama nie wiem kiedy wyznam mu prawdę. To co miałabym mu wyjawić jest dla mnie bardzo trudne i jak to powiedzieć zbyt delikatne. Kocham go i nie chcę mieć przed nim tajemnic. Przez cała drogę do Londynu siedziałam cicho. Harry parę razy o coś tam zapytał, ale gdy odpowiadałam mu krótko, dał sobie spokój. Pezz pewnie wszystko opowie Niall'owi. Mam tylko nadzieję, że Niall nie opowie tego Harre'mu sama chcę mu opowiedzieć. Co jeśli Harry jest zły, że kazałam mu mnie zabrać do domu? W sumie nie sprzeciwiał się, żebyśmy nie wracali. Co jeśli zna Tom'a? Zadawałam sobie mnóstwo pytań, próbowałam wszystko poukładać sobie w głowie, ale jakoś marnie mi to szło.Więc dałam sobie spokój i zasnęłam. Obudziły mnie jakieś szturchnięcia.
- Co jest?- zapytałam.
- Już jesteśmy - powiedział mój chłopak. Podniosłam się na fotelu i spojrzałam za okno, było ciemno,ale latarnie oświetlały chodniki. Staliśmy na poboczu przy jakimś domu i to nie był mój dom.
- Umm gdzie my jesteśmy? - zapytałam zwracając się do Harry'ego.
- U mnie i Niall'a w domu. Nie pozwolę Ci przecież zostać samej w domu - powiedział i wysiadł z samochodu, a ja zrobiłam to samo. 
- No, ale przecież mógłbyś zostać umie w domu na noc - powiedziałam idąc za nim w stronę bagażnika.
- Jezu no dobra chciałem, żebyś ,, zapoznała się z moim domem'' - powiedział i wyciągnął walizki z bagażnika. 
- Nie mogłeś tak od razu - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Weszliśmy do domu. Cóż dom Harry'ego i Niall'a był dość ładny, ale taki nie w moim stylu. Ściany biało-czarne, ale to co mi się podobało to, że meble były dopasowane do koloru ścian. Szłam za Harry'm po schodach. Na piętrze znajdowały się, aż cztery sypialnie. Weszliśmy do ostatniej nie zdziwiło mnie to, że pokój był biało-czarny. To chyba Harry'ego ulubiony kolor. Harry położył walizki na podłodze i chwycił mnie w pasie. Przytulił mnie mocno i lekko zaczął nami kołysać. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale to mi się podobało. Impreza zbytnio się nam nie udała, ale mam nadzieję, że przynajmniej wieczór spędzimy przyjemnie. Spojrzał mi w oczy i powiedział:
- Nie wiesz, jak bardzo cię kocham.
- A ty nie wiesz, że ja kocham cię bardziej - powiedziałam.
- Wcale, że nie, bo ja mocniej.- powiedział i pocałował mnie, a w moim brzuchu obudziły się motylki. Oderwaliśmy się od siebie dysząc.
- Idź wziąć prysznic - powiedział i wskazał palcem na drzwi po jego lewej stronie.
- Okej, ale daj mi swoją koszulkę - powiedziałam.
- Ale po co?- zapytał.
- Żebym mogła się nią wytrzeć wiesz? Po to żebym mogła w niej spać, bo lubię duże koszulki. To dasz? - zapytałam.
- Dam, a bokserki też chcesz?- zapytał rozbawiony.
- Nie, koszulka wystarczy - powiedziałam. Dał mi koszulkę i wyszedł z pokoju. Wyciągnęłam z walizki ręcznik i szorty. Weszłam do łazienki i o dziwo łazienka była koloru niebieskiego. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepłe stróżki wody lekko muskały moje ciało. Relaksowałam się, a raczej próbowałam. Wyszłam z pod prysznica wytarłam się  i założyłam na siebie koszulkę Harry'ego i moje szorty. Wzięłam z podłogi swoje ciuchy i wyszłam z łazienki. Wrzuciłam swoje ciuchy do walizki i wyszłam  z pokoju. Zeszłam po schodach do kuchni, zastałam tam Harry'ego w mokrych włosach i samych bokserkach. Podeszłam do niego od tłu i oplotłam go ramionami. Chłopak rozplątał moje ręce i obrócił się w moja stronę, a moje ręce oplótł sobie wokół szyi. 
 - Ładnie ci w mojej koszulce - powiedział i chwycił mnie za biodra i posadził na blacie.
- Herbaty? - zapytał.
- Tak proszę - powiedziałam.
- Ile łyżeczek cukru? - zapytał.
- Nie słodzę, wystarczy kilka kropel cytryny - powiedział.
- O to pijesz taką samą herbatę jak ja - powiedział i szeroko się uśmiechnął ukazując swoje śliczne dołeczki.
- Widzisz mamy coś wspólnego ze sobą - powiedziałam i zaczęłam dyndać nogami.
Harry zrobił nam herbatę, chciał jeszcze we mnie wcisnąć kolację, ale ja nie byłam głodna. Siedzieliśmy w salonie popijając herbatę i oglądaliśmy jakiś film. Skończyłam pić herbatę i odłożyłam ją na stolik po czym wtuliłam się w Harry'ego. 
- Nie jesteś na mnie zły, że zrujnowałam nasze wakacje? - zapytałam spoglądając na niego ukradkiem. Spojrzał na mnie i powiedział:
- Nie zrujnowałaś naszych wakacji, ale wiesz, że nie możesz cały czas przed nim uciekać prawda? - zapytał. Zaczyna się.
- Owszem mogę i nikt mi tego nie zabroni - powiedziałam.
- Więc masz zamiar uciekać przed nim jak najdalej? - zapytał.
- Tak, bo co ja mam innego zrobić - powiedziałam.
- Pozwolić mu porozmawiać z tobą i wyjaśnić sobie wszystko - powiedział.
- O nie ja z nim rozmawiać nie mam zamiaru. Gdybyś ty wiedział co on zrobił to byś mnie zrozumiał 
- powiedziałam.
- To mi powiedz - powiedział.
- Ja..ja nie mogę nie jestem gotowa - powiedziałam jąkając się.
- To kiedy będziesz gotowa? - zapytał.
- Nie wiem - powiedziałam.
- To się dowiedz, bo ja ci nie pozwolę uciekać przed nim - powiedział. Boże jaki on jest uparty.
- Nie będziesz mi niczego zabraniał. - powiedziałam i usiadłam naprzeciwko niego. 
- Uwierz, że będę, bo chcę Cię chronić - powiedział. Jak on mnie wkurza.
- Możesz już skończyć, czy dalej będziemy się kłócić?- zapytałam.
- Ja się z tobą nie kłócę tylko rozmawiam - powiedział.
- Okej to skończyłeś już, bo mnie denerwujesz - powiedziałam.
- Jeszcze nie - powiedział.
- To skończ wreszcie - powiedziałam.
- Dobra. Powiedziałem, że nie pozwolę ci przed nim uciekać i zapamiętaj sobie moje słowa - powiedział teraz to zachowywał się jak mój ojciec, którego nie miałam.
- Nie jesteś moim ojcem - powiedziałam i wstałam z kanapy.
- Wróć tu - powiedział wkurzony.
- Nie. Nie będziesz mi rozkazywać - odparłam i pobiegłam na górę. Usiadłam w kącie i zaczęłam płakać. Usłyszałam otwierające się drzwi, ale zignorowałam to.
- Jess? - usłyszałam głos Harry'ego.
- Czego? Przyszedłeś dalej mi rozkazywać? - zapytałam wycierając łzy. Podszedł do mnie usiadł koło mnie.
- Nie ja przyszedłem cię przeprosić. Ja przepraszam zachowałem się jak kretyn. Przepraszam. Ja po prostu nie mogę ci pozwolić uciekać przed Tom'em, bo nie chcę Cię stracić - powiedział.
- Harry nie stracisz mnie - powiedziałam i przytuliłam się do niego. 
- Stracę, jeśli zaczniesz uciekać - powiedział i spuścił głowę. W sumie miał rację, gdybym zaczęła uciekać, straciłby mnie, a ja jego. Nie,nie ja nie mogę go stracić. Lekko podniosłam głowę Harry'ego i powiedziałam:
- Kocham cię i proszę nie rozmawiajmy już o tym - powiedziałam.
- Dobrze. Ja też Cię kocham - powiedział i musnął moje wargi. Wstaliśmy z podłogi i poszliśmy do łóżka spać.
- Dobranoc kochanie - powiedział.
- Dobranoc - odparłam. Harry przytulił mnie do siebie i zasnęłam.

W nocy**

Poczułam czyjeś dłonie na mojej talii. Myślałam, że to Harry, odwróciłam się i zobaczyłam kogoś kogo starałam się z całych sił unikać. Zaczęłam biec przed siebie. Słyszałam za sobą kroki tej postaci. Zaczęłam wołać Harry'ego,  ale on nie nadchodził. Nagle coś mocno szarpnęło mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam  Tom'a, przyparł mnie do jakieś ściany, która wzięła się nie wiadomo skąd.
- Nie, zostaw mnie - krzyczałam próbowałam mu się wyrwać, ale on zasłonił moje usta.
- Jess!!! - ktoś zaczął mocno mną szarpać. Obudziłam się cała mokra.
- Spokojnie to tylko sen - szepnął Harry i przytulił mnie. Popatrzyłam w jego stronę, ale nic nie widziałam przez ciemność. Z powrotem ułożyłam się na poduszce, ale nie mogłam zasnąć.

Rano**

Po tym co śniło mi się w noc. Nie mogłam zasnąć, ale o dziwo byłam wyspana. Harry jeszcze spał. Wydostałam się z jego objęć i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic. Może jednak powinna porozmawiać z Tom'em? O nie, to co zrobił było dla mnie wielkim ciosem. Wyszłam z pod prysznica i ubrałam się i wyszłam z łazienki. Harry'ego nie było w pokoju. Zeszłam do kuchni, Harry robił śniadanie.
- Dzień Dobry - powiedziałam.
- Dobry - powiedział i spojrzał na mnie.
- Ile spałaś? - zapytał.
- Um nie wiem, ale jestem wyspana - powiedziałam.
- Co ci się śniło  w nocy? - zapytał.
- Śniło mi się, że Tom mnie goni, wołałam Cię, ale nie przyszedłeś. Później złapał mnie i przyparł mną do ściany tyle pamiętam - powiedziałam
- Powinnaś z nim porozmawiać. On nie jest zły - powiedział. 
- Nie chcę już o nim gadać. A ty skąd niby wiesz jaki on jest?  - zapytałam.
- Bo wiem - powiedział i podał mi grzankę z dżemem.
- Skąd? Powiedz- zapytałam.
- Przecież nie chciałaś o nim rozmawiać - powiedział. Nie ciągnęłam tematu, bo i tak wiedziałam, że nic mi nie powie, ale się dowiem.
- Mamy jakieś plany na dziś? - zapytałam.
- Tak. Po śniadaniu jedziemy gdzieś. A później na imprezę do Louis'a - powiedział. Kiwnęłam głowę i kończyłam swoją grzankę. Posprzątałam po śniadaniu, a Harry poszedł się ubrać. Czekałam na niego chyba z 15 minut. Wreszcie gdy wrócił ubrany, mogliśmy jechać ,,gdzieś''. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do wielkiego garażu. Harry otworzył garaż i moim oczom ukazały się rozmaite marki aut, oraz kilka motorów. Harry wziął jeden z nich i wyprowadził na zewnątrz. Chłopak wsiadł na motor podając mi kask wzięłam i założyłam sobie go na głowę.
- Wiesz jak wsiąść? - zapytał.
- Tak - powiedziałam i bez problemu weszłam na motor. Jak ja dawno nie jeździłam na motorze. Owinęłam Harry'ego w pasie rękami.
- Gotowa? - zapytał.
- Tak - powiedziałam. Harry odpalił motor i ruszyliśmy. Jechaliśmy dość szybko, ale jak dla mnie za wolno.
- Szybciej!!- próbowałam przekrzyczeć silnik motoru. Chłopak jednak usłyszał i przyśpieszył. Po 30 minutach szybkiej jazdy byliśmy za jakimś wielkim garażem. Zeszłam z motoru Harry zrobił to samo. Chwycił mnie za dłoń i zaczęliśmy iść w stronę lasu. Las? Serio Harry las? Weszliśmy między jakieś drzewa i szliśmy. Po 10 minutach zauważyłam jakieś auta i motory. O nie znowu jakieś wyścigi. Jak nie Darkever to znowu coś innego. Wyszliśmy z lasu i zobaczyłam Eleanor, Louis'a, Zayn'a i Liam'a. Oraz Perrie i Shopie.
Podeszliśmy do nich.
- Siema stary jak tam wakacje? - zapytał Louis.
- A dobrze - powiedział.
Poszłam przywitać się z dziewczynami.

Perspektywa Harry'ego**

- Mamy problem - powiedział Zayn.
- Jaki znowu? - zapytałam. Problemy to moje chyba trzecie imię, bo kłopoty to drugie.
- Anthon i Trevor wrócili - powiedział.
- O jak ja ich dawno nie widziałem - powiedziałem sarkastycznie.
- No i Anthon chce, żeby Jess ścigała się z jego dziewczyną na motorze- powiedział.
- Że co kurwa? Bije mu na łeb? - zapytałem.
- No ja nie wiem. Powiedział, że chcę sprawdzić Jess czy umie się ścigać tak jak jego dziewczyna - powiedział.
- Chyba go porąbało. Przecież Jess się  zabije.. - chciałem skończyć, ale Jess mi przerwała.
-  Na czym się zabiję? - zapytała.
- Na niczym - odparłem.
- Powiedz mi! - powiedziała.
- Nie - powiedziałem. Ja nie pozwolę, żeby Jess się ścigała.
- Nie to nie zaraz i tak się dowiem - powiedziała i wystawiła mi język.
- Liam na czym ja się niby ,,zabiję''? - zapytała. Kurwa Liam nie umie kłamać. Spojrzałem na niego, był zakłopotany.
- Sorry Harry, ale ja okłamywać dziewczyn nie umiem - powiedział. Ach i tak by się dowiedziała.
- Dobra powiem jej - powiedziałem.
- No wiesz Anthon i Trevor wrócili i Anthon chcę żebyś się ścigała z jego dziewczyną - powiedziałem i spojrzałem na Jess. Jess była całkiem spokojna.
- Na czym? - zapytała.
- Na motorze, ale spokojnie nie będziesz musiała - powiedziałem.
- Będzie musiała - usłyszałem głos Anthon'a za sobą. Kurwa mać. Odwróciłem się w jego stronę. O przyprowadził swoją dziewczynę. 
- Dlaczego niby? - zapytałem.
- Koledzy ci nie powiedzieli? - zapytał.
- Powiedzieli i żadnego wyścigu nie będzie - powiedziałem.

Perspektywa Jess**

Przywitałam się z dziewczynami i poszłam razem z nimi do Harry'ego. Harry był wkurzony, a ja trafiłam w dość dobry chyba moment. Anthon chcę żeby ścigała się z jego dziewczyną. Boże czego on jeszcze nie wymyśli. Nie boję się tego wyścigu, a nawet chcę w nim wziąć udział, bo na motorze umiem jeździć, ale wiem, że Harry  mi nie pozwoli.
- Powiedzieli i żadnego wyścigu nie będzie - powiedział, jego mięśnie się spięły. Położyłam swoją dłoń na jego plecach i nieco się rozluźnili.
- Anthon kochanie po co tracimy na nią czas i tak bym wygrała - powiedziała.
- Wiem, ale chciałem ją tylko sprawdzić - powiedział do tej wytapetowanej laski.
- To jak Harry będzie wyścig nie?- zapytał.
- Ty jesteś głuchy, czy co. Powiedziałem, że nie - powiedział. 
- Może niech Jess zadecyduje - powiedział.
- Kochanie daj spokój spójrz na nią. Ona i motor, zabiję się na nim. Widać, że to  nieudacznica  - powiedziała. O przesadziła.
- Nie pozwalaj sobie i ty niby umiesz jeździć. Uważaj lepiej bo sobie tipsy połamiesz - powiedziałam.
- Ty się o moje tipsy nie martw - powiedziała.
- To kiedy i gdzie ten wyścig? - zapytałam.
- Jess nie będziesz się ścigać- powiedział. Zignorowałam do.
- Jutro o 18 tutaj- powiedział i odeszli. Harry będzie wściekły.
- Jess coś ty zrobiła chcesz się zabić czy jak ! - wrzasnął.
Jezu.
- Daj spokój nie zabiję się - powiedziałam całkiem spokojnie.
- Ta nie wcale coś ty. Nie będziesz się ścigać- powiedział.
- Możesz wreszcie przestać mi rozkazywać. Będę i koniec - powiedziałam.
Nie powiem mu, że umiem się ścigać zobaczy jutro, a szczena mu opadnie.