ROZDZIAŁ 75.
Nie mam skrzydeł by przenieść cię ponad problemy dnia codziennego.
Mam jednak wielkie kochające serce dzięki któremu razem przezwyciężymy trud, ustanawiając każdy wieczór świętem naszej magicznej w swojej prostocie przyjaźni.
Kilka tygodni później ***
Perspektywa Jess**
Minęło kilka tygodni od mojej rozmowy z ojcem.Zgodził się, abym przyjechała później niż zamierzał.(Wyjeżdżam jutro.)No,ale musiałam tutaj pozałatwiać różne sprawy.Co do studiów to postarałam się o zajęcia online, więc myślę, że bez problemu je ukończę. Z Harrym postanowiliśmy udawać, że się rozstaliśmy,aby ojciec nic nie podejrzewał.Toby zostaje pod opieką Harry'ego. Pezz wyprowadziła się do Niall'a, początkowo było mi przykro, bo lubiłam z nią mieszkać, ale w mojej obecnej sytuacji i jak i jej ciąży tak będzie lepiej.
Ap-ropo Perrie własnie do niej jadę gdyż Niall martwi się o jej szkołę, bo opuściła się w nauce, więc postanowiłam sprawdzić co się dzieje, a po za tym chciałam ją zobaczyć jeszcze za nim wyjadę.
Z perspektywy Pezz ***
Siedziałam w dużym fotelu, w którym czułam się jak mała bezbronna dziewczynka.Ten fotel to była jedyna rzecz w tym domu,którą szczerze nienawidziłam, ale jakaś niewiadoma siła nie pozwalała mi go wyrzucić, a nawet przyciągała mnie do niego. Siadłam na nim z zamiarem, że będę się uczyć, ale tak jakoś nie mogę. Cały czas znajduję nowe tematy do rozmyślania. Czasami całkowicie bezsensowne, jednak jakby ważniejsze od nauki. Zauważyłam, że coraz gorzej się uczę, jak tak dalej pójdzie to nawet mogę nie zdać. Dawniej może nie uczyłam się jakoś najlepiej ale spokojnie zbierałam czwórki a nawet piątki, a teraz to szkoda gadać. Jak na razie to trójka jest moją najlepszą oceną w ciągu ostatniego miesiąca. Gdy miałam wstać i przynieść sobie gorącą herbatę usłyszałam, że ktoś przekręca zamek w drzwiach, myślałam, że to Niall, ale była dopiero godzina szesnasta a on wraca dopiero o osiemnastej. Więc zamiast iść po herbatę podeszłam do korytarza, gdzie stał Jess i ściągała kurtkę. Zmarszczyłam brwi, bo nie przypominałam sobie, żebym jej dawała klucze do drzwi.
- Hej Pezz. No co się tak patrzysz Niall dał mi kiedyś klucze. Tak na wszelki wypadek - powiedziała i uśmiechnęła się przebiegle.
- Na wszelki wypadek? Ja przypominam, że jestem tylko w ciąży! - powiedziałam udając urażoną.
- Haha chodź nie buź się tak!
- A po co tak w ogóle przyszłaś?
- A co to już nie można tak przyjść bez powodu? - zapytała oburzona.
- No można. Dziękuje, że przyszłaś, brakowało mi ciebie.
- Mi ciebie też - wyciągała do mnie ręce - no co się tak patrzysz, chodź na przytulasa - gdy to powiedziała automatyczne podbiegłam do niej i mocna przytuliłam.
- Ał nie tak mocno - krzyknęłam.
- Okkk - powiedział i uniosła ręce do góry w geście poddania.
- Chcesz herbatę? -to pytanie uznałam za retoryczne, bo nie czekając na odpowiedź poszłam do kuchni. Jess posłusznie szła za mną, oglądając bacznie cały dom.
- Powiem szczerze, że ładnie się tu urządziłaś - stwierdziła siadając na przeciwko mnie.
- Tak naprawdę to Niall wszystko tutaj urządził, przynajmniej tak mówi. Ja tylko parę rzeczy poprzestawiałam.
- Hmmm to powiem inaczej. Niall ma fajny gust - mówiąc to uśmiechnęła się szeroko - ale ja bym to ciutke inaczej zrobiła. A tak na marginesie to popluskałabym się w tym twoim baseniku.
- Jess jest środek zimy - skwitowałam.
- Ap-ropo zimy za tydzień święta!!! - powiedziała ucieszona. Zawsze kochała święta w przeciwieństwie do mnie, mi one zawsze kojarzyły się z domem dziecka.
- Tak oczywiście nawet nie musisz się pytać przyjdziemy do ciebie z Niall'em na święta.
- Dziękuję kocham cię. A zmieniając temat jak tam u ciebie w szkole? Nadal masz same piątki? - przełknęłam głośno ślinę.
- Nie mówmy teraz o szkole a jak tam u ciebie? - powiedziałam próbując zmienić temat.
- Pezz nie zmieniaj tematu! - powiedział groźnie i zmarszczyła brwi. Zrobiło mi się sucho w gardle więc napiłam się trochę herbaty.
- Pezz - zamruczała niecierpliwiąc się.
- No dobra już mówię. Jakoś tak nie za dobrze - jeszcze bardziej zmarszczyła brwi.
- Jak to? Jakie masz oceny?
- Nooo jedną trójkę - jej uśmiech się trochę złagodził.
- Pezz jedną trójką się świat nie zawali! - powiedziała lekko uśmiechnięta.
- No wiem ale ta trójka to jest moja najlepsza jak dotąd ocena - zauważyłam jak nagle zbladła.
- Jak to? O boże Pezz. Ty musisz się uczyć, ty w tym roku piszesz maturę.
- I rodzę dziecko... - dodałam mamrocząc.
- Pezz ja wiem, że to wszystko jest dla ciebie bardzo trudne, ale nie możesz się poddawać. Musisz myśleć o swojej przyszłości. A co będzie jeśli twoje dziecko za kilkanaście lat zapyta się o twoje wykształcenie? Hm to powiesz mu że nawet liceum nie skończyłaś? - powiedziała bardzo spokojnym tonem. Siedziałam tak tam przed nią ze spuszczoną głową nie mając pojęcia co jej odpowiedzieć. Dzięki Jess tak naprawdę zrozumiałam, że do mojej matury zostały zaledwie niecałe cztery miesiące, i że od teraz muszę się mocno wsiąść w garść.
- Zdam to! - oznajmiłam.
- Z takim nastawieniem na pewno zdasz! Ja wierze w ciebie. - uśmiechnęłam się i właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać dlaczego akurat teraz Jess zaczęła się interesować moimi ocenami. Nigdy się mnie o to nie pytała, ponieważ zawszę uczyłam się bardzo dobrze.
- Ejjj Jess dlaczego zapytałaś się mnie akurat o szkołę skoro nigdy się mnie o ty nie pytałaś? - zapytałam, chodź już znałam odpowiedź.
- Em no... no - zaczęła się jąkać.
- Niall ci powiedział? - zpytałam nagle.
- Tak - potwierdziła a ja uśmiechnęłam się szeroko. To jest wielkie szczęście mieć takiego wspaniałego chłopaka i przyjaciółkę. Nagle wstałam i ją mocno przytuliłam.
- Wiesz Pezz nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale jesteś strasznie gruba - zaczęłyśmy się głośno śmiać.
- Ejj no!!!
- Który to już jest miesiąc? - zapytała nagle.
- Osiemnasty tydzień.
- Nie chce mi się liczyć, czyli który miesiąc?
- Prawie piąty.
- Hej Pezz. No co się tak patrzysz Niall dał mi kiedyś klucze. Tak na wszelki wypadek - powiedziała i uśmiechnęła się przebiegle.
- Na wszelki wypadek? Ja przypominam, że jestem tylko w ciąży! - powiedziałam udając urażoną.
- Haha chodź nie buź się tak!
- A po co tak w ogóle przyszłaś?
- A co to już nie można tak przyjść bez powodu? - zapytała oburzona.
- No można. Dziękuje, że przyszłaś, brakowało mi ciebie.
- Mi ciebie też - wyciągała do mnie ręce - no co się tak patrzysz, chodź na przytulasa - gdy to powiedziała automatyczne podbiegłam do niej i mocna przytuliłam.
- Ał nie tak mocno - krzyknęłam.
- Okkk - powiedział i uniosła ręce do góry w geście poddania.
- Chcesz herbatę? -to pytanie uznałam za retoryczne, bo nie czekając na odpowiedź poszłam do kuchni. Jess posłusznie szła za mną, oglądając bacznie cały dom.
- Powiem szczerze, że ładnie się tu urządziłaś - stwierdziła siadając na przeciwko mnie.
- Tak naprawdę to Niall wszystko tutaj urządził, przynajmniej tak mówi. Ja tylko parę rzeczy poprzestawiałam.
- Hmmm to powiem inaczej. Niall ma fajny gust - mówiąc to uśmiechnęła się szeroko - ale ja bym to ciutke inaczej zrobiła. A tak na marginesie to popluskałabym się w tym twoim baseniku.
- Jess jest środek zimy - skwitowałam.
- Ap-ropo zimy za tydzień święta!!! - powiedziała ucieszona. Zawsze kochała święta w przeciwieństwie do mnie, mi one zawsze kojarzyły się z domem dziecka.
- Tak oczywiście nawet nie musisz się pytać przyjdziemy do ciebie z Niall'em na święta.
- Dziękuję kocham cię. A zmieniając temat jak tam u ciebie w szkole? Nadal masz same piątki? - przełknęłam głośno ślinę.
- Nie mówmy teraz o szkole a jak tam u ciebie? - powiedziałam próbując zmienić temat.
- Pezz nie zmieniaj tematu! - powiedział groźnie i zmarszczyła brwi. Zrobiło mi się sucho w gardle więc napiłam się trochę herbaty.
- Pezz - zamruczała niecierpliwiąc się.
- No dobra już mówię. Jakoś tak nie za dobrze - jeszcze bardziej zmarszczyła brwi.
- Jak to? Jakie masz oceny?
- Nooo jedną trójkę - jej uśmiech się trochę złagodził.
- Pezz jedną trójką się świat nie zawali! - powiedziała lekko uśmiechnięta.
- No wiem ale ta trójka to jest moja najlepsza jak dotąd ocena - zauważyłam jak nagle zbladła.
- Jak to? O boże Pezz. Ty musisz się uczyć, ty w tym roku piszesz maturę.
- I rodzę dziecko... - dodałam mamrocząc.
- Pezz ja wiem, że to wszystko jest dla ciebie bardzo trudne, ale nie możesz się poddawać. Musisz myśleć o swojej przyszłości. A co będzie jeśli twoje dziecko za kilkanaście lat zapyta się o twoje wykształcenie? Hm to powiesz mu że nawet liceum nie skończyłaś? - powiedziała bardzo spokojnym tonem. Siedziałam tak tam przed nią ze spuszczoną głową nie mając pojęcia co jej odpowiedzieć. Dzięki Jess tak naprawdę zrozumiałam, że do mojej matury zostały zaledwie niecałe cztery miesiące, i że od teraz muszę się mocno wsiąść w garść.
- Zdam to! - oznajmiłam.
- Z takim nastawieniem na pewno zdasz! Ja wierze w ciebie. - uśmiechnęłam się i właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać dlaczego akurat teraz Jess zaczęła się interesować moimi ocenami. Nigdy się mnie o to nie pytała, ponieważ zawszę uczyłam się bardzo dobrze.
- Ejjj Jess dlaczego zapytałaś się mnie akurat o szkołę skoro nigdy się mnie o ty nie pytałaś? - zapytałam, chodź już znałam odpowiedź.
- Em no... no - zaczęła się jąkać.
- Niall ci powiedział? - zpytałam nagle.
- Tak - potwierdziła a ja uśmiechnęłam się szeroko. To jest wielkie szczęście mieć takiego wspaniałego chłopaka i przyjaciółkę. Nagle wstałam i ją mocno przytuliłam.
- Wiesz Pezz nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale jesteś strasznie gruba - zaczęłyśmy się głośno śmiać.
- Ejj no!!!
- Który to już jest miesiąc? - zapytała nagle.
- Osiemnasty tydzień.
- Nie chce mi się liczyć, czyli który miesiąc?
- Prawie piąty.
_______________________________________
Hejjjj
Nuda świąteczna zmobilizowała mnie do tego, żeby dodać nowy rozdział.
Jak widać u naszych bohaterów się troszeczkę pozmieniało, ale mam nadzieję, że rozumiecie wszystko.
Co do Jess i Harrego to spokojnie wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale, który najprawdopodobniej pojawi się za tydzień.
Papa.
Niallowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz